Kazimierz w ostatnich dniach żyje sprawą Wikarówki, którą decyzją Rady Miasta wystawiono do sprzedaży. Spotkało się to ze sprzeciwem części mieszkańców, którzy są przeciwni oddaniu tego majątku – pozostałości po dobroczynnej Fundacji św. Anny – w ręce prywatne.
Wikarówka to teren z zabytkowym budyneczkiem dziś wątpliwej urody położony nad Grodarzem w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła św. Anny. Swego czasu – jeszcze w pierwszych latach powojennych – mieszkał tu wikary sprawujący nadzór nad kościołem świętej Anny i położonym tuż obok szpitalem – przytułkiem. Istniejąca od co najmniej XVI w. Fundacja św. Anny zgromadziła spory majątek w postaci ponad 60 ha ziemi. Jak podaje Z. Góralski w książce „Szpitale na Lubelszczyźnie w okresie przedrozbiorowym” wydanej przez Norbertinum w 1999 r. szpital w 1781 r. posiadał jedną izbę murowaną, druga się zawaliła. W skład kompleksu szpitalnego wchodził też dom kapelana, nowy sad oraz budynki dla czeladzi i komornika i budynki gospodarcze. Środki na prowadzenie przytułku pozyskiwano z tytułu darowizn, ale także z opłat za dzierżawę posiadanej przez fundację ziemi uprawnej. Fundacja zarządzana była przez prepozyta – był nim proboszcz szpitalny – i prowizorów, których wybierano spośród obywateli Kazimierza. Po odzyskaniu niepodległości zarząd majątkiem fundacji św. Anny sprawowała gmina Kazimierz Dolny, a od 1825 r. po ustaleniu statutu tej organizacji dobroczynnej – Sejmik Puławski. Ostatnim prowizorem – przed rozwiązaniem fundacji w czasie Polski Ludowej w 1954 r. – był ksiądz Małysiak.
Sprawa własności Wikarówki od lat jest przedmiotem sporu między kościołem i państwem. Jeszcze w późnych latach czterdziestych kuria biskupia zwracała się do państwa o zwrot majątku fundacji, uznając ją za fundację kościelną. Podobny wniosek w latach 90 ubiegłego wieku rozpatrywała Komisja Majątkowa w Warszawie, która utrzymała prawo własności majątku pozostałego po Fundacji św. Anny w rękach gminy kazimierskiej.
Wikarówka w ostatnich czasach dość często gościła na łamach lokalnej prasy w rubryce Kronika Kryminalna przy okazji powtarzających się tam pożarów w budynkach wcześniej użytkowanych jako lokale socjalne. „Pożarowisko” położone nad Grodarzem otwiera się z jednej strony na ulicę Nadrzeczną i nie stanowi pięknej wizytówki miasta. Radni postanowili rozwiązać ten problem, oddając ten teren w ręce prywatne, a pozyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na budowę infrastruktury drogowej w mieście. Społeczne pieniądze przodków przeznaczone zostałyby tym samym na cele wspólnotowe. Przeciwnicy tego pomysłu widzą w tym miejscu Fundację św. Anny, której działalność chcieliby tu wznowić, by kontynuować piękną wielowiekową tradycję dobroczynności w Kazimierzu. Jedna i druga opcja ma swoich zwolenników. Toczą się burzliwe dyskusje, czasem – jak to było podczas obrad ostatniej rady miasta – nawet w obecności Policji, która musiała wyprowadzać z sali obrad zakłócających spokój dyskutantów. Dyskusja przeniosła się jednak na ulice, gdzie trwa zbieranie podpisów przeciwko decyzji rady miasta o sprzedaży; o wyniku tej akcji informują kolejne plakaty: 343 podpisy, 541…
Kto ma rację?
Oddajmy głos jednej i drugiej stronie sporu o Wikarówkę.
Społeczne pieniądze – na wspólne drogi i chodniki
Dlaczego miasto wystawiło teren wikarówki, która wiąże się z wielowiekową tradycją dobroczynności w Kazimierzu, do sprzedania?
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Fundacja dla Starców i Kalek pod wezwaniem Św. Anny zakończyła swoją działalność ponad pół wieku temu. Od tamtej pory tzw. Wikarówka systematycznie popadała w ruinę. W ostatnich latach były tam mieszkania zastępcze. Budynek ulegał dalszej dewastacji. Nikt nie był zainteresowany, aby w tym miejscu podjąć na nowo działalność fundacji. Kilka lat temu obiekt uległ spaleniu, przez dwa lata straszyły zgliszcza dachu i osmalone mury. Doszedłem do wniosku, że jeżeli nikt nie ma pomysłu na zagospodarowanie tego terenu, dobrze byłoby go oddać – poprzez sprzedaż – w ręce nowego gospodarza. Na chwilę obecną nie mamy żadnego zainteresowanego kupnem, jak niektórzy podejrzewają. Nowy inwestor z kapitałem mógłby zrealizować tu cele, jakie zostały ujęte w planie zagospodarowania przestrzennego, tj. usługi kultury gastronomii czy handlu. Taka działalność w tym miejscu Kazimierza na pewno byłaby potrzebna i dla turystów, i dla mieszkańców. Poza tym miastu potrzebne są środki finansowe na realizację zaplanowanych inwestycji. Chciałbym, żebyśmy wreszcie w mieście poprawili jakość nawierzchni dróg i chodników. Chcemy uporządkować ulicę Nadrzeczną łącznie z siecią kanalizacji i wodociągów. Jest to ulica powiatowa, natomiast infrastruktura podziemna jest własnością gminy. Mamy wstępne porozumienie z Zarządem Powiatu Puławskiego, który sfinansuje położenie nawierzchni na tym odcinku. Wymianę infrastruktury podziemnej musimy sfinansować we własnym zakresie. Na tę inwestycję związaną z modernizacją sieci wodno - kanalizacyjnej staramy się pozyskać fundusze unijne. Nabór wniosków przewidywany jest w miesiącu marcu. Kiedy uzyskamy pewność, że otrzymamy te pieniądze, to być może nie zdążymy zrealizować tej inwestycji w tym roku. Potrzebne są nam więc środki własne, aby to przedsięwzięcie sfinansować – właśnie za środki ze sprzedaży Wikarówki. Pieniądze przeznaczymy także na modernizację ulicy Cmentarnej. Środki pozyskane ze sprzedaży Wikarówki chcemy więc oddać naszej społeczności – mieszkańcom i turystom. Zainwestowanie pieniędzy własnych nie przeszkadza nam w tym, by ubiegać się o zwrot kosztów z funduszy unijnych – byłyby to środki kwalifikowane. Moglibyśmy te pieniądze przeznaczyć na kolejne inwestycje.
Dlaczego miasto dotąd nie pomyślało o odtworzeniu Fundacji św. Anny, która mogłaby wspomagać biednych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Działalność fundacji ma sens, gdy znajdzie się grono ludzi gotowych do działania dla osiągnięcia celów, jakie sobie stawiają.
Miasto realizuje swoje zadania innymi sposobami. Jeżeli mówimy o pomocy potrzebującym, to jest w gminie Ośrodek Pomocy Społecznej. Na jego działalność jest w budżecie przeznaczona pewna kwota. Natomiast gdyby byli ludzie, którzy chcieliby podjąć się pomocy ludziom biednym i potrzebującym, to nie widzę problemu. Moim zdaniem Wikarówka nie jest kluczem, który otwiera taką możliwość, a jej brak nie zamyka możliwości działania.
Powołanie fundacji pod dawną nazwą nie spowoduje, że stanie się ona prawnym następcą dawnej fundacji św.Anny.
