Drugi dzień festiwalu, mimo soboty, nie przywiódł do Kazimierza spodziewanych tłumów. Ludowi artyści prezentowali tradycyjną muzykę przed ścisłym gronem miłośników folkloru, a ci, którzy przyjechali do Miasteczka posłuchać kapel i śpiewaków, nie zawiedli się – świętu muzyki sprzyjała kameralna atmosfera.
Podczas dwu dni festiwalowych przesłuchań jury XXXIX Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych organizowanego jak zwykle pod patronatem Ministerstwa Kultury oraz marszałka województwa lubelskiego oceniało występy ponad 70 zespołów oraz 60 solistów śpiewaków i instrumentalistów z 12 województw. Wyniki zostaną ogłoszone dzisiaj – o 12.00 rozpocznie się na rynku koncert laureatów, którzy barwnym korowodem przejdą przez środek Miasteczka.
Oprócz święta ludowej muzyki Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych jest także świętem rękodzieła. Oczy turystów przyciągały niezwykle barwne wiórowe kwiaty, ceramika, ptaszki, światki i anioły, haftowane obrusy, serwety, chusty czy pasy.
Przechodząc obok stoisk z łowickim haftem nie można się oprzeć skojarzeniom z „Chłopami’ W. S. Reymonta – tu wkracza się w zupełnie inny świat i czas, i tylko patrzeć, jak podejdzie Jagna z Boryną, a ten podaruje jej najpiękniejszą chustę ze straganu…
Jak mówią łowiczanki, moda na ludowe stroje w ich regionie powraca. Młodzi chętnie noszą je podczas uroczystości kościelnych w procesjach, coraz częściej wybierają jako strój galowy podczas bierzmowania czy pierwszej komunii – obok zalecanych przez kościół alb. Jest więc dla kogo tkać, szyć i haftować ciężkie wełniane materie i cienkie płótna we wzorzyste różane pasy i białe kwiaty haftu richelieu na koszulach.
Ludowi artyści bardzo chętnie opowiadali o tradycjach i swoim rzemiośle. Wielu przed oglądającymi prezentuje, jak powstają misterne arcydzieła sztuki ludowej, w ten sposób zachęcając do kupienia, ale i popularyzując rzemiosło, które dziś dla młodych jest raczej mało atrakcyjne, gdyż trzeba mu poświęcić wiele czasu i cierpliwości...
- Najprostsze koronki klockowe robi się na 8 klockach – Jadwiga Węgorek z Krakowa prezentuje szare płócienne serwetki z koronką – około dziesięciu godzin jedną, do najbardziej misternych potrzeba nawet i 400 klocków!
Na brzegu rynku, przed szeregiem straganów zainstalowano prowizoryczną kuźnię. Pan Andrzej Słowik z Januszkowic nie daje się długo prosić, by zaprezentował swoje kowalskie umiejętności. Zachęca też przyglądających się turystów, aby mu w tym pomogli. Wynikiem wspólnej pracy jest ciężki żelazny gwóźdź. Dzieła sztuki kowalskiej dumnie prezentują się obok – stojaki – smoki, piękna ogromna ogrodowa latarnia, lampa nocna, misternie wykonana żelazna róża…
Nieopodal ze swoim warsztatem ulokował się garncarz. Na drewnianym kole przed gromadką gapiów pokazuje, jak powstaje gliniany dzban. Szczególnie ciekawe są dzieci – te stoją najbliżej.
Dla niektórych twórców, którzy przyjechali do Kazimierza, ludowa tradycja staje się inspiracją. Aleksandra i Arkadiusz Bielcowie z Częstochowy prezentują niezwykłe pisanki – ażurowe zdobione woskiem – wzorowane na haftach richelieu…
Wielu z twórców ludowych siedzi przy straganach w tradycyjnych strojach ludowych. Niezwykle barwne kreacje, jakby wprost z muzeum etnografii… Dobrze, że są regiony, gdzie jeszcze od czasu do czasu się je nosi… Czy powróci też moda na ludowe rękodzieło? Ot, tak – wyszywanie zamiast telewizora, kowalstwo zamiast komputera?