Kazimierz w ostatnich dniach żyje sprawą Wikarówki, którą decyzją Rady Miasta wystawiono do sprzedaży. Spotkało się to ze sprzeciwem części mieszkańców, którzy są przeciwni oddaniu tego majątku – pozostałości po dobroczynnej Fundacji św. Anny – w ręce prywatne.
Wikarówka to teren z zabytkowym budyneczkiem dziś wątpliwej urody położony nad Grodarzem w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła św. Anny. Swego czasu – jeszcze w pierwszych latach powojennych – mieszkał tu wikary sprawujący nadzór nad kościołem świętej Anny i położonym tuż obok szpitalem – przytułkiem. Istniejąca od co najmniej XVI w. Fundacja św. Anny zgromadziła spory majątek w postaci ponad 60 ha ziemi. Jak podaje Z. Góralski w książce „Szpitale na Lubelszczyźnie w okresie przedrozbiorowym” wydanej przez Norbertinum w 1999 r. szpital w 1781 r. posiadał jedną izbę murowaną, druga się zawaliła. W skład kompleksu szpitalnego wchodził też dom kapelana, nowy sad oraz budynki dla czeladzi i komornika i budynki gospodarcze. Środki na prowadzenie przytułku pozyskiwano z tytułu darowizn, ale także z opłat za dzierżawę posiadanej przez fundację ziemi uprawnej. Fundacja zarządzana była przez prepozyta – był nim proboszcz szpitalny – i prowizorów, których wybierano spośród obywateli Kazimierza. Po odzyskaniu niepodległości zarząd majątkiem fundacji św. Anny sprawowała gmina Kazimierz Dolny, a od 1825 r. po ustaleniu statutu tej organizacji dobroczynnej – Sejmik Puławski. Ostatnim prowizorem – przed rozwiązaniem fundacji w czasie Polski Ludowej w 1954 r. – był ksiądz Małysiak.
Sprawa własności Wikarówki od lat jest przedmiotem sporu między kościołem i państwem. Jeszcze w późnych latach czterdziestych kuria biskupia zwracała się do państwa o zwrot majątku fundacji, uznając ją za fundację kościelną. Podobny wniosek w latach 90 ubiegłego wieku rozpatrywała Komisja Majątkowa w Warszawie, która utrzymała prawo własności majątku pozostałego po Fundacji św. Anny w rękach gminy kazimierskiej.
Wikarówka w ostatnich czasach dość często gościła na łamach lokalnej prasy w rubryce Kronika Kryminalna przy okazji powtarzających się tam pożarów w budynkach wcześniej użytkowanych jako lokale socjalne. „Pożarowisko” położone nad Grodarzem otwiera się z jednej strony na ulicę Nadrzeczną i nie stanowi pięknej wizytówki miasta. Radni postanowili rozwiązać ten problem, oddając ten teren w ręce prywatne, a pozyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na budowę infrastruktury drogowej w mieście. Społeczne pieniądze przodków przeznaczone zostałyby tym samym na cele wspólnotowe. Przeciwnicy tego pomysłu widzą w tym miejscu Fundację św. Anny, której działalność chcieliby tu wznowić, by kontynuować piękną wielowiekową tradycję dobroczynności w Kazimierzu. Jedna i druga opcja ma swoich zwolenników. Toczą się burzliwe dyskusje, czasem – jak to było podczas obrad ostatniej rady miasta – nawet w obecności Policji, która musiała wyprowadzać z sali obrad zakłócających spokój dyskutantów. Dyskusja przeniosła się jednak na ulice, gdzie trwa zbieranie podpisów przeciwko decyzji rady miasta o sprzedaży; o wyniku tej akcji informują kolejne plakaty: 343 podpisy, 541…
Kto ma rację?
Oddajmy głos jednej i drugiej stronie sporu o Wikarówkę.
Społeczne pieniądze – na wspólne drogi i chodniki
Dlaczego miasto wystawiło teren wikarówki, która wiąże się z wielowiekową tradycją dobroczynności w Kazimierzu, do sprzedania?
