Kazimierz w ostatnich dniach żyje sprawą Wikarówki, którą decyzją Rady Miasta wystawiono do sprzedaży. Spotkało się to ze sprzeciwem części mieszkańców, którzy są przeciwni oddaniu tego majątku – pozostałości po dobroczynnej Fundacji św. Anny – w ręce prywatne.
Wikarówka to teren z zabytkowym budyneczkiem dziś wątpliwej urody położony nad Grodarzem w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła św. Anny. Swego czasu – jeszcze w pierwszych latach powojennych – mieszkał tu wikary sprawujący nadzór nad kościołem świętej Anny i położonym tuż obok szpitalem – przytułkiem. Istniejąca od co najmniej XVI w. Fundacja św. Anny zgromadziła spory majątek w postaci ponad 60 ha ziemi. Jak podaje Z. Góralski w książce „Szpitale na Lubelszczyźnie w okresie przedrozbiorowym” wydanej przez Norbertinum w 1999 r. szpital w 1781 r. posiadał jedną izbę murowaną, druga się zawaliła. W skład kompleksu szpitalnego wchodził też dom kapelana, nowy sad oraz budynki dla czeladzi i komornika i budynki gospodarcze. Środki na prowadzenie przytułku pozyskiwano z tytułu darowizn, ale także z opłat za dzierżawę posiadanej przez fundację ziemi uprawnej. Fundacja zarządzana była przez prepozyta – był nim proboszcz szpitalny – i prowizorów, których wybierano spośród obywateli Kazimierza. Po odzyskaniu niepodległości zarząd majątkiem fundacji św. Anny sprawowała gmina Kazimierz Dolny, a od 1825 r. po ustaleniu statutu tej organizacji dobroczynnej – Sejmik Puławski. Ostatnim prowizorem – przed rozwiązaniem fundacji w czasie Polski Ludowej w 1954 r. – był ksiądz Małysiak.
Sprawa własności Wikarówki od lat jest przedmiotem sporu między kościołem i państwem. Jeszcze w późnych latach czterdziestych kuria biskupia zwracała się do państwa o zwrot majątku fundacji, uznając ją za fundację kościelną. Podobny wniosek w latach 90 ubiegłego wieku rozpatrywała Komisja Majątkowa w Warszawie, która utrzymała prawo własności majątku pozostałego po Fundacji św. Anny w rękach gminy kazimierskiej.
Wikarówka w ostatnich czasach dość często gościła na łamach lokalnej prasy w rubryce Kronika Kryminalna przy okazji powtarzających się tam pożarów w budynkach wcześniej użytkowanych jako lokale socjalne. „Pożarowisko” położone nad Grodarzem otwiera się z jednej strony na ulicę Nadrzeczną i nie stanowi pięknej wizytówki miasta. Radni postanowili rozwiązać ten problem, oddając ten teren w ręce prywatne, a pozyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na budowę infrastruktury drogowej w mieście. Społeczne pieniądze przodków przeznaczone zostałyby tym samym na cele wspólnotowe. Przeciwnicy tego pomysłu widzą w tym miejscu Fundację św. Anny, której działalność chcieliby tu wznowić, by kontynuować piękną wielowiekową tradycję dobroczynności w Kazimierzu. Jedna i druga opcja ma swoich zwolenników. Toczą się burzliwe dyskusje, czasem – jak to było podczas obrad ostatniej rady miasta – nawet w obecności Policji, która musiała wyprowadzać z sali obrad zakłócających spokój dyskutantów. Dyskusja przeniosła się jednak na ulice, gdzie trwa zbieranie podpisów przeciwko decyzji rady miasta o sprzedaży; o wyniku tej akcji informują kolejne plakaty: 343 podpisy, 541…
Kto ma rację?
Oddajmy głos jednej i drugiej stronie sporu o Wikarówkę.
Społeczne pieniądze – na wspólne drogi i chodniki
Dlaczego miasto wystawiło teren wikarówki, która wiąże się z wielowiekową tradycją dobroczynności w Kazimierzu, do sprzedania?
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Fundacja dla Starców i Kalek pod wezwaniem Św. Anny zakończyła swoją działalność ponad pół wieku temu. Od tamtej pory tzw. Wikarówka systematycznie popadała w ruinę. W ostatnich latach były tam mieszkania zastępcze. Budynek ulegał dalszej dewastacji. Nikt nie był zainteresowany, aby w tym miejscu podjąć na nowo działalność fundacji. Kilka lat temu obiekt uległ spaleniu, przez dwa lata straszyły zgliszcza dachu i osmalone mury. Doszedłem do wniosku, że jeżeli nikt nie ma pomysłu na zagospodarowanie tego terenu, dobrze byłoby go oddać – poprzez sprzedaż – w ręce nowego gospodarza. Na chwilę obecną nie mamy żadnego zainteresowanego kupnem, jak niektórzy podejrzewają. Nowy inwestor z kapitałem mógłby zrealizować tu cele, jakie zostały ujęte w planie zagospodarowania przestrzennego, tj. usługi kultury gastronomii czy handlu. Taka działalność w tym miejscu Kazimierza na pewno byłaby potrzebna i dla turystów, i dla mieszkańców. Poza tym miastu potrzebne są środki finansowe na realizację zaplanowanych inwestycji. Chciałbym, żebyśmy wreszcie w mieście poprawili jakość nawierzchni dróg i chodników. Chcemy uporządkować ulicę Nadrzeczną łącznie z siecią kanalizacji i wodociągów. Jest to ulica powiatowa, natomiast infrastruktura podziemna jest własnością gminy. Mamy wstępne porozumienie z Zarządem Powiatu Puławskiego, który sfinansuje położenie nawierzchni na tym odcinku. Wymianę infrastruktury podziemnej musimy sfinansować we własnym zakresie. Na tę inwestycję związaną z modernizacją sieci wodno - kanalizacyjnej staramy się pozyskać fundusze unijne. Nabór wniosków przewidywany jest w miesiącu marcu. Kiedy uzyskamy pewność, że otrzymamy te pieniądze, to być może nie zdążymy zrealizować tej inwestycji w tym roku. Potrzebne są nam więc środki własne, aby to przedsięwzięcie sfinansować – właśnie za środki ze sprzedaży Wikarówki. Pieniądze przeznaczymy także na modernizację ulicy Cmentarnej. Środki pozyskane ze sprzedaży Wikarówki chcemy więc oddać naszej społeczności – mieszkańcom i turystom. Zainwestowanie pieniędzy własnych nie przeszkadza nam w tym, by ubiegać się o zwrot kosztów z funduszy unijnych – byłyby to środki kwalifikowane. Moglibyśmy te pieniądze przeznaczyć na kolejne inwestycje.
Dlaczego miasto dotąd nie pomyślało o odtworzeniu Fundacji św. Anny, która mogłaby wspomagać biednych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Działalność fundacji ma sens, gdy znajdzie się grono ludzi gotowych do działania dla osiągnięcia celów, jakie sobie stawiają.
Miasto realizuje swoje zadania innymi sposobami. Jeżeli mówimy o pomocy potrzebującym, to jest w gminie Ośrodek Pomocy Społecznej. Na jego działalność jest w budżecie przeznaczona pewna kwota. Natomiast gdyby byli ludzie, którzy chcieliby podjąć się pomocy ludziom biednym i potrzebującym, to nie widzę problemu. Moim zdaniem Wikarówka nie jest kluczem, który otwiera taką możliwość, a jej brak nie zamyka możliwości działania.
Powołanie fundacji pod dawną nazwą nie spowoduje, że stanie się ona prawnym następcą dawnej fundacji św.Anny.
Pomysły powołania do życia takiej fundacji pojawiły się w Kazimierzu już w 2003 roku, kiedy zakończyło się postępowanie przed Komisją Majątkową (zakonczyło się ono odmową przyznania na rzecz Diecezji Lubelskiej praw do majątku fundacji św. Anny). Mamy rok 2008, a fundacji nie ma. Łatwiej jest powiedzieć, że się chce powołać fundację, niż przebrnąć przez formalności, a jeszcze trudniej prowadzić fundację i pozyskiwać środki na jej działanie.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Miasto w miarę posiadanego budżetu realizuje zadania wynikające ze strategii rozwoju miasta i gminy Kazimierz Dolny i ustawy o samorządzie gminnym. Pomoc potrzebującym, biednym, niepełnosprawnym realizujemy poprzez Ośrodek Pomocy Społecznej – ustawowo gmina taki ośrodek musi prowadzić i przeznaczać na te cele środki. Kilka lat temu wyremontowaliśmy przedszkole, w którym umożliwiliśmy pobyt dzieciom niepełnosprawnym. I to jest wyjście naprzeciw tym potrzebom.
Z samorządem Kazimierza jestem związany już kilkanaście lat – najpierw pracowałem w Urzędzie Miasta, potem byłem radnym, teraz jestem burmistrzem. Przychodzili i przychodzą do mnie mieszkańcy, turyści pytając, kiedy wreszcie wyremontujemy ulice, chodniki, z których już się nie daje korzystać, na których przewracają się starsze osoby. W ten sposób – poprzez remonty – chcę pomóc ludziom. Planuję remonty chodników Ku Farze, przy ul. Tyszkiewicza, ul. Krakowskiej, po których chodzą również starsi ludzie. Mówią mi, abym im ułatwił życie poprzez stworzenie odpowiedniej infrastruktury.
Dlaczego kwestia sprzedaży Wikarówki została tak szybko przegłosowana, odbyła się bez konsultacji społecznych?
Przewodniczący Rady Miasta Kazimierza Dolnego Piotr Ruciński – Pomysł o sprzedaży tego mienia pojawił już znacznie wcześniej. Na wniosek radnych został wydzielony pas na trakt pieszo-jezdny od Małego Rynku do Grodarza, aby zapewnić dostęp do działek położonych obok Wikarówki - do Domu Kultury, do kościoła św. Anny, do samej Wikarówki i brodu przez rzeczkę. Nie jest więc to pomysł nowy. Został też przedstawiony Zarządowi Samorządu Mieszkańców Kazimierza.
Burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia – Pomysł sprzedaży był omawiany na posiedzeniu Komisji Rady Miejskiej. Komisja zaproponowała, aby poinformować o tym Zarząd Samorządu Mieszkańców Kazimierza Dolnego. Zarząd propozycję tę zaakceptował, zaznaczając, by środki ze sprzedaży przekazane były na cele remontowe na terenie Kazimierza Dolnego. Przed podjęciem uchwały informowały o tym także media – gazety lokalne i radio. Podjęcie uchwały nie jest jednoznaczne ze sprzedażą, ponieważ aby mienie gminy skutecznie sprzedać, trzeba przeprowadzić całą procedurę określoną ustawą o gospodarce nieruchomościami. Tak więc jest to proces kilkumiesięczny.
Decyzja o przetargu nie została jeszcze podjęta. Obecnie obserwujemy dyskusję, która toczy się na ten temat. Zaznaczam, że jest wielu zwolenników sprzedaży Wikarówki, której stan obecny nie stanowi chlubnej wizytówki naszego miasta i właściwego, przemyślanego zagospodarowania tego terenu. Dzięki podjętej uchwale wyzwalają się w społeczności kazimierskiej pewne inicjatywy i być może ktoś przyjdzie z konkretną propozycją zagospodarowania tego terenu. Mam nadzieję, że emocje, które towarzyszą kwestii sprzedaży Wikarówki, zaowocują określonymi pomysłami współpracy ze mną nie tylko w tej kwestii. Spodziewam się, że będzie to twórcze i przełoży się na konkretne działania ze strony mieszkańców. Chcę, by w tym mieście panowała zgoda i w takiej atmosferze pragnę realizować zadania przede mną postawione. Nie boję się też podejmować trudnych społecznie tematów. Temu miastu potrzeba działań, potrzeba różnych pomysłów.
W rodzinie nie wszystko jest na sprzedaż
Przeciwnicy sprzedania Wikarówki przez gminę kazimierską wolą pozostać anonimowi. Odwołują się do wielowiekowej historii tego miejsca – pierwsze wzmianki o Fundacji św. Anny pojawiają się przecież już w 1530 r., niewykluczone więc, że ta instytucja dobroczynna istniała tu i wcześniej. Podkreślają, że wspólne działanie na rzecz potrzebujących zjednoczyło społeczność kazimierską różnych narodowości i wyznań. W latach 50 – tych ubiegłego wieku Komuna zagrabiła mienie fundacji – ponad 60 ha ziemi, Wikarówkę i budynek szpitala – przytułku, w którym dziś mieści się Kazimierski Ośrodek Kultury.
W świadomości ludzkiej ta fundacja związana jest z kościołem – tam był ksiądz – prowizor, tam były siostry zakonne. Fundacje tego typu działały pod opieką kościoła – ich działalność wizytowali biskupi. Są o tym wzmianki z XVIw., z XVII w. Udział miał też magistrat, z jego ramienia działali w fundacji prepozyci. W wyniku kolejnych wizytacji w zależności od efektywności prowadzenia Fundacji św. Anny podejmowano decyzje o przekazywaniu nadzoru nad fundacją bądź to osobom duchownym, bądź świeckim. Kościół więc w tej działalności uczestniczył, zachęcając ludzi do dawania datków na rzecz biednych. Ostatnim prowizorem fundacji był ksiądz Małysiak, który prowadził ją od 1943 r., niejednokrotnie wykładając na ten cel własne środki. Z jego rąk majątek zabrali komuniści.
Bez echa pozostał protest rady parafialnej z 17 marca 1957 r. do Wojewódzkiej Rady Narodowej. Majątek częściowo rozdzielono w ręce prywatne, częściowo przekazano miastu. I miasto go zmarnowało. Nie czuło się widocznie tu gospodarzem, bo w przeciwnym razie Wikarówka wyglądałaby inaczej i nie straszyłaby swoim wyglądem. Nastawiono się jedynie na eksploatację budynku, nie wkładając w remonty ani grosza.
Co z tym robić? Kazimierzacy mieli pomysł, by na tym terenie otworzyć Dom Miłosierdzia im. Jana Pawła II i kontynuować działalność dobroczynną swoich przodków. Pismo w tej sprawie z 2003 r. utknęło jednak w magistracie. Szkoda, bo dziś na cele dobroczynne najłatwiej pozyskać pieniądze.
Teraz znów ten pomysł wznowienia działalności dobroczynnej w Kazimierzu odżył. Informują o tym rozlepiane w różnych punktach Kazimierza plakaty następującej treści: „My, mieszkańcy Kazimierza, widzimy konieczność utworzenia na terenie naszego miasta placówki opiekuńczo – wychowawczej wsparcia dziennego dla osób niepełnosprawnych oraz punktu doraźnej pomocy osobom potrzebującym: starym, chorym, bezdomnym i samotnym. Chcemy kontynuować trwającą przeszło 400 lat tradycję „Fundacji dla Starców i Kalek w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą pod wezwaniem św. Anny”, powołując do życia nieodzowną w naszych czasach placówkę wsparcia dla osób potrzebujących, tak jak to było w przeszłości.” Towarzyszy temu prośba o przekazanie spuścizny majątkowej po Fundacji św. Anny na rzecz parafii kazimierskiej lub nie wskazanej z nazwy organizacji pozarządowej, która realizuje podobne cele. Autorzy pomysłu zauważają, że takich fundacji, organizacji i towarzystw działa obecnie w Polsce bardzo wiele.
