Zarażeni radością

Ponad 500 osób wzięło udział w 50 - kilometrowym marszu na rzecz dzieci niepełnosprawnych i ich rodzin „Zarażamy radością”. Trasa marszu rozpoczynała się w Kazimierzu Dolnym i wiodła okrężną drogą do Puław.

„Zarażamy radością, bo wszyscy jesteśmy tacy sami” – tak brzmi hasło przewodnie wydarzenia, które miało miejsce w minioną sobotę 11 kwietnia. Kto maszerował i po co? Zarażeni radością rodzice na zaproszenie Rafała Suszka wzięli udział w 50 kilometrowym marszu na trasie: Kazimierz Dolny – Bochotnica – Wąwolnica – Nałęczów – Piotrowice – Klementowice – Końskowola – Puławy.


I choć spod kazimierskiej Studni wyruszyło jedynie kilkanaście osób, w sumie w sobotnim wydarzeniu wzięło ich udział ponad 500. Marsz ten poświęcony był przełamywaniu stereotypów związanych z postrzeganiem osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Dzięki fantastycznej, słonecznej pogodzie maszerowało się bardzo przyjemnie. I jak podają organizatorzy marszu, oprócz pogody dopisywał również humor, a pierwsze kilometry upływały szybko i sprawnie.


Warto wspomnieć o tym, że w marszu mógł wziąć udział każdy, dołączając do grupy w dowolnym momencie. Dlatego też nie dziwi nikogo fakt, że w międzyczasie jedni uczestnicy w zależności od kondycji, po przemaszerowaniu kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu kilometrów schodzili z trasy, zaś w ich miejsce pojawiały się kolejne osoby.


- Niepełnosprawny polarnik i podróżnik w jednej osobie – Jasiek Mela mawia, iż każdy z nas ma swój biegun – mówi Rafał Suszek. – Każdy z nas zmaga się z różnego rodzaju wyzwaniami, problemami i bolączkami dnia codziennego. Zupełnie inne problemy mają osoby niepełnosprawne, które każdego dnia muszą wkładać maksimum wysiłku w najprostsze czynności i których czas najczęściej koncentruje się między domem a zajęciami rehabilitacyjnymi, a zupełnie inne problemy osoby sprawne. Idea, jaka przyświecała mi przy organizacji długodystansowego marszu i udziale w nim, była swojego rodzaju metaforą mającą choć na kilka godzin ukazać uczestnikom walkę z bólem, własnymi słabościami i ograniczeniami, z którymi osoby niepełnosprawne muszą mierzyć się przez całe życie lub dużą jego część. Marsz kiedyś się skończy, stopy – nawet otarte, z bąblami – się zagoją, zmęczenie minie. A niepełnosprawność? Z autopsji wiem, jak płynna i cienka jest granica pomiędzy byciem osobą sprawną i niepełnosprawną. Jedno zdarzenie, wypadek może wywrócić do góry nogami całe życie. Pryskają plany, marzenia, trzeba wszystko przewartościować i nauczyć się żyć od nowa. Mnie się udało. Wprawdzie mocno połamany, jednak szczęśliwie wyszedłem z dość ciężkiego wypadku. Mam zatem gdzieś „na Górze” rachunek do spłacenia. Chciałbym go zatem spłacić, o ile Bóg da, zdrowie pozwoli i sił wystarczy organizując marsz na rzecz osób niepełnosprawnych. 


Oprócz samego marszu, w minioną sobotę w Galerii Zielona w Puławach w godzinach popołudniowych można było skorzystać z licznych atrakcji przygotowanych właśnie dla wszystkich zarażających radością. Z przygotowanych niespodzianek skorzystało ok. 400 osób.

Zdaniem organizatorów marsz „Zarażeni radością” był w stu procentach udany. Możemy się więc spodziewać, że za rok odbędzie się druga edycja tej wyjątkowej imprezy. Pamiętajmy, że do akcji dołączyć może każdy. Cel jest naprawdę szczytny.

 

 

Skomentuj



Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę