W Kuncewiczówce rozchodzą się aromaty choinki, jabłuszek, pierników i pasty do podłogi. Na świątecznym obrusie leży opłatek literacki z Wydawnictwa Św. Stanisława Archidiecezji Krakowskiej, a pod skromnie ubranym świerkiem znajdują się oczywiście książki. Pracownicy Kuncewiczówki zapraszaja do Willi pod wiewiórką.
Ile wigilii spędzili w „Domu pod Wiewiórką” w Kazimierzu Dolnym państwo Maria i Jerzy Kuncewiczowie? Niewiele, bo przed wojną świętowali Boże Narodzenie w warszawskim domu przy Placu Trzech Krzyży 8 m. 13, wojenne wilie odbywali poza ojczyzną, w Paryżu i Londynie, a i w święta powojenne zjawiali się w miasteczku nad Wisłą niezwykle rzadko, będąc w ciągłej podróży po Europie i Ameryce. Dramat tułacza – wygnańca, przeżywającego wigilijny wieczór na obcej ziemi, potrafiła więc Kuncewiczowa przedstawić po mistrzowsku. W „Zmowie nieobecnych” (Londyn - Wydawnictwo Światowego Związku Polaków z Zagranicy, 1946) Zofia-emigrantka wraca wspomnieniami do bożonarodzeniowego nastroju w domu rodzinnym. Pachnie choinka, wśród ozdób, zawieszonych na jedwabnych nitkach, kołyszą się koszyczek, gwiazda i tęczowa bombka. Ożywają bohaterowie książek, które leżą pod drzewkiem: Wanda, co nie chciała Niemca, smok wawelski, wróżka... Zegar tyka po francusku pas du tout, pas du tout, ruszają się meble - fotel przekształca się w hipopotama...
Warto przeczytać tę starą powieść, a także dzieło o wojennym exodusie pt. „Klucze” i inne utwory Marii Kuncewiczowej o ziemskim pielgrzymowaniu. Trzeba również sięgnąć po „Prawdziwe wyzwolenie człowieka” i „Wieczną przemienność” Jerzego Kuncewicza, żeby uczyć się z nich, co jest najważniejsze. Co? A więc własne miejsce na ziemi, pokój, solidarność, duchowość, kultura ...
Państwo Maria i Jerzy Kuncewiczowie wciąż niepodzielnie panują w swoim domu w Kazimierzu, przy ul. Małachowskiego 19, jedynym, jaki im pozostał. Uprzedzała przecież pisarka w „Fantomach”, że wciąż będzie tutaj obecna. Trzeba więc było przygotować Gospodarzom stół wigilijny i świąteczne drzewko, takie, jak przed wojną. W Kuncewiczówce rozchodzą się aromaty choinki, jabłuszek, pierników i pasty do podłogi. Na świątecznym obrusie leży opłatek literacki z Wydawnictwa Św. Stanisława Archidiecezji Krakowskiej, a pod skromnie ubranym świerkiem znajdują się oczywiście książki.
Pracownicy Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów, oddziału Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, przesyłają internautom przede wszystkim zaproszenie do Kuncewiczówki, a także nieznane fotografie państwa Kuncewiczów, dwa wiersze wigilijne znakomitych polskich poetek oraz starą pocztówkę z „Pasterką” Wojciecha Betley’a. Inne skarby z archiwum Domu Kuncewiczów wejdą w skład przygotowywanej wystawy pod roboczym tytułem „Mówią rzeczy, czyli pokój Witolda”.
A co mówi Wiewiórka? Jest szansa, aby się tego dowiedzieć w noc wigilijną...
Bronisława Ostrowska
Żłobek
Narodził się Jezusek, malutki nagusek.
Położono opłatek na biały obrusek.
Matka Boska się uśmiecha,
Gwiazd różanych cała strzecha
W wonnym sianku na gwiazdach zasypia Jezusek
A lulajże nam, lulaj, różana nadziejo!
Serca wokół płonące złocą się i śmieją.
Klęczy wołek i osiołek.
W gwiazdach buja się aniołek
Gloria! Gloria! Gloria in excelsis Deo!
Pod żłobeczkiem sierp miesiąca od boku do boku
Trąca stopą Matka Boża w różanym obłoku,
Jak kołyską sierp kołysze
Coraz ciszej, coraz ciszej -
Pokój ludziom na ziemi! Pokój! Pokój! Pokój!
Kazimiera Iłłakowiczówna
Nie-kolęda
Nie wyjdzie z tego kolęda.
Obcy przybłęda
szedł, i nic nie wart był, i nic już nie chciał,
zużyty, ot, na kształt wiechcia...
Słońce czy deszcz — było mu wszystko jedno:
niczym, nikogo nie jednał,
i nikt mu nic dać nie mógł ani też odebrać.
Ot, żebrak.
Tak szedł... I w szalejącą grudniową zawieję
trafił, choć mu o to nie szło,
nie do aresztu, ale do Betlejem.
Tam wśród aniołów śpiewania i bydlątek ryku
obok pastuchów przystanął w kąciku
i patrzył na Dzieciątko, patrzył, ludzie moi,
i pewnie, gdy to piszę, dotychczas tam stoi,
wpatrzony i wsłuchany — jak jak! — i jak ja
zapomniał kolęd.
"Noc wigilijna"
"Zmrok już zapadał, na dworze śnieg chrzęścił pod nogami przeciągających żołnierzy. Las iglasty gnie swoje barki siwe pod potężnym zwałem białej lawiny. Szary żołnierz idzie w świat nieznany, może w oddali czai się wróg, może za chwilę zagrają na alarm, zadzwoni ogień karabinów i rykną armaty. Żołnierz polski wygnany z chaty ojców, poczuciem obowiązku swego w stosunku do kraju, idzie idzie wierząc w zwycięstwo, wierząc twardo, w przyjść mający dzień odrodzenia i swobody.
Cicho pomiędzy szeregami. Chłód przejmujący wkrada się podstępnie, przejmuje całe ciało dreszczem jakimś tajemniczym. Na końcu oddziału w ostatniej czwórce trzeciego plutonu, jakiś szmer mącił ciszę, jakąś prowadzoną rozmowę.
Józiek, czy to prawda, że w taką noc Chrystus schodzi na ziemię, zagląda do pałaców i chat, przypatrując się bólom i troskom ludzkim, zsyła niejednemu szczęście niespodziane, radosne. Jakby to było dobrze, gdy byśmy byli teraz w chałupie, jak tam ciepło i przyjemnie, teraz siadają do wieczerzy by łamać się opłatkiem a my wleczem się po bezdrożu nie wiedząc po co i dlaczego".
............................ 24 grudnia 1916 r.