Woda zabrała im wszystko

Skomentuj (5)

zobacz więcej (24)

Woda zabrała im wszystko - meble, dokumenty, bezpieczeństwo i spokój. Został jedynie kredyt, który trzeba regularnie spłacać, i dom do generalnego remontu. Nie mogą się jednak poddać, bo w tym samym momencie, gdy nadeszła powódź, na świat przyszedł ich pierwszy syn.

Nie jest łatwo pisać o ludzkiej tragedii. Niestety, nie jest to tragedia odosobniona. Nie można więc ich ukrywać, traktować jak temat tabu. Mianem tragedii określić można m.in. powódź, która w ostatnim czasie dotknęła znaczną część Polski, w tym również Lubelszczyznę. Gmina Wilków, leżąca nie opodal Kazimierza Dolnego była zalana w 95%. Wielu ludzi straciło swój dobytek, wszystko, na co pracowali przez lata. Każda tutejsza rodzina ma swoją historię, każda też przeżywa teraz swoją własną tragedię. Nie wszyscy jednak chcą o tym mówić, co jest zrozumiałe. Ja opowiem Wam historię pewnego młodego małżeństwa, które w powodzi straciło nowy dom, a w raz z nim swoje marzenia. Zdecydowali się by o tym opowiedzieć, bo potrzebują pomocy. Od Was.

Kamila i Marcin Charchuła do nowego domu wprowadzili się rok temu
. By go wybudować, musieli zaciągnąć kredyt i pokonać wiele przeciwności losu. Ale co może powstrzymać dwoje młodych i ambitnych ludzi… Z czasem marzenia spełniały się same. Wybudowali piękny dom, projektowali ogród, czekali na narodziny pierwszego dziecka. Wybrali już imię, urządzili pokój i kupili wyprawkę. Można powiedzieć, że wiedli normalne i spokojne życie. Byli szczęśliwi.

Kilka tygodni przed planowanym porodem wszystko się zmieniło.
Ich dom wraz z innymi znajdującymi się w Wilkowie i okolicznych wioskach znalazł się pod wodą. Niewiele zdążyli z niego wynieść. Wózek dla dziecka, laptopa i kilka podręcznych rzeczy. Początkowo nie mieli nawet się w co ubrać, bo wszystko zostało zniszczone. Gdy woda opadła, Marcin wrócił do domu, by tam trochę posprzątać i przygotować go do osuszania. Niestety, wtedy nadeszła druga fala, która zniszczyła wszystko to, co ocalało po pierwszej. I pewnie oboje by się załamali, gdyby w tym czasie na świecie nie pojawił się ich syn – Ksawery.

To dla niego zdecydowali się mówić głośno o tym, co ich spotkało. Potrzebują pomocy i będą o nią prosić. Muszą. Do spłacenia mają przecież kredyt. Poza tym chcą, by ich syn miał dom.

- Ja nie chcę niczego więcej niż to, co miałam – mówi Kamila. – Zieloną trawę wokół domu, kwiaty, ciszę i spokój.

Jednak by to wszystko odzyskać, trzeba w ten dom i teren wokół włożyć mnóstwo pracy i pieniędzy. Z pracą jakoś by sobie może poradzili, w końcu są młodzi. Gorzej będzie z pieniędzmi.

- W naszym domu były cztery metry wody, sięgała do sufitu – opowiada Kamila. – Niewiele brakowało, by wdarła się na poddasze.

Gdyby woda zalała również poddasze, dom nadawałby tylko do rozbiórki. Teraz jest jeszcze szansa na to, że uda się go uratować. Niestety, parter jest w 100% do wymiany. Marcin rozebrał już ściany do „gołych bali”, teraz trzeba je wysuszyć, a potem - ocieplić. Zniszczone zostały też wszystkie meble. Nie ma wewnątrz nic, nawet podłogi. A przecież tak niedawno była położona.

W piwnicy nadal stoi woda. I nie wiadomo, kiedy ona stamtąd zniknie. Nie można jej wypompować, bo mogą przez to popękać fundamenty, poza tym za chwilę piwnica znów byłaby pełna - ziemia jest zbyt nasiąknięta wodą. W tragicznym stanie jest też podwórko. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno rosła zielona trawa, kwiaty i młode drzewka, obecnie jest cuchnące błoto. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy życie w gminie Wilków powróci do normalności.

Widok jest straszny. Przygnębiający i robiący wielkie wrażenie. Tak, jakbyśmy wkroczyli do innego świata, szarego, smutnego, bez życia. Te wsie wyglądają, jak opuszczone. Gdzie niegdzie widać ludzi próbujących porządkować swoje domy. Pozbijane tynki, stosy śmieci przed domami i na drogach, porozrzucane po sadach i polach meble oraz konary drzew, no i ta przerażająca szarość. Szare są drzewa, chmielniki, podwórka. Nie ma trawy ani ptaków, które o tej porze roku tak pięknie śpiewają. Tego nie da się zresztą opowiedzieć. To po prostu trzeba przeżyć. Razem z tymi ludźmi. Wtedy samo przychodzi współczucie, zrozumienie i chęć pomocy. Bo każdy, kto tylko ma serce, nie pozostanie wobec tej tragedii obojętny.

Wszystkich tych, którzy chcieliby pomóc
rodzinie Kamili i Marcina Charchułów wrócić do normalności, prosimy o kontakt. Nr telefonu do Kamili: 606 458 710. Tu uzyskacie Państwo wszelkie potrzebne informacje. Mile widziana jest pomoc rzeczowa, może być to zarówno wyprawka dla Ksawerego czy też środki czystości, które będą potrzebne przy sprzątaniu w domu. Również materiały budowlane z całą pewności się im przydadzą, m.in. płyty gipsowe, cement, wata szklana, szalówka do obicia domu zewnątrz oraz wyposażenie domu, m.in. panele podłogowe, drzwi wewnętrzne, meble czy wyposażenie kuchni. Pomoc finansową można przekazać na konto: PKO BP, Oddział 1 w Puławach: 65 1020 3235 0000 5302 0033 3765

Więcej informacji: tutaj



Zdjęcia z prywatnego albumu państwa Charchułów

Skomentuj


Dodane komentarze (5)


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę