Skomentuj (14)
Podobne
Komentarze
-
Marto! Na jakim cmentarzu? O co chodzi?
-
poprostu świnstwo co tam sie wyrabia byłam tam ja na cmentarzu
-
Apropos innych świętych to nie dokońca prawda że byli potępieni przez Kościół a później Kościół ich kanonizował. Przykład św. Ojca Pio przez wiele lat nie był dopuszczony do posługiwania wiernym mimo łask których doświadczał a mimo to uznawał wolę przełożonych. Pewnie gdyby zbuntował się nigdy świętym by nie został a pamięć po nim minęła by bezpowrotnie. Posłuszeństwo władzy Kościelnej (w takich sprawach objawień i innych cudach) = test prawdziwości i źródła pochodzenia takich spraw (objawienia itp.) tzn. Boga lub szatana. Zresztą jedyne objawienie Prawdy dał Chrystus następne (Fatima, Medjugorje itd.) pojawiające się w historii Kościoła nie wnoszą nic nowego są tylko potwierdzeniem prawdy objawionej w Piśmie św. A jeżeli nie są potwierdzeniem tylko wnoszą coś nowego to już nie jest od Boga. Nowy Kościół przepraszam bardzo Kościoły dążą do jedności od wielu lat a wy chcecie kolejnego. Nonsens. Bo jakaś siostra miała jakieś widzenia to nowy kośció i w czambuł Papieża biskupa itd. "Ta zbuntowana siostra" niech uda się do Wąwolnicy do ks Pęzioła po egzorcyzm. A jeżeli te widzenia są prawdziwe niech pamięta o ślubach posłuszeństwa które złożyła a łamanie teraz przez nią tych ślubów świadczą jakie owoce dają te jej "objawienia". Szkło, walka, nienawiść, zamurowanie co to jest czego uczył Chrystus "Piotrze odłóż miecz, bo kto mieczem wojuje od miecza ginie"
Zbuntowane zakonnice z Kazimierza Dolnego szykują się do odparcia szturmu komornika. Betanki zabarykadowały bramy, rozsypały szkło, pozabijały deskami drzwi i okna, wynajęły osiłków do ochrony.
Zamierzają bronić się przed eksmisją w klasztorze zamienionym w twierdzę - pisze "Dziennik".
Położona tuż nad Wisłą przy ul. Puławskiej w Kazimierzu siedziba Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej w ciągu dnia wygląda na wymarłą. Za wysokim, ponad dwumetrowym kamiennym murem praktycznie nic się nie dzieje. Ale to pozory. Zza zabezpieczonych przed intruzami okien dobiegają przytłumione dźwięki gitar i religijnych pieśni. Po zapadnięciu zmroku na dziedzińcu zaczyna się praca. Zakonnice przez kilka ostatnich wieczorów smarowały ogrodzenie towotem. Na mazidło rozsypały tłuczone szkło. Taka sama niespodzianka czeka na śmiałków, którzy chcieliby przeskoczyć już i tak umocnioną bramę.
"One zupełnie powariowały. Zachowują się jak w średniowieczu. Zastanawiam się, jak to się skończy. Bo wygląda na to, że żywcem nie dadzą się wygonić" - mówi "Dziennikowi" Stanisław Kołodziej, mieszkaniec Kazimierza pracujący w pobliżu klasztoru.
Zamknięta na cztery spusty rezydencja stała się swoistą atrakcją turystyczną. Przyjezdni traktują ją - poza Górą Trzech Krzyży, basztą i rynkiem - jako kolejny obowiązkowy punkt wycieczki. Wiceburmistrz Kazimierza Maciej Żurawiecki nie kryje z tego powodu niezadowolenia: "Niepotrzebna nam taka sława. To niedobrze, że nasze miasteczko zaczyna coraz bardziej kojarzyć się wyłącznie z tymi zakonnicami" - mówi.
Podobnego zdania są mieszkańcy. Na początku konfliktu trudno było znaleźć osobę, która powiedziałaby cokolwiek negatywnego na temat sióstr. Teraz sytuacja się zmieniła. Dla większości sąsiadów zbuntowane kobiety stają się coraz większym utrapieniem. "Kiedy odcięto im gaz, zaczęły palić w piecach węglowych. Nie wiem, jakiego opału używają, ale to były chyba stare opony. Z kominów leciał tak czarny i gryzący dym, że moja teściowa zatruła się i trafiła do szpitala" - denerwuje się Mirosław Pyska, którego dom sąsiaduje z posesją zakonnic przez płot.
Rezydencja jest całkowicie odcięta od świata. Telefon, domofon zostały odłączone. Okupantki nie mają światła, czasem tylko używają agregatu prądotwórczego. Listonosz wrzuca korespondencje przez szparę w bramie. Zakonnice bardzo rzadko wychodzą poza mury. Z informacji "Dziennika" wynika, że klasztor finansuje teraz jeden z lubelskich biznesmenów. Mężczyzna, traktujący przywódczynię buntowniczek, siostrę Jadwigę, niczym matkę, pomaga finansowo ekskomunikowanym przez Watykan siostrom.
Byłe betanki nie wpuszczają nawet członków swoich rodzin. Na parkingu przed klasztorem pojawiają się zrozpaczeni rodzice, którzy chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o córkach, wypytują przypadkowych mieszkańców Kazimierza.
W nowożytnej historii polskiego Kościoła takiego buntu jeszcze nie było. Kilkadziesiąt kobiet od dwóch lat okupuje rezydencję. Konflikt zaczął się, gdy przełożona, siostra Jadwiga Ligocka, została odwołana ze stanowiska. Biskupom nie spodobały się jej prywatne objawienia, których rzekomo doznawała. W straszliwych wizjach kobieta widziała szatana przejmującego władzę nad światem. Apokalipsie mogła zapobiec "wiosna Kościoła", która miała się zacząć właśnie w kazimierskim klasztorze.
Pozbawiona funkcji Ligocka nie posłuchała przełożonych. Wezwała zakonnice z całej Polski, żeby zamieszkały razem z nią. Nie skutkowały prośby i groźby kościelnych władz. W końcu na wszystkie siostry przebywające w klasztorze została nałożona ekskomunika. Tym samym dla Kościoła kobiety przestały już być zakonnicami, a stały się osobami świeckimi, które powinny opuścić mury klasztoru. Kobiety nie zrzuciły jednak habitów, co więcej przyjęły pod swój dach franciszkanina o. Romana Komaryczko, który uciekł ze swojej parafii.
W końcu prawowite właścicielki rezydencji, betanki z Lublina, zaczęły dochodzić swoich praw przed sądem. Po wymeldowaniu mieszkanek klasztoru złożyły pozwy o eksmisję. Sąd w Puławach rozpatrzył już 49 spraw. Przebieg każdej z nich był taki sam. Wyroki zapadały zaocznie, ponieważ żadna z pozwanych kobiet nie stawiła się na rozprawę. We wszystkich przypadkach orzeczenie było identyczne: pozwane byłe zakonnice muszą jak najszybciej opuścić budynki nad Wisłą. Inaczej eksmisję przeprowadzi komornik. Wydane orzeczenia mają rygor natychmiastowej wykonalności.
"W poniedziałek składamy do sądu 17 ostatnich pozwów o eksmisję. Dopiero po ich rozpatrzeniu, skierujemy sprawę do egzekucji komorniczej" - mówi" Dziennikowi" mec. Ewa Stepowicz-Lizut, pełnomocnik betanek z Lublina.
Kreujące się na współczesne męczennice, zamknięte w klasztorze kobiety dobrowolnie nie opuszczą zajmowanych budynków. Najprawdopodobniej będą wyrzucone siłą. "W takich sytuacjach prosimy o pomoc policję" - mówi Iwona Karpiuk-Suchecka z Krajowej Rady Komorniczej. Podinsp. Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej policji, tłumaczy, że funkcjonariusze mogą przy eksmisji tylko asystować. "Sami jej nie będziemy przeprowadzać, nie będziemy wyłamywać zamków ani wyprowadzać kogoś siłą. Zareagujemy tylko wtedy, kiedy będzie zagrożone czyjeś życie albo zdrowie. Jesteśmy przygotowani na taką sytuację" - tłumaczy.
"One zupełnie powariowały. Zachowują się jak w średniowieczu. Zastanawiam się, jak to się skończy. Bo wygląda na to, że żywcem nie dadzą się wygonić" - mówi "Dziennikowi" Stanisław Kołodziej, mieszkaniec Kazimierza pracujący w pobliżu klasztoru.
Zamknięta na cztery spusty rezydencja stała się swoistą atrakcją turystyczną. Przyjezdni traktują ją - poza Górą Trzech Krzyży, basztą i rynkiem - jako kolejny obowiązkowy punkt wycieczki. Wiceburmistrz Kazimierza Maciej Żurawiecki nie kryje z tego powodu niezadowolenia: "Niepotrzebna nam taka sława. To niedobrze, że nasze miasteczko zaczyna coraz bardziej kojarzyć się wyłącznie z tymi zakonnicami" - mówi.
Podobnego zdania są mieszkańcy. Na początku konfliktu trudno było znaleźć osobę, która powiedziałaby cokolwiek negatywnego na temat sióstr. Teraz sytuacja się zmieniła. Dla większości sąsiadów zbuntowane kobiety stają się coraz większym utrapieniem. "Kiedy odcięto im gaz, zaczęły palić w piecach węglowych. Nie wiem, jakiego opału używają, ale to były chyba stare opony. Z kominów leciał tak czarny i gryzący dym, że moja teściowa zatruła się i trafiła do szpitala" - denerwuje się Mirosław Pyska, którego dom sąsiaduje z posesją zakonnic przez płot.
Rezydencja jest całkowicie odcięta od świata. Telefon, domofon zostały odłączone. Okupantki nie mają światła, czasem tylko używają agregatu prądotwórczego. Listonosz wrzuca korespondencje przez szparę w bramie. Zakonnice bardzo rzadko wychodzą poza mury. Z informacji "Dziennika" wynika, że klasztor finansuje teraz jeden z lubelskich biznesmenów. Mężczyzna, traktujący przywódczynię buntowniczek, siostrę Jadwigę, niczym matkę, pomaga finansowo ekskomunikowanym przez Watykan siostrom.
Byłe betanki nie wpuszczają nawet członków swoich rodzin. Na parkingu przed klasztorem pojawiają się zrozpaczeni rodzice, którzy chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o córkach, wypytują przypadkowych mieszkańców Kazimierza.
W nowożytnej historii polskiego Kościoła takiego buntu jeszcze nie było. Kilkadziesiąt kobiet od dwóch lat okupuje rezydencję. Konflikt zaczął się, gdy przełożona, siostra Jadwiga Ligocka, została odwołana ze stanowiska. Biskupom nie spodobały się jej prywatne objawienia, których rzekomo doznawała. W straszliwych wizjach kobieta widziała szatana przejmującego władzę nad światem. Apokalipsie mogła zapobiec "wiosna Kościoła", która miała się zacząć właśnie w kazimierskim klasztorze.
Pozbawiona funkcji Ligocka nie posłuchała przełożonych. Wezwała zakonnice z całej Polski, żeby zamieszkały razem z nią. Nie skutkowały prośby i groźby kościelnych władz. W końcu na wszystkie siostry przebywające w klasztorze została nałożona ekskomunika. Tym samym dla Kościoła kobiety przestały już być zakonnicami, a stały się osobami świeckimi, które powinny opuścić mury klasztoru. Kobiety nie zrzuciły jednak habitów, co więcej przyjęły pod swój dach franciszkanina o. Romana Komaryczko, który uciekł ze swojej parafii.
W końcu prawowite właścicielki rezydencji, betanki z Lublina, zaczęły dochodzić swoich praw przed sądem. Po wymeldowaniu mieszkanek klasztoru złożyły pozwy o eksmisję. Sąd w Puławach rozpatrzył już 49 spraw. Przebieg każdej z nich był taki sam. Wyroki zapadały zaocznie, ponieważ żadna z pozwanych kobiet nie stawiła się na rozprawę. We wszystkich przypadkach orzeczenie było identyczne: pozwane byłe zakonnice muszą jak najszybciej opuścić budynki nad Wisłą. Inaczej eksmisję przeprowadzi komornik. Wydane orzeczenia mają rygor natychmiastowej wykonalności.
"W poniedziałek składamy do sądu 17 ostatnich pozwów o eksmisję. Dopiero po ich rozpatrzeniu, skierujemy sprawę do egzekucji komorniczej" - mówi" Dziennikowi" mec. Ewa Stepowicz-Lizut, pełnomocnik betanek z Lublina.
Kreujące się na współczesne męczennice, zamknięte w klasztorze kobiety dobrowolnie nie opuszczą zajmowanych budynków. Najprawdopodobniej będą wyrzucone siłą. "W takich sytuacjach prosimy o pomoc policję" - mówi Iwona Karpiuk-Suchecka z Krajowej Rady Komorniczej. Podinsp. Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej policji, tłumaczy, że funkcjonariusze mogą przy eksmisji tylko asystować. "Sami jej nie będziemy przeprowadzać, nie będziemy wyłamywać zamków ani wyprowadzać kogoś siłą. Zareagujemy tylko wtedy, kiedy będzie zagrożone czyjeś życie albo zdrowie. Jesteśmy przygotowani na taką sytuację" - tłumaczy.
