Zanim dojdzie do radości zmartwychwstania chrześcijanie z Chrystusem przeżywają Triduum Paschalne – trzy święte dni ostatnie. Wśród nich liturgia Wielkiego Piątku zakończona Drogą Krzyżową i złożeniem ciała Jezusa do grobu.
To ostatnie w czasie tegorocznego Wielkiego Postu rozważanie Męki Pańskiej w formie nabożeństwa Drogi Krzyżowej ma w Kazimierzu charakter niepowtarzalny. Ulicami miasta spod klasztoru ojców reformatów, którzy przewodniczą w rozważaniach, przechodzi korowód rozmodlonych ludzi. W ciemności błyszczą migotliwe języki świec. Za mało, by rozświetlić mroki i gorycz tamtej i naszych nocy, ale wystarczy, by nie zgubić drogi. Na przedzie procesji w otoczeniu rzymskich żołnierzy – Chrystus. Za nim zbolała Maryja i towarzyszące jej kobiety żydowskie. Dalej postacie w renesansowych strojach niczym dawni dostojnicy kazimierscy i tajemnicze osoby ukrywające swą tożsamość pod kapturami habitów. I krzyż – masywny i ciężki. Niesiony tradycyjnie przez strażaków, godnie zastępujących w tej roli Szymona Cyrenejczyka. I dopiero teraz ponad tysięczna rzesza wiernych.
Procesja co raz zatrzymuje się. Stacja I - Jezus na śmierć skazany. Stacja II - Jezus obarczony krzyżem. Stacja V, VIII…. Krzyż prostuje się w niebo. …Któryś za nas cierpiał rany… Za chwilę łagodnie opada na ramiona zmieniających się ochotników. Wierni zatrzymują się przy górze zamkowej tuż za Farą. Dawny cmentarz parafialny. Dziś porosły trawą. To tu dokonają się w tym roku ostatnie stacje Krzyżowej Drogi. Jezus z szat obnażony. Jezus przybity do krzyża. Jezus umiera na krzyżu. Jezus zdjęty z krzyża i powierzony Matce. To wszystko staje się po raz kolejny. Tym razem na oczach wiernych. Kwietniowa noc jest bardzo zimna – dłonie marzną na parafinowych świecach. A mężczyzna symbolizujący Chrystusa skoncentrowany na swojej roli jakby tego nie odczuwał. Współczują mu zebrani, wszyscy zbliżając się w ten sposób do Najgłębszej Tajemnicy Cierpienia.
XIV stacja dokonuje się przy kościele świętej Anny. Tu Chrystus zostaje złożony do grobu. Rozpięty na ramionach krzyża z okruchów kazimierskiej opoki, między którymi migocą maleńkie znicze, Jezus spoczywa pod kloszem szklanego pudła trumny. Nad nim ogromna księga i monstrancja. Dobra Nowina. Nadzieja, że to początek, a nie koniec. Przedsmak niedzielnej Wielkiej Nocy jeszcze w Piątek. „Zmartwychwstanie ze szklanej trumny” – głosił tytuł w jednej z lokalnych gazet, prowokując do różnych skojarzeń... Ale ta instalacja, przygotowana przez Romualda Kołodzieja wraz ze studentami z miejscowego Kolegium Sztuk Pięknych, jak sztuka w ogóle, powinna prowokować. Do myślenia, do rozważań – w tym wypadku religijnych. Inaczej jest martwa. Szklana trumna jest symbolem kruchości zła i śmierci, która jest tylko stanem przejściowym.
Ale zanim nastąpiła ta zmiana, grobu Chrystusa strzegli kazimierscy strażacy, adorując Najświętszy Sakrament do późnych godzin nocnych.
Skomentuj
Dodane komentarze (3)
-
BYlo giciorowsko ale czy ksiedzu markowi bylo dobrze
-
gospodarz cmentarza ok.
-
To było dla mnie wspaniałe przeżycie, droga krzyżowa w kazimierzu świetnie odzwierciedlała męke pańską.......gratulacje dla kościoła.