Pomysły powołania do życia takiej fundacji pojawiły się w Kazimierzu już w 2003 roku, kiedy zakończyło się postępowanie przed Komisją Majątkową (zakonczyło się ono odmową przyznania na rzecz Diecezji Lubelskiej praw do majątku fundacji św. Anny). Mamy rok 2008, a fundacji nie ma. Łatwiej jest powiedzieć, że się chce powołać fundację, niż przebrnąć przez formalności, a jeszcze trudniej prowadzić fundację i pozyskiwać środki na jej działanie.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Miasto w miarę posiadanego budżetu realizuje zadania wynikające ze strategii rozwoju miasta i gminy Kazimierz Dolny i ustawy o samorządzie gminnym. Pomoc potrzebującym, biednym, niepełnosprawnym realizujemy poprzez Ośrodek Pomocy Społecznej – ustawowo gmina taki ośrodek musi prowadzić i przeznaczać na te cele środki. Kilka lat temu wyremontowaliśmy przedszkole, w którym umożliwiliśmy pobyt dzieciom niepełnosprawnym. I to jest wyjście naprzeciw tym potrzebom.
Z samorządem Kazimierza jestem związany już kilkanaście lat – najpierw pracowałem w Urzędzie Miasta, potem byłem radnym, teraz jestem burmistrzem. Przychodzili i przychodzą do mnie mieszkańcy, turyści pytając, kiedy wreszcie wyremontujemy ulice, chodniki, z których już się nie daje korzystać, na których przewracają się starsze osoby. W ten sposób – poprzez remonty – chcę pomóc ludziom. Planuję remonty chodników Ku Farze, przy ul. Tyszkiewicza, ul. Krakowskiej, po których chodzą również starsi ludzie. Mówią mi, abym im ułatwił życie poprzez stworzenie odpowiedniej infrastruktury.
Dlaczego kwestia sprzedaży Wikarówki została tak szybko przegłosowana, odbyła się bez konsultacji społecznych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Pomysł o sprzedaży tego mienia pojawił już znacznie wcześniej. Na wniosek radnych został wydzielony pas na trakt pieszo-jezdny od Małego Rynku do Grodarza, aby zapewnić dostęp do działek położonych obok Wikarówki - do Domu Kultury, do kościoła św. Anny, do samej Wikarówki i brodu przez rzeczkę. Nie jest więc to pomysł nowy. Został też przedstawiony Zarządowi Samorządu Mieszkańców Kazimierza.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Pomysł sprzedaży był omawiany na posiedzeniu Komisji Rady Miejskiej. Komisja zaproponowała, aby poinformować o tym Zarząd Samorządu Mieszkańców Kazimierza Dolnego. Zarząd propozycję tę zaakceptował, zaznaczając, by środki ze sprzedaży przekazane były na cele remontowe na terenie Kazimierza Dolnego. Przed podjęciem uchwały informowały o tym także media – gazety lokalne i radio. Podjęcie uchwały nie jest jednoznaczne ze sprzedażą, ponieważ aby mienie gminy skutecznie sprzedać, trzeba przeprowadzić całą procedurę określoną ustawą o gospodarce nieruchomościami. Tak więc jest to proces kilkumiesięczny.
Decyzja o przetargu nie została jeszcze podjęta. Obecnie obserwujemy dyskusję, która toczy się na ten temat. Zaznaczam, że jest wielu zwolenników sprzedaży Wikarówki, której stan obecny nie stanowi chlubnej wizytówki naszego miasta i właściwego, przemyślanego zagospodarowania tego terenu. Dzięki podjętej uchwale wyzwalają się w społeczności kazimierskiej pewne inicjatywy i być może ktoś przyjdzie z konkretną propozycją zagospodarowania tego terenu. Mam nadzieję, że emocje, które towarzyszą kwestii sprzedaży Wikarówki, zaowocują określonymi pomysłami współpracy ze mną nie tylko w tej kwestii. Spodziewam się, że będzie to twórcze i przełoży się na konkretne działania ze strony mieszkańców. Chcę, by w tym mieście panowała zgoda i w takiej atmosferze pragnę realizować zadania przede mną postawione. Nie boję się też podejmować trudnych społecznie tematów. Temu miastu potrzeba działań, potrzeba różnych pomysłów.
W rodzinie nie wszystko jest na sprzedaż
Przeciwnicy sprzedania Wikarówki przez gminę kazimierską wolą pozostać anonimowi. Odwołują się do wielowiekowej historii tego miejsca – pierwsze wzmianki o Fundacji św. Anny pojawiają się przecież już w 1530 r., niewykluczone więc, że ta instytucja dobroczynna istniała tu i wcześniej. Podkreślają, że wspólne działanie na rzecz potrzebujących zjednoczyło społeczność kazimierską różnych narodowości i wyznań. W latach 50 – tych ubiegłego wieku Komuna zagrabiła mienie fundacji – ponad 60 ha ziemi, Wikarówkę i budynek szpitala – przytułku, w którym dziś mieści się Kazimierski Ośrodek Kultury.
