Łączy ich miłość do sztuki i do maleńkiego miasteczka nad Wisłą, które na tyle zawładnęło ich wyobraźnią, że tu tworzą, wystawiają, niektórzy mają tu swoje galerie, pracownie, niektórzy – nawet tu właśnie się osiedlili, znajdując swoją spokojną przystań. Kazimierska Konfraternia Sztuki świętuje swoje XV lecie.
Początki Kazimierskiej Konfraterni Sztuki sięgają końca lat 90. ubiegłego stulecia. Jej idea uformowała się w grupie artystów skupionych wokół galerii "Bohema" Cezarego Garbowicza. Zebranie założycielskie odbyło się 15 kwietnia 2000 r. Powołano Komitet Założycielski w składzie: Cezary Garbowicz, Bartłomiej Michałowski, Waldemar Odorowski, który wystąpił z wnioskiem o rejestrację Konfraterni jako stowarzyszenia zwykłego. Formalna rejestracja przez Starostwo Powiatowe w Puławach nastąpiła w dniu 26 czerwca 2001 r. Pierwszym prezesem został Cezary Garbowicz, a jego "Bohema" – pierwszą siedzibą stowarzyszenia.
- To się wykluło zupełnie naturalnie – mówi jeden ze współzałożycieli Kazimierskiej Konfraterni Sztuki Bartłomiej Michałowski. – Początki były może bardziej towarzyskie niż programowe. Wspólne spotkania, dyskusje, organizacja aukcji charytatywnych na ratowanie Fary kazimierskiej, muru klasztornego czy też na rzecz chorych przyjaciół wytworzyły pewną wspólnotę międzyludzką. Zwrotnym momentem okazały się wystawa Salon Letni 1999 – "Malarze Kazimierza" w Galerii "Dzwonnica" Muzeum Nadwiślańskiego oraz na początku 2000 r. wystawa w warszawskiej księgarni –galerii "Koszyki" Ryszarda Czarnowskiego. Wzięło w nich udział kilkudziesięciu malarzy, którzy później w większości przystąpili do nowo powstającej Konfraterni. Chwilę później na początku 2001 r. przyszedł słynny „Szekspir” – obraz, który malowaliśmy w 17 artystów – i który bardzo zintegrował środowisko twórcze Kazimierza. Dalej były różnego rodzaju przedsięwzięcia, wystawy, aukcje, eventy, które to utrwalały, ale „Szekspir” był czymś wyjątkowym, nie tylko ze względu na gabaryty obrazu, nie tylko dlatego, że malowało go tylu artystów. Codziennie bardzo wiele osób przychodziło, codziennie kamera Telewizji Polskiej nam towarzyszyła, potem powstał z tego film– i to właśnie spowodowało, że ludzie poczuli jakąś wspólnotę ze sobą. Co nie było też proste, bo każdy z tych artystów jest indywidualnością. "Szekspir" stał się swoistą wizytówką Konfraterni. I tak przez te 15 lat poprzez różne wzloty i upadki Konfraternia dopłynęła aż do Ziemi Świętej. Pamiętny plener – pielgrzymka w listopadzie 2014 roku był naprawdę czymś wyjątkowym dla każdego z nas. Można śmiało powiedzieć, że Konfraternia obecnie jest nieodłącznym elementem krajobrazu Kazimierza. Jest bardzo otwartym stowarzyszeniem, gdzie panuje wolność – bo tutaj nie ma żadnych narzuconych form artystycznych czy innych. Jedni ludzie przychodzą, inni odchodzą, zmienia się skład. Ale Kazimierz jest tu jakby zwornikiem, cementuje to środowisko, co działa też w drugą stronę – Konfraternia staje się wizytówką Kazimierza, który postrzegany jest również poprzez sztukę, przez malarzy i coraz bardziej poprzez Kazimierską Konfraternię Sztuki.
Dziś Konfraternia liczy ponad 60 członków i wciąż przyjmowani są nowi. Ceremonia przyjęcia nowego członka miała miejsce nawet podczas uroczystego otwarcia wystawy zorganizowanej specjalnie z okazji jubileuszu XV – lecia w Galerii Wystaw Czasowych Muzeum Nadwiślańskiego.
- Jest to artysta nie byle jaki – bo to Franciszek Maśluszczak – wybitna postać, wspaniały człowiek, który nie to, że maluje w sposób, który nawiązuje do tego, co robi Konfraternia, ale mieści się w tej atmosferze – atmosferze swobodnego malowania bez oglądania się na to, co się dzieje w sztuce, co jest modne, bez lansowania się – mówi dr Waldemar Odorowski, prezes Kazimierskiej Konfraterni Sztuki. – Franciszek po prostu zajmuje się sztuką i to jest znane i cenione. I to, że przyjął nasze zaproszenie, i chciał zostać naszym członkiem – jest dla nas dużym wyróżnieniem, bo w ten sposób Konfraternia przenosi swoje terytorium dalej, poza granice Kazimierza.
Jako znak swojej przynależności do Kazimierskiej Konfraterni Sztuki Franciszek Maśluszczak otrzymał duży pędzel z przyczepionym do niego … dzwonkiem do roweru!
- Pędzel – wiadomo symbol, a dzwonek odpowiada na hasło: „Tu się maluje!” – wyjaśnia dr Odorowski.
Oddaje to rzeczywiście istotę malowania w Kazimierzu, gdzie obrazy można kupić nie tylko w naprawdę bardzo licznych galeriach, ale również na Rynku, gdzie się powraca do malowania w plenerze popularnego jeszcze w latach 70., 80. XX wieku, o czasach słynnych przedwojennych plenerów Pruszkowskiego nie zapominając. Wkrótce kolejny – siódmy już – Kanał Sztuki – nietuzinkowa wystawa plenerowa Kazimierskiej Konfraterni w korycie Grodarza – można powiedzieć: żywa wystawa – żywa życiem rzeki, nad którą prezentowane są obrazy, i życiem samej sztuki, która tej rzece na czas trwania Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi towarzyszy. Oddaje ona najpełniej ducha kazimierskiego bractwa, które wpisuje się w historię kazimierskiej kolonii artystycznej.
- Jaka jest teraz Konfraternia? – zastanawia się Waldemar Odorowski. – Pytanie jest trudne choćby dlatego, że można dać na nie wiele odpowiedzi. W sferze artystycznej można przypomnieć tu słowa wielkiego artysty Georgesa Braque’a, który mówił, że w sztuce nie ma postępu – jest zmiana. I ta zmiana w obrębie Konfraterni przez lata następuje, natomiast nie jest to zmiana, która polega na tym, że coś się musi rozwijać. To się nie musi rozwijać. To ma trwać. W innym znaczeniu Konfraternia jest stowarzyszeniem, organizacją, ale tak naprawdę więcej w niej organiczności, niż zorganizowania. Chcemy, żeby to zostało jako ciało żywe, jak drzewo: jedne liście spadają, drugie odrastają – taka jest istota Konfraterni. Nie zamykamy się w swoim kręgu. Nam zależy na tym, żeby istnieć w życiu społecznym Kazimierza, żeby wrosnąć w tkankę społeczną Kazimierza i chyba tak się dzieje. I te 15 lat najlepiej to potwierdza.
Wystawa jubileuszowa odbywa się w miejscu, gdzie Konfraternia razem z Muzeum Nadwiślańskim organizowała słynne Salony Sztuki i wiele innych wydarzeń w tzw. Galerii Letniej – miejscu zorganizowanym na gruzach dawnej renesansowej kamienicy, która czekała na swoje lepsze czasy. Dziś stoi tutaj nowy gmach Muzeum, gdzie odbył się pierwszy w Kazimierzu Festiwal Kolonii Artystycznych zorganizowany wspólnie przez kazimierskich malarzy i muzealników potwierdzający niejako symbolicznie przynależność Kazimierza i Kazimierskiej Konfraterni Sztuki do rodziny europejskich kolonii artystycznych.
- Jesteśmy jak najbardziej gotowi na dalszą współpracę z Kazimierską Konfraternią Sztuki – mówi dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego Agnieszka Zadura. – Koncepcja artystyczna tej współpracy, jej zakres – to już kwestia wypracowania mechanizmów miedzy Konfraternią a Muzeum, zaakceptowania wzajemnych pomysłów i możliwości, bo to wiąże się chociażby z organizacją pracy. Bardzo byśmy chcieli, żeby były kontynuowane również Festiwale Kolonii Artystycznych. W pierwotnym zamyśle w tym roku odbyć się miało Biennale Sztuki, niestety ze względów organizacyjnych i – co tu ukrywać – finansowych nie było możliwe zorganizowanie tego w tym roku. Spróbujemy przymierzyć się do organizacji kolejnej edycji być może w roku przyszłym. Na pewno chcielibyśmy, żeby to było wydarzenie cykliczne.
Wystawę „XV lat Kazimierskiej Konfraterni Sztuki” w Galerii Wystaw Czasowych Muzeum Nadwiślańskiego można oglądać do 30 października.
Fot. Bartłomiej Michałowski
Skomentuj
Dodane komentarze (4)
-
W większości te obrazki to taśmowa produkcja, nie liczy się sztuka lecz zysk.
-
Wyjątkowo badziewna i brzydko zrobiona wystawa. Aż dziw, że muzeum coś takiego pokazało.
-
"....ale również na Rynku, gdzie się powraca do malowania w plenerze popularnego jeszcze w latach 70., 80. XX wieku, o czasach słynnych przedwojennych plenerów Pruszkowskiego nie zapominając"
Nie wierzę w to co czytam. Sprzedawcy obrazków z Rynku... Prof. Pruszkowski w grobie się przewraca! -
Jak długo jeszcze pani Zadura będzie kierowała naszym muzeum? Kto wie. Ona łączy ludzi lub czaruje - i to jakie rzesze od burmistrza przez szlachetnego pana Wawra, przez księży po towarzyszy partyjnych z tej swojej platformy.
Nie wierzę w to co czytam. Sprzedawcy obrazków z Rynku... Prof. Pruszkowski w grobie się przewraca!