Wyrzucenie malarzy z Dużego Rynku?

Skomentuj (34)
Wokół sprawy „wyrzucenia malarzy” z kazimierskiego rynku narosło sporo nieporozumień. Temat cieszy się niezwykłym zainteresowaniem nie tylko mediów lokalnych, ale i mediów o zasięgu ogólnopolskim, w tym telewizyjnej Jedynki. Wiele emocji budzi też i wśród uczestników Forum, o czym świadczy 160 postów na ten temat. Najwyższy czas, by zakończyć tę sprawę, prezentując stanowiska malarzy ze „Stowarzyszenia Artystów Malarzy i Twórców - Kazimierz Dolny - Duży Rynek” i władz Kazimierza Dolnego.
Cała sprawa zaczęła się – jak podaje zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego – Maciej Żurawiecki - od tego, że w związku ze zwiększającą się liczbą turystów odwiedzających Kazimierz (1,5 mln. rocznie) władze miasta podjęły inicjatywę uporządkowania kwestii prowadzenia działalności gospodarczej na terenie miasta. Powołano specjalną komisję, której zadaniem było przygotowanie projektu zmian i przedstawienie go do zaopiniowania wszystkim zainteresowanym stronom, tj. domom wypoczynkowym, galeriom, sklepom, ludziom handlującym na Małym Rynku, kawiarniom, malarzom, organizacjom pozarządowym działającym na terenie naszego miasta, a następnie przedstawienie propozycji uchwały Radzie Miejskiej.

– Jesteśmy na etapie przekazania propozycji zainteresowanym stronom – mówi pan Maciej Żurawiecki. – Według mnie bardziej demokratycznie tych spraw nie da się załatwić. Kategorycznie oświadczam, że nie ma zamysłu usunięcia malarzy z rynku, tzn. osób sprzedających swoje obrazy oraz ludzi tworzących na terenie miasta. Nie było nigdy pomysłu, by reglamentować ich pracę. Każdy może swobodnie tworzyć dzieła sztuki. Niezrozumienie tej idei prac komisji wynikało z niedoinformowania, niepodjęcia przez niektóre osoby uzyskania rzetelnych informacji u źródła. – Kazimierz bez malarzy byłby jak ziemia bez urodzaju – dodaje burmistrz miasta, pan Andrzej Szczypa. – Dopuszczamy więc malarzy – artystów, a nie handlarzy obrazami.

Dotąd malarze mogli sprzedawać namalowane przez siebie obrazy na wyznaczonym aktem prawa miejscowego z dnia 25 stycznia 1993 r. na terenie Dużego Rynku przed budynkiem SARP-u (teren o powierzchni ok. 60 m 2), ale po wielu latach ten plan nie wytrzymuje próby czasu i dlatego zaproponowano wydzielenie terenu pod sprzedaż obrazów przez malarzy na wysokości Kamienicy pod świętym Mikołajem o powierzchni także 60 m 2 bez limitu stanowisk.

- Mając świadomość, że niemożliwe jest pomieszczenie na tym terenie wszystkich chętnych, proponujemy udostępnienie miejsc na pasażu przy ulicy Senatorskiej. Te zmiany zostały zaakceptowane przez Stowarzyszenie Malarzy, z którymi komisja spotykała się już kilkakrotnie na wniosek samych malarzy, przy czym należy zauważyć, że z inne strony nie wysuwały zastrzeżeń co do projektu w czasie trwania prac komisji i spotkań z nimi dotychczas nie było. Z czasem planujemy również udostępnienie nowego miejsca dla malarzy na skwerku przy Małym Rynku, co związane jest jednak ze zmianą sposobu zagospodarowania tego terenu w oparciu o ustawę o planowaniu przestrzennym. Jest to jednak proces długotrwały. Nie ma jednak powodu do wulgaryzowania tego posunięcia jako „usytuowania malarzy pomiędzy rybami a wychodkiem”, jak podają niektóre media.

Według malarzy sprzedających w Rynku swoje obrazy spór z władzami miasta o stanowisko przed SARP-em zaczął się jeszcze jesienią, kiedy to artyści zaczęli być nękani przez policję kazimierską. Próbowali tę sprawę wyjaśniać w Urzędzie Miasta, obawiając się, że te działania chcą doprowadzić do wyrzucenia malarzy z zajmowanego dotąd terenu. Z czasem w związku z trudnościami w porozumieniu się artystów z Urzędem Miasta zawiązało się w styczniu tego roku „Stowarzyszenie Artystów Malarzy i Twórców - Kazimierz Dolny - Duży Rynek”, którego zadaniem oprócz wspierania rozwoju artystycznego członków Stowarzyszenia jest promocja miasta Kazimierza Dolnego oraz ochrona indywidualnych praw zrzeszonych do prezentacji i sprzedaży prac autorskich i reprezentowanie wobec władz miejskich. Malarze podczas spotkań z urzędnikami argumentowali, że plac na Rynku wzdłuż kamienicy SARP-u jest tradycyjnym miejscem ekspozycji malarzy od ponad 20 lat. Wszyscy mieszkańcy Kazimierza Dolnego oraz turyści tę właśnie część Rynku utożsamiają z ekspozycją płócien malarzy. Działalność ta nie jest uciążliwa zarówno dla mieszkańców ani turystów oraz w żaden sposób nie koliduje z obowiązującymi przepisami.

Malarze powołują się tu na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, gdzie w Uchwale Rady Miejskiej z dnia 28 marca 2003 w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta Kazimierza Dolnego znajduje się stwierdzenie, że „należy utrzymać tradycję targów na Rynku, stanowiących jeden z elementów indywidualnego klimatu Kazimierza, jednak jedynie pod warunkiem ograniczenia oferty handlowej do artykułów rzemiosła, produktów rolnych i ogrodniczych; nie należy dopuszczać do handlu o charakterze hurtowym i przemysłowym. Z tych przepisów wynika intencja nienaruszalności tego, co jest tradycją miasta i Rynku, w tym także sprzedaży obrazów przez samych artystów.

Malarze obawiają się, że w myśl innych przepisów (Propozycja ustalenia zasad dotyczących miejsc handlowych na terenie miasta Kazimierza Dolnego), na mocy których tylko osoba posiadając a tytuł prawny do lokalu ma prawo ubiegać się o wynajęcie terenu przed lokalem, na miejscu przed SARP-em powstanie kolejny ogródek kawiarniany, co jest niezgodne z cytowanymi wyżej przepisami, wg których powinno się raczej dążyć do ograniczania ekspansji ogródków letnich na Rynku. Artystom nie pozwolono wystawiać ani na środku rynku, ani wzdłuż ogródków kawiarnianych, proponując miejsce przed Urzędem Miasta, czyli przed kamienicą świętego Mikołaja oraz poza Rynkiem.

- „Te propozycje są krzywdzące dla nas – mówi pani Agnieszka Mitura, prezes Zarządu Stowarzyszenia. – Miasto samo sobie przeczy – najpierw chce ograniczać ekspansję ogródków kawiarnianych, a teraz przesuwa się malarzy w miejsce zasłonięte przez te ogródki. Traktuje się nas jako zło konieczne. A przecież malarze stanowią integralną część kolorytu tego miasta. Regulacje powinny być naturalne, a nie wyłącznie urzędnicze. Powinno się uwzględniać prawo zwyczajowe, nabyte. Przecież w tej części Rynku od lat sprzedawali swoje obrazy artyści malarze. Ta zmiana lokalizacji jest dla nas zaskakująca. Oczywiście, podoba nam się wydzielenie nowych miejsc do ekspozycji pac plastycznych. Ulica Senatorska jest doskonalą ulicą do prezentacji obrazów. Kamienice tworzą doskonalą scenerię do sprzedaży. Przy czym jednak lokalizacja miejsca przy placu zabaw kojarzy się źle – skwerek to wybieg dla psów, a nie miejsce dla malarzy... Oczywiście dostosujemy się do tego, co uchwali Rada Miasta, ale przecież mamy też prawo wyrazić publicznie swoje zdanie i niezadowolenie z nowego stanu rzeczy.”

