V Festiwal Muzyki i Tradycji Klezmerskiej za nami. Ostatni dzień zakończył się głośnym muzykowaniem na kazimierskim Rynku i tańcami. Przyrynkowe ogródki do późnych godzin nocnych były wypełnione po brzegi.
O której w nocy skończył się tegoroczny Festiwal Muzyki i Tradycji Klezmerskiej? Ostatni koncert zakończył się przed północą, ale w Kazimierzu życie tętniło dłużej. Przy kawiarniane ogródki były wypełnione po brzegi jeszcze przed koncertem finałowym, by gdzieś usiąść, trzeba było czekać kilkadziesiąt minut, a i tak nie było pewności, że coś się zwolni. Wszyscy chcieli być jak najbliżej sceny.
Zanim na scenie pojawili się pierwsi artyści, głos zabrał dyrektor festiwalu Robert Sulkiewicz, któremu towarzyszył Tomasz Dedek, polski aktor, od lat związany z Kazimierzem. Ogłosili oni konkurs, zadając dość zagadkowe pytanie: co zmieniło się w wyglądzie króla Kazimierza? Wiecie, o czym mowa? Może warto się przyjrzeć. Oto królowi przez noc wyrosły pejsy! Nie wierzycie? Sprawdźcie sami. Jak widać, nawet jemu festiwal klezmerski przypadł do gustu.
Później na scenie pojawili się muzycy: Marek Ravski wraz ze swoimi uczniami, Klezmaholics, NeoKlez, Di Kuzine oraz Veszpremer Klezmer Band z Węgier. Muzyka przybierała różne brzmienia. Były utwory spokojne, wyważone, nawet melancholijne, ale zaraz po nich pojawiały się skoczne i bardzo energiczne, które porywały do tańca nawet tych najbardziej opornych. Gromkie brawa nagradzały artystów, a oni, by się odwdzięczyć dokładali wszelkich starań, by przybyli goście bawili się jak najlepiej. I tak przez kilka godzin. Do ostatniego dźwięku. Gdy na scenie zapanowała cisza, niektórzy zdecydowali się na powrót do domu, jednak większość pozostała w ogródkach i kawiarniach, przecież noc była taka ciepła. Aż żal odchodzić, wyjeżdżać.
- Największym plusem i osiągnięciem V Festiwalu Muzyki i Tradycji Klezmerskiej jest według mnie powrót koncertu finałowego na kazimierski Rynek – mówi Robert Sulkiewicz. - Dzięki temu jest większa publika, miejsce do tańca, no i oczywiście wstęp jest wolny. A wszystko to dzięki Zbigniewowi Dobroszowi, z którym nawiązałem współpracę. To dzięki niemu na Rynku znów stanęła scena, na której mogliśmy zakończyć nasz festiwal.
Bardziej szczegółowe podsumowanie festiwalu już niebawem. Tymczasem zachęcamy wszystkich do obejrzenia zdjęć autorstwa Mateusza Stachyry. Być może dojrzycie tam siebie?..
Skomentuj
Dodane komentarze (4)
-
Renata, po co sciagac ludzi z zagranicy czy nieudacznikow z pomorza jak na lubelszczyznie jest tak duzo fajnych i ciekawych grup? Ja wiem ze dla polaka wszystko co nie polskie a zagraniczne jest lepsze, ale nie popadajmy w paranoje, chyba ze jestes od jednego z tych zespolow i nie macie jak zalatwic koncertu. :)
Pozdrawiam -
Niestety, festiwal spada na psy.Oszem, powinien być zawsze jakiś zespół z regionu, ale nie wszystkie plus bezpłciowi Węgrzy.Gdzie te czasy z Charkov klezmer band, Naykovitschi czy nawt ubiegłorocznymi Bubliczkami z Kaszub, że już nawet nie wspomnę o Kroke.I na nic się zda przypisywanie jakieś wyższej filozofii promocji regionu do zwykłej klapy, sorry.
-
Grupa neoklez + di kuzine grała u fryzjera, apotem o 5 tej rano na wale-czadd!
-
Zaluje, ze w koncu nie dotarlem - 1. raz w dziejach festiwalu. Pozdrowienia z W-wy! Karol
Pozdrawiam