W długi majowy weekend Kazimierz odwiedził Krzysztof Mroziewicz – znany dziennikarz i publicysta. Był gościem Domu Restauracyjnego Barbary Sarzyńskiej i Biblioteki Miejskiej.
Krzysztof Mroziewicz - znany publicysta, korespondent wojenny, komentator spraw międzynarodowych w „Polityce” i programie TVP "7 dni świat". Ambasador Polski w Indiach, Sri Lance i Nepalu w latach 1996 - 2000. Wykładowca Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i innych wyższych uczelni. Laureat wielu nagród i odznaczeń, m. in. trzech Wiktorów. Autor 10 książek, w tym "Ekstazji. Podróże z Afrodytą" oraz „Ucieczki do Indii”, o których opowiadał podczas spotkań autorskich w Kazimierzu.
Spotkanie w Winiarni Domu Restauracyjnego Barbary Sarzyńskiej, nawiązujące atmosferą do serii spotkań z kolacją tle, prowadziła jak zwykle Dorota Szczuka. Dzięki jej dociekliwości kazimierska publiczność mogła się dowiedzieć, że dzisiejszy as polskiego dziennikarstwa jest z wykształcenia geofizykiem o duszy humanisty, nic więc dziwnego, że w młodości związany był z zespołem teatralnym „Hybrydy”. Do dziennikarstwa pchnęła go ciekawość świata. Biegłość w zawodzie pozwoliły mu osiągnąć nie tylko talent, ale lata żmudnej pracy, nieustanne szlifowanie warsztatu.
- Pisania reportaży, felietonów, komentarzy dziennikarz uczy się po prostu pisząc, nie ma innej recepty. Talent i dryg są oczywiście pomocne, ale nieustanna praca nad swoim stylem to więcej niż połowa sukcesu – mówił dziennikarz.
Mroziewicz powiedział, że nie lubi pisać, że wcale nie przychodzi mu to łatwo, mimo że – co podkreślała Dorota Szczuka - ma duży dar, swobodę komentarzy ustnych ad hoc, dar opowiadania, o czym nie raz mogliśmy się przekonać w programie "7 dni świat".
Prezentowana podczas spotkania książka "Ekstazja. Podróże z Afrodytą" to wydany w marcu tego roku zbiór opowiadań oraz esejów, szkiców, dotyczących szeroko pojętej erotyki, przeżyć seksualnych, zwyczajów i tradycji seksualnych w różnych rejonach świata. Książkę znakomicie wzbogacają ciekawe, często zaskakujące, ale utrzymane w dobrym guście grafiki znanego grafika i plakacisty prof. Rosława Szaybo.
- Nie są one ilustracją opowiadań, ale raczej - pozbawione dosłowności, obsceny i wulgaryzmu – spacerem, pasażem różnorodnych tematów związanych z naszą intymnością, życiem erotycznym, marzeniami o nim – powiedziała Dorota Szczuka, prezentując w Winiarni Barbary Sarzyńskiej „Ekstazję” Mroziewicza. - Opowiadania Mroziewicza - według mnie - to takie "sugestie" doznań, przeżyć, wspomnień, pragnień. To impresje, krótkie wysmakowane formy, czasem zamknięte, czasem jakby niedokończone, dające pole do popisu naszej wyobraźni albo wspomnieniom.
Pomysł na tę książkę – jak i sama książka – rodził się wiele lat, w trakcie podróży autora po świecie i tych dyplomatycznych, i tych dziennikarskich, i wojennych. Każde z jego opowiadań odwołuje się do indywidualnych losów ludzi, do historii, które kiedyś rzeczywiście miały miejsce, a które pisarz albo sam przeżył, albo o nich zasłyszał. I z tego powodu - zdaniem samego autora - "Ekstazja. Podróże z Afrodytą" to nadal literatura faktu.
Spotkanie w Bibliotece Miejskiej zgromadziło tłumy czytelników. Niektórzy przyszli spotkać się z Mroziewiczem po raz kolejny zafascynowani jego erudycją. To spotkanie poświęcone było Indiom, w których dziennikarz spędził kilka lat swojego życia, także jako ambasador Rzeczpospolitej Polskiej. Mroziewicz mówił o Indiach w kontekście europejskim, porównując niejako przy okazji cywilizację europejską z azjatycką. Wg niego w Azji nie ma i nie będzie demokracji, gdyż nie istnieją tam wartości, które ją budują: poszanowanie praw człowieka, poszanowanie praw mniejszości i poszanowanie granic.
- Nie ma żadnego z tych trzech poszanowań w Azji. Nigdzie – mówił Krzysztof Mroziewicz. - Nie ma poszanowania praw człowieka – córka cesarza Japonii nie może być następczynią tronu. Poszanowanie praw mniejszości? Cała Azja to są mniejszości. Nie ma jednego kraju, gdzie większość by rządziła. Niedługo Rosjanie, którzy uważają się za mieszkańców kraju europejskiego, przestaną być większością w swoim własnym państwie. Chińczycy mają 48 mniejszości na swoim terytorium. Ci prawdziwi Chińczycy Chan to tylko mieszkańcy wybrzeża, które w gruncie rzeczy są Chinami rozwijającymi się z taką prędkością. Prawa człowieka w Azji to są prawa jednostki: poszanowanie ojca rodziny, poszanowanie klanu – męskiej części rodziny – i głowy klanu, poszanowanie plemienia, czyli narodu i poszanowanie państwa jakiekolwiek ono jest.
To porównanie obu kultur pozbawione było właściwej Polakom megalomanii. Mroziewicz ustawiał nas jako jeden ze składników budujących kulturę światową. Zwłaszcza, że składniki te nie istnieją w izolacji, przenikają się wzajemnie.
- „Bóg. Honor. Ojczyzna” – to nie są wartości europejskie, to są wartości pusztuńskie, afgańskie – mówił Mroziewicz. – Oczywiście one tak pięknie w Polsce brzmią. I nie bez przyczyny się tak mocno w Polsce zakorzeniły. Ale są to wartości zupełnie innego świata.
Podczas obu kazimierskich spotkań autorskich Krzysztofa Mroziewicza fragmenty jego książek czytał, zakorzeniony w Kazimierzu, przyjaciel autora - Jan Wołek.
Spotkanie w Winiarni Domu Restauracyjnego Barbary Sarzyńskiej, nawiązujące atmosferą do serii spotkań z kolacją tle, prowadziła jak zwykle Dorota Szczuka. Dzięki jej dociekliwości kazimierska publiczność mogła się dowiedzieć, że dzisiejszy as polskiego dziennikarstwa jest z wykształcenia geofizykiem o duszy humanisty, nic więc dziwnego, że w młodości związany był z zespołem teatralnym „Hybrydy”. Do dziennikarstwa pchnęła go ciekawość świata. Biegłość w zawodzie pozwoliły mu osiągnąć nie tylko talent, ale lata żmudnej pracy, nieustanne szlifowanie warsztatu.
- Pisania reportaży, felietonów, komentarzy dziennikarz uczy się po prostu pisząc, nie ma innej recepty. Talent i dryg są oczywiście pomocne, ale nieustanna praca nad swoim stylem to więcej niż połowa sukcesu – mówił dziennikarz.
Mroziewicz powiedział, że nie lubi pisać, że wcale nie przychodzi mu to łatwo, mimo że – co podkreślała Dorota Szczuka - ma duży dar, swobodę komentarzy ustnych ad hoc, dar opowiadania, o czym nie raz mogliśmy się przekonać w programie "7 dni świat".
