Zima chyba o nas zapomniała, podobnie jak jesienne słoty. Idą święta, a śnieg wciąż pozostaje w sferze marzeń. Ma to jednak swoje dobre strony. Sprzyja spacerom. Można buszować po wąwozach bez obaw, że ugrzęźniemy w śniegu po pas czy błocie. Jest sucho, nawet w wąwozach.
Wąwóz Małachowskiego pnie się pod górę. Bruk zachęca do wędrówki, chociaż są i tacy, którzy na ten przejaw cywilizacji w tym miejscu patrzą niechętnym okiem. Skoro wybraliśmy tę drogę, koniecznie musimy wstąpić do Kuncewiczówki.
Wejdźmy od strony Domu Dziennikarza. Ten relikt PRL-u sprawia, że Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów, gdzie dziś działa muzeum literackie, pozostaje w ukryciu. Po chwili jednak drewniana willa zaprojektowana przez Karola Sicińskiego pokazuje się w całej swej krasie w ostatnich promieniach zimowego bądź co bądź słońca. Dookoła – ogród. Kiedy opuszczamy willę i kierujemy się w jego głąb, sprawia wrażenie, jakbyśmy przekraczali bramy Tajemniczego Ogrodu. Jest coś niesamowitego w dzikości tego miejsca…
Za bramą wysadzana cisami droga wyprowadza nas z powrotem do wąwozu Małachowskiego, który wypłynie za chwilę na wierzchowinę. Nie oczekujmy stąd pięknych widoków. Przestrzeń zamykają drzewa. Tu jednak jest miejsce upamiętniające bohaterską ofiarę z życia, jaką złożył Juliusz hrabia Małachowski w bitwie o Kazimierz w 1831 r. Ktoś postawił tu białą i czerwoną lampkę. Warto je wymienić podczas spaceru…
Droga – już zupełnie polna – opada lekko w dół. W siodle – zanim znowu zacznie się podnosić – po lewej stronie znajdziemy wejście do wąwozu. Teraz, kiedy liście opadły, nietrudno je zauważyć. Nie bójmy się ażurowych chaszczy – tylko na początku wąwóz wygląda mało zachęcająco. Dalej – jego dnem wije się usłana zrudziałymi liśćmi ścieżka, która doprowadzi nas do samych Czerniaw, wychodząc tuż przy drewnianej willi Basia.
Przed nami porośnięta lasem Góra Grabowa. Jeśli skręcimy w prawo, za kilka kroków dojdziemy do Źródełka Miłości. Nazwa piękna, choć miejsce niepozorne, ale – jak mówią miejscowi – moc swoją ma.
Czerniawami wracamy do miasta, do centrum. W „Pelargoniach” Zofii Mitosek ta dzielnica Kazimierza nosi bardziej słoneczną nazwę: Kaliny. W nazwie Czerniawy jest jednak coś mrocznego, chociaż niestrasznego. Jakaś tajemnica. A może – jak w „Pelargoniach” – to urok dzieciństwa? Wspomnienia zachodów słońca kładącego się miękko na opierającym się o las trawniku za „Basią”, ciężkich głów różanych za chruścianym płotem… Nie sprawdzam, co jest teraz za willą Basia...
Wracam. Po prawo willa Ostoja, zaraz kirkut z pękniętą Ścianą Płaczu zaprojektowaną przez Tadeusza Augustynka, do której wykonania wykorzystano zniszczone żydowskie macewy. Tylko nieliczne pozostały na swoich miejscach.
Czerniawy to miejsce, gdzie ludzie sąsiadują z lasem, a las z ludźmi. Im bliżej miasta, zabudowa coraz bardziej się zagęszcza. Do domów wrosłych w klimat tego miejsca dołączają nowe. Jakby tu stały od lat…
Oto Arkadia. To już Kazimierz. Właśnie: Kazimierz, bo Czerniawy, mimo że są częścią Miasteczka, zachowują swoją niepowtarzalną odrębność.
Wejdźmy w Lubelską. Tu rzut oka na szkołę. Znika skrzydło wschodnie. Niedługo cały budynek zmieni swoją formę. Jak będzie wyglądał? Poczekajmy na wyniki konkursu architektonicznego. I jeszcze spojrzenie na willę Promień, gdzie na początku wieku proponowano gościom hydroterapię. Ta forma turystyki nie przyjęła się jednak w Miasteczku. Kazimierz nie wytrzymał konkurencji z Nałęczowem.
Wracamy do centrum ulicą Lubelską.
Weekend w Kazimierzu
Sobota 17 grudnia
godz. 20.00 - U Fryzjera Muzyka Klezmerska – kapela Klezmer Team – Knajpa U Fryzjera
Niedziela 18 grudnia
godz. 9.00 – 13.00 – Kup świecę wigilijną, wspomóż szkolne koło Caritas! – Kościół farny i Klasztor oo. Franciszkanów
godz. 10.30 – Msza świeta z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego – Kościół Farny
godz. 17.00 – Niedziela Literacka: "Trucicielka" Erica Emmanuela Schmitta – Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów
Przez cały weekend trwać będą:
- Kiermasz bożonarodzeniowy - Kazimierski Ośrodek Kultury ul Rynek 14
- Malarstwo Tomasza Owczarskiego i Romana Gruszeckiego - Galeria Grabskich ul. Lubelska 33
- Malarstwo Sławomira Mikawoza - Galeria Leonardo ul. Klasztorna 1
- Wystawa prac polskich artystów złotników i projektantów STFZ.EKO - Muzeum Sztuki Złotniczej ul. Zamkowa 2
- Wystawa obrazów fotograficznych: „Hartwig - Dorys - Magierski. Kazimierz nad Wisłą" - Kamienica Celejowska ul. Senatorska 11/13
Skomentuj
Dodane komentarze (11)
-
i kto tu " piany,piany'?
-
piany, jak zwykle "żenua"
-
I tego sie obawialem. haha. Ach te moje " zródełkowi"
Pani Ulko. To wynika z zaniedbań wobec..... / zamierzałem napisać 'zródełka", ale mam obawy. Może Pani dokończy/
ps. dziekuje za wytkniecie KARDYLNEGO BŁĘDU. Mlodzi. Uczcie sie.
Pomyslałem sobie, że gdybym był PRAWDZIWYM POLAKIEM to swój błąd zwaliłbym na KOMUNĘ, ale jestem NORMALNYM. Błąd biorę na klatę. Wprawdzie cherlawą /alkohol/, ale... . -
Fakt: to samo należy siĘ ŹRÓDEŁKU :-)
-
Oczywiście, oczywiście. haha. ja bardzo pozywtywnie odbieram wpis o zrodełko, bo i tego jest warte. Faktycznie jest ono pozostawione samemu sobie, a powinno być ATRAKCJĄ Czerniaw. Stosowna tablica, opatrzona prawdziwą LEGENDĄ, stosowne ostrzeżenie / o ile jest potrzebne/ nadałoby temu miejscu należyte właśnie MIEJSCE.
Uliczki Kazimierza upstrzono znakami z polskiego i angielska / i dobrze/, ale to samo należy się ŻRÓDEŁKOWI. -
Nie wdając się w polemikę pragnę sprostować i wyjaśnić sens mojej wypowiedzi.Nie mam zamiaru nikogo namawiać aby korzystał z tego źródełka, bo to jest każdego osobista wola.Chodzi mi jedynie o sam fakt, że jest to miejsce związane z naszą przeszłością i historią . Gdyby prowadzić rozumowanie poprzednika " tak sobie myślę" to nie należałoby remontować ruin Kazimierzowskiego zamku, bo przecież w nim i tak nikt nie zamieszka.
Chodzi mi o to , aby przeprowadzić konserwację tego ujęcia od strony estetycznej.
A może chodzi właśnie o to, żeby ten widok dodatkowo odstraszał potencjalnych chętnych " zaczerpnięcia" tej wody od takich zamiarów.....