W świadomości ludzkiej ta fundacja związana jest z kościołem – tam był ksiądz – prowizor, tam były siostry zakonne. Fundacje tego typu działały pod opieką kościoła – ich działalność wizytowali biskupi. Są o tym wzmianki z XVIw., z XVII w. Udział miał też magistrat, z jego ramienia działali w fundacji prepozyci. W wyniku kolejnych wizytacji w zależności od efektywności prowadzenia Fundacji św. Anny podejmowano decyzje o przekazywaniu nadzoru nad fundacją bądź to osobom duchownym, bądź świeckim. Kościół więc w tej działalności uczestniczył, zachęcając ludzi do dawania datków na rzecz biednych. Ostatnim prowizorem fundacji był ksiądz Małysiak, który prowadził ją od 1943 r., niejednokrotnie wykładając na ten cel własne środki. Z jego rąk majątek zabrali komuniści.
Bez echa pozostał protest rady parafialnej z 17 marca 1957 r. do Wojewódzkiej Rady Narodowej. Majątek częściowo rozdzielono w ręce prywatne, częściowo przekazano miastu. I miasto go zmarnowało. Nie czuło się widocznie tu gospodarzem, bo w przeciwnym razie Wikarówka wyglądałaby inaczej i nie straszyłaby swoim wyglądem. Nastawiono się jedynie na eksploatację budynku, nie wkładając w remonty ani grosza.
Co z tym robić? Kazimierzacy mieli pomysł, by na tym terenie otworzyć Dom Miłosierdzia im. Jana Pawła II i kontynuować działalność dobroczynną swoich przodków. Pismo w tej sprawie z 2003 r. utknęło jednak w magistracie. Szkoda, bo dziś na cele dobroczynne najłatwiej pozyskać pieniądze.
Teraz znów ten pomysł wznowienia działalności dobroczynnej w Kazimierzu odżył. Informują o tym rozlepiane w różnych punktach Kazimierza plakaty następującej treści: „My, mieszkańcy Kazimierza, widzimy konieczność utworzenia na terenie naszego miasta placówki opiekuńczo – wychowawczej wsparcia dziennego dla osób niepełnosprawnych oraz punktu doraźnej pomocy osobom potrzebującym: starym, chorym, bezdomnym i samotnym. Chcemy kontynuować trwającą przeszło 400 lat tradycję „Fundacji dla Starców i Kalek w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą pod wezwaniem św. Anny”, powołując do życia nieodzowną w naszych czasach placówkę wsparcia dla osób potrzebujących, tak jak to było w przeszłości.” Towarzyszy temu prośba o przekazanie spuścizny majątkowej po Fundacji św. Anny na rzecz parafii kazimierskiej lub nie wskazanej z nazwy organizacji pozarządowej, która realizuje podobne cele. Autorzy pomysłu zauważają, że takich fundacji, organizacji i towarzystw działa obecnie w Polsce bardzo wiele.
Przeciwnicy sprzedaży Wikarówki podkreślają, że wszyscy w Kazimierzu wiedzą, że kościół rości pretensje do terenu Wikarówki. A teraz radni chcą ten teren sprzedać bez konsultacji ze wspólnotą parafialną. Gdyby choć odłożyć głosowanie nad decyzją o sprzedaży o miesiąc, nie byłoby mowy o protestach i zbieraniu podpisów. Szkoda się tego wyzbywać – to były darowizny, a więc społeczne pieniądze – ważne, by został po tym materialny ślad, choćby w postaci domku. Sprzedać to – znaczy przekreślić chlubną historię. Sprzedaż nie jest rozwiązaniem problemu nieładnej wizytówki miasta, jaką dziś jest Wikarówka. Trzeba wypracować inne rozwiązanie, bo pamiątek się nie sprzedaje. To miejsce powinno jednoczyć, sprzedanie znaczy tyle, co odcinanie się od własnych korzeni. W końcu nie wszystko jest na sprzedaż w rodzinie. Takie były argumenty naszych rozmówców.
W wypowiedziach przeciwników decyzji rady miejskiej na temat Wikarówki przeważają emocje. W wypowiedziach burmistrza i radnych - racjonalizm. Rodzą sie pytania - po pierwsze - kto ma rację? A po drugie i najważniejsze - jaka będzie przyszłość Wikarówki, jaka będzie przyszłość naszego Miasteczka?
W materiale wideo sonda społeczna z dnia 1 lutego 2009 r.
Skomentuj
Dodane komentarze (210)
-
Drogi Wodniku, przestań wreszcie obciążać nas cudzymi grzechami, dlaczego nie chcesz przyjąć do wiadomości, ze nasze działanie wynika z odruchu zdrowego sprzeciwu przeciwko temu o czym piszesz ale także wobec "siłowego" przepychania przez Radę koncepcji doraźnych i nieprzemyślanych a przede wszystkim bez prawdziwych konsultacji społecznych. wyluzuj, te uwagi wysyłasz pod niewłaściwy adres.
-
Do Wikarówki:
Czy ..." właściwa platforma rozmowy, zgodna z przyjętymi dobrymi i sprawdzonymi zwyczajami"... ma polegać na rozwieszaniu plakatów szkalujących wybranych w wolnych wyborach miejscowych radnych?
Czy ..."właściwa platforma rozmowy"... to napastowanie przechodniów i obrzucanie ich wyzwiskami przez niezrównoważoną Panią w Sukmanie? Ja nie czuje się mieszkańcem .."Meliny Piwnej".., natomiast Państwa działania mają charakter pomówień i w zasadzie powinny sie skończyć w sądzie ( o ile osoby pomawiane zniżą się do poziomu działań rodem z .."Meliny Piwnej"...) -
Do „prostego_rogala”:
Zbyt łatwo oceniasz nasze pozycje jako „zasadniczo różne”. Przede wszystkim Wikarówka (budynek) i cała awantura wokół uchwały Rady Miejskiej o jej sprzedaży przelały czarę goryczy i pokazały z jednej strony niebywałą arogancję władz (przynajmniej niektórych przedstawicieli) a z drugiej bezsens robienia awantur polegających na wrzaskach i publicznym obrażaniu się nawzajem. Znalazła się kilkuosobowa grupa osób uznających konieczność podjęcia rzeczowego dialogu na temat długoterminowego programu zachowania substancji materialnej i niematerialnej stanowiącej o specyfice Miasteczka nad Wisłą, którego aktualny wizerunek niepokojąco zmienia się w kierunku piwnej meliny o szerokiej gamie standardów. Wydaje się także, że brak jest koncepcji wyjścia z kłopotów finansowych. Może jednak otwarta, publiczna dyskusja (rzeczowa, spokojna) pomoże określić rozsądne kierunki działań, gospodarowania majątkiem, pozyskiwania środków finansowych itd. Może warto zastanowić się nad przyszłym wizerunkiem Miasteczka, kiedy już pokonane zostaną bieżące kłopoty, nie koniecznie metodą wyprzedaży majątku? Także wobec zadeklarowanej i okazanej przez Burmistrza otwartości na poszukiwanie nowych form współpracy trzeba wyjść mu naprzeciw z konstruktywnymi propozycjami? Ale, żeby tak działać, powinniśmy stworzyć platformę rozmowy zgodną z przyjętymi dobrymi i sprawdzonymi zwyczajami.
Jeszcze raz powtarzam: sprawa Wikarówki dała impuls, wywołała społeczną energię, chodzi o to, żeby kolejny raz nie skończyło się na przysłowiowym „biciu piany”. Spróbujmy.
-
Droga Kaziu ależ oni nie zaopiekują się ani zabytkami, ani kalekami ani narkomanami.... Para idzie w gwizdek! Poczekaj jeszcze kilka lat (batalia i wikarówkę trwa od 2003) a się przekonamy. To ludzie którzy sami nic nie zrobili i komus nie dadzą. Najlepiej nich się rozpadnie sama, bo inaczej wiakrówkę (to nie jest prawdziwa Wikarówka) rozgrabią i o to im chodzi
-
Spektrum zainteresowań GRUPY TRZYMAJĄCEJ WIKARÓWKĘ jest ogromne. Nie da rady z kalekami i starcami ( o wdowach nie wspomnę), to zaopiekują się zabytkami i tradycją. Nie prościej byłoby zapisać się do Towarzystwa Opieki nad Zabytkami?
-
do 'Wikarówki' istotnie dialog się nie układa, gdyż stoimy na zasadniczo różnych pozycjach. Nie neguję potrzeby ochrony dziedzictwa i tradycji jako takich. Mam natomiast zdanie odrębne na temat tego jednego obiektu. Zainteresowanie sprawami miasteczka też wykazuję, tylko widzę te problemy gdzie indziej.Jestem związany z Kazimierzem raczej biznesowo niż sentymentalnie, nic na to nie poradzę. Może to również determinuje moje postępowanie. Ochrona lokalnej tradycji tak, ale ja nie widzę się w tej roli i w przewidywalnej przyszłości nie będę.Tak jak hodowcy kanarków nie uznają wyższości zbierania etykiet z butelek od piwa, choć i jednych i drugich łączy taka sama PASJA. Nie rzucam ( ani mnie podobni) Państwu kłód pod nogi. Od dziewięciu dni obserwuję, jak grupa osób próbuje storpedować decyzję Rady, z którą ( to decyzją) się utożsamiam. Argumentacja temu towarzysząca ewoluuje od dobroczynności po ochronę zabytków.Zastanawiam się, dlaczego nie włączyć do lokalnej tradycji produkcji gwożdzi,wiklinarstwa czy wypasu kóz na Górze TK . Jest to przecież tylko kwestia zebrania się grona entuzjastów tematu w liczbie min. 15 osób. Już widzę akcję zbieranie podpisów pod petycją przegnania turystów z Góry TK i przywrócenia jej pastuchom. Dlatego Szanowni Państwo, róbcie SWOJE, byle z sensem i do końca, ale litości, nie antagonizujcie przy tym mieszkańców
-
Wodniku! (16.45) To było doskonałe! Nic dodać nic ująć. Naprawdę esencja!
-
To nie będzie proste: miejscówki z widokiem na Teatrzyk są w największej cenie. Wpisuję cię na listę rezerwową. Opłate manipulacyjną wpłać na konto Fundacja 5 Klepki im. Antywikarówki. :-)
-
wodniku,
wdów zapomniałeś. Bądź poważny i w przyszlości nie zaniedbuj interesow tej licznej grupy.
Ja sie zrzekam widoku na morze na rzecz gór. Albo lepiej: proszę o stały ogląd teatrzyku sąsiedzkiego (to będzie chyba zachodnia strona, w każdym razie jak patrzą na św. Annę to mam po lewej ręce). -
A może plakaty powinny wyglądać inaczej:
UWAGA! Grupa osób pod kierunkiem pewnej miejscowej "Świętej" chce ZAWŁASZCZYĆ majątek gminy w postaci budynku tzw Wikarówki. W tym celu, wykorzystując niewiedzę i małą asertywność przechodniów, zbierane są podpisy , dzięki którym mienie wspólne ma przejść w ręce kilku PRYWATNYCH osób.
Cele są niejasne, a Grupa nie posiada żadnych funduszy, co uprawdopodabnia doprowadzenie do dalszej dewastacji przejętego budynku. W celu zebrania podpisów oczerniane i znieważane są znane osoby publiczne, a cała akcja prowadzona jest w imieniu chorych, kalek , bezdomnych i innych anonimowych i nieokreślonych (nieistniejących ?) osób.
Prosimy o powiadomienie należnych organów w przypadku zauważenia opisanego powyżej procederu.
Akcje prowadzą: ( tu wymieniamy z nazwiska prowodyrów grupy)
Należy rozwiesić bannery, plakaty a równocześnie powiadomić media elektroniczne i ogólnopolską prasę. Tak powinni zachować sie uczciwi obywatele!!! -
do "stowarzyszonego" jeszcze raz, do "wodnika szuwarka", do "prostego_rogala" i innych:
w wyniku zaobserwowania katastrofalnej bezsilności i nieumiejętności prowadzenia dialogu przez obie strony awantury o Wikarówkę, tzn. znanych wszystkim stałych oponentów ale także przedstawicieli władz gminy, próbujemy od 9 dni (podkreślam: od dziewięciu dni) znależć sposób na zbudowanie płaszczyzny sensownej rozmowy o ważnych sprawach (DZIEDZICTWO i TRADYCJA LOKALNA), widzimy wiele osób na tym forum, które bardzo rozsądnie wypowiadają się podpowiadając rozwiązania lub wykazując troskę o sprawy wspólne.
Nie powinno się lekceważyć faktu, że np. na potrzeby ochrony zabytków w budżecie gminy mamy na rok 2008 zaplanowane wydatki w wys.46.000 zł, co oznacza, że, przy tak niskich nakładach, za parę lat inne zabytkowe budowle mogą stać się ruderami takimi jak obecnie Wikarówka. To tylko jeden z przykładów. Próba nadania formalnego charakteru temu spontanicznemu dotychczas działaniu może stworzyć platformę współpracy wszystkich zainteresowanych sprawami Miasteczka. Tu nie tylko o Wikarówkę chodzi. Jeszcze raz zapraszamy wszystkich do współpracy. -
To nastąpi szybko: te 500 podpisanych osób złoży się po 1000zł i to może wystarczy na wygranie licytacji.
Jak już kupią dom to dołożą następny tysiąc i go wyremontują. A potem każdy co miesiąc będzie dokładał po kilkaset i jakoś się będzie kręcić. Musisz zachęcić innych i zrobić liste oczekujących bo kto pierwszy, ten będzie miał miejsce z widokiem na morze!!! -
Kusisz, wodniku!
zastanawiam się, czy nie porzucić domu, - bo to kosztuje - i nie przenieść się nad Grodarz. Szkoda, że czeremcha wycięta, bo by się można było za darmo i odurzać...
Kiedy to na oko nastąpi, jak myślisz? -
Oczywiscie "Wikarówke" należy sprzedac za duże pieniądze stowarzyszeniu Wikarówka. Następnie dopilnować aby stowarzyszenie odnowiło "zabytek" zgodnie z dokumentacją. Przez kolejne lata Urząd Miasta będzie pobierał należne podatki od działalności "Stowarzyszenia". Wszyscy będą zadowoleni a biednym będzie się żyć dostatniej. Bezdomni Wszystkich Krajów Łączcie się ! Już niedługo zadba o Was stowarzyszenie! :-)
-
Do "wikarówki" ponownie
Dziękuję za troskę o moje usposobienie oraz za "dobre" rady czym mam się zająć....
Niestety nie dołączę do was, gdyż podobnie jak prost_rogal jestem za sprzedażą Wikarówki o którą spór trwa od 2003r. To tyle czasu zakładaliście stowarzyszenie? Śmiechu warte!!!
Pamiętajcie będąc w stowarzyszeniu też można mieć oddmienne zdanie!
-
Komunikat nr 1
27.03 w mojej obecności;-) odbyło się spotkanie w Domu Kultury w którym za stołem prezydialnym znajdowały się dwie osoby, kobieta oraz mężczyzna. Oboje uznali, że przemawiają do samych swoich, gdyż zabrakło mi typowej formułki: nazywam się XY itd., Oceniłem, że jest to spotkanie w stylu: kto nie z nami, ten przeciw nam.
Poszedłem tam, czując się zaproszony „plakacikiem”, aby dowiedzieć się o działalności Fundacji( wiemy o jaką chodzi)Przez pierwszą godzinę słuchałem autopromocyjnej wypowiedzi prowadzących, zwłaszcza pani. Siedziałem cichutko, gdyż miałem wrażenie,że moje poglądy różnią się diametralnie od tam prezentowanych.
Oprócz osób znanych mi urzędowo ( znam burmistrza, ale czy on mnie zna?) dostrzegłem także te, które znam z wystąpień na sesjach rady miejskiej, często w roli „etatowych” oponentów. Rzeczywiście nazwiska nie są ważne, ale osoby tak.
„ Contra spem spero”.
Ale niech tam, czas próby nadchodzi tzn. wszystkie formalności. Komitet założycielski, przyjęcie statutu, sąd rejestrowy i po kilku miesiącach( tak, tak) wreszcie walne zebranie członków. Wybrać trzeba prezesa i członków zarządu,skarbnika, komisję rewizyjną. Zarząd występuje o nadanie NIP-u, REGON-u, zakłada rachunek bankowy. Słowem kupa czarnej, biurokratycznej roboty.
Wciąż utrzymuję, że cała para idzie w gwizdek. Robienie show w stylu: jest nas wielu, choć anonimowych, dyskutujemy i wkrótce opublikujemy itd. itp. to cały czas
działania tylko medialne. Jeżeli nie przedstawią Państwo rychło konkretów ( a było na dyskusję parę lat), to słuszna skądinąd idea stanie się pustosłowiem. Nie musimy wiedzieć o Państwa istnieniu, chcielibyśmy widzieć efekty pracy.
Jestem za sprzedażą nieruchomości na wolnym rynku. Proszę uwzględnić moje stanowisko jako głos w dyskusji, do której czuję się przez Państwa zaproszony. Argumenty przedstawiłem przed wieloma dniami. Myślę, że wiele osób podobnie myślących, ale nie tak hałaśliwych.
-
i - na Boga - niech w Stowarzyszeniu znajdzie się ktoś, kto dopilnuje nie tylko poprawności w Miasteczku, ale i poprawnej pisowni - najlepiej jeszcze przed Biuletynem, bo troche wstyd walczyć o tradycje bez tradycji...
-
A daj Wam Boże!! Działajcie!! Tylko już Wam wsółczuję, bo wiecie co się w Kazimierzu dzieje z tymi, którzy chcą coś zdziałać - zaraz zaczną się podejrzenia o nieczyste interesy, prywatę, zaraz zaczną się pojawiac różne plotki na Wasz temat. Zresztą , co ja tu będę pisać, już Wy to wiecie najlepiej...
-
do "stowarzyszonego" ponownie:
wydaje mi się, że dokładnie wyjaśniłem koncepcję dojścia do skonsolidowania grupy założycielskiej i metodę przygotowania programu działania, rzeczywiście odbiega to znacznie od znanej metody polegającej na tym, że zbiera się grupa znajomych i zakłada stowarzyszenie lub fundację na bazie wspólnych interesów, wtedy można zaczynać od listy nazwisk. W naszym przypadku lista jest otwarta do czasu uzgodnienia programu. Jeżeli masz takie "śledcze" usposobienie, to zajmij się istniejącymi już w Miasteczku stowarzyszeniami i ich dokonaniami, spójrz na rezultaty działań organów państwowych i samorządowych zobowiązanych do troski o DZIEDZICTWO i TRADYCJĘ LOKALNĄ a potem szybko dołącz do nas.
-
Dla mnie jesteście anonimowi, nie wiem kto tworzy tę fundację. Natomiast czytając post "wikarówka" nic nie dowiedziałem się o twórcach stowarzyszenia , założycielach, siedzibie statucie, zakresie działania, finansowaniu. chyba tajemnicą nie jest, kto za tym stoi. Osoby w liczbie co najmniej piętnastu wybierają komitet założycielski uchwalają statut stowarzyszenia , . ...
Chciałbym znać nazwiska osób wchodzacych w skład komitetu założycielskiego, zameldowanie, oświadczenie członków założycieli o: posiadaniu obywatelstwa polskiego, pełnej zdolnści czynności prawnych i pełni praw obywatelskich . To normalne prawne procedury przy tworzeniu stowarzyszeń...
Byloby wskazane, aby panstwo zarzadzajacy miastem i gmina nie mysleli tylko w kategoriach tu i teraz. Sprzedac majatek jerst latwo, latwiej niz nim zarzadzac i gospodarowac.