Miejsce to niezwykłe – ukryte przed światem wśród lasów i pól. Z pięknym widokiem na odległą basztę. Tym razem ten zrujnowany nieco przykład architektury modernizmu będzie dla nas jedynie przystankiem w naszej wędrówce…
Tak się czasami składa, że wracamy w te same miejsca. Czasami szukamy po temu specjalnych okazji, czasami okazje znajdują nas same. Moja okazja miała – jak to nierzadko bywa – konkretne imię i nazwisko i pojawiła się, jak to już się rzekło – zupełnie przypadkiem. Przyjemność z tego tytułu tym większa, że lubię być zaskakiwana, zwłaszcza przyjemnie, a wycieczka do willi Graffa należy do przyjemności szczególnych.
Do willi Graffa dotarliśmy Plebanką – tą samą drogą, którą trafiłam tu rok temu po raz pierwszy.. Tylko teraz jest tu wszędzie bardziej zielono i pachnąco, bardziej wiosennie. Prowadząca do posiadłości pierwsza prawa odnoga Plebanki wciąż jest dla mnie zaskoczeniem. To była droga dojazdowa do willi? Już sam spacer tędy to wyzwanie, szczególnie dla moich szpilek – bo żeby tradycji stało się zadość – tak jak rok temu włożyłam pantofelki. Ale trasę, mimo że do najkrótszych nie należy (ok. 5 km), przeszłam do końca i to wcale nie boso!
Kiedy dotarliśmy na miejsce, białe ściany willi wprost tonęły w soczystej dzikiej zieleni. Dla mojego przewodnika spacer tutaj to była wędrówka w krainę dzieciństwa. W jego pamięci ożywały obrazy willi w czasach jej świetności – stoliki kawiarniane na tarasach białego budynku, sad owocowy wokół, basen dla dzieci przed domem…- Tu przecież mieszkali jego dziadkowie – państwo Pawłowscy – którzy opiekowali się posesją pod nieobecność gospodarzy. Kim był właściciel tego domu?
- Pan Graff był dyrektorem fabryki broni w Radomiu - mówi córka państwa Pawłowskich Zofia Wicik.
W takim razie zapewne chodzi o Tadeusza Aleksandra Graffa (1886 – 1970) – inżyniera mechanika – absolwenta Kijowskiego Instytutu Politechnicznego (rocznik 1910), działacza przemysłowego, gospodarczego i niepodległościowego. Stanowisko I wicedyrektora Państwowej Fabryki Broni w Radomiu, którą zreorganizował pod względem technicznym, piastował w latach 1927 – 1933. Budowę willi rozpoczęto w 1936 r., kiedy Tadeusz Graff był już dyrektorem Państwowych Zakładów Tele- i Radiotechnicznych w Warszawie, przyczyniając się znacznie do rozwoju tej największej w okresie międzywojennym polskiej wytwórni urządzeń telefonicznych i radiotechnicznych. Jedną z jego zasług było zainicjowanie budowy w1939 r. oddziału PZTiR w Poniatowej k. Opola Lubelskiego. Dzięki inicjatywie Graffa – jak podaje Jerzy Kubiatowski w „Słowniku Wychowanków Politechniki Kijowskiej” autorstwa Janusza Fuksy – w PZTiR produkowano m.in. popularne – zapewne dzięki przystępnej cenie 39 zł, czyli mniej więcej 10 dolarów amerykańskich – odbiorniki kryształkowe „Detefon”.
Prace przy kazimierskiej willi dyrektora Graffa przerwała jednak wojna, zwłaszcza, że właściciele wraz z wieloma pracownikami PZTiR ewakuowali się na Węgry, wywożąc przed Niemcami rysunki techniczne, na podstawie których produkowano w Budapeszcie urządzenia dla sił alianckich.
Wojenne losy rzucały Tadeusza Graffa w mundurze oficera armii brytyjskiej po świecie. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu II wojny światowej osiadł w Londynie. Czy przyjeżdżał do swojej willi, w której działał pensjonat odwiedzany przez ważne osobistości tamtych czasów? (Mój przewodnik wspomina, że bywali tu ambasadorowie państw, dyrektorzy dużych zakładów przemysłowych, aktorzy – m.in. Stanisław Mikulski.) Czy utrzymywał kontakty ze swoimi byłymi pracownikami – panią Raich, państwem Pawłowskimi, którzy pamiętali go jako surowego i wymagającego pracodawcę – prawdziwego „pana”? Zofia Wicik wspomina tylko powojenne wizyty syna Graffa, który w latach 60 i 70 przyjeżdżał tu z Anglii…
Trudno się rozstać z tym urokliwym, silnie oddziałującym na wyobraźnię zakątkiem. Ale to nie koniec naszej wędrówki. I nie koniec wrażeń. Zostawiamy willę Graffa z tyłu i kierujemy się – mając resztki walącego się drewnianego domku po prawej ręce – wzdłuż drewnianego płotu w pola.
Wkrótce przed nami pojawią się zabudowania. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wchodzimy na teren gospodarstwa. Droga jednak prowadzi mimo i po chwili wychodzi w sad, a potem styka się z ulicą wyłożoną trylinką. To ulica Dębowe Góry.
Skręcamy w lewo. Idziemy wąwozem w dół, pilnując prawej strony, by nie przeoczyć wjazdu na górę. Po wejściu kierujemy się w lewo, szukając wzrokiem drewnianego ogrodzenia. Po chwili po tejże stronie zauważymy niewielką kapliczkę umieszczoną wysoko na starym rozłożystym dębie. To nie jedyny wiekowy dąb w tej okolicy. Niedaleko rośnie następca słynnego dębu króla Kazimierza, pod którym – jak głosi legenda – monarcha sprawował sądy. Wystarczyłoby się cofnąć kilkaset metrów w kierunku cmentarza… Ale zostawmy sobie tę przyjemność na następną wędrówkę. Zwłaszcza, że spod gałęzi tego dębu rozciąga się wspaniały widok na okolicę. Żeby go podziwiać w jego całej okazałości, musimy pójść w ścieżką w dół.
Po chwili szlak się nam rozwidla – wybierzmy jego prawą odnogę, chociaż dróżka na wprost to dawna droga gminna, jak twierdzi mój przewodnik. Naprawdę trudno w to uwierzyć, widząc zarośnięty, nie do przejścia, wąziutki wąwozik. Obchodzimy więc tę „drogę” i po chwili wyłaniamy się z zieleni na pola zalane słońcem – jeśli tylko trafimy na taką pogodę. Przed nami zielony od trawy szlak wijący się między polami. Dochodzimy do młodej brzeziny. Gdy nasza droga łączy się z inną, bardziej uczęszczaną, skręcamy w prawo i jej się trzymamy aż do rozwidlenia. Wybieramy prawą drogę i zanurzamy się w zieleń kolejnego kazimierskiego wąwozu. To Ciepły Dół.
Kiedy pojawią się zabudowania, to znak, że do wyjścia już niedaleko. Po lewo witają nas ruiny pochodzącego z I połowy XVII w. spichlerza, w którym jeszcze około 40 lat temu mieszkali lokatorzy. Skręcamy w prawo i schodkami wchodzimy na koronę wału. Po prawej stronie mijamy kolejny z kazimierskich spichlerzy, którymi w czasach zbożowej prosperity obudowano nabrzeże wiślane. To również XVII wieczny Spichlerz Kobiałki, od początku lat 50 XX w. pełniący funkcję hotelu. Wałem wracamy do centrum Miasteczka, napawając oczy widokiem na Wisłę i Wzgórze Zamkowe…
Sobota 19 maja
godz. 10.00 - 18.00 - Pokonkursowa wystawa prac koncepcji architektonicznych szkoły - Kolegium Sztuk Pięknych UMCS
godz. 16.00 - Akwarela - wystawa malarstwa Kazimierza Twardowskiego - Galeria MIT ul. Senatorska 1
godz. 17.00 - mecz KKS „Orły” Kazimierz – KS Góra Puławska - stadion "Orłów" w Bochotnicy
godz. 19.00 - Koncert fortepianowy Toma Bielinskiego - Galeria Klimaty w Mięćmierzu
Tom Bielinski jest wybitnym pianistą londyńskim o renomie międzynarodowej, zajmuje się także krytyką muzyczną, pisząc dla najważniejszych światowych wydawnictw muzycznych.
W programie: utwory Fryderyka Chopina oraz improwizacja
godz. 20.00 - Wieczór filmowy połączony z akcją charytatywną na rzecz odbudowy szkoły - rynek
W programie: występ Poznańskiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Macieja Sztora, która zaprezentuje koncert muzyki Jana A. P. Kaczmarka oraz utwory z repertuaru światowej muzyki filmowej. * Projekcja filmu niespodzianki. * Wieczór filmowy połączony z akcją charytatywną na rzecz odbudowy Gminnego Zespołu Szkół. Wstęp wolny. Możliwosć wsparcia dzieła odbudowy poprzez zakup cegiełki na ten cel. Wszyscy, którzy zakupią cegiełki wezmąudział w losowaniu atrakcyjnych nagród. * Wieczór filmowy w Kazimierzu to wydarzenie towarzyszące XI Międzynarodowej Konferencji Medycznej - Przewlekłe Choroby Mielo- i Limfoproliferacyjne. * Organizator: Symposion Sp.z o.o. z Warszawy we współpracy z Urzędem Miasta w Kazimierzu Dolnym.