A tak na marginesie sam od wielu lat korzystałem z tego ujęcia( nikogo broń Boże do tego nie namawiam). Obecnie ( chyba przez lenistwo a nie inne względy)nie korzystam ze źródełka, ale matka moja , kobieta prawie 90 letnia nie pije innej tylko właśnie tą bo "ta z rur" Jej nie smakuje. -
Są tacy, którzy biorą zwykła wodę i przypisują jej własności prozdrowotne lub nawet lecznicze(?) .Nawet do głowy im nie przyjdzie sprawdzić stan sanitarny. Kwestia wiary i przyzwyczajeń.
Jeśli każde źródło wybijające w Kazimierzu, z Grodarzem włącznie, traktować za alternatywne źródło pitnej wody, to zdrowia życzę.
Na własną odpowiedzialność to można nawet z kałuży się napić.
Ale co dotyczy wody zdatnej do picia,to sanepid nie dopuści czegoś takiego jako ujęcia, a tym samym urząd ma obowiązek informować/ostrzegać potencjalnych użytkowników.
Bo nie chodzi o króla Kazimierza ani o wygląd rury, chodzi o bakterie Coli, metale ciężkie i coś tam jeszcze.
Nie ma sensu pisać o warunkach poboru i parametrach wody zdatnej do picia. -
Oj.Coś żle sie podpisalem.
pijany znad Grodarza . Panie Bogdanie. Przepięknie
ps. swojego czasu / kilka lat wstecz/ przprowadzone badania wody / w naszej okolicy/ wykazaly, że MIŁOSNE żródełko zawiera wiele trucizn I. NIE WOLNO Z NIEGO PIĆ tej .... .
Panie Burmistrzu! Prawdą jest to, o czym traktuja pisma urzędowe?. Po wodę tę /ą/ rowerami przyjeżdzają mieszkańcy Mięćmierza, bo Ichnia woda tynfa wart. -
Panie Bogdanie. Padam do stóp. Przepięknie skomentowane.
-
Bardzo dobrze że Portal Kazimierza Dolnego pokazuje nam piękne zakątki "naszej ziemi". Żałuję jednak że nie zostało zrobione zdjęcie tego "uroczego" Źródełka Miłości- a to chyba ze zrozumiałych względów. Jest to miejsce brudne i zaniedbane. Od czasu jak w końcu lat 50-tych położono rury i wykonano cementową "cembrowinę"- przez te ponad 60 lat nikt nic nie poprawiał i remontował. Obecnie przedstawia to "opłakany widok".
Wcześniej przewodnicy przyprowadzali tutaj wycieczki i opowiadali legendy o tym "urokliwym" miejscu ( wg legendy tutaj król Kazimierz miał pocałować pierwszy raz Esterkę) ale obecnie nie zaglądają, bo wstyd pokazywać to miejsce.
Zagalopowałem się- i skłamałem jak napisałem, że nikt tutaj nie zaglądał.
Otóż kilka lat temu ktoś przyjechał i przybił tabliczkę na drzewie że " woda nie zdatna do picia w stanie surowym"- tyle troski władz o to miejsce.Chyba gdzieś posiadam zdjęcie i prześlę na adres redakcji- dołączcie go . Niech władze popatrzą i zastanowią się czy nie należałoby zrobić jakiegoś remontu.
Źródełko to jest dla nas mieszkańców i mieszkańców okolicznych miejscem "strategicznym". W okresie powodzi( i obecnie również) dużo ludzi zaopatrywało się tutaj w wodę.Kiedy trafi się w Czerniawach awaria- my mieszkańcy również mamy ujęcie rezerwowe. -
Świetna nostalgia. Zawsze twierdzę, że TEN kierunek to również niepowtarzalny klimat, zabudowanego Kazimierza.
Pani Ulko. To wynika z zaniedbań wobec..... / zamierzałem napisać 'zródełka", ale mam obawy. Może Pani dokończy/
ps. dziekuje za wytkniecie KARDYLNEGO BŁĘDU. Mlodzi. Uczcie sie.
Pomyslałem sobie, że gdybym był PRAWDZIWYM POLAKIEM to swój błąd zwaliłbym na KOMUNĘ, ale jestem NORMALNYM. Błąd biorę na klatę. Wprawdzie cherlawą /alkohol/, ale... .