Z piekła do raju

Skomentuj (13)
Weekend festiwalu filmowego Dwa Brzegi mógł skutecznie zrazić do Kazimierza nawet najbardziej zagorzałych miłośników Miasteczka. „To nie gwiezdne wojny, to Kazimierz Dolny” pisała parę lat temu „Polityka”. Rzeczywiście.
Raj nad Wisłą przypominał coś pośredniego pomiędzy obozem dla uchodźców a megafestynem. Ludzi przyciągnęła pewnie chęć otarcia się o gwiazdy, które jednak wolały spędzać kazimierski weekend w zaciszu lokali i w festiwalowym miasteczku pod namiotami.

Podczas dwugodzinnej przerwy między filmami usiłowałem przejść się wałem, ale zrezygnowałem już koło pizzerii. Wał przypominał szosę na Zaleszczki lub, jak kto woli, Marszałkowską w godzinach szczytu. Umęczone tłumy mozolnie posuwały się wzdłuż Wisły, uginając się pod ciężarem kogutów i sztucznych kwiatów wielkości palmy, które ktoś sprytnie im wciska jako typową kazimierską pamiątkę. Z dolatujących do mnie komentarzy jasno wynikało, że primo: zadanie zostało odrobione i pobyt w miasteczku zaliczony, secundo: wystarczy godzina, żeby obejść „te wszystkie cuda”, tertio: lepiej trzeba było pojechać do Bałtowa pooglądać dinozaury. Ja , szczerze mówiąc, tez wolę dinozaury, które przynajmniej nie wygłaszają takich pochopnych komentarzy, szkoda tylko, że tak wiele wspaniałych miejsc w Kazimierzu owi weekendowi malkotenci nigdy nie zobaczą. Z drugiej strony daje to możliwość ucieczki od tłumów tym, którzy znajomości miasteczka do rynku nie ograniczają.

Ja w festiwalowy weekend uciekłem od tłumów moją ulubioną, choć zdecydowanie za krótką, trasą przez cmentarz ( to zresztą wspaniała lekcja kazimierskiej historii dla średniozaawansowanych), Dębowe Góry, ulicę Słoneczną i Plebankę. Przedzierając się do kina przez zatłoczony Rynek pomyślałem, że może warto polecić parę nietypowych tras dla tych, którzy Kazimierz i okolice chcą poznać nie tylko ze zdjęć i spod kawiarnianego parasola. Pomijam te najbardziej popularne i polecane przez przewodniki.

Oto one (wybór całkowicie subiektywny):

1. Chałajowy Dół
Dla niektórych kazimierzan to już wyprawa. Mieszkający tu od lat kolega stwierdził, że tak daleko nigdy jeszcze na piechotę się nie zapuszczał; ja chodzę tam często i z wielkim upodobaniem. Ta trasa jest wyjątkowo piękna na wiosnę, kiedy kwitną jabłonie i zimą. Jesienią też... tak to już jest w Kazimierzu, każda pora roku jest dla niego łaskawa.

Ale do rzeczy. Od Rynku dochodzimy ulica Lubelską lub, jeśli chcemy nawdychać się spalin, Nadrzeczną, do Domy Wypoczynkowego Arkadia i kierujemy się na Skowieszynek ulicą Kwaskowa Góra. Kiedy po lewej stronie zobaczymy pole, a za nim blok, skręcamy w prawo, koło drewnianego krzyża. Idziemy kawałek prosto, a następnie skręcamy w lewo. Mijamy dom słynnego w miasteczku malarza, już nieżyjącego, Jana Łazorka i zapuszczamy się w wąwóz, który urodą i malowniczością wcale nie ustępuje tratowanemu przez turystów Wąwozowi Korzeniowemu. Po ok. 20 minutach marszu wąwozem mamy dwie opcje :

- skręcamy w lewo za zawieszoną na drzewie kapliczką (jest tylko jedna, więc trudno jej nie zauważyć), wchodzimy pod górkę i idziemy polami do bitej drogi. Następnie, wzdłuż plantacji chmielu idziemy cały czas prosto aż do miejsca, w którym droga bita skręca w lewo. My idziemy prosto dróżką wśród sadów, wchodzimy w mały wąwóz i kierując się cały czas w dół dochodzimy do szosy Kazimierz-Skowieszynek. Skręcamy w lewo i wracamy do miasta.