- „Sytuacja rozwija się z dnia na dzień.
– dodaje pan Mariusz Rojewski - Liczymy, że uda nam się utrzymać starą lokalizację, chociażby nawet przed ogródkiem SARP-u. To miejsce, a nowe – przed świętym Mikołajem – to nie jest ta sama jakość…”

Wypada więc wyrazić nadzieję, że mimo tylu kwestii spornych uda się obu stronom wypracować korzystne dla wszystkich rozwiązanie, tak by wizerunek miasta na tym nie stracił, a zyskał.

Skomentuj


Dodane komentarze (34)

  • Anonim
    Te najlepsze to nie sa wymagajace.

    Sa eleganckie.

    Albo nie potrzebuja.
    Albo o tym nie mowia !

  • Kobitka.
    panie anonimie,najlepsze kobitki są bardzo wymagające,a w sprawach ubikacii zwłaszcza.Ale to dobrze,ze chcą przyjeżdżać.
  • Anonim
    Zamiast tego co nie mamy , to mamy to, ze przyjezdzaja do nas najlepsze kobitki z calej Polski.
    To juz niezle .
    A jak szukacie ubikacjibo macie problemy z tej strony to lepiej rzeczywiscie zostancie w warszawie i w lublinie.
  • Jerzy z Wa-wy
    zgadzam się z uwagami p.Joanny z Lublina.Może radni miejscy zajeliby się dramatycznym stanem chodników i innych traktów pieszych np.przy ul.Czerniawy zwlaszcza po większych ulewach- a nie spychaniem na margines jednej z nielicznych atrakcji Kazimierza.Co możecie zaoferować dziewczynie kolarza spędzającego cały dzień na rowerze.Może jest jakieś SPA ,o którym nie wiem albo coś innego dla ciała typu gabinet odnowy biologicznej? Nie ma ,prawda? A SARP ma jedną z najlepszych lokalizacji w Kazimierzu i nie potrafi tego wykorzystać.Przecież tam funkcjonuje coś w rodzaju socjalistycznej stołówki ,Więc zamiast kombinować z ogródkiem na rynku,zrobić dom restauracyjny z prawdziwego zdarzenia .Tylko,ze do takiego przedsięwzięcia potrzebny jest dobry menadżer.Kurcze blade,zostawcie w spokoju tych malarzy.
  • Joanna z Lublina
    Ten problem z malarzami na rynku wydaje się być sztuczny i robiony na siłę.Przez ostatnie dwa dzeisięciolecia nie było takiego problemu,malarze przyjeżdżali i odjeżdżali,raz było ich więcej raz mniej.Jedno jest pewne,nie było wtedy tylu galerii oraz ogródków z parasolami na rynku.Sądzę,że najbardziej zainteresowani w pozbyciu się malarzy z rynku są właściciele niektórych galerii przy rynku.Chyba wydaje się im,że gdy pozbędą się konkurencji ,tłumy turystów rzucą się do ich galerii.Albo SARP-owi wydaje się,że bez wystawienia kilku stolików na rynku splajtuje?.SARP ma piękne patio wewnętrzne,na którym aż miło by się posiedziało ,tylko przy czym?Może lepiej wprowadzić jakieś ciekawostki kulinarne ,żeby się tam chciało wpaść na coś konkretnego,tak jak się wpada do ogródka grillowego pana Sarzyńskiego albo na pierogi do Zielonej Tawerny.Malarzy zaś zostawić w spokoju.Powiem więcej oddać im całą długość rynku od apteki do galerii Brama.Nie zajmą tyle miejsca co ogródki po przeciwnej stronie a dodadzą atrakcji temu miastu.Powiedzmy sobie jedną prawdę:
    oprócz niezwykłego klimatu artystycznego Kazimierz
    niewiele oferuje turystom.Parę zaledwie restauracyjek, do których chce się przyjeżdżać,nie ma plaży ani kąpieliska nad Wisłą.Nie ma ani jednego basenu ogólnodostępnego.Ani choćby mini pola golfowego.Ani kina.Ani toalety publicznej ,do której da się wejść bez obawy.Co można zaoferować turystom oprócz tej niezwykłej aury artystycznej?
    Spacery i wędrówki mogą zająć amatorów takiej turystyki no powiedzmy trzy dni.A co dalej jeśli ktoś chce tu pobyć dni dziesięć???Pozostaną im wędrówki po galeriach.Niech się więc mnożą te galerie i niech przyjeżdżają wszyscy malarze świata jeśli chcą postać ze swoimi pracami na rynku.I niech im nikt nie zazdrości i nie zagląda w kieszeń bo naprawdę płacą niezłe pieniądze do kasy miejskiej.A miasto niech ich chroni ,bo jeśli
    ich zabraknie to już na pewno nie będzie to ten sam Kazimierz,który śnił się komuś wiosną.Swoją drogą,byłam kiedyś na sesji Rady Miejskiej.Współczuję Kazimierzanom.Czy doprawdy nie ma w kim wybierać.?Droga Rado,opamiętaj się,bo nie istnieje żaden problem,który wart jest takiego zamieszania.Proponuję skreślić z porządku obrad punkt dotyczący wyimaginowanego problemu.Przez tyle lat nikogo to specjalnie nie obchodziło.Nie dajcie się Państwo !!!Nie ulegajcie żadnym lobbystom.A teraz krótka informacja dla pana Laika.Tak się złożyło,że kiedyś byłam w pracowni pana Jana Grabskiego.Widzałam jak maluje on sam.Widzałam też serię obrazków pt.Koty autorstwa Olgi Grabskiej.Jesli ma pan wątpliwości co do autorstwa
    polecam spacer do Skowieszynka,gdzie maja swoją pracownię.Na pewno będzie pan miło przyjęty tak jak ja.Pojechałam po brzoskwinie do sadownika a trafiłam do pracowni w sąsiedztwie.Pozdrawiam.
  • Anonim
    Wszystko zaczelo sie od nieprawdziwych informacji, ktore otrzymali panstwo Grabscy


