Soczyste jabłka, pękate dynie, rośliny ozdobne, przedmioty dekoracyjne i smakowicie pachnące potrawy regionalnej kuchni – stoiska na błoniach przed Muzeum Przyrodniczym kusiły kolorami i zapachami. I to wszystko przy pięknej pogodzie. Nic więc dziwnego, że dopisali i dostawcy, i goście.
Święto Jesieni w Kazimierzu Dolnym obchodzone było już po raz jedenasty. Nic więc dziwnego, że niektórzy turyści przybyli do nadwiślańskiego Miasteczka właśnie z powodu tej imprezy. Między stoiskami spacerowały całe rodziny, ludzie zatrzymywali się, oglądali i smakowali przygotowane przez wystawców wspaniałości. Inni robili zakupy jak na targu i wracali zadowoleni do domów.
A stoiska aż kusiły kolorami i zapachami. Były naczynia gliniane, kosmetyki naturalne, biżuteria ręcznie robiona, obrusy, suszone kwiaty i zioła, świece z wosku pszczelego, wiklina oraz ręcznie malowana porcelana i szkło. Na plenerowej wystawie „Z lasów, pól i ogrodów” nie mogło zabraknąć również warzyw i owoców. W skrzynkach piętrzyły się soczyste jabłka, grusze czy śliwki, były też grzyby i ozdobne dynie. Sadzonki kwiatów, zarówno doniczkowych, jak i gruntowych, drzewka i krzewy ozdobne zachwycały intensywnymi kolorami.
Podczas Święta Jesieni nie można przechadzać się między stoiskami z pustym żołądkiem. Tym bardziej, gdy wokół unosi się zapach domowych ciast i tradycyjnych potraw. Kotlety owsiane i z soczewicy, zupa koperkowa, jęczmienniak, bigos, pierogi ruskie oraz z kapustą i grzybami, placki ziemniaczane czy kulebiaczki – to tylko niewielka część pyszności, którymi zajadali się turyści. A na deser – pyszny sernik z rodzynkami, jabłecznik lub naleśniki.
Największym zainteresowaniem cieszyły się jednak nalewki różnego rodzaju oraz kanapki ze smalcem i kiszonym ogórkiem. Przetwory domowe oraz miody zakupione z kazimierskim Święcie Jesieni zagoszczą w niejednej polskiej spiżarni, a zdjęcia z kolorowymi straganami wypełnią wiele rodzinnych albumów.
Takie dni, jak wczorajsze Święto Jesieni są bardzo potrzebne. Pozwalają one choć na chwilę zapomnieć o codzienności, o problemach i ciągłym biegu. W taki dzień błonia przed Muzeum Przyrodniczym zamieniają się w wielki kolorowy jarmark, którego nie chce się opuszczać. Dlatego też robimy zdjęcia, kupujemy wyroby ludowe i smakujemy tradycyjnej kuchni, chcąc choć część tego obrazu zabrać do domu. Zachwycamy się tym wszystkim tak bardzo, ponieważ dziś te wspaniałe smakołyki, potrawy czy przedmioty dekoracyjne są dla nas czymś niecodziennym. Jest to jakby powrót do przeszłości, do dzieciństwa, kiedy biegaliśmy boso po trawie, zajadając się kromką domowego chleba wyrobu mamy czy babci. Przyprowadzamy tu dzieci, by spróbowały zupy z dyni czy kotletów owsianych, potraw, których już się nie przyrządza. A jeśli nawet, to nie w sposób, w jaki przyrządzały je nasze babcie. Bez wątpienia więc Święto Jesieni jest jednym z najbardziej udanych i trafionych kazimierskich imprez.
- Takie właśnie wydarzenia pasują i tworzą klimat Kazimierza – napisał jeden z naszych czytelników. I chyba się z nim zgodzimy, prawa?
Fot. Mateusz Stachyra
Skomentuj
Dodane komentarze (9)
-
A co wystawiałaś? Może to u Ciebie kupowałem miód? :)
-
Fajna impreza. Brałam w niej udział jako wystawca. Dobra organizacja i porządek.
Polecam wszystkim odwiedzającym Kazimierz jesienią! -
Impreza rewelacyjna
-
Tak, tak, było super i smacznie!
Polecam wszystkim odwiedzającym Kazimierz jesienią!