Koguty spod kobiecej ręki

Skomentuj (35)
Od śmierci Cezarego Sarzyńskiego, który był niekwestionowanym ambasadorem Kazimierza nad Wisłą, piekarzem, słusznie postrzeganym jako artysta, mija rok. Piekarnia przy Nadrzecznej, która swój początek datuje na rok 1915, nadal produkuje sławne koguty z ciasta. Tak samo dobre jak zawsze…
Firma Barbary i Cezarego Sarzyńskich od roku prowadzona jest już tylko kobiecą ręką. Barbara Sarzyńska z powodzeniem przejęła obowiązki męża, choć początkowo nie było to łatwe. Nagła śmierć Cezarego Sarzyńskiego we wrześniu ubiegłego roku to był wstrząs dla całej rodziny. Także dla miasta, które aż huczało od plotek i proroctw na temat przyszłości piekarni. Przyszła kolejna jesień i Barbara Sarzyńska odebrała nagrodę Złotej Malwy dla Domu Restauracyjnego, jedną z wielu nagród, jaką zdobyła firma i jej wyroby podczas tego trudnego roku.

O tym, czy łatwo być kobietą biznesu, rozmawiamy z Barbarą Sarzyńską.

Kim jest według Pani kobieta biznesu?

Barbara Sarzyńska – Myślę, że kobieta biznesu to kobieta bardzo pracowita, konsekwentna, wyznaczająca sobie cel i realizująca ten cel.

Czy kobieta biznesu musi mieć według Pani cechy męskie, takie jak choćby stanowczość, nieustępliwość, siła, odwaga?

Barbara Sarzyńska – To jest stereotyp, ale to się zmienia. Dzisiaj kobiety sobie świetnie radzą. I jak muzyka łagodzi obyczaje, tak kobieta potrafi łagodzić pewne sytuacje. Na swoim przykładzie i na przykładzie kobiet, które poznałam, mogę powiedzieć, że kobiety znakomicie radzą sobie w biznesie nie dlatego, że mają cechy męskie, tylko dlatego że są bardzo kobiece…

Prowadziła Pani z mężem firmę rodzinną. Czy rok temu myślała Pani o sobie jako o kobiecie biznesu?

Barbara Sarzyńska – Bardzo się cieszyłam, że mogę mojemu mężowi pomagać. Kiedy mój mąż wyjeżdżał na różne imprezy, gdzie reprezentował firmę w kraju i na świecie, ja byłam w firmie i wykonywałam te wszystkie czynności, które dotąd robiliśmy wspólnie razem z mężem. Ale nie w pełni uważałam się za kobietę biznesu. Dlatego że przede wszystkim zawsze najważniejsza była dla mnie strona, która kojarzy się z kobietą, czyli strona rodzinna – dom, dzieci. I tego też mi teraz najbardziej brakuje – że nie mogę już w takim zakresie być taką mamą, na którą dzieci czekają. Wiem, jak bardzo cieszą się z nawet z tego powodu, że ugotuję zwykły domowy obiad. To jest wydarzenie! Ale z drugiej strony nigdy nie wyobrażałam sobie tylko siedzenia w domu, gotowania i sprzątania… Zawsze bardzo czynnie uczestniczyłam w tym, co się działo w naszej firmie.

Czym zajmowała się Pani w firmie u boku męża?

Barbara Sarzyńska – Przez cztery lata – w tej chwili piąty rok – rozszerzaliśmy naszą działalność o sferę gastronomiczną – powstała restauracja, powstała winiarnia, w lecie mamy też ogródek grillowy. Zajmowałam się organizacją tej gastronomii. Organizacją przyjęć, wystrojem wnętrz. Bardzo to lubię.

Jak zmieniła się pani rola w firmie w wyniku odejścia męża?

Barbara Sarzyńska – Nie zdawałam sobie sprawy, jak ogromny ciężar spadał na mojego męża, kiedy on prowadził firmę. Ja miałam zawsze świadomość, że jestem osobą, która pomaga, pracuje, ale jednak ma obok siebie kogoś silniejszego, odpowiedzialnego za wszystko. I naraz nieszczęście ogromne, które się zdarzyło, spowodowało przejście na mnie tych wszystkich problemów, obowiązków i ciężaru, jakim jest udźwignięcie firmy, która liczy sobie 70 osób. Nasza firma to wielka rodzina, o którą tak naprawdę trzeba zadbać. I trzeba zapewnić stabilizację – ciągłość zatrudnienia, co daje o sobie znać szczególnie w czasie zimowo – jesiennym, kiedy do Kazimierza przyjeżdża znacznie mniej ludzi niż w sezonie. Musimy więc dobrze zabiegać o to, by w tym czasie utrzymać firmę na normalnym poziomie.

Jakie zmiany zaszły w firmie podczas kobiecych rządów?

Barbara Sarzyńska – Bardzo się cieszę, że zostali ze mną pracownicy, którzy okazali się ludźmi bardzo oddanymi firmie od wielu lat i dzięki nim teraz mogę być zadowolona z tego, co osiągnęłam w czasie tego bardzo ciężkiego i trudnego roku.

Co się zmieniło? Popatrzyłam na firmę kobiecym okiem i z czasem ustawiliśmy inaczej jej strukturę. Za poszczególne działy firmy takie jak produkcja, handel, gastronomia są osoby odpowiedzialne. Nie mogę sobie pozwolić na taką sytuację, żeby każdy przybiegał do mnie z każdym swoim problemem.

Zainwestowałam. Ogródek grillowy zmienił swoją aranżację, doposażyłam kuchnię. Zaszły zmiany w restauracji. Zakupiłam piec do cukierni – to była najpoważniejsza z inwestycji. I mam nadzieję, że udana – moi pracownicy są zadowoleni. Również sklep firmowy, który w Puławach sprzedaje nasze pieczywo i wyroby cukiernicze, został zupełnie zmieniony – aranżacja, oświetlenie, nowe meble. Klienci bardzo dobrze to odbierają.

Jak widać, firma nie stanęła w miejscu. W ciągu roku były spotkania z artystami, które teraz poza sezonem – gdy wszystko się wycisza – będziemy kontynuować.

Takim dużym wyzwaniem tuż po śmierci mojego męża był samodzielny mój wyjazd do Brukseli, gdzie organizowałam dużą Wigilię dla 160 osób w Concert Noble. Z powodzeniem.

A ostatni sukces?

Barbara Sarzyńska – Lato kojarzy się z Targami Chleba, toteż uczestniczyłyśmy z córkami w Targach Dominikańskich w Gdańsku. W Lublinie podczas Święta Chleba w Muzeum Wsi Lubelskiej zdobyłyśmy 3 nagrody: 1 miejsce za chleb weselny, 2 miejsce za aranżację stoiska oraz nagrodę publiczności. W Jaworze odbierałam nagrodę honorową dla mojego męża – piekarza roku ubiegłego. 25 września tego roku również otrzymałam w Pałacu w Wilanowie Złotą Malwę dla Domu Restauracyjnego, czyli tak naprawdę za gastronomię – w ubiegłym roku to była Srebrna Malwa. Obecnie uczestniczymy w konkursie Wojewódzki Lider Smaku.

Staram się o to, by firma jak poprzednio była reprezentowana na zewnątrz, ale trudno mi jest – szczególnie w tym roku – być jednocześnie poza firmą i doglądać wszystkiego na miejscu… Myślę, że w przyszłym roku będzie mi już łatwiej.

Firma Pani była od początku firmą rodzinną. Pani mąż był bardzo dumny z córki, która wybrała taki kierunek studiów, żeby móc potem wrócić do firmy.

Barbara Sarzyńska – To jest Iga, która jest teraz na trzecim roku technologii żywienia. Wakacje spędziła tutaj, pracując w firmie razem z naszymi piekarzami, cukiernikami, ucząc się zawodu. I wszyscy pracownicy z wielkim uznaniem mówili o niej, że robi koguty tak jak szef. Także starsza córka Ania – obecnie na 5 roku farmacji – dzielnie mi pomaga. Obie identyfikują się z firmą. Jestem bardzo dumna ze wszystkich moich córek.

Kobieta biznesu to kobieta zapracowana. Jak znajduje Pani czas, aby być kobietą piękną?

Barbara Sarzyńska – Nie mam czasu na upiększanie siebie tak, jakbym tego chciała. Ale staram się. Znajduję czas na pójście do fryzjera czy od czasu do czasu do kosmetyczki, żeby raczej odpocząć psychicznie – to mnie odstresowuje.

Po śmierci mojego męża byłam raz na krótkim odpoczynku z moją długoletnią przyjaciółką w Paryżu, gdzie spędziłyśmy tydzień, forsując się fizycznie – bo zwiedzałyśmy naprawdę bardzo dużo, ale psychicznie absolutnie odpoczęłam.