    1) Nieprawda ze ci panstwo Grabscy to ruscy, bo juz dawno polskie obywatelstwo maja, a pan Grabski z mocy prawa od urodzenia z pewnoscia.

    2) Nieprawda jest ze Olga i Jan Grabscy byli przesladowani w Kazimierzu. Oni tylko sie bali.

    3)Olga i Jan Grabscy przyjechali do Kazimierza oszukani : Ktos im powiedzial , ze w KD jest rynek dziel sztuki. A tu nie rynek , tylko miejsce gdzie sie maluje.

    4) Ktos oszukal Panstwa Grabskich mowiac im,ze jak beda mogli stać na Rynku nawet w niedzielę, to znaczy , ze beda "na swoim."
    A to nie jest prawda.

    a teraz Dziennik Wschodni
    - Maria Dobosiewicz
    11. Października 2002 16:18 .

    Po sukces do Lublina

    "Wiedzieli, że niedaleko jest piękne, zabytkowe miasteczko, rynek dzieł sztuki.
    ? Przeszliśmy swoje. A najgorsze w Kazimierzu ? mówią to z pewnym smutkiem, bo ostatecznie Kazimierz stał się ich domem. Ale zaraz dodają: ? Jesteśmy przez to pewniejsi siebie, doszliśmy do wszystkiego sami.
    Jan stawał w cieniu wielkiego kasztana i najpierw sprzedawał starocie. ? Miałem na to pozwolenie od burmistrza ? szybko wyjaśnia. Później zaczął malować. ? Pierwsza praca, jaką sprzedałem jeszcze na targu, to były kwiaty, miniaturka.
    ? Żeby nie zakłócać spokoju wielkich malarzy, przyjeżdżał w zwykły dzień ? we wtorek i piątek ? mówi Olga. Do dziś czuje się tamten ich lęk przed tym, czy ich nie przepędzą, nie zrobią awantury, nie zabronią rozstawiać sztalug i obrazów."
    "? Na cmentarzu na Lipowej są groby moich przodków. Teraz, jak mamy obywatelstwo polskie, po latach tu spędzonych, to mniej boli ? on obejmuje ją ramieniem, jakby chciał ją uchronić przed złem tego świata.
    Na zapleczu lubelskiej Galerii Grabski przy ul. Grodzkiej leży podkowa. ? To na szczęście."

    "A oni sięgali dalej ? spod kasztana chcieli przenieść się na kazimierski rynek. I chcieli, żeby ich stamtąd nikt nie przegonił.
    ? Ktoś nam powiedział, że tam mogą stać tylko członkowie ZPAP. Ktoś inny dodał, że trzeba się o to starać może dwa lata i mieć własne wystawy.
    ? Kiedyś byliśmy w Warszawie i wstąpiliśmy do ministerstwa kultury, żeby spytać, jakie są warunki ? śmieją się teraz opowiadając tę historię. ? Zagubieni, na korytarzu zaczepiamy jakąś panią, gdzie można uzyskać informację. A ona zaprasza nas do gabinetu. Mówimy o co chodzi, a ona na to: ?Przywieźcie swoje prace do pokazania?. I na odchodnym daje nam wizytówkę. Czytamy po wyjściu, a to... dyrektor departamentu! Aż nas zamurowało...
    W ciągu trzech miesięcy zostali przyjęci do ZPAP i do dziś się dziwią, że nie trzeba było skomplikowanych formalności. Tak samo było z obywatelstwem ? konsul w Charkowie załatwił sprawę w czasie jednej czy dwóch godzin, kiedy pili herbatkę.
    ? Mieliśmy szczęście do ludzi na poziomie, życzliwych i pełnych zrozumienia."

    "W Kazimierzu poszła wieść, że Ruscy sprzedają obrazy poniżej ceny, że zabierają kupców. Jan podniósł cenę swoich o 100 procent, żeby nikt go nie posądził o nieuczciwą grę. Później to już się odważył stać na Rynku nawet w niedzielę.
    Na swoim."






  • laik
    handlarze-malarze proletariusze,łączcie się w walce z uciskiem jaki spotyka was ze strony urzedow roznej masci,pod chwytliwym hasłem ''wyrzucenia malarzy z rynku'' grupa osób pod przywództwem pani Grabskiej cichym mecenacie pana Sarzyńskiego rospoczyna walkę o możliwosc sprzedawania swoich??? ,prawdopdobnie swoich obrazów .zloty medal temu kto zobaczy ich przy sztaludze.hermetyczna grupa ktora niedopuszcza nikogo poza swoja pietnastka uzurpuje sobie prawo do nazwy kazimierski malarz,czy widzał ktoś żeby tam ktorys z nich stał i malował nigdy,normalny tworca nichce być razem z ta tandeta za 50 plz.gdzies w tej calej sytuacji zgineli ci malarze kazimierscy ktorzy stanowili o uroku tego miasta, nie handlarze ale wlasnie malarze tworzacy w plenerze ,ze sztaluga a nie powielajacy z pocztowek .nic nie mam przeciwko temu a zeby handlujacy mogli dalej zarabiac w ten sposob na chlebek ale niech nie dorabiaja sobie do tego histori o sierotce malarzu i złym wilku burmistrzu i niedlugo dowiemy sie ze stoja oni niprzerwanie w tym miejscu od stu lat prawda jest taka ze trwa to okolo 9 lat .licze na to ze w koncu zakonczy sie ten rwetes medialny w okolo. tej sprawy,i w wyniku takiej reklamy zjada do nas malarze [nie handlarze]z calego kraju i nie tylko,chociaz po reklamie jaka zafundowali nam pan Gnatowski i placzaca pani Grabska tych drugich moze byc mniej.z socjalistycznym pozdrowieniem laik
  • ob.M.
    Przeciez juz dawno spie. To poco znow mnie budzicie. Nie mozna nawet spokojnie spac.
  • Anonim
    ob. miejscowy - pora spać, a jutro udać się do lekarza specjalisty.....
    Zdrówka życzę!
  • Anonim
    Ob. miejscowy naprawdę - proszę już iść - spać!
  • ob.Miejscowy
    Drogi Anonimie !!!
    Dziwny ton twego politowania dla miszkancow Gminy Kazimierz.Pewnie pania A.Miture znasz, bo wiesz, ze nie jest mieszkancem Kzimierza.

    Ale jesli nie jest mieszkancem to jakie ona ma interesy i prawa , ktore ma bronic.

    Bycie artysta malarzem to nie jest ani interes do obrony , ani prawo .
    A w kazdym wypadku nie w ten sposob broni sie tworczosci artystycznej .

    Potrzeba skromnosci i pokory.

    Trzeba postawic sprawe jasno P. Agnieszka Mitura nie ma na Rynku w Kazimierzu zadnych praw rzeczowych ani handlowych. Korzystajac z tolerancji administracji miala stosunek zobowiazaniowy, ale nie mozna mowic tu o prawie.

    Ale chyba z ta tolerancja dla handlu trzeba skonczyc , bo jak mowi przyslowie: "Dac kurze grzede ..."

    Tak to onna winna bo wprowadzila prase w blad prowokujac ze ktos jest wyrzucany i ze posiada jakies prawa.
    A w rzeczywistosci nikt nie jest wyrzucany bo pobyt P. Mitury byl prekaryjny i nikt nie ma zadnych praw.

    I prosze nie robic z Kazimierza zasciankowego miasta w ktorym jest stado baranow.

    Ale moze p.Agnieszka M chce sie do Kazimierza przeprowadzic. To moze dobry pomysl w perspektywie przyszlych wyborow.
  • Anonim
    Tak wszystkiemu jest winna pani Agnieszka. Oj wy miejscowi. W tym Kazimierzu to trzeba siedzieć cicho bo jeszcze media usłyszą. Jak ktoś trochę społecznej aktywności wykże to trzeba go zniszczyć(stowarzyszenie malarzy złe, SKiP też zły). Powód się znajdzie np. że nie nasz. Ostatecznie Kazimierzacy to wasza rada podejmuje decyzje o zmianie w handlu na rynku a pani Agnieszka ma prawo bronić swoich interesów. Ale niestety przy tej okazji cała Polska usłyszała jakim zaściankiem jesteście i kto jest winny pani Agnieszka!!! A dlaczego? Bo nie jest tutaj zameldowana.
  • oracz z Gor
    Droga Eso my Kazimierzacy na nikogo nie napadamy. Jestesmy ludem osiadlym zajmujacym sie uprawa roli.
    To koczownicy na nas napadaja i nie wystarczaja im udostepnione przez nas pastwiska.

    Teraz pchaja sie juz na chama do zlobu.

    Tutaj niema rownosci. My nie jezdzimy zebrac pod Brame Krakowska jak nam brak kasy na przednowku.
  • Esa
    Czy nie za bardzo napadamy na siebie?..
  • Lili
    Pani Agnieszka Mitura żeczywiście powinna odpowiedzieć na pytania zadane jej przez Kazimierzaka. Kazimierz Dolny nie zwyczajnym miastem. Tu obowiązują pewne tradycje. Jedną z najważniejszych jest ta, że miejscowych trzeba szanować. Pani Mitura jest OBCA i zawsze taką będzie.
  • Anonim
    OCZEKUJEMY ODPOWIEDZI PANI AGNIESZKI MITURA
    NA ZADANE JEJ PYTANIA
    DLA OSTATECZNEGO WYJASNIENIA
    TEJ PRZYKREJ SPRAWY.
  • Anonim
    Kiniarz Ty nas nie strasz tutaj wyborami !

    I nie mow nam czym jest nasze Miasto !

    Nasze Miasto jest bardzo stare i zeby zeby sie tu madrzyc to lepiej jest pochodzic stad.

    Interesuje nas stara tradycja a nie nowa importowana.

    A co do wyborow to sie nie martw. nie znasz stosunkow miejscowych. I tak NASZ Burmistrz pozostanie. Taka tu tradycja.
  • RAFAŁ-kiniarz z Rzeszowa
    UWAŻAM ŻE NALEŻY ZACHOWAĆ TRADYCJĘ JAKA OBOWIĄZYWAŁA DO TEJ PORY. KAZIMIERZ TO MIEJSCOWOŚĆ TURYSTYCZNA I NIE MOŻNA ROBIĆ REWOLUCJI.CHYBA ŻE WŁADZE MIASTA CHCĄ POZBYĆ SIĘ TUTYSTÓW I MIEĆ ŚWIĘTY SPOKÓJ.PRZY NASTĘPNYCH WYBORACH MIESZKAŃCY BĘDĄ WIEDZIEĆ KOGO WYBRAĆ DO WŁADZY.
  • Anonim
    Uwazam ze Agnieszka powinna odpowiedziec na zadane jej pytania.
  • ob. Miejscowy
    Droga Pani Agnieszko M.

    Nazywanie mnie "zrecznym prowokatorem" obraza mnie.

    Za krotko przyjezdza Pani do miasta, aby w ten sposob odnosic sie do obywateli miejscowych i ujawniajac swoje i tworzac struktury organizacyjne do prowadzenia na terenie miasta walki politycznej o dostep do zlobu dla "dojnej krowy".powinna byc pani troszke fajna, zeby sie "wkupic", a nie arogancka do obywateli miejscowych. Nie powinna sie Pani boczyc sie jak szara ges na internetowym forum , w stylu " z anonimowymi zrecznymi prowokatorami " nie dyskutuje " (Agnieszka Mitura - 2004-03-02 18:08),
    bo czeka przeciez Pania dluga walka polityczna i jesli ma Pani ambicje tworzenia regulacji prawnych w miescie i starac sie o stanowisko Burmistrza KD, to nie trzeba sobie robic wrogow z obywateli miejscowych.


    To Pani zaczela dyskusje pod pseudonimem i podprowazdzila Pani podstepnie cale miasto swoja , jak to pani nazywa "drobna prowokacja" w obrzydliwa dyskusje przekupek niegodna tradycji artystycznej tego miasta.

    Ja jaestem osoba prywatna i prawo i regulamin forum pozwala mi na zachowanie anonimowosci.

    Nie przychodzilem sprzedawac na Rynku, pod Pani domem , czy Brama Krakowska zadnych towarow.

    Natomiast Pani przedstawila sie powyzej jako osoba publiczna jako prezes Zarządu Stowarzyszenia Stowarzyszenie Artystów Malarzy i Twórców - Kazimierz Dolny - Duzy Rynek , ktora to organizacja nie jest znana nie tylko mieszkancom Kazimierza, ale nawet sluzbom specjalnym. Ponadto pozwolila sobie Pani na obrazenie wladz Miasta stwierdzajac, ze Miasto samo sobie przeczy, tak jakby tu byla "banda ciemniakow". I mowi Pani o sobie w liczbie mnogiej , jak krolowa angielska.

    Zwracam sie wiec do Pani uroczyscie ,
    I jezeli chce Pani przeprowadzic swoj program w miescie , to prosze bardzo o nie odnoszenie sie do mnie w przyszlosci w sposob wrogi , ani nawet niechetny, poniewaz nie dobrze by bylo abysmy byli wrogami politycznymi. Pani ma sprawe w miescie do zalatwienia. Jesli uwaza pani naprawde zreczny, to po co robi sobie Pani ze mnie wroga.

    Niech nam teraz odpowie Pani w sposob sympatyczny, jako do prezesaZarządu "Stowarzyszenia Stowarzyszenie Artystów Malarzy i Twórców - Kazimierz Dolny - Duzy Rynek " na ponizsze pytania. To wszystko mozna sie dowiedziec ale internet sluzy aby zalatwiac sprawy szybko i jawnie. Wiec po co ukrywac te odpowiedzi.

    1) czy jest Pani mieszkancem Gminy Kazimierz Dolny

    2) czy Stowarzyszenie Artystów Malarzy i Twórców - Kazimierz Dolny - Duzy Rynek? jest zarejestrowane (gdzie i kiedy)

    3) Czy jest pani wiadomym ze nazwa Kazimierz Dolny jest prawnie chroniona (uchwala Rady Gminy Kazimierz Dolny)

    4) czy wystepowala Pani do Rady Gminy Kazimierz Dolny o zgode o uzycie nazwy Kazimierz Dolny

    5) czy nie wie Pani, ze tradycja miasta jest , ze nie mowi sie w Kazimierzu "Duzy Rynek", tylko po prostu Rynek.

    6) Oswiadczyla pani ze "Regulacje powinny byc naturalne, a nie wylacznie urzednicze. Powinno sie uwzgledniac prawo zwyczajowe, nabyte".
    Prosze nam wyjasnic gdzie to Pani wyczytala.

    7) Co nalezy rozumiec w sytuacji konfliktowej za "regulacje naturalne".

    8) Jakie to "prawo nabyte" pani nabyla i z jakiego to tytulu."

    Pozdrawiam Pania i zycze sukcesow w karierze artystycznej (raczej).

Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę