Podobne
Komentarze
-
"policjancie" a skąd ci to wiadomo że pies nie zaatakuje dziecka ani nikogo innego ? Powiedział ci o tym ? Ludzie czuli się zagrożeni,rozumiesz to ? Gdybyś był prawdziwym policjantem wiedziałbyś o tym.
-
Mały szczegół,zdjęcie powyższe przedstawia psa ( w konsekwencji zabitego)który jest poza ogrodzeniem posesji bohaterów artykułu.
-
dlaczego autor tego artykułu nie umieścił informacji o stanie psa i czy będzie zgłoszenie do towarzystwa opieki nad zwierzętami za bestialskie zabicie zwierzęcia
Psy w Kazimierzu były od zawsze. Pańskie i bezpańskie. Wpisały się w klimat Miasteczka tak bardzo, że aż doczekały się swojego pomnika pod Farą. Nie zawsze jest to jednak obrazek tak sielski. Co zrobić, kiedy pojawia się realne zagrożenie ze strony bezpańskich czworonogów?
- Od dwóch tygodni nękani jesteśmy przez bezpańskiego, agresywnego psa, który niszczy nam ogrodzenie i wchodzi na podwórko do naszego psa – pisze do nas mieszkanka Gór pani Agnieszka. – Od dwóch tygodni Urząd Miasta w Kazimierzu Dolnym – mimo że został o tym poinformowany trzy razy, nie potrafi nam pomóc, bo nie ma miejsca w schronisku, bo są inne psy do złapania, bo auto nie odpaliło. Bardzo często jestem sama w domu z dwuletnią córeczką, nie możemy wyjść na sanki, spacer, bo pies atakuje naszego psa i jest agresywny. Do obrony wzywana była też ochrona.
Obowiązek odławiania bezpańskich kotów i psów spoczywa na samorządzie lokalnym. Jak to wygląda w kazimierskim magistracie?
- Mamy wielki problem w gminie z bezpańskimi psami. Jest ich bardzo dużo. Urząd płaci niemałe pieniądze za odłowienie zwierzęcia – nie mniej niż 500 zł. To byłby już szósty pies w tym roku. Mamy obowiązek ustawowy zająć się bezpańskimi psami, ale co mamy zrobić, gdy schroniska są przepełnione? A ludzie w zasadzie pozostają bezkarni – nie sterylizują psów, nagminnie je porzucają bez opieki – mówi Marzena Śliwa z Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym.
Kiedy w piątek 3 lutego urzędnicy w obecności weterynarza i w eskorcie policji pojawili się na Górach, psa nie zastali. Pojawiły się przy tym wątpliwości, czy zwierzę rzeczywiście nie ma właściciela. Gdyby się to potwierdziło, mógłby on zostać ukarany grzywną za nietrzymanie zwierzęcia na uwięzi w myśl art. 77 Kodeksu Wykroczeń. Poradzono naszej Czytelniczce, by złapała psa w kojec, gdyby się znów pojawił, wtedy będzie go można zabrać. Interwencja – jak twierdzi pani Agnieszka – zakończyła się po 15 minutach.
- Koło pierwszej w nocy obudziło nas szczekanie naszego psa – relacjonuje Czytelniczka. – Okazało się, że ten pies wrócił, stał na schodach pod domem. Kiedy mąż wyszedł na zewnątrz, pies zaczął się na niego rzucać. Wspólnymi siłami zapędziliśmy go do kojca, mając nadzieję, że teraz ktoś go od nas odbierze – skoro nas o tym zapewniano cały dzień. Pies w kojcu, rzucał się, charczał, gryzł kojec, budę, szczekał, był agresywny.
Policja wezwana przez zdesperowanych właścicieli posesji nie udzieliła im żadnej pomocy, pouczając, że jest to wezwanie bezpodstawne.
- Przepisy porządkowe regulują wyraźnie te kwestie – tym powinna się zająć gmina. Policja ma inne zadania – mówi mł. asp. Marcin Koper rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
I gmina ten obowiązek – dzięki ogromnej determinacji naszej Czytelniczki – w końcu wypełniła. Pies trafił do puławskiego schroniska, chociaż gmina ma podpisaną umowę ze przytuliskiem dla bezdomnych zwierząt w Nowodworze koło Lubartowa, gdzie – jak twierdzą kazimierscy urzędnicy – nie przyjmują już żadnych zwierząt z powodu przepełnienia.
- Pomyślimy o tym, by nową umowę podpisać ze schroniskiem znajdującym się na terenie naszego powiatu, żebyśmy byli bardziej mobilni – mówi Małgorzata Kuś, zaznaczając jednocześnie, że urząd nie bagatelizuje żadnego zgłoszenia i stara się odławiać bezdomne psy w miarę możliwości na bieżąco.
– Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że bezpańskie psy nie biorą się znikąd. To wynik ludzkiej beztroski.
Z jednej strony trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę to, ile i jakie psy wałęsają po terenie gminy, porzucone przez swoich właścicieli celowo daleko od domu, by nie znalazły drogi powrotnej. Nie brak wśród nich i rasowych – te jednak stosunkowo szybko znajdują nowy dom. Nie wszystkie jednak mają takie szczęście.
Z drugiej strony bezpańskie psy stwarzają czasem realne zagrożenie, uniemożliwiając niekiedy nawet – jak w przypadku naszej Czytelniczki – wyjście z domu. I chociaż pojęcie „realne zagrożenie” jest względne, trudno się dziwić desperacji pani Agnieszki.
Od dwóch tygodni nękani jesteśmy przez bezpańskiego, agresywnego psa, który niszczy nam ogrodzenie i wchodzi na podwórko do naszego psa. Fot. Z archiwum naszej Czytelniczki
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (80)
-
też bym tak zrobiłNależy przestrzegać granic i nie włazić w szkodę.
My home is my castle. Kto znajduje się w złym miejscu i w złym czasie może mieć pretensje tylko do siebie.
Nawet zwykły pies powinien to wiedzieć co wiedzą zwykli ludzie.
W warunkach naturalnych silniejszy zwycięża i jest samcem alfa albo przegrywa.
Jak może jeszcze uciec o własnych siłach to ma szczęście.
Człowiek robiąc ze zwierząt zabawki wyrządza im największą krzywdę.Pozwala żyć ale nie pozwala na pełne życie.Te wszystkie sterylizacje i tabletki.
Sam chce się p...ć bez ograniczeń a swojego pupila najlepiej wykastrować! -
streszczenieprzyjechali sobie państwo do Kazimierza, kupili działkę, zbudowali dom jak spod Krupówek, postawili płot, kupili owczarka niemieckiego oraz wynajęli firmę ochroniarską, a tu sterroryzował ich miejscowy kundelek dobierający się do ich suki, skutkiem czego zapędzili go do kojca i zakuli widłami i w stanie agonalnym zawieźli do schroniska. Za zamordowanie psa obwiniają jak widać sąsiadów, kazimierską policję, urząd miasta oraz burmistrza.
wniosek z artykułu
Sąsiedzi są winni bo litują się nad głodnymi zwierzętami i dokarmiają, policja bo nie wzięła psa pod pachę i nie zastrzeliła, Radni Kazimierza winni bo nie zafudowali weterynarza i hycla dyspozycyjnego przez całą dobę itd
skutek
policja i urzędnicy zamiast zajmować się poważnymi sprawami będą odpisywać na tego typu donosy
a sąsiedzi zaopatrzą się w widły ale nie na psy... -
ZwykłyPiesNie damy sobie na wstrzymanie, możesz być pewien jak mało czego na tym świecie :)
Teorie o "obronie koniecznej" zostawcie sobie dla prokuratora.
A tak na marginesie,sąsiadom miłej pary -nie zazdroszczę.
"Widłowi" skoro tacy nerwowi, mogą poczuć się zagrożeni także z innych stron a wtedy... -
tez bym tak zrobiłPani Agnieszko,niech się Pani nie przejmuje.Najgłośniej wcale nie szczekają psy tylko... no wiadomo kto.
Cała Pani "wina",jak można wyczytać,jest taka,że broni Pani swego domostwa przed intruzem.I jeszcze "musi coś zrobić"swojej suczce jakby ona była przyczyną.
To jak głupie tłumaczenie gwałciciela,że jest niewinny bo ta pani miała za krótką spódniczkę.
Jeśli zwierzę dzikie/bezdomne niszczy moje mienie,lub nawet jego obecność na moim terenie odbieram jak zagrożenie, nie stałbym z założonymi rękami.To Pani dobiera środki adekwatnie do sytuacji.
Jeśli ktokolwiek jest w stanie udowodnić Pani złamanie prawa, niech to uczyni zamiast pyszczyć.
Dokładnie jak w przypadku obrony koniecznej.
Pobity, w tym przypadku zastępczo tzw.miłośnicy zwierząt mają żal, że dostali w mordę a nie bukiet róż.To trzeba było nie chodzić.
Ludzie tej prostej zasady nie rozumieją,a cóż dopiero zwierzęta. -
WandaA ja ponowię swoje pytanie:Czy ktoś ze świadków opisanych zdarzeń zgłosił na policję fakt,że pies był potraktowany w taki sposób,że w efekcie nie przeżył interwencji??
-
SZokJak to po co ? bo ta histeryczka wzywała wszelkie służby , dobrze że nie wezwała Terminatora , Predatora , FBI, CIA .
W pogotowiu czekali też Brudny Harry , Starsky &Huth. -
MaxChyba w artykule była mowa o tym że pies atakował...Skoro nikt nie czuł się zagrożony to po co tam policja ? Umiesz czytać ze zrozumieniem czy masz kisiel zamiast mózgu ?
-
SZokPrzede wszystkim ten pies nie był agresywny , chodził do wielu ludzi na drugich Górach tam gdzie mieszkają ''oprawcy'',bawił się z innymi psami i jakoś nikt z mieszkańców Gór nie panikował ani nie czuł się zagrożony .
Inni dawali głodnemu psiakowi cos do zjedzenia a ci nowi poczęstowali go widłami to wszystko !!!
Max zanim napiszesz coś głupiego popytaj ludzi z Gór którzy znali tego psa .Tam też mają małe dzieci i jak widać mają serca a nie kisiel zamiast mózgu. -
Max"policjancie" a skąd ci to wiadomo że pies nie zaatakuje dziecka ani nikogo innego ? Powiedział ci o tym ? Ludzie czuli się zagrożeni,rozumiesz to ? Gdybyś był prawdziwym policjantem wiedziałbyś o tym.
-
sasiadMały szczegół,zdjęcie powyższe przedstawia psa ( w konsekwencji zabitego)który jest poza ogrodzeniem posesji bohaterów artykułu.
-
informacjadlaczego autor tego artykułu nie umieścił informacji o stanie psa i czy będzie zgłoszenie do towarzystwa opieki nad zwierzętami za bestialskie zabicie zwierzęcia
-
policjantNie przypuszczam aby policjant kazał tym ludziom likwidować problem w ten sposób i katować psa (jeśli tak to proszę o jego nazwisko), jeżeli zgłosi się teraz właściciel zabitego psa to może domagać się odszkodowania. Niektórzy ludzie nie powinni mieć zwierząt. Pies nie przychodził zjeść dziecka ani pożreć właścicieli tylko [wymoderowano]sukę z cieczką której zapach wyczuwalny jest z dużej odległości. Sąsiedzi też mogą zgłosić uciążliwości z powodu trzymania przez tych ludzi nie wysterylizowanej suki które powtarza się co pół roku
-
omertanie mam zwiwerzat naszczescie;) ale skoro to prawda ze tego psa zakatowali no to biada im!! bo mieszkam nie tak daleko od nich!! a ten pies czesto lazil po gorach i jakos sie nie rzucal DO NIKOGO!!!!!!
-
maniozobaczymy jak omercie tamci z trumienki zatłuką własne zwierzę lub znajomych widłami to się pośmiejemy razem hehehe
-
miejscowya jak agentowi zachce się sikać na wsi pod drzewem albo co gorszego(bo mowa jest o terenie wiejskim Kazimierza)to będziemy widłami traktować i obcinać to i owo