Piotr Mazur
źródło: Dziennik.pl
źródło: Dziennik.pl
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (14)
-
martapoprostu świnstwo co tam sie wyrabia byłam tam ja na cmentarzu
-
Anonim (gość)Apropos innych świętych to nie dokońca prawda że byli potępieni przez Kościół a później Kościół ich kanonizował. Przykład św. Ojca Pio przez wiele lat nie był dopuszczony do posługiwania wiernym mimo łask których doświadczał a mimo to uznawał wolę przełożonych. Pewnie gdyby zbuntował się nigdy świętym by nie został a pamięć po nim minęła by bezpowrotnie. Posłuszeństwo władzy Kościelnej (w takich sprawach objawień i innych cudach) = test prawdziwości i źródła pochodzenia takich spraw (objawienia itp.) tzn. Boga lub szatana. Zresztą jedyne objawienie Prawdy dał Chrystus następne (Fatima, Medjugorje itd.) pojawiające się w historii Kościoła nie wnoszą nic nowego są tylko potwierdzeniem prawdy objawionej w Piśmie św. A jeżeli nie są potwierdzeniem tylko wnoszą coś nowego to już nie jest od Boga. Nowy Kościół przepraszam bardzo Kościoły dążą do jedności od wielu lat a wy chcecie kolejnego. Nonsens. Bo jakaś siostra miała jakieś widzenia to nowy kośció i w czambuł Papieża biskupa itd. "Ta zbuntowana siostra" niech uda się do Wąwolnicy do ks Pęzioła po egzorcyzm. A jeżeli te widzenia są prawdziwe niech pamięta o ślubach posłuszeństwa które złożyła a łamanie teraz przez nią tych ślubów świadczą jakie owoce dają te jej "objawienia". Szkło, walka, nienawiść, zamurowanie co to jest czego uczył Chrystus "Piotrze odłóż miecz, bo kto mieczem wojuje od miecza ginie"
-
mamka (gość)zakonnice pomyslcie o swoich rodzicach co oni teraz przezywaja dla nich to jest horror . Dla kazdej matki czy ojca nie widzac wlasnego dziecka to jest nie do pomyslenia . Nie sluchajcie swoich przelozonych bo to nic dobrego z tego nie wyjdzie .Pomyslcie o swoich rodzinachi zastanówcie sie czy ich jeszcze zobaczycie.
-
mamka (gość)moim zdaniem jak chca zmienic wiare to powinny opuscic klasztor i niech sie wtedy zamykaja jaki przyklad daja mlodziezy i dzieciom
-
podobno jedno z tych 90% (gośćmają po prostu inne spojrzenie na to, co daje jakakolwiek teoria. Okazuje się, że jest niewiarygodnie pojemna w ocenie. One widzą wszystko tak, czyli siak - dla innych. Jeśli coś jest kwestią jedynie wiary, nie można tego oceniać negatywnie czy pozytywnie - ma miejsce i tyle. Ale człowiek to taki stwór, który neguje inne myślenie.
-
Anonim (gość)Człowieku - gdyby się nie liczył człowiek to sprawa dawno zostałaby rozwiązana.... a tak był im dany czas, aby mogły same zdecydować co chcą w życiu robić... niestety nie skorzystały z tego czasu ani z szansy, którą otrzymywały tyle razy... a teraz to już trzeba zakończyć tą sytuację bolesną dla wszystkich - też ze względu na człowieka, który sam nie potrafi wyjść z sytuacji w którą sam się uwikłał...
-
czlowiek (gość)hm,głupia sprawa, ale gdzie milosierdzie Kościoła? tak napraedę chodzi znowu o pieniądze, czyli budynek,ludzie sie nie liczą, ot całe chrześcijaństwo w wykonaniu stolicy apostolskiej, brry...
-
Orlik (gość)Rejestracja Nowego Kościoła - ZGODA, ale...
lokalizacja Nowego Kościoła - W INNYM MIEJSCU!!!
Ten budynek należy do Betanek z Lublina, co potwierdzają wszystkie wydane orzeczenia przez Sąd w Puławach. -
neutralny (gość)zakonnice mają rację, powinny się ogłosić nowym kośćiołem i wyznaniem.Luter też był kiedyś odszczepieńcem . A demokracja ma szanować wszystkie wyznania i religie. Jeżeli jest inaczej to żyjemy w państwie policyjnym, lub kościelnym .Jedno i drugie to totalitaryzm.
-
Anonim (gość)Jak nie znacie się na pewnych kwestiach to się nie wypowiadajcie!!! Byli specjaliści z Polski i Watykanu zbadali sprawę!!! Decyzja Kościoła jest jednoznaczna!!! Kobiety z Puławskiej nie są już zakonnicami!!! I nie wam jest osądzać czy mają rację czy nie do tego jest powołana KOMPETENTNA WŁADZA PRZY STOLICY ŚWIĘTEJ!!! Podważając jej decyzje stajecie niejako w opozycji do samego Papieża!!! Wprowadzając zamęt w umysły i serca innych poprzez nieuczciwe komentowanie spraw o których nie ma się pojęcia stanowi też grzech z którego należy się wyspowiadać i uczynić poprawę!!!
-
gość z Sopotu (gość)Zakonnice mają racię i poco ten krzyk i skandal cały?
-
19 letni mieszkaniec KazimierzJa Uwarzam że zakonnice z ulicy Puławskiej mają rację.Ponieważ kiedyś różne siostry zakonne miały też również wizie, po śmierci stawały się świętymi. to nikomu przez parę set lat nieprzeszkadzało a teraz raptem przeszkadza.
-
Mateusz (gość)Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach.