Stefan Kurzawiński fotografią zajmuje się od bardzo dawna, od niedawna prezentuje ją publicznie. Niejednokrotnie w samym Kazimierzu. Ostatnio w Lublinie. I obecnie znowu przed kazimierską publicznością. Fotografia nie jest jedynym przejawem plastycznych uzdolnień autora, który ma na swoim koncie prace z dziedziny ceramiki, rzeźby kameralnej czy malarstwa. Zamiłowanie do malarstwa właśnie Stefan Kurzawiński przenosi teraz do fotografii.
- Na fotografię staram się patrzeć w sposób malarski. - mówi autor wystawy. - W mniejszym stopniu interesuje mnie ostrość zdjęć, czasami wręcz przeszkadza…
Widać to doskonale na zdjęciach pokazujących Miasteczko we mgle czy spowite dymem jesiennych ognisk. Niektóre fotografie na wystawie pokazują takie miejsca w Kazimierzu, które trudno by uznać za piękne, np. drewniany oblepiony plakatami płot w kazimierskim zaułku. Ale w obiektywie Kurzawińskiego nabierają one swoistego uroku… Wygląda na to, że to, co w Kazimierzu zachwycało artystów na początku XX w. zachwyca i dzisiaj…
- Kazimierz oczyszczony z tych miejsc – przypuszczam, że by wcale nie zachwycał – ripostuje Stefan Kurzawiński. – Załóżmy, że ułożymy równiutko chodniki, sparszywiałe tynki wyrównamy, pomalujemy – to miejsce przestanie być Kazimierzem – będzie jak bawarskie miasteczko, jakich wiele…
Wystawa pokazuje nadwiślańskie Miasteczko z bardzo wielu stron, zda się – z wszystkich możliwych…choć składa się na nią tylko 39 fotografii. Tylko – gdyż zbiory kazimierskich fotografii Stefana Kurzawińskiego liczą prawie sto tysięcy zdjęć!
„Według słownika języka polskiego, wyimki – to fragmenty, urywki obszerniejszej całości. Słowo rzadko dziś używane, lecz wybranych, ciekawych zdaniem autora, miejsc Kazimierza Dolnego. Bo czy potrafimy znaleźć lepsze słowo dla określenia wystawy składającej się z niespełna 39 fotografii? W dodatku, gdy nie jest to znana z wielu albumów, rutynowa prezentacja Fary, kamieniczek czy studni na Rynku, lecz gdy te zabytki stają się tłem codzienności, jak również odświętnego życia miasteczka.
Trzeba by wielkiej zuchwałości, aby twierdzić, że Kazimierz dałby się przedstawić przy pomocy parudziesięciu fotografii. Warto bowiem zauważyć, że przykładowo z samej baszty można zrobić kilkanaście różnorodnych ujęć. A każde z nich będzie inne wiosna, latem, jesienią i zimą. O wschodzie i zachodzie słońca, w deszczu, śniegu i we mgle. Podobnie jest z tak nierozerwalnie związanej z miasteczkiem Wisłą. Różnej o każdej porze dnia i nocy. O niezwykle rozrzeźbionych brzegach. Z ludźmi, dla których jest miejscem pracy, ale też i wypoczynku. Ze swą bogatą florą i fauną. Przyjazną, a zarazem nieprzewidywalną i groźną. Iluż ujęć potrzeba, aby uchwycić jej istotę, ukazać jej piękno?
Gdyby do tego dołożyć fotografie jarów, wąwozów, lasów, pól, sadów, uliczek, zaułków i innych ciekawych miejsc widokowych – a przykładów można by mnożyć wiele – i kilkoma setkami fotografii nie zdołali byśmy opisać Kazimierza tak, jak na to zasługuje. – napisał Stefan Kurzawiński w katalogu wystawy. – Pozostańmy więc przy wyimkach.”
Skomentuj
Dodane komentarze (5)
-
Wspaniała działalność Pani Dyrektor Moniki Dudzińskiej.
Brawo, brawo, brawo!!!
-
Panie Stefanie - co prawda w internecie jeno próbka Pańskiego wielkiego talentu i umiejętności, ale dobre cokolwiek jak mawiają mądrzy i doświadczeni ludzie - rzecz jasna życiowo, a nie przez los. Pięknie jak Ktoś ma serce do tego pięknego miasta i potrafi je pięknie przedstawić. Jak widać "podpatrywaniu" uroków kazimierskiej architektury, pejzażów oraz krajobrazów nie ma końca. Przy okazji pozdrowienia i całusy dla Pani Ani...
-
Pan Kurzawiński po raz kolejny pokazal "na co go stac".
-
Pokląłbym sobie, popsioczył, ale co mi to da. I tak wystawy nie zobaczę. A szkoda, szkoda. Sto tysięcy! To piękny, wielki kawał historii. Widzę krzyż, o który kiedyś pytałem, widzę zdjęcia dwóch dobrze mi znanych zaułków (prawie dokładnie takie same mam z ostatniej wizyty w Kazimierzu). No nic, nie ma co marudzić, trzeba powoli myśleć o kolejnej wizycie w Miasteczku.
Brawo, brawo, brawo!!!