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Fundacja dla Starców i Kalek pod wezwaniem Św. Anny zakończyła swoją działalność ponad pół wieku temu. Od tamtej pory tzw. Wikarówka systematycznie popadała w ruinę. W ostatnich latach były tam mieszkania zastępcze. Budynek ulegał dalszej dewastacji. Nikt nie był zainteresowany, aby w tym miejscu podjąć na nowo działalność fundacji. Kilka lat temu obiekt uległ spaleniu, przez dwa lata straszyły zgliszcza dachu i osmalone mury. Doszedłem do wniosku, że jeżeli nikt nie ma pomysłu na zagospodarowanie tego terenu, dobrze byłoby go oddać – poprzez sprzedaż – w ręce nowego gospodarza. Na chwilę obecną nie mamy żadnego zainteresowanego kupnem, jak niektórzy podejrzewają. Nowy inwestor z kapitałem mógłby zrealizować tu cele, jakie zostały ujęte w planie zagospodarowania przestrzennego, tj. usługi kultury gastronomii czy handlu. Taka działalność w tym miejscu Kazimierza na pewno byłaby potrzebna i dla turystów, i dla mieszkańców. Poza tym miastu potrzebne są środki finansowe na realizację zaplanowanych inwestycji. Chciałbym, żebyśmy wreszcie w mieście poprawili jakość nawierzchni dróg i chodników. Chcemy uporządkować ulicę Nadrzeczną łącznie z siecią kanalizacji i wodociągów. Jest to ulica powiatowa, natomiast infrastruktura podziemna jest własnością gminy. Mamy wstępne porozumienie z Zarządem Powiatu Puławskiego, który sfinansuje położenie nawierzchni na tym odcinku. Wymianę infrastruktury podziemnej musimy sfinansować we własnym zakresie. Na tę inwestycję związaną z modernizacją sieci wodno - kanalizacyjnej staramy się pozyskać fundusze unijne. Nabór wniosków przewidywany jest w miesiącu marcu. Kiedy uzyskamy pewność, że otrzymamy te pieniądze, to być może nie zdążymy zrealizować tej inwestycji w tym roku. Potrzebne są nam więc środki własne, aby to przedsięwzięcie sfinansować – właśnie za środki ze sprzedaży Wikarówki. Pieniądze przeznaczymy także na modernizację ulicy Cmentarnej. Środki pozyskane ze sprzedaży Wikarówki chcemy więc oddać naszej społeczności – mieszkańcom i turystom. Zainwestowanie pieniędzy własnych nie przeszkadza nam w tym, by ubiegać się o zwrot kosztów z funduszy unijnych – byłyby to środki kwalifikowane. Moglibyśmy te pieniądze przeznaczyć na kolejne inwestycje.
Dlaczego miasto dotąd nie pomyślało o odtworzeniu Fundacji św. Anny, która mogłaby wspomagać biednych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Działalność fundacji ma sens, gdy znajdzie się grono ludzi gotowych do działania dla osiągnięcia celów, jakie sobie stawiają.
Miasto realizuje swoje zadania innymi sposobami. Jeżeli mówimy o pomocy potrzebującym, to jest w gminie Ośrodek Pomocy Społecznej. Na jego działalność jest w budżecie przeznaczona pewna kwota. Natomiast gdyby byli ludzie, którzy chcieliby podjąć się pomocy ludziom biednym i potrzebującym, to nie widzę problemu. Moim zdaniem Wikarówka nie jest kluczem, który otwiera taką możliwość, a jej brak nie zamyka możliwości działania.
Powołanie fundacji pod dawną nazwą nie spowoduje, że stanie się ona prawnym następcą dawnej fundacji św.Anny.
Pomysły powołania do życia takiej fundacji pojawiły się w Kazimierzu już w 2003 roku, kiedy zakończyło się postępowanie przed Komisją Majątkową (zakonczyło się ono odmową przyznania na rzecz Diecezji Lubelskiej praw do majątku fundacji św. Anny). Mamy rok 2008, a fundacji nie ma. Łatwiej jest powiedzieć, że się chce powołać fundację, niż przebrnąć przez formalności, a jeszcze trudniej prowadzić fundację i pozyskiwać środki na jej działanie.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Miasto w miarę posiadanego budżetu realizuje zadania wynikające ze strategii rozwoju miasta i gminy Kazimierz Dolny i ustawy o samorządzie gminnym. Pomoc potrzebującym, biednym, niepełnosprawnym realizujemy poprzez Ośrodek Pomocy Społecznej – ustawowo gmina taki ośrodek musi prowadzić i przeznaczać na te cele środki. Kilka lat temu wyremontowaliśmy przedszkole, w którym umożliwiliśmy pobyt dzieciom niepełnosprawnym. I to jest wyjście naprzeciw tym potrzebom.
Z samorządem Kazimierza jestem związany już kilkanaście lat – najpierw pracowałem w Urzędzie Miasta, potem byłem radnym, teraz jestem burmistrzem. Przychodzili i przychodzą do mnie mieszkańcy, turyści pytając, kiedy wreszcie wyremontujemy ulice, chodniki, z których już się nie daje korzystać, na których przewracają się starsze osoby. W ten sposób – poprzez remonty – chcę pomóc ludziom. Planuję remonty chodników Ku Farze, przy ul. Tyszkiewicza, ul. Krakowskiej, po których chodzą również starsi ludzie. Mówią mi, abym im ułatwił życie poprzez stworzenie odpowiedniej infrastruktury.
Dlaczego kwestia sprzedaży Wikarówki została tak szybko przegłosowana, odbyła się bez konsultacji społecznych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Pomysł o sprzedaży tego mienia pojawił już znacznie wcześniej. Na wniosek radnych został wydzielony pas na trakt pieszo-jezdny od Małego Rynku do Grodarza, aby zapewnić dostęp do działek położonych obok Wikarówki - do Domu Kultury, do kościoła św. Anny, do samej Wikarówki i brodu przez rzeczkę. Nie jest więc to pomysł nowy. Został też przedstawiony Zarządowi Samorządu Mieszkańców Kazimierza.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Pomysł sprzedaży był omawiany na posiedzeniu Komisji Rady Miejskiej. Komisja zaproponowała, aby poinformować o tym Zarząd Samorządu Mieszkańców Kazimierza Dolnego. Zarząd propozycję tę zaakceptował, zaznaczając, by środki ze sprzedaży przekazane były na cele remontowe na terenie Kazimierza Dolnego. Przed podjęciem uchwały informowały o tym także media – gazety lokalne i radio. Podjęcie uchwały nie jest jednoznaczne ze sprzedażą, ponieważ aby mienie gminy skutecznie sprzedać, trzeba przeprowadzić całą procedurę określoną ustawą o gospodarce nieruchomościami. Tak więc jest to proces kilkumiesięczny.
Decyzja o przetargu nie została jeszcze podjęta. Obecnie obserwujemy dyskusję, która toczy się na ten temat. Zaznaczam, że jest wielu zwolenników sprzedaży Wikarówki, której stan obecny nie stanowi chlubnej wizytówki naszego miasta i właściwego, przemyślanego zagospodarowania tego terenu. Dzięki podjętej uchwale wyzwalają się w społeczności kazimierskiej pewne inicjatywy i być może ktoś przyjdzie z konkretną propozycją zagospodarowania tego terenu. Mam nadzieję, że emocje, które towarzyszą kwestii sprzedaży Wikarówki, zaowocują określonymi pomysłami współpracy ze mną nie tylko w tej kwestii. Spodziewam się, że będzie to twórcze i przełoży się na konkretne działania ze strony mieszkańców. Chcę, by w tym mieście panowała zgoda i w takiej atmosferze pragnę realizować zadania przede mną postawione. Nie boję się też podejmować trudnych społecznie tematów. Temu miastu potrzeba działań, potrzeba różnych pomysłów.