Noc Muzeów - Muzeum Nadwiślańskie
godz. 20.00 - Sowy – świat nocnych łowców – wykład i prezentacja multimedialna Kaliny Łapińskiej- Muzeum Przyrodnicze
godz. 21.00 - spektakl Tunel w wyk. Marty Neuman-Lubickiej - Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów
- W lustrze muzeum (facebook na żywo) - Kamienica Celejowska
- W warsztacie złotnika - Muzeum Sztuki Złotniczej
- Słodka noc w zamku - Muzeum Zamek w Janowcu
- Noc z Sybillą - Muzeum Czartoryskich w Puławach
Niedziela 20 maja
godz. 10.00 - Warsztaty Sztuki Ludowej - rynek
Przez cały weekend trwać będą:
Wernisaż wystawy "Czar kwiatów" - Galeria Grabskich ul. Lubelska
Wystawa "Żydowski Kazimierz" - Synagoga
Skomentuj
Dodane komentarze (16)
-
Zdzisław do Szok pleciesz bzdury to nie państwo niszczyło dworki i wille tylko niedouczony naród który niszczył wszystko bo to było pana, a slugusy rosjan tylko podpuszczali, ciemnota zrobiła swoje. Jak może zauważyłeś lata walki z analfabetyzmem na nic się zdały co widząć nawet teraz w XXI wieku co wyprawiają mohery na miesięcznicach warszawskich pod wodzą jaśnie ociemniałego pana Jarosława i jego dupowłazów. Pozdrawiam
-
Według mnie winę za taki stan rzeczy nie ponosi żadna komuna , ani wojna to tylko i wyłącznie wina władz Gminnych i Powiatowych, a także mieszkańców KAZIMIERZA. Dlaczego nie walczą o utrzymanie w należytym stanie takich cudów jak wąwóz rozdzielający oba cmentarze która była drogą pozwalającą rolnikom dowozić plony z pól miejskich do stodół znajdujących się przy ulicy Cmentarnej, a kończących przy przed starą drogą na nowy cmentarz tzw.GŁĘBOCZNICY. Obecnie tym wąwozem o wystających ze ścian korzeniach drzew trudno przejść w pojedynkę podobnie jak od Plebanki do willi Grafa Podobnie z Kazimierza ulicą cmentarną można było dojść drogą obok starego cmentarza do dębu króla Kazimierza i dalej do willi podobnej do Grafa letnich domków pani Tymowskiej i innych, następnie droga wiodła przez pola las do Okala i przez Albrechtówkę do Mięćmierza.1.06.13/11,36
-
Bo jest po OstPoint.
-
U nas nie ma West Point tylko Szczytno albo Wrocław
-
Jestem w szoku, ze tego nie rozumiesz. Jest to ABC wojennej sztuki. Widze, że nie jestes po West Point .
-
pijany tracisz zmysł wzroku od tej wody z Grodarza , ten budynek normalnie funkcjonował i wyraznie pisze to w artykule , może znajdzie sie ktos kto opisze
wojenne losy willi ? stacjonowali w niej Rosjanie w czasie ofenzywy , był to wyśmienity punkt obserwacyjny -
Gesler? willę Graffa? co ty pleciesz?
-
Ludzie nie piszcie głupstw.Willi nikt nikomu nie zabrał.Była i jest w prywatnych rekach a do tego stanu doprowadził ją niejaki Gesler,który również załatwił Esterkę.
Inna sprawą jest brak ustawy reprywatyzacyjnej.Pod tym względem socjalizm ciągle traw. -
Byłem w Krzemieńcu. Też nam zabrali.
ps. czy ja dobrze przeczytałem. Prace przerwał wybuch wojny? Ach Ci komuniści. Trwam w szoku. -
@Szok-już się naraziłeś pijanemu....Pijany nie przyjmuje do wiadomości faktów,a one są niestety takie jak opisałeś.Teraz "dzieci" Tych co wywozili... mają nadal wpływ na życie publiczne Polski i naszego miasteczka także.
-
Jestem za tym abyśmy wtedy wygrali a tak to przegrani teraz sobie ''kwitną'' i są światową potęga pod wszelkimi względami a my jak nie patrząc nawet km drogi nie umiemy zbudowac .Dostali takie wsparcie finansowe i nie tylko, że moga się teraz śmiać w kułak
-
Jestem w szoku.
-
Tak to jest z wojnami: wygrasz- źle, przegrasz-źle. Jak się nie obrócisz, zawsze d... z tyłu.
-
Odpowiedz jest zawarta w artykule.Pan Graff jako oficer armii brytyjskiej po powrocie do kraju zostałby zamordowany przez ''nową władzę'' w najlepszym przypadku czekałaby go wywózka .
Państwo ''zaopiekowało się'' jego posiadłością w Kazimierzu i resztą majątku doprowadzając go do kompletnej ruiny tak jak pozostałe kilkanaście tysięcy dworów , dworków i pałaców w całej Polsce.
Do tej pory rządy post komunistów nie oddały prawowitym właścicielom tego co zagrabili ich poprzednicy.Czemu jest zapuszczone? ano ;;temu'' -
Świetny pomysł na przedstawianie propozycji wędrówek po Kazimierzu. I te opisy historii... Tak trzymać! Aż żal, że to wszystko jest tak zapuszczone... Czemu? Proszę o dalszy ciąg opowieści.
-
Pani Zosia nic a nic się nie zmieniła, tylko trochę urosła a usmiech pozostał ten sam .