- idziemy do końca wąwozu, do wsi Jeziorszczyzna, wychodzimy na szosę Opole-Kazimierz, mijamy cmentarz żołnierzy radzieckich i dochodzimy do ulicy Słonecznej, przy której stoi, widoczny z szosy, Zajazd Piastowski. Słoneczną idziemy cały czas prosto, do lasu na Albrychtówce. Koło domu UMCS-u skręcamy w prawo. Dochodzimy do domu Ministerstwa Sprawiedliwości i kierujemy się w lewo, na wzgórze nad Męćmierzem, z którego rozciąga się najpiękniejszy na świecie widok na wioskę, Wisłę i Janowiec.

2. Korzeniowy inaczej
Dochodzimy (ale nie jedziemy melexem!, to dobre dla ceprów) do Korzeniowego Dołu (czyli wąwozu), wchodzimy i idziemy do końca. Niedaleko od wyjścia z wąwozu skręcamy w lewo koło krzyża (i opisu ścieżki dydaktycznej), kierując się w stronę widocznej z daleka wieży. Przy wieży możemy oczywiście pójść prosto do Baszty i Zamku, ale ciekawiej skręcić w prawo w ulicę Piaskową. Z działek położonych przy tej ulicy zobaczmy wspaniały widok na Wisłę! Droga wyprowadzi nas w dół, za Kazimierz, w okolice Willi Piast. Stamtąd musimy podejść kawałek szosą Bochotnca-Kazimierz i wejść na wał wiodący do miasta.

3. Dworek w Wylągach i Lipowa Dolina
Idziemy szosą Kazimierz-Skowieszynek (bardzo malowniczą, bardzo polską, na niektórych zakrętach w głowie wybucha muzyka Szopena) do wsi Wylągi. Skręcamy w prawo, zgodnie z szyldem Dworku na Wylągach, przechodzimy grzecznie i cicho koło dworu kierując się w stronę sadu. Za sadem skręcamy w piękny wąwóz w lewo. Droga doprowadzi nas do gospodarstwa agroturystycznego Lipowa Dolina i dalej, albo ponownie do szosy, albo, jeśli skręcimy w wąwóz w lewo, do drogi pośród sadów prowadzącej do Chałajowego Dołu (jak w pierwszej trasie).

4. Widok na Kazimierz
Dojeżdżamy autobusem do Bochotnicy i kierujemy się w stronę promu (za wsią w stronę Puław). Przeprawiamy się promem i po wyjściu w Nasiłowie po drugiej stronie Wisły skręcamy w lewo. Droga prowadzi przez pola i łąki, w lecie wprost kipiące kwiatami, aż do Janowca. Warto co pewien czas skręcać w lewo, w boczne dróżki, w stronę Wisły. Tam porażać nas będzie niesamowity widok Kazimierza, jakiego nie zobaczymy po tamtej stronie rzeki. Po dojściu do Janowca (trasa zajmie nam około 3 godzin) wskazany jest odpoczynek i obiad w „Maćkowej Chacie” na Rynku (swoją drogą warto by sklonować właścicielkę i przenieść ją do Kazimierza!). Po obiedzie, sjeście i spacerze do zamku wracamy do rzeki i przeprawiamy się drugim promem (około 20 minut spaceru od rynku), który dowiezie nas z Janowca do kamieniołomów na końcu wału.

5. Ośmiorniczka
To trasa dla zmotoryzowanych, którzy w miasteczku spędzają dłuższy urlop. Wyjeżdżamy z Kazimierza drogą na Opole i kierujemy się do wsi Rogów (między Wilkowem a Karczmiskami). Ostatnio trwa remont mostu koło Wilkowa, lepiej więc jechać na Karczmiska i tam, przy pałacu, skręcić w prawo. Wjeżdżamy do Rogowa i jedziemy przez całą dłuugą wieś aż do żółtej willi po prawej stronie. Tam parkujemy przy strumyku i... mamy wiele możliwości. Czeka na nas bowiem tzw. Ośmiorniczka Rogowska, osiem pięknych wąwozów wychodzących ze wsi. Najlepiej powłóczyć się po wszystkich, każdy jest inny. Jedyny istniejący tu szlak turystyczny, czerwony, wyprowadzi nas przez krótki wąwóz na wysadzaną drzewami łączkę. Jeśli mamy dobre obuwie możemy zapuścić się błotnistą drogą trochę dalej, szlak i tak doprowadzi nas z powrotem do wsi. To jedno z najpiękniejszych miejsc w okolicach Kazimierza, według niektórych ustępujące tylko Skarpie Dobrskiej (położonej za wsią Podgórz, idąc od Męćmierza).

6. Dla leniwych, acz ciekawych
Wszystkich wąwozów w Kazimierzu zobaczyć nie sposób, ciągle odkrywa się coś nowego. Za jednym prawie zamachem i bez większego wysiłku można zapuścić się w parę wąwozów idąc drogą opisaną powyżej w kierunku Skowieszynka. Nie dochodząc do Korzeniowego Dołu możemy skręcić w prawo przed Siedliskiem Lubicz, lub jeszcze wcześniej, w którąś z odchodzących stromo od szosy ulic. Możemy też minąć Korzeniowy i skręcić parę metrów za nim w prawo. Następnie , przed odnowionym siedliskiem skręcamy w lewo i mamy kolejny wspaniały wąwóz, który doprowadzi nas do drogi z pierwszej trasy (Chałajowy Dół-Wylągi).

7. Dla ambitnych i zdeterminowanych
Ten tytuł dałem na cześć... mojej własnej (leniwej) osoby, jako że udało mi się pokonać tę dość długą trasę! Nie żałuję i zamierzam już wkrótce ją powtórzyć, naprawdę warto! Z Kazimierza wychodzimy droga prowadzącą na zamek, mijamy go i idąc cały czas prosto dochodzimy do wieży, a następnie do wylotu Korzeniowego Dołu. Dzielnie maszerujemy aż do Skowieszynka. Wychodzimy na szosę Opole-Bochotnica i skręcamy w prawo, a następnie w lewo, jak do sklepu spożywczego. Idziemy obok sklepu i wchodzimy na pola. Na pierwszym „skrzyżowaniu” skręcamy w lewo, potem, na następnym, znowu w lewo. Dochodzimy do bramy sadu i kierujemy się w prawo. Idziemy (długo, lecz warto) prosto, przed lasem skręcamy w prawo i następnie, po dojściu do lokalnej drogi, znowu w prawo. Za pierwszą napotkaną chałupą skręcamy w prawo między jabłoniami. Piękna dróżka sprowadzi nas do wsi Witoszyn, w okolicę nazywana Małymi Bieszczadami. Dlaczego? O tym warto przekonać się samemu. Stamtąd możemy wrócić do Kazimierza autobusem.

7 powyższych tras to oczywiście wersja maks dla fanów Kazimierza. Ci jednak, którzy chcą nie tylko otrzeć się o cyganki na Rynku powinni zapuścić się w boczne uliczki, pełne historii, domów ze wspaniałą przeszłością i, jak to w miasteczku, fantastycznych widoków. Wystarczy przejść się ulicami Szkolną, Góry, czy Wąwozem Małachowskiego, za Domem Prasy, żeby odkryć rezydencje tych, którzy tworzyli klimat tego niezwykłego miejsca. A może warto zainicjować akcję „Wychodzimy poza Rynek”? Uczestnicy będą mieli okazję poznać Autentyczny Kazimierz. A ci, którym zależy tylko na odfajkowaniu wizyty niech pozostaną pod parasolem lub na wale
MB
Fot. M. Stachyra

Skomentuj



Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę