Podobne
Komentarze
-
Podobno gdy nie miał kasy to dorabiał na malowaniu numerków na domkach kempingowych w Kazimierzu za czasów gdy " MARZANNA " jeszcze pływała po Wiśle. Kazimierz - miasto zakręconych ludzi, choć wolał bym nie mieć pięciu żon, jak On.
-
Wspaniały człowiek...Nie raz gościlismy w wybudowanym przez niego domu przy rynku w Kazimierzu...W naszych sercach zyc bedzie nadal!
-
Pamiętam p. Kmitę z lat 5o-tych,gdy studiował na ASP. Był naszym sąsiadem na Szkolnej. Mieszkał u p. Wójcickiej- kierowniczki apteki. Zrobił wspaniałą trasę spacerową z bali sosnowych zawieszoną nad wąwozem. Z tamtego okresu mam Jego drzeworyt - widoczek z rynku przedstawiający furmankę na tle kamienicy Gdańskiej. Chociaż nie jestem entuzjastą stylu pana Franciszka(bliższy był mi zawsze Jan Karmański), doceniam Jego talent i przywiązanie do Kazimierza. Niech Mu ziemia lekką będzie...
Po długiej i ciężkiej chorobie zmarł „Canaletto Kazimierza” Franciszek Kmita - najstarszy wiekiem malarz zamieszkały w Kazimierzu Dolnym. Miał 87 lat.
Franciszek Kmita w Kazimierzu mieszkał od 1953 r. Przyjechał tutaj tuż po studiach w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie malarstwa uczył się od Jana Sokołowskiego, Eugeniusza Arcta i Michała Byliny, a grafiki – od Andrzeja Rudzińskiego. Był prezesem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. W latach 70 – tych pod jego kierunkiem powstawały na Rynku tworzone przez artystów śniegowe rzeźby. A przede wszystkim malował.
- Jako malarz i rysownik reprezentuje realizm, rozświetlony i migotliwy na wzór postimpresjonizmu, nieco stylizowany, nieobojętny też na lokalną tradycję malarstwa uczniów Tadeusza Pruszkowskiego, którzy w Kazimierzu odbywali doroczne plenery (Kmita, poprzez naukę u profesorów Arcta i Byliny, którzy studiowali u Pruszkowskiego, może się uważać za spadkobiercę tej tradycji) – napisano na stronie Domu Aukcyjnego Agra Art.
Był malarzem obecnym w przestrzeni Miasteczka – kiedy jeszcze dopisywało mu zdrowie, można go było spotkać ze sztalugami, jak malował Kazimierz z natury. Później - już tylko na ławeczce przed domem, w którym nadal malował w pracowni urządzonej w zrekonstruowanej przez siebie XVII –wiecznej kamienicy zwanej Wysoką.
Był żołnierzem AK i uczestnikiem Powstania Warszawskiego, w związku z czym trafił do łagru w Jogle. Jako Sybirak był członkiem Związku Sybiraków Środowisko Borowiczan.
Nabożeństwo żałobne miało miejsce w kazimierskiej Farze dziś w godzinach popołudniowych. Pogrzeb odbędzie się w podwarszawskich Markach.
Franciszek Kmita grudzień 2006 r. Fot. Archiwum Portalu.
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (13)
-
Z opowieści ciotki SalwowskiejPodobno gdy nie miał kasy to dorabiał na malowaniu numerków na domkach kempingowych w Kazimierzu za czasów gdy " MARZANNA " jeszcze pływała po Wiśle. Kazimierz - miasto zakręconych ludzi, choć wolał bym nie mieć pięciu żon, jak On.
-
a.m.kJedną z byłych zon jest moja babcia:)...Dziadka znam głownie z jej opowieści. osobiście poznałam go jak miałam 18 lat:(...nie wiedzialam kim byl i jak zył...a szkoda! miałabym tak wiele pytan...
-
GogaNo bez przesady-nie mial az pieciu zon!
Byl przeuroczym czlowiekiem.
-
-
Ania JWspaniały człowiek...Nie raz gościlismy w wybudowanym przez niego domu przy rynku w Kazimierzu...W naszych sercach zyc bedzie nadal!
-
WładysławPamiętam p. Kmitę z lat 5o-tych,gdy studiował na ASP. Był naszym sąsiadem na Szkolnej. Mieszkał u p. Wójcickiej- kierowniczki apteki. Zrobił wspaniałą trasę spacerową z bali sosnowych zawieszoną nad wąwozem. Z tamtego okresu mam Jego drzeworyt - widoczek z rynku przedstawiający furmankę na tle kamienicy Gdańskiej. Chociaż nie jestem entuzjastą stylu pana Franciszka(bliższy był mi zawsze Jan Karmański), doceniam Jego talent i przywiązanie do Kazimierza. Niech Mu ziemia lekką będzie...
-
WładysławSorry - pomyliłem nazwisko - mieszkał u pani Walczakowej.
-
-
pijany znad Grodarza@ Tadek
"Człowiek żyje tak długo, jak długo o nim pamiętamy". -
KazimierzaninJeden z pierwszych promotorów Kazimierza, który pędzlem rozsławiał piękno i uroki tego wspaniałego miejsca.Miał niesamowity dar i umiejętności marketingowe, bo jak to Kazimierz bez Kmity, czy Kmita bez Kazimierza. Rozsławiał skutecznie wieść o cudownym, zaczarowanym miejscu na salonach Europy i za oceanem.Niezaprzeczalnie należał do elity artystycznej.Człowiek wielkiego serca, podróżnik, ojciec wspaniałych, utalentowanych synów.Stworzył dom, w którym poezja, muzyka i malarstwo stanowiły chleb powszedni.Pokój Jego Duszy
-
Tadek"Serca drżenie, żal, niepewność, że wszystko minie. Lecz tylko stamtąd, tylko stamtąd zobaczyć możesz, jak pięknie jest w Dolinie".
-
Gosia
Franciszek Kmita to część Kazimierza. Tego pozytywnie kontrowersyjnego. Dlatego będzie trwać w pamięci i obrazach. Dzisiaj odszedł ale
"wiele" po nim pozostanie.