Komentarze
Jednym z celów Kazimierskiego Portalu Internetowego jest dostarczanie aktualnych wiadomości naszym czytelnikom i dyskutantom na Forum. W związku z tym, publikujemy piątkowy artykuł z „Dziennika Wschodniego” zatytułowany „Ruskie won!”, nadesłany przez redaktora Waldemara Sulisza.
Ruskie won!
Kiedy dwa lata temu na murze pojawił się napis „Ruskie won!”, Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która na rynku sprzedaje obrazy, w milczeniu połykała łzy. Wydawało się, że gdy przed kazimierską farą stanął papieski krzyż – po antyruskiej ksenofobii nie będzie śladu. A jednak znowu komuś przeszkadzają malarze. Komu?
Bez malarzy i obrazów trudno wyobrazić sobie kazimierski rynek. Tak jak trudno wyobrazić sobie bez nich Bramę Floriańską w Krakowie, rynek w Warszawie czy Długi Targ w Gdańsku. Kto zatem jako pierwszy wpadł na pomysł, by wyrzucić malarzy i obrazy spod budynku Stowarzyszenia Architektów RP i rozparcelować ich po miasteczku?
Próbowali przekonać Łazorka
– Nie pamiętam, czy było to cztery czy pięć lat temu. A może później? Siedziałem z Jasiem Łazorkiem w jego galerii. Przyszła pani Magda Żuk z listą w garści. Oświadczyła, że zbiera podpisy pod pismem do magistratu, żeby zrobić porządek z tymi, co handlują pod SARP-em – wspomina znany lubelski kolekcjoner i właściciel galerii. – Ale proszę bez nazwisk.
• Co na to Łazorek?
– Puknął się w czoło i powiedział, żeby go w to nie mieszać. – Jak to, przecież ja tam kiedyś stałem, Tramecurt stał, Gnatowski stał i nikomu to nie wadziło – rzucił wzburzony.
Nie chciałam wyrzucać malarzy
Magdalena Żuk jest doktorem nauk przyrodniczych. Prowadzi w Kazimierzu modną kawiarnię z galerią, gdzie zbiera się towarzyska śmietanka.
• Czy to prawda z tym Łazorkiem?
– Tak, byłam w jego galerii z projektem, żeby uporządkować sprawę handlu obrazami pod SARP-em. Ale nigdy w życiu nikogo nie namawiam, żeby ich stamtąd wyrzucić – tłumaczy Magda Żuk, która oprócz tego, że sprzedaje obrazy, stoi na czele miejscowego Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców.
W sukurs Żukowej idzie Konfraternia
Kazimierska Konfraternia Sztuki to stowarzyszenie artystów młodszego pokolenia, które zasłynęło w Polsce błyskotliwymi wydarzeniami artystycznymi.
Najgłośniejsze to wspólne malowanie obrazu o tym, jak Szekspir Wisłą przypłynął do Kazimierza. Takiego portretu magicznego miasteczka jeszcze nie było. Nic więc dziwnego, że wielki obraz objechał całą Polskę. Dobrym duchem konfratrów i jego mózgiem jest Cezary Garbowicz, właściciel autorskiej galerii „Bohema”.
• Nie wie pan, kto mógł na SARP-ie napisać „Ruskie won”?
– Pojęcia nie mam.
• Dlaczego konfratrzy napisali pismo do burmistrza, żeby zrobić porządek z malarzami przed SARP-em?
– Nie z malarzami, tylko z handlarzami obrazów. Pamiętam, jak chciała wśród nich stanąć moja córka. Kiedy ją przegonili, powiedziałem „dość!!”. Pamiętam też, jak żony „malarzy” zza Buga wzięły się za łby. W tamtych realiach uważaliśmy: niech przed SARP-em sprzedają swoje obrazy malarze ze sztalug, a nie handlarze ze stojaków – mówi Garbowicz.
Wyrzuciłem ich na chodnik
Ryszard Zdonek, szef sarpowskiej restauracji, hotelu i galerii nie kryje, że zgodnie z planem zagospodarowanie przestrzennego miasta sprzed kilku lat chciałby mieć przed restauracją markizy i stoliki. Po to, żeby goście mieli gdzie wypić kawę.
– Nie wiem, kto z nich jest malarzem, a kto handlarzem. Najpierw stali u mnie w podcieniach. Jak się zaczęli między sobą kłócić, jak się baby pobiły, wyrzuciłem ich na chodnik.
A tymczasem po interwencjach Magdy Żuk i Kazimierskiej Konfraterni Sztuki doszło do burzliwego spotkania w Domu Kultury. W sprawie uporządkowania handlu pod SARP-em wypowiadali się konfratrzy, malarze i mieszkańcy.
– To było parę lat temu, więc nie pamiętam szczegółów. Ale pomysł ruszania malarzy z rynku wydawał się mieszkańcom poroniony. Z czasem upadł. Ale widzę, że znowu odżył – mówi nauczyciel Józef Czerwiec, który wówczas działał w samorządzie mieszkańców.
Ruskie won!
Dwa lata temu na murze SARP-u ktoś namalował czerwoną farbą napis „Ruskie won”.
– Przyjechaliśmy z obrazami. Ja zabrałam się za malowanie ukochanych kotów. Jan zaczął szkicować rynek. Nagle ktoś mówi: Zobacz napis na ścianie. Odwróciłam się i zesztywniałam. To było do nas – opowiada Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która wraz z mężem Janem prowadzi w Lublinie dwie galerie.
Pierwszy żal minął. Smak połykanych łez osłodzili turyści i mieszkańcy Kazimierza.
– Przepraszali nas za tych, co namalowali „Ruskie won”! Byłam dumna z Polaków – mówi Grabski, która dziś należy do Stowarzyszenia Malarzy, Artystów i Twórców „Kazimierz Dolny Duży Rynek”.
Co dziś zrobić z malarzami?
Po naszym artykule o próbach wyrzucenia malarzy spod SARP-u na internetowym portalu www.kazimierzdolny.pl rozpętała się burza. Magda Żuk stwierdziła, że nikt malarzy nie wyrzuca, tylko miasto chce uporządkować handel obrazami. Internauci z Polski pukali się w czoło. Dziś z Kazimierza śmieje się pół Polski.
Póki co specjalna komisja do opracowania planu usytuowania miejsc handlowych na terenie miasta przygotowała wniosek o wyznaczeniu miejsc dla malarzy pod kamienicą Przybyłów, na skwerku pomiędzy placem zabaw a Grodarzem oraz na ulicy Senatorskiej.
Z wnioskami mają zapoznać się zainteresowani. W przyszłym tygodniu nad wnioskiem będą głosować radni. To oni rozstrzygną, czy malarze zostaną pod SARP-em, czy będą rozparcelowani...
To jest chore
Mówi Jerzy Gnatowski, malarz, który w Kazimierzu i Polsce cieszy się dużym autorytetem.
• Co jest chore?
– Malarze zawsze na rynku malowali i sprzedawali. Nie mogę się nadziwić, że gdy z kulturą jest tak ciężko, komuś zależy, by tych, co ją tworzą, różnić, dzielić i sankcjonować. Nie! Trzeba zostawić malarzy. Nie ruszać ich – mówi Gnatowski.
– Po wyrzuceniu malarzy należy zlikwidować targi wtorkowe i piątkowe. W dalszej kolejności zlikwidować muzeum, Urząd Miasta i Gminy oraz wytruć Cyganki – postuluje malarz Daniel de Tramecurt.
Może pomoże papieski krzyż?
Mieszkańcy Kazimierza są przekonani, że burza wokół malarzy to kwestia konfliktu interesów. Pani Żuk ma galerię i handluje obrazami, to i nie dziw, że chce z innymi malarzami porządek robić – mówią – Ale bez nazwisk, bo to małe miasteczko – dodają.
• Pani Magdo. Gdyby doszło do głosowania w sprawie malarzy, to jak by pani głosowała?
– Żeby ich zostawić pod SARP-em. Ale uporządkować zasady.
• Czy pani Olga Grabski z mężem Janem też może tam stać?
– Nie zgadzam się, żeby stali tam ci, co mają galerie.
• Pani Olga ma galerię, więc stać nie może?
– Powtarzam, nie zgadzam się z tym, żeby stali tam ci, co mają galerię...
Kiedy dwa lata temu na murze pojawił się napis „Ruskie won!”, Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która na rynku sprzedaje obrazy, w milczeniu połykała łzy. Wydawało się, że gdy przed kazimierską farą stanął papieski krzyż – po antyruskiej ksenofobii nie będzie śladu. A jednak znowu komuś przeszkadzają malarze. Komu?
Bez malarzy i obrazów trudno wyobrazić sobie kazimierski rynek. Tak jak trudno wyobrazić sobie bez nich Bramę Floriańską w Krakowie, rynek w Warszawie czy Długi Targ w Gdańsku. Kto zatem jako pierwszy wpadł na pomysł, by wyrzucić malarzy i obrazy spod budynku Stowarzyszenia Architektów RP i rozparcelować ich po miasteczku?
Próbowali przekonać Łazorka
– Nie pamiętam, czy było to cztery czy pięć lat temu. A może później? Siedziałem z Jasiem Łazorkiem w jego galerii. Przyszła pani Magda Żuk z listą w garści. Oświadczyła, że zbiera podpisy pod pismem do magistratu, żeby zrobić porządek z tymi, co handlują pod SARP-em – wspomina znany lubelski kolekcjoner i właściciel galerii. – Ale proszę bez nazwisk.
• Co na to Łazorek?
– Puknął się w czoło i powiedział, żeby go w to nie mieszać. – Jak to, przecież ja tam kiedyś stałem, Tramecurt stał, Gnatowski stał i nikomu to nie wadziło – rzucił wzburzony.
Nie chciałam wyrzucać malarzy
Magdalena Żuk jest doktorem nauk przyrodniczych. Prowadzi w Kazimierzu modną kawiarnię z galerią, gdzie zbiera się towarzyska śmietanka.
• Czy to prawda z tym Łazorkiem?
– Tak, byłam w jego galerii z projektem, żeby uporządkować sprawę handlu obrazami pod SARP-em. Ale nigdy w życiu nikogo nie namawiam, żeby ich stamtąd wyrzucić – tłumaczy Magda Żuk, która oprócz tego, że sprzedaje obrazy, stoi na czele miejscowego Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców.
W sukurs Żukowej idzie Konfraternia
Kazimierska Konfraternia Sztuki to stowarzyszenie artystów młodszego pokolenia, które zasłynęło w Polsce błyskotliwymi wydarzeniami artystycznymi.
Najgłośniejsze to wspólne malowanie obrazu o tym, jak Szekspir Wisłą przypłynął do Kazimierza. Takiego portretu magicznego miasteczka jeszcze nie było. Nic więc dziwnego, że wielki obraz objechał całą Polskę. Dobrym duchem konfratrów i jego mózgiem jest Cezary Garbowicz, właściciel autorskiej galerii „Bohema”.
• Nie wie pan, kto mógł na SARP-ie napisać „Ruskie won”?
– Pojęcia nie mam.
• Dlaczego konfratrzy napisali pismo do burmistrza, żeby zrobić porządek z malarzami przed SARP-em?
– Nie z malarzami, tylko z handlarzami obrazów. Pamiętam, jak chciała wśród nich stanąć moja córka. Kiedy ją przegonili, powiedziałem „dość!!”. Pamiętam też, jak żony „malarzy” zza Buga wzięły się za łby. W tamtych realiach uważaliśmy: niech przed SARP-em sprzedają swoje obrazy malarze ze sztalug, a nie handlarze ze stojaków – mówi Garbowicz.
Wyrzuciłem ich na chodnik
Ryszard Zdonek, szef sarpowskiej restauracji, hotelu i galerii nie kryje, że zgodnie z planem zagospodarowanie przestrzennego miasta sprzed kilku lat chciałby mieć przed restauracją markizy i stoliki. Po to, żeby goście mieli gdzie wypić kawę.
– Nie wiem, kto z nich jest malarzem, a kto handlarzem. Najpierw stali u mnie w podcieniach. Jak się zaczęli między sobą kłócić, jak się baby pobiły, wyrzuciłem ich na chodnik.
A tymczasem po interwencjach Magdy Żuk i Kazimierskiej Konfraterni Sztuki doszło do burzliwego spotkania w Domu Kultury. W sprawie uporządkowania handlu pod SARP-em wypowiadali się konfratrzy, malarze i mieszkańcy.
– To było parę lat temu, więc nie pamiętam szczegółów. Ale pomysł ruszania malarzy z rynku wydawał się mieszkańcom poroniony. Z czasem upadł. Ale widzę, że znowu odżył – mówi nauczyciel Józef Czerwiec, który wówczas działał w samorządzie mieszkańców.
Ruskie won!
Dwa lata temu na murze SARP-u ktoś namalował czerwoną farbą napis „Ruskie won”.
– Przyjechaliśmy z obrazami. Ja zabrałam się za malowanie ukochanych kotów. Jan zaczął szkicować rynek. Nagle ktoś mówi: Zobacz napis na ścianie. Odwróciłam się i zesztywniałam. To było do nas – opowiada Olga Grabski, repatriantka ze Wschodu, która wraz z mężem Janem prowadzi w Lublinie dwie galerie.
Pierwszy żal minął. Smak połykanych łez osłodzili turyści i mieszkańcy Kazimierza.
– Przepraszali nas za tych, co namalowali „Ruskie won”! Byłam dumna z Polaków – mówi Grabski, która dziś należy do Stowarzyszenia Malarzy, Artystów i Twórców „Kazimierz Dolny Duży Rynek”.
Co dziś zrobić z malarzami?
Po naszym artykule o próbach wyrzucenia malarzy spod SARP-u na internetowym portalu www.kazimierzdolny.pl rozpętała się burza. Magda Żuk stwierdziła, że nikt malarzy nie wyrzuca, tylko miasto chce uporządkować handel obrazami. Internauci z Polski pukali się w czoło. Dziś z Kazimierza śmieje się pół Polski.
Póki co specjalna komisja do opracowania planu usytuowania miejsc handlowych na terenie miasta przygotowała wniosek o wyznaczeniu miejsc dla malarzy pod kamienicą Przybyłów, na skwerku pomiędzy placem zabaw a Grodarzem oraz na ulicy Senatorskiej.
Z wnioskami mają zapoznać się zainteresowani. W przyszłym tygodniu nad wnioskiem będą głosować radni. To oni rozstrzygną, czy malarze zostaną pod SARP-em, czy będą rozparcelowani...
To jest chore
Mówi Jerzy Gnatowski, malarz, który w Kazimierzu i Polsce cieszy się dużym autorytetem.
• Co jest chore?
– Malarze zawsze na rynku malowali i sprzedawali. Nie mogę się nadziwić, że gdy z kulturą jest tak ciężko, komuś zależy, by tych, co ją tworzą, różnić, dzielić i sankcjonować. Nie! Trzeba zostawić malarzy. Nie ruszać ich – mówi Gnatowski.
– Po wyrzuceniu malarzy należy zlikwidować targi wtorkowe i piątkowe. W dalszej kolejności zlikwidować muzeum, Urząd Miasta i Gminy oraz wytruć Cyganki – postuluje malarz Daniel de Tramecurt.
Może pomoże papieski krzyż?
Mieszkańcy Kazimierza są przekonani, że burza wokół malarzy to kwestia konfliktu interesów. Pani Żuk ma galerię i handluje obrazami, to i nie dziw, że chce z innymi malarzami porządek robić – mówią – Ale bez nazwisk, bo to małe miasteczko – dodają.
• Pani Magdo. Gdyby doszło do głosowania w sprawie malarzy, to jak by pani głosowała?
– Żeby ich zostawić pod SARP-em. Ale uporządkować zasady.
• Czy pani Olga Grabski z mężem Janem też może tam stać?
– Nie zgadzam się, żeby stali tam ci, co mają galerie.
• Pani Olga ma galerię, więc stać nie może?
– Powtarzam, nie zgadzam się z tym, żeby stali tam ci, co mają galerię...
Waldemar Sulisz
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (43)
-
Esa
Ob, Miejscowy! Powinien Pan wiedzieć, że nazwisko nadają urzędnicy i jeżeli za granicą mężczyzna nazywa się Grabski, to jego żona będzie nosić to właśnie nazwisko "Grabski" i nikt nie będzie słuchał argumentów o odmianie przez przypadki - takie jetst prawo! -
obserwatorzLudzie w tym wszystkim chodzi o pieniądze- tyle szumy, czy pieniądz jest najważniejszy?
-
ob.MiejscowySzanowny Panie Redaktorze
Powyzszy artykul jest bardzo tendencyjny.
Teza artykulu jest, ze wszystkiemu jest winna pani Żukowa, a główną ofiarą p.Grabski.
Historia trwa dwa lata. Na początku p.Grabski jest biedna i p.Żukowa nie chce żeby handlować obrazami na Rynku, a na końcu p.Grabski jest bogata (jest właścicielką 2 galerii w Lublinie i p.Żukowa) stake nie chce żeby p.Grabski handlowała obrazami na Rynku.
Pańskie tentendycjne podejście do sprawy i antypatia do p.Żuk jest widoczna
w brukowym podtytule "W sukurs Żukowej idzie Konfraternia".
Jak Pan zapewne wie w języku polskim żona pana Żuka nie nazywa się Żukowa, tylko pani Żuk. Bo tu w Kazimierzu Żukowa tośmy znali tylko generała.
Natomiast żona p.Grabskiego może wg zasad polskiej pisowni nazywać się tylko Grabska, albo Grabskaja.
Wyjątek stanowi Rapaczyński, ale to inne gazety i o walki o rynek na nieco wyższej półce.
z poważaniem
ob.Miejscowy
-
WebmasterDla niezorientowanych w sytuacji wyjaśniam, że logowanie nie oznacza braku anonimowości.
Możesz się nazwać "Ob. miejscowy" "Ob. zamiejscowy" - jak chcesz
Dane dodatkowe (imie, nazwisko, miasto) nie są wymagane.
Adres email jest wymagany tylko do rejestracji - nikt w Portalu nie będzie go znał...
Logowanie zapewnia, że będzie tylko jeden "ob. miejscowy" i jeśli zarejestrujesz sie pod takim pseudonimem, to masz pewność, że nikt nie będzie sie podawał za Ciebie drogi Internauto :) -
ob.M.O ! Uderz w stol i norzyce sie odezwa.
To o Panu byla mowa , Panie Jarku.
Prosil Pan o ograniczenie dostepu i je pan uzyskal. Nie kazdy moze juz sie nazywac Jarek.
Prosze pozostac spokojnie na Forum z kolezankami, a tu bedziemy poki mozna zastanawiac sie w sposob otwarty nad sprawami Kazimierza.
A jak na Forum bedzie panu znow ciasno, to moazna poprosic , aby ten serwis byl platny.
Na pewno dostep da sie ograniczyc.
Zycze dozo zdrowia i zegnam Pana Jarka. -
JarekDziękuję obywatelu miejscowy że juz nie będziesz zaśmiecał forum swoimi cynicznymi wywodami i błędami ort. Tobie to dopiero musiało się nudzić w domu!!!
-
ob.MiejscowyDziwie sie ze mloda Redakcja strony internetowej Kazimierza zatytulowala ta "aktualna wiadomosc" "napis na murze", skoro jak wynika z artykulu zdarzenie mialo podobno miejsce 2 lata temu.
To nie informacja o aktualnosciach , ale "odgrzewane kotlety".
Sensacyjne, wzywajace do pogromu zatytulowanie artykulu w Dzienniku Wschodnim "Ruskie won !" jest skandalem prasowym przynoszacym szkode naszemu miasty i godnym potepienia ze wzgledu na fakt , ze wydarzenie to bylo faktem odosobnionym i podobno mialo miejsce 2 lata temu.
ob. Miejscowy
PS Redacja moze wprowadzic i trtaj logowanie.
Ale bedziemy znali opinii anonimowych mieszkancow Kazimierza.
Jawne i oficjalne stanowiska znamy z posiedzen Rady Miejskiej.
Natomiast szkoda, ze Forum ohranzono do zawodowych uczestnkow internautow, ktorym sie nudzi w domu i do tego robia bledy ortograficzne.
Uwazam ze forum powinno byc demokratyczne anonimowe i ogolnie dostepne , po yo zeby wiedziec co ludzie naprawde mysla.
Jesli to ma byc ograniczone , skomplikowane i pod warunkami to korzystac juz takiego forum nie bede.
Dziekuje za uwage. I pozdrawiam.
ob.M
-
Waldemar SuliszDziękuję za ważne uwagi, Panie Jarku. Kto z państwa chciałby napisać do mnie w sprawie artykułu, jestem do dyspozycji pod adresem:
sulisz@dziennikwschodni.pl -
JarekMoże pan poda swego meila panie redaktorze to mógłbym ma goronco bardziej osobiście napisać i z inieniem i nazwiskiem. Inaczej będę czekał na okazję. Jak sam pan zauważył w swoim artykule tu jest małe miasteczko...Prawdą jest że dziennik wschodni kojarzy się ze sztandarem ludu i z pewną opcją światopoglądową która pełna jest obłudy i manipulowania faktami. Nie da się też pisać obiektywnie o Kazimierzu z perspektywy "gapiej górki" przy kawiarni. Perspektywa p. Magdy jest do pańskiej podobna nic jej nie ujmując w końcu to jej miejsce pracy. Proponuje inspiracji do pisania szukać nie tylko w kawiarni!!! Myślę że pani Magda słusznie jednak podziekowała panu bo po kampanii ataków dziennikarskich jest to chyba naj bardziej obiektywny artykuł
-
obserwator forumTo dlaczego członkowi SKiP na forum zmieszali z błotem ten artykuł. Czyżby dysonans i nieposłuszeństwo w organizacji? Pani Magda powinna bardziej kontrolować wypowiedzi swoich podwładnych, bo juz nie wiem jakie jest ich stanowisko. Artykuł podabała się i był obiektywny czy jak twierdzi pan Kowalski "Wydzwięk prasowy-ruscy-repatryjanci-to nic innego jak gra na ludzkich uczuciach.Dziennikarze ,a zawłaszcza z Dziennika Wschodniego,których część można spotkać na Nadzrzecznej często są wprawieni w obłudzie i zmienianiu faktów."
-
Waldemar SuliszDziękuję za dalsze komentarze. Dlaczego Państwo nie chcecie podpisywać się imieniem i nazwiskiem? Dziekuję także pani Magdzie Żuk, która jako jedna z pierwszych zadzwoniła do redakcji i podziękowała za obiektywizm i rzetelność.
-
AnonimPanie Redaktorze Pana artykuł jest obrzydliwy jak z najgorszej prasy brukowej, ale nie jest pewnym, czy Pan sobie z tego zdaje sprawę.
Jest on taki jak słynny żart z PRL-u z zapytaniem do Radia Erywań:
Czy to PRAWDA,że z Rynku w Kazimierzu nad Wisłą wyrzucaja ruskich malarzy ?
PRAWDA, tylko że
nie w w Kazimierzu nad Wisłą
tylko z podcieni pod SARP-em
nie ruskich
tylko polskich
nie malarzy
tylko handlarzy
nie wyrzucaja
tylko maja zamiar przenieść na Mały Rynek.
Myślelyśmy że minęły czasy "PRASA KŁAMIE".
Tak, ale tylko trochę.
Nie ruscy ale wszyscy przyjezdni muszą dostosować się do regulacji prawnych ustalonych przez ludzi, którzy żyją na tym terenie - mieszkańców.
-
krzyśNapis jest głupi i źle świadczy o sprawcy (którego nie znamy).
A dyskusja nad tym kto to napisał, i co mieł na myśli przypomina mi scenę z "Rejsu" - tylko brak gorliwca trzymającego dowód koronny kredę.
Idiotyczne napisy trzeba zamalowywać na kolor elewacji, a nie dyskutować nad tym co autor miał na myśli.
Ja ze swej strony Rosjan przepraszam. -
Anonim
P.Zdonek nic nie zyska. To jego chodnik.
Chodnik przed domem SARP musi ze sniegu zamiatać, Prowadzi hotel i Galerię BRama. Dziwne że pod swoimi drzwiami tolerował do tej pory konkurencjnych sprzedawców. -
AnonimZ tego tekstu jasne jest ze pan Zdonek najwięcej zyska na tych nowych handlowych regulacjach. A robienie afery z Ruskimi, malarzami i p. Żuk to zasłona dymna
-
Janusz KowalskiNie zupełnie pan trafił powinien pan umieścić Olgę w krzyżu.Magdę Żuk ubrać w stój rzymianina i mamy PASJĘ-Kazimierz Dolny- 2004 lata po Chrystusie- w reżyserii W.Sulisza.Panie Sulisz nie zaspokoił pan tym artkulem,a raczej zdjęciami swoich mocodawców.-Wolnością gwiazd jest ich orbita.Wolność niewolnika mierzy się długością postronka na którym chodzi.Z poważaniem
-
aaz tego co pamiętam to pod SARPem pobiły sie kiedyś dwie panie tej własnie narodowosci o miejsce do handlu obrazami,napis powstal bezposrednio po tym zdarzeniu,i dopisywanie do tego podtekstow o pochodzeniu pachnie mi pania Grabska i panem Gnatowskim,ciekawe czy ta zbieznosc nie ma innego podloza np.biznesowego
-
JarekJa takiego wrażenia nie odniosłem. Raczej wydało mi się że konkurencja z pod SARPu to napisała. Choć pani Magda jest pokazana trochę nie przychylnie. Czuje że te stwierdzenia o handlarzach na końcu artykułu są wyrwane z kontekstu bo pani Magda jest bardzo bystrą osobą choć narwaną a tu to trochę głupawą ją pan robi. Mimo to Wydaje mi się że tekst ogarnia historię tej "idei" i prezentuje stanowisko wielu stron. Pewne sympatie jednak u pana wyczuwam. Zadużo pan panie redaktorze siedzi przy pewnych kawiarnianych stolikach a i kanajpę trzeba od czasu do czasu w Kazimierzu zmienić. Pozdrawiam !!!
Krucyfiksu nie rzeżbi się jak koguta z ciasta te zachwyty nat tą niby rzeźbą świadczą o braku wyrobienia. Przepraszam jeśli uraziłem bo lubie pana a znamy się od dawna. -
mieszkaniecPanie Sulisz Pana Artykuł to prawdziwy majstersztyk.Każdy kto go zobaczy i przeczyta stwierdzi,ze autorem tego napisu na murze jest Magda Zuk.Cel został osiągnięty!!! dziękujemy
Jest on taki jak słynny żart z PRL-u z zapytaniem do Radia Erywań:
Czy to PRAWDA,że z Rynku w Kazimierzu nad Wisłą wyrzucaja ruskich malarzy ?
PRAWDA, tylko że
nie w w Kazimierzu nad Wisłą
tylko z podcieni pod SARP-em
nie ruskich
tylko polskich
nie malarzy
tylko handlarzy
nie wyrzucaja
tylko maja zamiar przenieść na Mały Rynek.
Myślelyśmy że minęły czasy "PRASA KŁAMIE".
Tak, ale tylko trochę.
Nie ruscy ale wszyscy przyjezdni muszą dostosować się do regulacji prawnych ustalonych przez ludzi, którzy żyją na tym terenie - mieszkańców.
A dyskusja nad tym kto to napisał, i co mieł na myśli przypomina mi scenę z "Rejsu" - tylko brak gorliwca trzymającego dowód koronny kredę.
Idiotyczne napisy trzeba zamalowywać na kolor elewacji, a nie dyskutować nad tym co autor miał na myśli.
Ja ze swej strony Rosjan przepraszam.