Skomentuj (4)
Komentarze
-
Bardzo się cieszę akurat 9 lipca przyjeżdżam; zwrócę uwagę na "Pejzarz"; a co w stodole tego lata?
-
czy ci żydzi mówili po żydowsku?
-
Widok z Góry Trzech Krzyży zatytułowany "Pejzaż" z 1930 roku Menasze Seidenbeutel ( olej na płótnie) jest najpiękniejszym obrazem Kazimierza jaki widziałem ! Popołudniowy, delikatny klimat widzianego z góry miasteczka...Pięknie rozświetlająca obraz Wisła,dymy z kominów i ta malutka postać na zalanym słońcem Rynku ! Wszystko zrobione malarsko,plastycznie,jakby od niechcenia... MISTRZOSTWO ŚWIATA ! Mam nadzieję że obraz ten pojawi się na wystawie,naprawdę warto go zobaczyć ! ! !
W niedzielę, 8 lipca 2007 r. o godz. 12.00 Kamienica Celejowska zaprasza na otwarcie wystawy braci bliźniaków Efraima i Menaszego Seidenbeutlów. Istotny wpływ na ich malarstwo odegrała nauka u prof. Pruszkowskiego (należeli do Szkoły Warszawskiej) oraz plenery w
Kazimierzu Dolnym, co daje odzwierciedlenie w prezentowanych na wystawie pracach.
"Jest w tej sztuce wielka radość tworzenia i radość życia. I jeszcze pewna cecha zasługująca na baczną uwagę, gdy uświadomimy sobie, że patrzymy na dzieło malarzy pochodzących z ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, młodszych barci malarza, który pragnął być malarzem żydowskim i chęć tę manifestował tak społeczną działalnością, jak i tematyką swoich obrazów: absolutny brak tematu żydowskiego. Menasze i Efraim omijają żydowską anegdotę nawet wówczas, gdy sytuacja zdaje się ją prowokować: w czasie licznych studenckich plenerów w Kazimierzu Dolnym, gdy koledzy z lubością portretują malownicze postacie i sceny z licznie przez Żydów zamieszkałego miasteczka, Bliźniacy malują „Zaułek w Kazimierzu”, Rynek, trzy cudowne widoki z Góry Zamkowej na dachy, uliczki i Wisłę lśniącą to w porannym, to w złocistym o zachodzie słońca świetle.
O czym mówi to najwyraźniej świadome p o m i n i ę c i e?
Myślę, że ani trochę nie chodziło o zrywanie serdecznych więzów z pamięcią własnego domu, z tradycją i obyczajem, w którym wyrośli. Nie było w tym żadnego wstydu ani niechęci. Po prostu czuli się pełnoprawnymi członkami zamieszkującej Polskę społeczności, uczestnikami polskiej kultury. Nie darmo już w podaniach o przyjęcie do Szkoły Sztuk Plastycznych powoływali się na swoją dobrą znajomość historii sztuki i literatury, „szczególnie polskiej”, dodawał Menasze. Co więcej, czuli się – w oczywisty sposób do tego uprawnieni – uczestnikami kultury europejskiej. Obywatelami rozległej krainy malarstwa.
Ta światła postawa wykształconych Żydów ma tradycje jeszcze XVIII-wieczne; wywodzi się od jednego z twórców niemieckiego oświecenia, Mojżesza Mendelssohna. Nie znamy lektur braci Seidenbeutlów, nie wiemy w jakiej mierze postawa ich była myślowo podbudowana, w jakiej spontaniczna. Jedno jest pewne: nie uważali za potrzebne, nie chcieli przeżywać swojego żydowskiego pochodzenia jako czegoś, co ich poniża lub wywyższa. Wystawiali w Żydowskim Towarzystwie Krzewienia Sztuk Pięknych, tak samo w „Zachęcie” i w „IPS-ie”, jak w licznych galeriach zagranicznych. Bardzo towarzyscy, weseli, utrzymywali żywe kontakty z kolegami - malarzami i ze znajomymi ze świata literackiego w rodzinnej Warszawie, bywali w Krakowie, od czasu do czasu jeździli do Lwowa odwiedzając przyjaciół z grupy „Artes”. Wolni, utalentowani, zajęci pracą ludzie".
Wystawa potrwa do 2 września 2007 r.
O czym mówi to najwyraźniej świadome p o m i n i ę c i e?
Myślę, że ani trochę nie chodziło o zrywanie serdecznych więzów z pamięcią własnego domu, z tradycją i obyczajem, w którym wyrośli. Nie było w tym żadnego wstydu ani niechęci. Po prostu czuli się pełnoprawnymi członkami zamieszkującej Polskę społeczności, uczestnikami polskiej kultury. Nie darmo już w podaniach o przyjęcie do Szkoły Sztuk Plastycznych powoływali się na swoją dobrą znajomość historii sztuki i literatury, „szczególnie polskiej”, dodawał Menasze. Co więcej, czuli się – w oczywisty sposób do tego uprawnieni – uczestnikami kultury europejskiej. Obywatelami rozległej krainy malarstwa.
Ta światła postawa wykształconych Żydów ma tradycje jeszcze XVIII-wieczne; wywodzi się od jednego z twórców niemieckiego oświecenia, Mojżesza Mendelssohna. Nie znamy lektur braci Seidenbeutlów, nie wiemy w jakiej mierze postawa ich była myślowo podbudowana, w jakiej spontaniczna. Jedno jest pewne: nie uważali za potrzebne, nie chcieli przeżywać swojego żydowskiego pochodzenia jako czegoś, co ich poniża lub wywyższa. Wystawiali w Żydowskim Towarzystwie Krzewienia Sztuk Pięknych, tak samo w „Zachęcie” i w „IPS-ie”, jak w licznych galeriach zagranicznych. Bardzo towarzyscy, weseli, utrzymywali żywe kontakty z kolegami - malarzami i ze znajomymi ze świata literackiego w rodzinnej Warszawie, bywali w Krakowie, od czasu do czasu jeździli do Lwowa odwiedzając przyjaciół z grupy „Artes”. Wolni, utalentowani, zajęci pracą ludzie".
Joanna Pollakówna "Płynąc kolorem w ciemność" (fragment)
Wystawa potrwa do 2 września 2007 r.
źródło: Muzeum Nadwiślańskie
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.