Dziękuję za rozmowę.

Barbara Sarzyńska – Dziękuję.
Fot. Z archiwum B. Sarzyńskiej

Skomentuj


Dodane komentarze (35)

  • Lola
    pracowałam w tej firmie za panowania Pani Barbary i ciesze się ze odeszłam,zarobki marne 5,50zl na h... a pracować trzeba jak na taśmie produkcyjnej,nie ma czasu nawet na 10 min przerwy w ciągu 8h pracy,ciągle jest się poganianym żeby szybciej obsługiwać, wszystko co w firmie się zepsulo było winą pracownika bo przecież zadna maszyna sama sie nie zepsuje(ironia)... kiedy były mniejsze utargi to także byla wina pracownika... pieczywo coraz gorszej jakosci a ceny coraz wyższe... Żal mi troche tych ludzi którzy nie odejdą bo zależy im na pracy w tych cięzkich czasach,ale mam nadzieje że Pani Barbara Sarzyńska wkońcu zrozumie że pracownik to również czlowiek i należy mu się odrobina szacunku...
  • kornszpic
    witam pracowałam i wiem jak było za czarka czasem ciezko ale ogolnie nie bylo zle inaczej pozniej pewnie duzo gorzej choc niewiem tylko sie domyslam............
    co do listy to moze sie pozmienialo kiedys kiedy sie pracowalo to i podpisywalo niezaleznie czy to week czy nie zarobki rozne byly od najnizszych krajowych do 2,000
  • blazen (gość)
    Ja tam sie do konca nie znam ale tez pracuje u rodzicow w firmie po 6 godz i po 8 godz cwicze na jednym instrumencie i 2 godz na drugim co daje razem 16 godz . za reszte czasu jem i spie i zaltwiam inne rzeczy i jakos nie narzekam, ale widac taka mentalnosc polakow ze chcieliby pracowac do 15 a pozniej lezec w fotelu a pieniadze maja sie zgadzac. Dajcie troche od siebie dla kraju. W Kanadzie czy Stanach dopiero by wam pokazali co to praca. A tak poza tym to Państwo Sarzyńscy to bardzo sympatyczna i uczciwa rodzina i niech Im sie dzieje jak najlepiej.
  • Lojalny pracownik (gość)
    Też jestem pracownikiem tej Firmy i nawet wiem kto pisze te wszystkie obrzydliwe komentarze... Szkoda nawet miejsca na inicjały, bo niestety w każdym gnieździe mogą pojawić sie fałszywe żmije, które udają porządnych pracowników i psują dobrą atmosfere w firmie. Ja listę podpisuję zawsze wtedy kiedy pracuję... muszę wszystkich zdziwić ale w tym miesiącu nie mam nawet normy godzinowej wyrobionej, a na pensję nie narzekam. Ludzie mniej zawiści, a więcej skromności i szacunku!!!
  • Sabina (gość)
    Na pomnik nie ma a dla pracowników mają być pieniądze !!!
  • Inspektorek (gość)
    A ja byłem pewien że u Sarzyńskiego są dobre zarobki, bo tak dobrze firma prosperuje. Myslę ze jak na taka pracę w wekendy i wieczory każdy tam powinien minimum zarobić 1500 zł na rękę. Mniej to byłoby bezwzgledne
  • Anonim (gość)
    To niech pracują a nie kłapia jadaczkami !!! A nic nie muszą !!! Najlepiej to założyć sobie własną fabrykę !!!
  • Anonim (gość)
    Co Wy chcecie od tych ludzi, którzy pracują w tej " fabryce" ??? Oni też muszą z czegoś zyć!!! i muszą pracować!!!
  • Anonim (gość)
    Nie,najprościej narzekać !!!
  • Anonim (gość)
    Najprościej powiedzieć- rzuć pracę!!!
  • Ania (gość)
    No to rzuć tę pracę !!! i znajdż lepszą !!! najlepiej tylko psioczyć...jak zabraknie pracowników to zacznie o nich dbać !
  • też pracownik (gość)
    w sobotę i niedzielę nie podpisuje się listy,a w pracy trzeba być- za friko. I za to nikt nie płaci. Szkoda gadać i pisać
  • pracownik (gość)
    Każda firma osiągnie sukces gdy pracownicy pracują po 240 godzin miesiecznie ,a płacipłaci jak za 160, zus i podatki za pracowników odprowadza sie z najniższej krajowej, o BHP nie wspomnę. Sprawdżcie listy obecności wszysty podpisują je od poniedziałku do piątku, wykazywane jest 8 godzin pracy.Gdzie zapłata za święta inne dni wolne od pracy. Podzielcie sobie ilość pracowników przez czas otwarcia lokalu, a przekonacie się sami, że łamane jest prawo pracy. Zapytajcie Pani Barbary ilu odeszło pracowników przez jej okres prowadzenia firmy? Firma żywcem wyjęta z filmu "Ziemia Obiecana"
  • Anna (gość)
    Radzę wszystkim "troskliwym" zapalić chociaż jeden znicz na tym grobie. Będzie to z pożytkiem doczesnym i wiecznym.
  • Piotr (gość)
    Pani Basiu,ludzie to bestie, bezinteresowne jedynie w zawiści,oceniają wszystko nic nie wiedząc...Na to kazimierzaczkowe forum pełne jadu szkoda Pani uwagi.Niech się Pani trzyma !!!
  • Inspektorek (gość)
    Jestem ciekaw dlaczego kochany mAZ Cezary Sarzynski nie ma jeszze pomnika na cmentarzu? Czyzby Pani Barbara byla tak bardzo zajeta ze nie ma czasu na zrobienie pomnika. Bardzo to przykre wobec honorowego mieszkanca Kazimierza
  • Walkiria (gość)
    Przypominam sobie, że chyba 12 (albo 11) lat temu w opiniotwórczym tygodniku "Die Zeit" ukazał się reportaż pod tytułem "Miasto pachnące śliwkami". To duże wyróżnienie trafić na te łamy. Jego autorka opisała uroki Kazimierza, zapach śliwek i marazm miasteczka. Na tym tle wyróżniła pana Sarzyńskiego, który stworzył miejsce przyciągające turystów i dające zatrudznienie mieszkańcom. Nie rozumiem uszczypliwości pod adresem pani Sarzyńskiej, której nie znam, ale jak widzę centralne miejsce w Kazmierzu funkcjonuje dobrze. Proszę się nie przejmować. wpisami krytków. Dla sprawiedliwości może warto byłoby przypomnieć poprzednich właścicieli piekarni, którzy wypiekali pachnące chleby, jak państwo Hemperkowie? Nie należy odciac się od przeszłości.
    Życzę Pani i Córkom wszystkiego najlepszego.
  • karol (gość)
    Życzenia z okazji Dnia Życzliwości dla "Życzliwych inaczej"

    Nie traćcie czasu na anonimowe szkalowanie bliźnich, zróbcie coś dla siebie, a może i dla innych jeśli Was na to stać. A zacznijcie jednak od siebie.
    I pamiętajcie: nic nie ginie w przyrodzie: zło wysłane innym zawsze powraca. Życzliwość nic nie kosztuje, a robi wrażenie i może być najpiękniejszym podarunkiem.Warto to sobie dzisiaj przypomnieć
    Życzę Wam wielu zwyczajnych ludzikch podarunków życzliwości:):):)
  • katarzyna makowska (gość)
    Pani Barbaro! Gratuluje sukcesow i corek wszystkie piekne i madre! Psy szczekaja a karawana jedzie dalej, jak mawiaja. Pani Barbaro mysle ze ludzie lecza swoje kompleksy anomimowo. Prosze przeczytac jakie sa kometarze o innych kawiarniach,szczegolnie na stonie o kawiarni U RADKA, widac ,ze szkaluje sie wszystkich wlascicieli lokali.Pozdrawiam.
  • kolega (gość)
    z tego co wiem to wszystie cory sa ok a z tego co wiem to jedna juz jest mezatka i Pani Barbara ma pieknego wnuka , i co was interesuje co czyjes dzieci porabiaja kazda ma swoje zycie i swoje sprawy i widocznie nie znajduje przyjaciol w tej miescinie zeby sie zwierzac komus.zreszta nie troszczcie sie o corki o o nich tez gadaliscie glupoty, ZACZNIJCIE COS ROBIC TO MOZE POZBEDZIECIE SIE KOMPLEKSOW JESTESCIE BEZNADZEJNI!!!!

Mapa

Restauracje

Sarzyński - Restauracja Na Piętrze


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Zaplanuj razem z nami świąteczny wyjazd do dowolnego miejsca w Polsce. Poznaj oferty specjalne noclegów na Wigilię i Boże Narodzenie 2024.
Pokaż stopkę