Przeciwnicy sprzedaży Wikarówki podkreślają, że wszyscy w Kazimierzu wiedzą, że kościół rości pretensje do terenu Wikarówki. A teraz radni chcą ten teren sprzedać bez konsultacji ze wspólnotą parafialną. Gdyby choć odłożyć głosowanie nad decyzją o sprzedaży o miesiąc, nie byłoby mowy o protestach i zbieraniu podpisów. Szkoda się tego wyzbywać – to były darowizny, a więc społeczne pieniądze – ważne, by został po tym materialny ślad, choćby w postaci domku. Sprzedać to – znaczy przekreślić chlubną historię. Sprzedaż nie jest rozwiązaniem problemu nieładnej wizytówki miasta, jaką dziś jest Wikarówka. Trzeba wypracować inne rozwiązanie, bo pamiątek się nie sprzedaje. To miejsce powinno jednoczyć, sprzedanie znaczy tyle, co odcinanie się od własnych korzeni. W końcu nie wszystko jest na sprzedaż w rodzinie. Takie były argumenty naszych rozmówców.
W wypowiedziach przeciwników decyzji rady miejskiej na temat Wikarówki przeważają emocje. W wypowiedziach burmistrza i radnych - racjonalizm. Rodzą sie pytania - po pierwsze - kto ma rację? A po drugie i najważniejsze - jaka będzie przyszłość Wikarówki, jaka będzie przyszłość naszego Miasteczka?
W materiale wideo sonda społeczna z dnia 1 lutego 2009 r.
Skomentuj
Dodane komentarze (210)
-
Już mieliśmy w Kazimierzu Stowarzyszenie Kupców i Przedsiębiorców. Jakoś cicho o nim.
Umarło śmiercią naturalną -
noo nie popisali się wikarówką...ale jeśli ktoś chce coś zmienic to raczej tego nie zmieni i ale to nie znaczy że na pewno nie...zresztą na co ta wikarówka tej fundacji która dopiero teraz się ,,obudziła,, a wcześniej nikt nie pomyślał ,pomyśleli wtedy gdy zrobiło się o niej głośno żeby po co ,wyróżnic się jako wielki dobroczyńca i hojny czlowiek?? Przecież i tak rzeczony dobroczyńca i hojny czlowiek nie wyłoży na to kasy tylko zrobi furroręna tych którzy się nie odzywali i wkurzy osoby przeciwne...i tak będzie zabiegał o pieniądze...oczywiście wszystko pół żartem , pół serio...;););):):):)
-
Do „stowarzyszonego”:
drogi dyskutancie, nie jesteśmy anonimowi, kto bierze udział w życiu Miasteczka mógł być na zebraniu w Domu Kultury 27 lutego i wiedziałby, kto jest inicjatorem pomysłu podjęcia społecznych działań w innej niż dotychczas formie, nasza „tymczasowa anonimowośc” wynika z faktu, że narazie trwają tzw. „prace w podgrupach”, żeby, po pierwsze, dopracować się sensownego programu działania, po drugie, skupić grono ludzi naprawdę zainteresowanych pracą społeczną a nie załatwianiem własnych interesów kosztem Miasteczka, nie chcemy narazie, póki program nie został jeszcze sformułowany i dostatecznie przedyskutowany postawić nikogo z uczestników tej debaty w sytuacji niezręcznej, gdyby chciał np. wycofać się, a jego nazwisko zostało już podane do publicznej wiadomości, czekamy też na chętnych do udziału w tej dyskusji, którzy mogą dołączyć do nas z nowymi pomysłami lub wskazać tematy, którymi w Miasteczku trzeba się zająć. Kiedy program oraz statut Stowarzyszenia zostaną uzgodnione w gronie osób gotowych podpisać się pod wnioskiem o rejestrację oraz deklaracją programową to w kolejnym komunikacie podamy do publicznej wiadomości zarówno treść tych dokumentów jak i nazwiska osób, które, przyjmują na swoje barki odpowiedzialność za skuteczne działanie na rzecz Stowarzyszenia i Miasteczka. Tymczasem zapraszamy do dyskusji, także Ciebie, drogi „stowarzyszony”. Jeśli nie chcesz, lub nie możesz, włączyć się do tej pracy to podrzuć nam jakieś konstruktywne pomysły, tylko, błagam, skończmy z tym malkontenctwem. Możesz się z nami kontaktować anonimowo tutaj, lub imiennie pod adresem e-mail: wikarowka@wp.pl
-
Stowarzyszenie może sobie pogadać, skrytykować i nic poza tym. Przecież nie zmieni stanu faktycznego "zgodnego z prawem". Może najpierw niech się zajmą tym co pod "sufitem" a nie tym co pod basztą
-
Dlaczego stowarzyszenie społeczne nie ma sie zajmować makabryczną zabudową? Znaczy, że im na sercu ma leżeć tylko wikarówa?
-
Drogi mieszkańcu nie bądź naiwny! Co stowarzyszeniu do tego? To nie ich uprawnienia... Te wszystkie budowle powstają (powstały) zgodnie z planami, projektami, opiniami konserwatora, nadzorem budowlanym. To nie jest samowola budowlana.
Jak mówi stare łacińskie przysłowie: „de gustibus non disputandum est”, czyli: „o gustach się nie dyskutuje”. -
Ładna nazwa. Na razie nie komentuję, poczekam na efekty ale mam już propozycję, aby przyszłe stowarzyszenie zwróciło uwagę na to, co się wyrabia z architekturą Kazimierza. Na początku ulicy Krakowskiej powstaje właśnie zabudowa szeregowa!! a troszkę dalej góralska chata z doklejonym lądowiskiem dla UFO, że nie wspomnę o już istniejącym budynku lodów na Sadowej z pastelowym freskiem, pensjonatem "Pod Basztą"o uroczej kolorystyce tynku itd itp.
-
I co z waszego tajemniczego stowarzyszenia? Przepadniecie w tajemniczych okolicznościach. Tu chodzi o pieniadze na remont a nie o anonimowe "tworki". Gdzie jest komitet założycielski? Imie nazwisko, adres, zameldowanie, oświadczenie członków założycieli o: posiadaniu obywatelstwa polskiego,pełnej zdolności czynności prawnych i pełni praw obywatelskich też tajemnica? Statut, formy finansowania? Teren działania, siedziba?
-
K O M U N I K A T nr 01
W dniu 07 marca br. odbyło się pierwsze zebranie robocze Społecznego Komitetu powołanego na spotkaniu w dniu 27 lutego br. w Domu Kultury w obecności Burmistrza, Wiceburmistrza, Ks.Proboszcza Parafii Kazimierskiej, przedstawicieli Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza, Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, Dyrekcji Parku Krajobrazowego oraz licznej grupy mieszkańców Miasteczka. Przedyskutowano wstępnie cele, możliwe formy organizacyjne oraz kierunki działań, zebrani uznali, że istnieje konieczność określenia szerszego zakresu działań społecznych zmierzających do ochrony dziedzictwa i lokalnej tradycji Miasteczka. Wobec uzyskania wiarygodnej opinii prawnej o niemożliwości reaktywowania dawnej Fundacji Św.Anny, przeanalizowano inne możliwe formy organizacyjne, z których najbardziej skuteczną wydaje się powołanie stowarzyszenia o nazwie: „ Społeczna Rada Ochrony Dziedzictwa i Tradycji Lokalnej w Kazimierzu Dolnym”, dla której sprawa Wikarówki będzie jednym z pierwszych tematów.
Postanowiono przystąpić do zredagowania statutu i deklaracji programowej Stowarzyszenia oraz przygotowania procedury rejestracyjnej. W celu zapewnienia mieszkańcom Miasta i Gminy Kazimierz Dolny pełnej informacji o podejmowanych działaniach postanowiono rozesłać do wszystkich pierwszy numer Biuletynu informacyjnego, który będzie w podobnej formie rozsyłany sukcesywnie w miarę postępów w podejmowanych działaniach.
W pierwszym numerze Biuletynu w formie skrótowej wyjaśniamy istotę problemu Wikarówki oraz przedstawiamy raport z kolejnych spotkań wywołanych Uchwałą Rady Miejskiej o przeznaczeniu Wikarówki do sprzedaży.
Trwająca dyskusja robocza nad celami i programem działania Stowarzyszenia jest jedyną przyczyną zachowania tymczasowej anonimowości inicjatorów co stwarza możliwość kształtowania zespołu w sposób elastyczny do momentu sprecyzowania dokumentów programowych.
Zapraszamy wszystkich dyskutantów do poważnej dyskusji na temat Wikarówki i nie tylko oraz zgłaszania pomysłów i ewentualnej gotowości współpracy na adres e-mail: wikarowka@wp.pl, Biuletyn będzie dostępny także w internecie w najbliższym czasie.
-
Jestem za wypracowaniem innych rozwiąznań tej kwestii, JEŚl to możliwe. Wypowiedzi przedstawicieli Urzędu są chyba autoryzowane. Dlaczego nie pada żadne nazwisko oponentów? Czegoo się obawiają?
-
I nadal sobie zadaję pytanie czy to jest .......
Kto w końcu rządzi w tym Kazimierzu? Kogo wybieraliśmy?
-
prosty_rogal - nic na to nie poradzę, ale znów się z Tobą zgadzam:)
-
Ja bym sie najbardziej ucieszyła, gdyby już się to rumowisko zawaliło, a ziemia rozstąpiła i pochłonęła ten bałagan, bo to nie tylko bałagan na nieruchomości, ale i w mieście. Kto to posprząta, te plakaciki?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?
-
Główna Organizatorka miała już okazję aby wykazać się talentem opiekuńczym: przez kilka lat mieszkała z chorą śp teściową. Opieka polegała na regularnym biciu staruszki, ale wszystko w imie Chrystusa. Oczywiście Pani S. nie można nic zrobić ,bo ma bardzo mocne, żółte papiery, jeszcze z czasów nawracania Ameryki.
Boże, chroń nas przed taką misjonarką !
-
prosty_rogal...
Ciekaw jestem tylko czy główna organizatorka akcji zbierania podpisów ma te 1.000,00 zł.,na ustanowienie Fundacji.A może kolejna akcja zbierania pieniędzy na Fundację.Już widzę tych chętnych darczyńców. Życzę powodzenia.
Ps.dziękuje za interesujący wykład,może mi się kiedyś przyda przy zakładniu Stowarzyszenia ,bo obecnie "tysiąca" nie mam. -
Nic dodać, nic ująć!
-
Znów pojawiły się na mieście plakaciki nie podpisane przez nikogo (czyżby ze skromności?) wzywające do akcji sprzątania terenu tzw.wikarówki. Każdy może spłodzić jakiś tekst, a następnie znaleźć chętnych ,aby się pod nim podpisali, ich sprawa.
Ten przypadek jest jednak poważniejszy, niż akcja zbierania podpisów. Jeśli akcja ma ograniczyć się do pozbierania papierków, to może to zrobić pan z „Komunalnika” w ramach swoich obowiązków.
Szanownych „sprzątaczy” pytam od razu, po co ten show. Zdaje się, że cała para idzie w gwizdek. Oprócz autopromocji i propagandy nic to nie wnosi na sprawy. Proszę o wykazanie logicznego związku ilości śmieci na tym terenie z meritum sprawy, czyli sprzedawać lub nie. Psychomanipulacja, której ofiarami mogą być osoby wielkiego serca lecz naiwne. Gdyby jednak ktoś chciał wejść do budynków, to oprócz narażenia siebie i innych na niebezpieczeństwo ( koń jaki jest każdy widzi) najzwyklej robi to bez zgody właściciela, czyli jest to naruszenie własności. Co upoważnia Państwa do występowania z pozycji jedynych sprawiedliwych i zawłaszczania dla swoich niesprecyzowanych celów tradycji Fundacji św.Anny, czego wyrazem jest prośba, o przekazanie majątku byłej Fundacji parafii lub nieokreślonej organizacji.Tupet jak sie patrzy! Czas może powstrzymać ten obłęd.
Co do pomysłów powołania takiej czy innej fundacji. Nie ma przeszkód. To może zrobić KAŻDY. Podstawą jest ustawa z dn.6 kwietnia 1964r. o fundacjach. Krok pierwszy: mamy min.1000zł.Krok drugi: u notariusza dokonujemy USTANOWIENIA FUNDACJI, jako FUNDATOR ustalamy STATUT. Najważniejszy dokument, bez którego sąd nie zarejestruje fundacji.Z jego mocy ( jako fundator) wchodzimy do RADY FUNDACJI- organu stanowiącego, kontrolnego i opiniującego. Rada może liczyć od 3 do 6 członków. RADA to ważne ciało nie jakaś fasada!, gdyż - Krok trzeci: Rada powołuję(i odwołuje) PREZESA ZARZĄDU i CZŁONKÓW (max.3 osoby) na trzyletnią kadencję. ZARZĄD jest obligatoryjny!, ale uwaga,członkowie Rady ani ich rodziny nie mogą być członkami Zarządu . Czy do tej pory wszystko jasne?:-)
Figaro, mylisz pojęcia. Fundacji się nie powołuje, lecz USTANAWIA. Natomiast 15 osób to minimum, aby powstało STOWARZYSZENIE. Właśnie taka jest istota, fundacja zaczyna swój żywot od pieniędzy a stowarzyszenie od wspólnej dla min.15 osób dobrej i nieprzymuszonej woli.
Zatem powodzenia i niech nikt nie ogląda się na innych, tylko rusza. Ale nie z grabiami i miotłą, sprzątać wokół wikarówki, tylko do działań na miarę MISJI jaką Państwo Sprzątacze sobie przypisują. -
teżsiępodpisałam i gaja....
Chodzi mi o to ,że cała ta dyskusja nie ma wieksze sensu,zaś propozycja reaktywacji w dzisiejszych czasach fundacji Św.Anny miała jedynie ten bezzsens bardziej unaocznić .Obecnie jest wiele form wspomagania osób potrzebujących od Wspólnoty Chleb Życia siostry Małgorzaty Chmielewskiej począwszy, aż po liczne wolontariaty skończywszy ,a odwoływanie się do tradycji w imie szczytnych celów ma przykryć jedynie chęć przeszkodzenia tym ,którzy chcą coś wreszcie zrobić z "Wikarówką".Nie wiem czy przysłuży się Miastu i jego mieszkańcom sprzedaż tego terenu,wiem że kolejne lata nic nie robienia na pewno nie podniosą z ruin tego miejsca.Oczywiście pięknie by było aby ktoś kupił ten teren i utworzył tam organizacje pożytku publicznego ale jak wiemy pieknie bywa tylko w filmach (choć teraz i to nie zawsze) a rzeczywistość niesie zgoła inne rozwiązania.
Z braterskimi pozdrowieniami siostry!!! -
Zawsze się znajdą potrzebujący i tacy, którzy mogą pomagać. Ale formuła Funfacji pw.Św. Anny jest przestarzała, dlatego i dyskusja jest trochę bezpodstawna.
-
Figaro,
znane mi sieroty w Kazimierzu mają się dobrze, kondycja zaś znanych mi wdów jest znacznie lepsza niż moja, nie wiem więc, w czym mogłabym pomóc. Trochę więc tamta Fundacja oderwana od rzeczywistości? Zauważyłeś, że czasy się zmieniły?
Mamy już 4 podpisy!!!