Komentarze
W domu, w którym przez ponad dwa lata mieszkały w Kazimierzu zbuntowane zakonnice, wbrew zakazowi abp Życińskiego kapłani odprawiali msze święte.
Od lutego 2006 r. do października tego roku kapłanowi, który bez zgody metropolity lubelskiego abp Józefa Zycińskiego odprawiłby mszę w domu w Kazimierzu Dolnym, gdzie mieszkała grupa zbuntowanych sióstr, groził interdykt, czyli zakaz sprawowania i przyjmowania sakramentów. Tymczasem jak wynika z notatek które w budynku skąd eksmitowano byłe zakonnice, odnalazły siostry betanki, msze były odprawiane. Zbuntowane siostry zapraszały do siebie duchownych. O jednym z nich mówił w sobotnim kwadransie pasterskim abp Jóżef Życiński, metropolita lubelski. Z notatek wynika, że 11 kwietnia tego roku msze odprawił ks. Grzegorz Marciniak, jezuita.
Tymczasem, kiedy kuria sprawdziła dane, okazało się, że w czasie kiedy miał przebywać w Kazimierzu, zakonnik nie żył od 14 miesięcy.
- Z tego wynikają dwie ważne konsekwencje - oświadczył metropolita. - Po pierwsze organizatorzy tej mszy świętej byli nieszczerzy nawet wobec wspólnoty zbuntowanych sióstr. Nie mówili im prawdy kogo zapraszają, podawali fałszywe nazwiska. Doskonałość zakonna oparta na fałszu jest złudzeniem doskonałości. Po drugie mówiąc, że z mszą świętą przyjechał ks. Grzegorz Marciniak, niszczyli dobre imię zmarłego. Podali jego nazwisko, bo wiedzieli, że już nie żyje i że ktoś występujący pod tym nazwiskiem nie będzie się musiał tłumaczyć władzy kościelnej. A to jest właśnie szarganie dobrego imienia, nadużycie naszej wolności wobec zmarłych którzy nie mogą bronić się sami. (pr)
Tymczasem, kiedy kuria sprawdziła dane, okazało się, że w czasie kiedy miał przebywać w Kazimierzu, zakonnik nie żył od 14 miesięcy.
- Z tego wynikają dwie ważne konsekwencje - oświadczył metropolita. - Po pierwsze organizatorzy tej mszy świętej byli nieszczerzy nawet wobec wspólnoty zbuntowanych sióstr. Nie mówili im prawdy kogo zapraszają, podawali fałszywe nazwiska. Doskonałość zakonna oparta na fałszu jest złudzeniem doskonałości. Po drugie mówiąc, że z mszą świętą przyjechał ks. Grzegorz Marciniak, niszczyli dobre imię zmarłego. Podali jego nazwisko, bo wiedzieli, że już nie żyje i że ktoś występujący pod tym nazwiskiem nie będzie się musiał tłumaczyć władzy kościelnej. A to jest właśnie szarganie dobrego imienia, nadużycie naszej wolności wobec zmarłych którzy nie mogą bronić się sami. (pr)
źródło: Gazeta Wyborcza w Lublinie
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (2)
-
Dusza (gość)A może Nieżyjący ksiądz przyszedł do nich i odprawił tę Mszę Sw. Jeśli ma przyjśc wiosna Kościoła, to możliwe są rzeczy na pozór niemożliwe...Więcej wiary i pokory....
-
M. (gość)Ja wyciągnęłabym inny wniosek: czy te pozostawione notatki są wiarygodne? To jakiś pamiętnik, czy "dziennik pokładowy"?
Gdzie są b. betanki, czy ktoś wie?
Gdzie są b. betanki, czy ktoś wie?