Komentarze
W Kazimierzu rozgorzała bardzo emocjonalna dyskusja, do której postanowiłem się odnieść. Dotyczy ona mojej decyzji co do ograniczenia ruchu turystycznego w dniach 22 – 23 maja br. podczas alarmu powodziowego ogłoszonego na terenie naszej gminy - napisał w liście otwartym burmistrz Kazimierza Dolnego Grzegorz Dunia.
Przede wszystkim z całą mocą podkreślam, że była to decyzja przemyślana, podjęta mimo, że przewidywałem, jakie może ona wywołać nastroje i konsekwencje. Dziś potwierdzam, że była ona konieczna i gdyby trzeba było – podjąłbym ją znowu, nie bacząc na nic innego, niż bezpieczeństwo ludzi, nie tylko mieszkańców, ale i turystów. Kwestie te są nadrzędne i stoją ponad popularnością oraz wizerunkiem. Uznałem, że narażenie się jakiemukolwiek środowisku jest mniejszym złem, niż narażenie życia i zdrowia ludzkiego. Sprawy tej nigdy nie rozpatrywałbym w kategorii wyboru.
Decyzja podjęta została w odpowiednim momencie, dzięki czemu udało się uniknąć komplikacji i sensacji. Poprzedziła ją głęboka analiza i ocena stanu rzeczy, czyniona na podstawie obserwacji i szeregu konsultacji; był to proces podyktowany wyższą koniecznością, nie zaś impuls. Uznałem, że moim obowiązkiem jako burmistrza jest działać sprawnie i odpowiedzialnie. Świadomie gotów jestem podejmować decyzje niepopularne, lecz rozważne.
Decyzję o apelu podjąłem, gdy nastąpiło zalanie odcinka ul. Puławskiej - drogi dojazdowej od strony Puław. Turyści, którym udałoby się dojechać, mieliby utrudnioną drogę powrotu, ponieważ trasę tę zamknięto. Nie wiadomo, czy moglibyśmy liczyć na ich wyrozumiałość i na to, że będą nas dobrze wspominać. Co najważniejsze jednak – podstawowym zadaniem służb ratowniczych i porządkowych było opanowanie sytuacji i niedopuszczenie do katastrofy. To był cel nadrzędny. Kierowanie ruchem i organizacja powrotu do domów Gości byłaby jedynie komplikacją. Priorytetem było ocalić Parchatkę. Ruch turystów w takim momencie i przy tamtych okolicznościach mógłby się skończyć tragicznie.
To, że do tragedii nie doszło, zawdzięczamy w dużej mierze temu, że akcja przebiegała sprawnie i w sposób zorganizowany.
Sam byłem na wałach, na własne oczy widziałem przerażenie ludzi, morderczy wysiłek i odwagę strażaków, żołnierzy, ratowników, cywili – im wszystkim winniśmy wdzięczność za to, że nas ratowali. W kontekście dramatów traconych domów, ataków chorób wywołanych strachem i tragedią, niepoważnym byłoby objaśnianie objazdów lub zabranianie wstępu gapiom, których i tak nie brakowało. W tym również kontekście, gdy zagrożone było ŻYCIE ludzi pracujących na wale, nie wypada mi się ustosunkowywać do strat wywołanych przerwą w ruchu turystycznym i lukami w hotelowych grafikach… W akcji ratunkowej na wale brało udział w sumie ponad 1500 osób. W krytycznej chwili, na odcinku grożącym przerwaniem, ratownicy pracowali w dziesięcioosobowych grupach, by w razie czego woda zabrała tylko (tylko?) dziesięciu!
Widząc wszystkie te wydarzenia na własne oczy, uczestnicząc w ludzkim nieszczęściu, nie wyobrażałem sobie akcji ewakuacyjnych przy udziale turystów. A przypominam, że ewakuacja była zarządzona. W tym samym czasie, gdy obowiązywało zarządzenie, na rozmięknięty wał w Parchatce wjeżdżali motocykliści, chcący obejrzeć sobie akcję.
Nie bez znaczenia jest fakt, że mieliśmy problemy z prawidłowym funkcjonowaniem kanalizacji sanitarnej. Z wielkim trudem, ale z tym problemem sobie poradziliśmy, jednak przy większej ilości ludzi w Kazimierzu moglibyśmy stanąć przed kolejnym zagrożeniem, które mogłoby w konsekwencji przynieść znacznie większe straty.
Na koniec dodam, że trudno mi uwierzyć, by mój apel w mediach miał istotnie przypisywane mu ogromne znaczenie. Telewizje pokazywały zatopione Powiśle, nazywając je „najbliższą okolicą Kazimierza”. Nie odmawiajmy Polakom inteligencji i rozsądku: każdy, kto widział domy zalane po dach i stale podnoszącą się wodę, łzy i rozpacz - musiał w imię rozumu podjąć decyzję o pozostaniu w domu.
Zaraz po tym, gdy sytuacja się ustabilizowała, zarządziłem sprzątanie i wszelkie czynności przygotowujące miasto do kolejnego weekendu. Na bieżąco informuję o tym, że Kazimierz jest gotów do przyjmowania Gości, że są oni bezpieczni i pożądani.
Jestem głęboko przekonany, że w tamten feralny weekend jedyną atrakcją turystyczną byłoby zwiedzanie powodzi. Pozwólcie Państwo, że myśląc o tych, którzy stracili wszystko łącznie ze zdrowiem, pozostawię to bez komentarza.
Jeśli w przyszłości sytuacja będzie tego wymagała, bez wahania podejmę taką samą decyzję w trosce o życie ludzi.
Nie wszystko da się przewidzieć, czego dowodzi przykład Janowca, gdzie nikt nie spodziewał się katastrofy. W Kazimierzu wtedy też wszystko mogło się zdarzyć.
Niezależnie od okoliczności, których często nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w Urzędzie Miasta trwają intensywne działania promocyjne, które są długofalowym procesem. Nic nie dzieje się od razu. Efekty naszych inicjatyw, m.in. związanych z pozyskanymi przez nas środkami unijnymi przeznaczonymi na rozwój marki „Kazimierz Dolny”, będą niebawem widoczne. Na koniec dodam, że panuje światowy kryzys i recesja w turystyce w ogóle. Nie zdołamy przeskoczyć tego faktu, lecz robimy wszystko, co w naszej mocy, by Kazimierz w jak najmniejszym stopniu odczuł skutki tej sytuacji i nadal był miasteczkiem atrakcyjnym, kochanym przez Turystów.
Burmistrz Grzegorz Dunia
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (53)
-
prosty_rogalJak to zwykle bywa, kozioł ofiarny musi być. Burmistrz jest dobrym celem, bo cokolwiek zrobi, a nawet jak nic nie zrobi,to zawsze komuś to nie odpowiada.
Dyskutantom w typie 'Marcina'mogę tylko zaproponować powściągliwość w ogłaszaniu końca kryzysu. Kryzys, w postaci która dotyka naszych potencjalnych gości, to zmniejszenie siły nabywczej przeciętnych zarobków czy niepewne miejsce pracy.
Już w kwietniu i na początku maja miałem mniej rezerwacji, chociaż nikt nie przewidywał wysokiej wody.
Deszczowe, zimne weekendy skutecznie redukują liczbę gości.Jeśli na dodatek występuje na jakimś terenie zjawisko katastrofalne, to skutek daje się przewidzieć.
Nie jest sympatycznie spacerować pośród ludzi napełniających worki piaskiem,odczuwać napięcie związane z realnym zagrożeniem.Świadomość, że gdzieś niedaleko, nad tą samą Wisłą, dzieje się tyle nieszczęścia, może odwodzić od wyjazdu. Jeśli ma się pewną wrażliwość, naturalnie.
Media chętnie podchwytują tematy katastroficzne, duża ilością "newsów" potęgują napięcie. Pamiętacie świńską grypę? Można było odnieść wrażenie, że wkrótce pół Europy wymrze.Co chwila nowe liczby zachorowań, na paskach kanałów informacyjnych tylko to.
A potem co? Informacje, ile to zostało nie wykorzystanych szczepionek we Włoszech czy w Niemczech.
A co w czasie wielkiej wody dominowało w informacjach? Stany alarmowe i worki z piaskiem. I co chwila wejście "live" z wału,bo a nuż coś pęknie a my bedziemy pierwsi to relacjonować. Najchętnie przegoniłbym media z takich miejsc.
Poczekajmy do końca roku z ocenami. Zobaczymy czy zmniejszony ruch turystyczny w Miasteczku to zjawisko okołopowodziowe czy długotrwała tendencja. -
MarcinKońcówka listu jest podsumowaniem, przepraszam za epitet: idioty: "Na koniec dodam, że panuje światowy kryzys i recesja w turystyce w ogóle. Nie zdołamy przeskoczyć tego faktu".....
Jaki kryzys Panie Burmistrzu? O kryzysie można było mówić dwa. rok temu, teraz mówią tak jak Pan tylko idioci! Przykre ale prawdziwe, Pan tuszuje swoją biernośc, nicnierobienie lub niewiele robienie ku promocji miasta. Tracą na tym wszyscy, niestety -
KrzyśTak jak już kilkakrotnie gdy ten temat był poruszany w portalu, chcę ponownie zaznaczyć swoje poparcie w tej sprawie dla burmistrza.
Tak jak wielu ja również wynajmuję, lecz uważam, że są sutyacje, a tym razem taka się zdarzyła, gdy wszystkie biznesy tracą na znaczeniu.
Wielu z Was myśli jedynie o bezpośrednim zagrożeniu ze strony Wisły, mało kto myśli o oczyszczalni, sieci kanalizacyjnej, wodnej, o trudnościach komunikacyjnych, zastawionych ulicach, ruchu pieszym i pewnie wielu jeszcze innych sprawach, o których mają wiedzę tylko ci bezpośrednio uczestniczący w zarządzaniu kryzysowym.
Sama wysokość jakiegoś obiektu, czy miasta, nad poziom rzeki nie zawsze przesądza. O czym jeszcze możemy się przekonać, jeżeli przyroda zafunduje nam oberwanie chmury pod koniec czerwca, tak jak to drzewiej bywało. Wtedy i w Zajeździe może być bryndza - czego nie życzę. -
RyszardNie jestem zwolennikiem Pana Burmistrza, ale podpisuję się tym razem pod Jego wypowiedzią, a przede wszystkim popieram Jego decyzje ograniczające swobodę poruszania się w czasie tej koszmarnej w swoim wymiarze i skutkach powodzi ( i to pomimo, że jako hotelarz, odczuwam negatywne skutki powodzi). Są wszak ważniejsze wartości niż tylko mamona - jedną z nich jest niewątpliwie życie. List Burmistrza był odpowiedzią na tzw list otwarty do Burmistrza dwóch hotelarzy, którzy - żywię nadzieję - nie są reprezentatywni dla tej grupy zawodowej Kazimierza
-
crank127Taak, i na pewno wszyscy posłuchali burmistrza i nie przyjechali... W całej Polsce ruch turystyczny w tych dniach był mniejszy.
-
IzaMoże gdyby w Kazimierzu było taniej i wyższa jakość usług to turystów byłoby więcej. Kazimierscy hotelarze i restauratorzy juz sami nie wiedzą ile brać za swoje usługi a naród jest biedniejszy. Burmistrz być może się wygłupił ale krytycy też mają swoje za uszami
-
SąsiadkaBurmistrzu muszę przyznać ,że wypadłeś extra .Byłeś jedynym w Polsce z tym apelem!
-
reszkaJest problem z zrozumieniem pewnych rzeczy !Proponuje prześledzić stany wody i czas największego zagrożenia zero reakcji.Chodzi o to ,że burmistrz apelował do turystów nie wtedy kiedy ewentualnie powinien.Mniejsza o to.Panikował bo nie ruszył palcem przez cztery lata sprawie wałów.Kontynułuje tylko te prace, co zapoczątkował Szczypa.Zresztą większość inwestycji które robi to plany poprzedniego burmistrza .No i dobrze tak powinno być!
-
Aristomoze tak warto pomyslec o budowie śluzy na Grodarzu i jakiejs instalacji blokujacej kanalizacje wstecz. Co z tego ze wał wytrzymały i nowoczesny skoro brakuje tego elementu, woda wejdzie niczym koń trojański przez Grodarz i kanalizacje. Śluza jest niezbędna, takie zjawiska bedą się nasilać, powodzie moga być co rok-dwa lata, nastepnym razem może być metr więcej i co wtedy?
-
turysta123 -dzieki, wiemy gdzie sa "przybytki", bedziemy omijac z daleka.
-
123Zajazd Piastowski jest na ulicy Słonecznej, usytuowany jest daleko od Wisły
w bezpiecznej odległości, więc co zostało zalane w Zajeździe? -
AnielicaPopieram w 100% decyzję Pana Duni. Przy tak duzym zagorzeniu jaki jest powódź nie mozna było podjąć innej decyzji. Woda jest nie obliczalna. Sama prowadzę kwatery i również odradzałam przyjazd w tym czasie do Kazimierza, bo to nie byl odpowiedni czas na zwiedzanie rynku jeśli obok niego brakowało paru centymetrow do wylania Grodarza.
-
MegiO jeny, ludzie co tu się wyrabia?! Czemu nie może być w miasteczku zgody pomiędzy właścicielami hoteli i urzędem? Dlaczego nie ma współpracy, wzajemnych inicjatyw? To by była BEZCENNA REKLAMA dla całego Kazimierza. Jeśli dalej będziemy iść podobną drogą, to naprawdę Kazimierz potraci swoich stałych i wrażliwych bywalców a zostanie dosłownie zadeptany i rozjeżdżony przez (nie obrażając nikogo) jednodniowych zjadaczy gofrów i frytek popijanych piwem.
-
pijany znad GrodarzaNo i wszyscy maja po trosze rację. Jednak racja dbania o zdrowie a nawet życie człowieka, w tym przypadku turysty, musi być racją nadrzędną dlatego też Burmistrz miał rację. Oczami widzę , jak p, Tomaszewski żąda pieniędzy od Miasta bo jego Burmistrz nie ostrzegł o zagrożeniu a klient hotelarza poniósł uszczerbek na zdrowiu , jego mienie na wskutek powodzi zostało zalane w Hotelu Piastowskim.
-
pytajnikA może bylo tak: szła wielka woda, zalewało Sandomierz, zagrożony był Wilków. W piątek 21 maja, od świtu w Kazimierzu stały wozy transmisyjne np Radia Lublin i TVN24. Nad miastem latały helikoptery. O 7 rano na żywo łączenia dla radia i tvn z ujścia Grodarza.
Jednak po godzinie, w wyniku rozmów z mieszkańcami, strażakami i własnym obserwacjom , reporterzy zrozumieli, że kazimierskie wały wytrzymają o wiele więcej niż inne i przenieśli transmisje do Podgórza, Dobrego czy Parchatki. Po prostu: trzeba newsa, czyli powodzi, a nie dobrze zabezpieczonego miasta.
Burmistrz na wale został sam. Nie będzie bohaterskim obrońcą Kazimierza przed wodą 1000lecia, bo ma zbyt wysokie i solidne wały. Co by tu jeszcze zrobić, aby zaistnieć: no przecież, idzie weekend, zaapeluje do turystów, to pokażą mnie we wszytkich mediach! Jak pomyślał, tak zrobił! W tym czasie przerwało wał w Zastowie i dwie wiadomości poszły w świat: zalewa miejscowości pod Kazimierzem a burmistrz Dunia apeluje o powstrzymanie sie z przyjazdem do Kazimierza w związku z powodzią.
Burmistrz sie przebił z apelem, wysłuchały go miliony. Jeszcze tydzień później zapraszał turystow w TVNie, aby przyjeżdżali pomóc Kazimierzowi w usuwaniu skutków POWODZI, której nie było!! Taka wielka, niespełniona potrzeba dramatu . Udało sie, turysci zostali w domach, rezygnujac z rezerwacji na odległe, letnie terminy. 90 % mieszkańców pracujących w turystyce straci dochody z sezonu, nie odłoży pieniedzy na zime, nie zrobi remontów czy inwestycji. Zwolni pracowników , starając sie obnizyć koszty.
A wystarczyło , jak burmistrz Sandomierza , nie straszyć wyimaginowanym zagrożeniem , tylko zaprosić turystów do bezpiecznego i gościnnego miasta, przypominając, o dramacie sąsiedniej gminy Wilków i przywiezieniu pomocy dla PRAWDZIWYCH powodzian.
I zapytam raz jeszcze: dlaczego przed pierwszą falą należało apelować (według burmistrza) a przed drugą, równie wielką, kiedy zalało Janowiec,
apelu już nie było? Kiedy wystąpił brak wyobraźni: przed pierwszą czy przed drugą falą??? -
myszowatyTo jest sposób na odwrócenie uwagi? albo zwrócenie uwagi!Nie mniej jednak w kwestii wałów . Szczypa dotrzymał słowa które dał po powodzi w 97,umocnił wał na całej długości w mieście.Wał niezniszczalny.Dunia zbudował jedynie swój wizerunek.Wątły wizerunek.Po za wizerunkiem zagrożenia w mieście nie było.Utrudnienia były i są nadal nie koniecznie z powodzią związane.
w bezpiecznej odległości, więc co zostało zalane w Zajeździe?