Prezentowana podczas spotkania książka "Ekstazja. Podróże z Afrodytą" to wydany w marcu tego roku zbiór opowiadań oraz esejów, szkiców, dotyczących szeroko pojętej erotyki, przeżyć seksualnych, zwyczajów i tradycji seksualnych w różnych rejonach świata. Książkę znakomicie wzbogacają ciekawe, często zaskakujące, ale utrzymane w dobrym guście grafiki znanego grafika i plakacisty prof. Rosława Szaybo.
- Nie są one ilustracją opowiadań, ale raczej - pozbawione dosłowności, obsceny i wulgaryzmu – spacerem, pasażem różnorodnych tematów związanych z naszą intymnością, życiem erotycznym, marzeniami o nim – powiedziała Dorota Szczuka, prezentując w Winiarni Barbary Sarzyńskiej „Ekstazję” Mroziewicza. - Opowiadania Mroziewicza - według mnie - to takie "sugestie" doznań, przeżyć, wspomnień, pragnień. To impresje, krótkie wysmakowane formy, czasem zamknięte, czasem jakby niedokończone, dające pole do popisu naszej wyobraźni albo wspomnieniom.
Pomysł na tę książkę – jak i sama książka – rodził się wiele lat, w trakcie podróży autora po świecie i tych dyplomatycznych, i tych dziennikarskich, i wojennych. Każde z jego opowiadań odwołuje się do indywidualnych losów ludzi, do historii, które kiedyś rzeczywiście miały miejsce, a które pisarz albo sam przeżył, albo o nich zasłyszał. I z tego powodu - zdaniem samego autora - "Ekstazja. Podróże z Afrodytą" to nadal literatura faktu.
Spotkanie w Bibliotece Miejskiej zgromadziło tłumy czytelników. Niektórzy przyszli spotkać się z Mroziewiczem po raz kolejny zafascynowani jego erudycją. To spotkanie poświęcone było Indiom, w których dziennikarz spędził kilka lat swojego życia, także jako ambasador Rzeczpospolitej Polskiej. Mroziewicz mówił o Indiach w kontekście europejskim, porównując niejako przy okazji cywilizację europejską z azjatycką. Wg niego w Azji nie ma i nie będzie demokracji, gdyż nie istnieją tam wartości, które ją budują: poszanowanie praw człowieka, poszanowanie praw mniejszości i poszanowanie granic.
- Nie ma żadnego z tych trzech poszanowań w Azji. Nigdzie – mówił Krzysztof Mroziewicz. - Nie ma poszanowania praw człowieka – córka cesarza Japonii nie może być następczynią tronu. Poszanowanie praw mniejszości? Cała Azja to są mniejszości. Nie ma jednego kraju, gdzie większość by rządziła. Niedługo Rosjanie, którzy uważają się za mieszkańców kraju europejskiego, przestaną być większością w swoim własnym państwie. Chińczycy mają 48 mniejszości na swoim terytorium. Ci prawdziwi Chińczycy Chan to tylko mieszkańcy wybrzeża, które w gruncie rzeczy są Chinami rozwijającymi się z taką prędkością. Prawa człowieka w Azji to są prawa jednostki: poszanowanie ojca rodziny, poszanowanie klanu – męskiej części rodziny – i głowy klanu, poszanowanie plemienia, czyli narodu i poszanowanie państwa jakiekolwiek ono jest.
To porównanie obu kultur pozbawione było właściwej Polakom megalomanii. Mroziewicz ustawiał nas jako jeden ze składników budujących kulturę światową. Zwłaszcza, że składniki te nie istnieją w izolacji, przenikają się wzajemnie.
- „Bóg. Honor. Ojczyzna” – to nie są wartości europejskie, to są wartości pusztuńskie, afgańskie – mówił Mroziewicz. – Oczywiście one tak pięknie w Polsce brzmią. I nie bez przyczyny się tak mocno w Polsce zakorzeniły. Ale są to wartości zupełnie innego świata.
Podczas obu kazimierskich spotkań autorskich Krzysztofa Mroziewicza fragmenty jego książek czytał, zakorzeniony w Kazimierzu, przyjaciel autora - Jan Wołek.