W rodzinie nie wszystko jest na sprzedaż
Przeciwnicy sprzedania Wikarówki przez gminę kazimierską wolą pozostać anonimowi. Odwołują się do wielowiekowej historii tego miejsca – pierwsze wzmianki o Fundacji św. Anny pojawiają się przecież już w 1530 r., niewykluczone więc, że ta instytucja dobroczynna istniała tu i wcześniej. Podkreślają, że wspólne działanie na rzecz potrzebujących zjednoczyło społeczność kazimierską różnych narodowości i wyznań. W latach 50 – tych ubiegłego wieku Komuna zagrabiła mienie fundacji – ponad 60 ha ziemi, Wikarówkę i budynek szpitala – przytułku, w którym dziś mieści się Kazimierski Ośrodek Kultury.
W świadomości ludzkiej ta fundacja związana jest z kościołem – tam był ksiądz – prowizor, tam były siostry zakonne. Fundacje tego typu działały pod opieką kościoła – ich działalność wizytowali biskupi. Są o tym wzmianki z XVIw., z XVII w. Udział miał też magistrat, z jego ramienia działali w fundacji prepozyci. W wyniku kolejnych wizytacji w zależności od efektywności prowadzenia Fundacji św. Anny podejmowano decyzje o przekazywaniu nadzoru nad fundacją bądź to osobom duchownym, bądź świeckim. Kościół więc w tej działalności uczestniczył, zachęcając ludzi do dawania datków na rzecz biednych. Ostatnim prowizorem fundacji był ksiądz Małysiak, który prowadził ją od 1943 r., niejednokrotnie wykładając na ten cel własne środki. Z jego rąk majątek zabrali komuniści.
Bez echa pozostał protest rady parafialnej z 17 marca 1957 r. do Wojewódzkiej Rady Narodowej. Majątek częściowo rozdzielono w ręce prywatne, częściowo przekazano miastu. I miasto go zmarnowało. Nie czuło się widocznie tu gospodarzem, bo w przeciwnym razie Wikarówka wyglądałaby inaczej i nie straszyłaby swoim wyglądem. Nastawiono się jedynie na eksploatację budynku, nie wkładając w remonty ani grosza.
Co z tym robić? Kazimierzacy mieli pomysł, by na tym terenie otworzyć Dom Miłosierdzia im. Jana Pawła II i kontynuować działalność dobroczynną swoich przodków. Pismo w tej sprawie z 2003 r. utknęło jednak w magistracie. Szkoda, bo dziś na cele dobroczynne najłatwiej pozyskać pieniądze.
Teraz znów ten pomysł wznowienia działalności dobroczynnej w Kazimierzu odżył. Informują o tym rozlepiane w różnych punktach Kazimierza plakaty następującej treści: „My, mieszkańcy Kazimierza, widzimy konieczność utworzenia na terenie naszego miasta placówki opiekuńczo – wychowawczej wsparcia dziennego dla osób niepełnosprawnych oraz punktu doraźnej pomocy osobom potrzebującym: starym, chorym, bezdomnym i samotnym. Chcemy kontynuować trwającą przeszło 400 lat tradycję „Fundacji dla Starców i Kalek w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą pod wezwaniem św. Anny”, powołując do życia nieodzowną w naszych czasach placówkę wsparcia dla osób potrzebujących, tak jak to było w przeszłości.” Towarzyszy temu prośba o przekazanie spuścizny majątkowej po Fundacji św. Anny na rzecz parafii kazimierskiej lub nie wskazanej z nazwy organizacji pozarządowej, która realizuje podobne cele. Autorzy pomysłu zauważają, że takich fundacji, organizacji i towarzystw działa obecnie w Polsce bardzo wiele.
Przeciwnicy sprzedaży Wikarówki podkreślają, że wszyscy w Kazimierzu wiedzą, że kościół rości pretensje do terenu Wikarówki. A teraz radni chcą ten teren sprzedać bez konsultacji ze wspólnotą parafialną. Gdyby choć odłożyć głosowanie nad decyzją o sprzedaży o miesiąc, nie byłoby mowy o protestach i zbieraniu podpisów. Szkoda się tego wyzbywać – to były darowizny, a więc społeczne pieniądze – ważne, by został po tym materialny ślad, choćby w postaci domku. Sprzedać to – znaczy przekreślić chlubną historię. Sprzedaż nie jest rozwiązaniem problemu nieładnej wizytówki miasta, jaką dziś jest Wikarówka. Trzeba wypracować inne rozwiązanie, bo pamiątek się nie sprzedaje. To miejsce powinno jednoczyć, sprzedanie znaczy tyle, co odcinanie się od własnych korzeni. W końcu nie wszystko jest na sprzedaż w rodzinie. Takie były argumenty naszych rozmówców.
W wypowiedziach przeciwników decyzji rady miejskiej na temat Wikarówki przeważają emocje. W wypowiedziach burmistrza i radnych - racjonalizm. Rodzą sie pytania - po pierwsze - kto ma rację? A po drugie i najważniejsze - jaka będzie przyszłość Wikarówki, jaka będzie przyszłość naszego Miasteczka?
W materiale wideo sonda społeczna z dnia 1 lutego 2009 r.
Skomentuj
Dodane komentarze (210)
-
prosty rogalu,
wprawdzie jestem juz w fanklubie wodnika szuwarka, ale jakbyś postanowił zalożyc fundację Browar pw. p.Tomczyka + fundację Jatki pw. sztukamięs - to sie oczywiście włączymy. Tylko bądź nadal idolem, nie guru, bo tvn24 itd. Chciałyśmy dodać, że i browar i jatki i przytulek dla pijących i teatrzyk skupione są w okolicy placu zabaw dla dzieci, a tam już działa chyba jakaś fundacja Plac Zabaw (nie wiem pod jakim wezwaniem), a te w/w nie są przeznaczone dla dzieci, więc się za chwilę wtrąci odpowiedni rzecznik i wtedy tvn24 bo to za blisko itditd -
' Wikarówko' różnimy się, oj różnimy się. Słusznie obruszył się 'Wodnik Szuwarek' na "piwną melinę". Mnie ten termin też zabrzmiał jakoś nieelegancko. Melina kojarzy mi się z czymś zupełnie innym, niż to w jakich warunkach i w jakim wyborze można napić się złocistego trunku w Kazimierzu.Może zechcesz dopatrzyć się w piwowarstwie jakieś sztuki a przynajmniej solidnego rzemiosła. Mistrzowie piwowarstwa życzyliby sobie pewnie, aby o efektach ich pracy mówić jakoś sympatyczniej. Zbitki słowne typu melina piwna niosą w sobie duży ładunek frustracji zwolenników prohibicji w Kazimierzu. Zauważ(- cie) jednak istnienie w Kazimierzu ulicy Browarnej, która to nazwa zapewne nie pochodzi od znajdujących sie w okolicy "melin piwnych" , ale raczej istniejącego przed wiekami browaru.Może ta tradycja też wymaga przypomnienia.W końcu oprócz sztuki przez wielkie"S" jest też zwykła sztuka mięsa.Człek poczciwy potrzebuje po robocie "golnąć" sobie w przyjemnym otoczeniu, a wy chcecie go gdzieś do podziemi zapędzić.
-
do kogo wikarówka kieruje apel "teraz wy pokażcie co potraficie"? komu mamy pokazać i kto jesteśmy "my"? są tu przecież ludzie, ktorzy jednak cos robią bez żadnych apeli! Trochę się czuje urażony w imieniu własnym i innych aktywistów.
-
ja nie rozumiem tylko tej afirmacji anonimowości: czy mamy to rozumieć tak, że wchodzimy w przedsięwzięcie nie wiedząc z kim sie wiążemy? wikarówka jest proszona o pominięcie argumentu lokalnych animozji a o rzeczową odpowiedź
-
wikarówka ale ty jeszcze nam nic nie pokazałeś;)
-
to ja poczekam a Wy pokażcie co potraficie...
-
za rok w najlepszym razie usłyszymy o tworze nowopowstajacym w tvn24 "siostra x z bratem y przetrzymuja w wikaróce itd. Rodziny upraszają o kontakt"
-
wodniku,
czy wg ciebie ten wikarowka nie zaczyna być męczący? Mentor, wie wszystko, poucza, poradza...To miał być internetowy telefon zaufania, pranie mózgu czy propozycja zawiązania stowarzyszenia? Stawiam na guru. Stawiam na to, że zaraz mnie pouczy i wskaże słuszna drogę platformy -
ale spróbowac warto, prawda?
-
z dedykacją dla wikarówki
No i tak trochę zbaczając z tematu i trochę filozofując uważam, że każdy solista ma swoje ambicje, swój charakter i jest to na pewno trudne, żeby ich wszystkich pogodzić razem i stworzyć chór, orkiestrę, która ma nie tylko świetne brzmienie, ale potrafi nadać siłę i rozmach całemu chórowi. Powodzenia:)
-
Wodniku, przecież grając solo nie jesteś sam tylko między ludźmi, właśnie na tym to polega, żeby każdy solista umiał zagrać w orkiestrze, a jeśli nie w zespole, to jako solista na tej samej scenie. Chodzi właśnie o to, żeby stworzyć taki zespół, w którym każdy z nas może poczuć się solistą.
-
wodniku szuwarku - O czym szumią wierzby....społeczny dom kultury powiadasz? Więc może potrzebują do odegrania roli dzielnego i wiernego w przyjaźni Kreta, gościnnego i taktownego Szczura Wodnego, mądrego Borsuka oraz lekkomyślnego samochwały Ropucha. Co zwierzę to... ludzki charakter:)
-
Do wikarówki: nie sądze, najbardziej lubie grac solo :-)
Do anonima: też mnie to martwi. To była taka piękna lokalizacja: kościół, komisariat i teatrzyk w zasięgu ręki. A te szemrzące fale Grodarza... -
Wodniku, dedykuję Ci także mój poprzedni post pisany do "stowarzyszonego", nie słuchaj o czym szumią wierzby, tylko weź udział w dyskusji co mamy do zaproponowania, może zagrają naszą wspólną melodię?
-
wodniku,
drukuj plakaty, rob coś! W końcu zaklepałam miejscówkę (choć na liście rezerwowej) i nie mam zamiaru ustąpić . Dlaczego kultura jest lepsza niż tradycja i historia? Ja chcę to poprzednie. No! -
O czym szumią wierzby: podobno w tzw wikarówce ma powstać społeczny dom kultury. Czyli w starym Domu Kultury powstanie przytułek? Już sie w tym wszystkim gubie...
-
Do „stowarzyszonego”:
Całkow... rozumiem Twoje obawy ale zrozum też moje. Podchodząc bardzo poważnie do sprawy trudno jest zaryzykować spalenie jej personalnymi przepychankami i animozjami na samym początku, o co bardzo łatwo w warunkach kazimierskich i w dodatku z takimi zaszłościami. Zapewniam Cię, o czym już napisałem powyżej Wodnikowi, że nie identyfikujemy się z żadnym dotychczasowym awanturnictwem, chcemy zrobić coś dobrego, i wprowadzić „nowy styl” publicznej rozmowy o wspólnych sprawach. Przyjęliśmy, że, dla dobra sprawy, do momentu uzgodnienia programu nie publikujemy nazwisk uczestników dyskusji, żeby dać każdemu szansę na wycofanie się przed ogłoszeniem planu działania, ale, z drugiej strony, stworzyć możliwość dołączenia zupełnie nowych osób (np. Ciebie), które mogą wnieść do programu konstruktywne propozycje. Moja propozycja w celu przerwania kręgu nieufności jest następująca: za kilka dni opublikujemy na tym forum założenia do dyskusji programowej, przygotowane przez grono inicjatorów – to będą ZAŁOŻENIA, które będziemy traktować jako materiał wyjściowy do dyskusji, jeżeli zainteresujesz się współpracą na poziomie czynnego udziału w opracowaniu programu, to namawiam do skontaktowania się z nami na adres e-mail: wikarowka@wp.pl, jeżeli będziesz chciał nadal działać anonimowo to rozmawiajmy tutaj. Zresztą anonimowość Twoja w moich oczach zamieniła się już w bardzo konkretną, chociaż wirtualną, osobowość. Gdybyś jednak wyszedł ze strefy wirtualnej i dał sygnał mailem, to zapraszamy do rozmowy programowej – skład osobowy zespołu będzie opublikowany razem z programem w kolejnym Biuletynie, który rozesłany będzie do mieszkańców gminy. Pierwszy numer został wysłany dzisiaj.
-
do wikarówki:
To niezupełnie tak jak mówisz....
Ja nie tworzę żadnego stowarzyszenia, nie agituję, nie muszę więc podpisywać się imieniem i nazwiskiem - wystarczy nick.
Pomysłów mam wiele, ale na pewno nie zechcecie ich wysłuchać, bo różnią się od Waszych.
Nawet gdybym chciał zasilić szeregi Waszego stowarzyszenia to nic o nim nie wiem, poza tym, że gdzieś jest ktoś, i coś chce robić i nie bardzo ma sprecyzowane co i wszystko jest tajemnicze.
A "objawienie" dopiero nastąpi i dowiem się wszystkiego we właściwym czasie....
Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w Misji:)
-
witaj "stowarzyszony", dobrze, że się znowu odezwałeś, chyba zauważasz, że taka jest specyfika tego forum, ze i Ty jesteś anonimowy, obiecuję Ci, że już niedługo dowiesz się wszystkiego b.dokładnie kiedy tylko ustalimy dokument programowy. Jesteś bardzo zaangażowany w dyskusję, więc podrzuć nam sprawy, którymi trzeba byłoby zająć się w miasteczku, jeśli zrobisz to anonimowo, to też dobrze, byle z sensem i z sercem.
-
Do wikarówki
Ja już w koncu Was nie rozumiem. Czy prowadzacy zebranie na temat Wikarówki, czy osoby napastujące mieszkańców, szkalujące ludzi wybranych w demokratycznych wyborach (niektórzy nie pierwszy raz uzyskali najwięcej głosów), czy osoby plakatujące oszczerstwami miasto, robiące awantury są wiarygodne? Czy teraz ktoś podpisujący się "wikarówka" to zupełnie inny twór? Jeśli tak to jaki? Boicie się ujawnić z imienia i nazwiska. Nie wierzę Wam. Występujecie anonimowo więc jesteście niewiarygodni - dla mnie niewiarygodni i nieprzekonujący. I daleko Wam do dobrych obyczajów, do kultury dyskusji do brania pod uwagę głosu ludzi myślących inaczej niz Wy.
"Stowarzyszajcie"się więc we własnym gronie.
w wyniku zaobserwowania katastrofalnej bezsilności i nieumiejętności prowadzenia dialogu przez obie strony awantury o Wikarówkę, tzn. znanych wszystkim stałych oponentów ale także przedstawicieli władz gminy, próbujemy od 9 dni (podkreślam: od dziewięciu dni) znależć sposób na zbudowanie płaszczyzny sensownej rozmowy o ważnych sprawach (DZIEDZICTWO i TRADYCJA LOKALNA), widzimy wiele osób na tym forum, które bardzo rozsądnie wypowiadają się podpowiadając rozwiązania lub wykazując troskę o sprawy wspólne.
Nie powinno się lekceważyć faktu, że np. na potrzeby ochrony zabytków w budżecie gminy mamy na rok 2008 zaplanowane wydatki w wys.46.000 zł, co oznacza, że, przy tak niskich nakładach, za parę lat inne zabytkowe budowle mogą stać się ruderami takimi jak obecnie Wikarówka. To tylko jeden z przykładów. Próba nadania formalnego charakteru temu spontanicznemu dotychczas działaniu może stworzyć platformę współpracy wszystkich zainteresowanych sprawami Miasteczka. Tu nie tylko o Wikarówkę chodzi. Jeszcze raz zapraszamy wszystkich do współpracy.
Jak już kupią dom to dołożą następny tysiąc i go wyremontują. A potem każdy co miesiąc będzie dokładał po kilkaset i jakoś się będzie kręcić. Musisz zachęcić innych i zrobić liste oczekujących bo kto pierwszy, ten będzie miał miejsce z widokiem na morze!!!
zastanawiam się, czy nie porzucić domu, - bo to kosztuje - i nie przenieść się nad Grodarz. Szkoda, że czeremcha wycięta, bo by się można było za darmo i odurzać...
Kiedy to na oko nastąpi, jak myślisz?