Trwa remont Domu Kuncewiczów oddziału Muzeum Nadwiślańskiego. Miłośnicy tego miejsca muszą się przygotować na naprawdę duże zmiany. I nie tylko na takie, na które wszyscy czekają. Do pięknie odnowionego domu i ogrodu pójdziemy inną drogą. Dlaczego? Furtka do Kuncewiczówki została zamurowana!
Zamurowano prowadzącą do Kuncewiczówki furtkę przy Domu Dziennikarza. Trudno ją było nawet nazywać furtką, bo skrzydła nie było tam od niepamiętnych czasów. I nie było ono wcale potrzebne. Jak w Panu Tadeuszu „Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”.
Czy to oznacza, że Kuncewiczówka będzie teraz zamknięta dla gości? Tak by się mogło wydawać, biorąc pod uwagę nowo powstałe ogrodzenie wokół domu. Furtki jednak nie zamurowali pracujący przy Kuncewiczówce robotnicy. A kto? I dlaczego?
Obok zamurowanego przejścia jest biało – czerwony szlaban uniemożlwiający wjazd na teren sadku za Kuncewiczówką, który przed remontem pełnił rolę parkingu. Pojawił się już wiosną tego roku z inicjatywy dyrekcji Domu Dziennikarza.
- Częstotliwość przejazdów samochodów budowlanych w związku z przedłużającym się remontem Kuncewiczówki zaczęła być dla nas uciążliwa. Zgodziłem się na przejazd aut budowlanych do końca 2018 r. – mówi Andrzej Kociuba dyrektor Domu Pracy Twórczej Domu Dziennikarza w Kazimierzu.
Swoją decyzję tłumaczy zniszczeniem drogi przez jeżdżące maszyny budowlane.
- Ta droga jest stropem, pod którym znajdują się budowane 55 lat temu magazyny na koks. Przejazd tak ciężkich samochodów groził według mnie katastrofą budowlaną.
Na podstawie ekspertyzy wykonanej na wniosek dyrektora Domu Dziennikarza na koszt Muzeum Nadwiślańskiego mogły tam wjeżdżać tylko ciężarówki do 15 t.
- Mimo tego w grudniu ubiegłego roku próbował tędy przejechać cementowóz o wadze 25 t. Zaczęło być groźnie – mówi dyrektor Kociuba. – Muzeum przysłało wprawdzie pismo z przeprosinami, że to był omyłkowy wjazd, ale ja wielokrotnie przypominałem dyrekcji o tym, żeby przygotowali sobie własną drogę. Muzeum ma bowiem ustanowioną przez sąd drogę konieczną od 1999r. w ramach służebności przechodu i przejazdu przez działkę od południa.
Tą właśnie drogą jeździ teraz do remontowanej Kuncewiczowi ciężki sprzęt.
Dlaczego jednak Dom Dziennikarza nie zgadza się, by przez jego teren przechodzili jak dotąd turyści, i zamurował przejście do Kuncewiczówki? Przecież korzystali z niego także goście Domu Dziennikarza odwiedzający muzeum.
- Mamy swoich gości, mamy standard trzech gwiazdek, musimy dbać o ten standard. A w sezonie przyjeżdżają tu do Kuncewiczówki autokary z turystami, którzy korzystając z naszej infrastruktury zakłócają naszą działalność. Bronimy się, bo nas zadepczą – mówi dyrektor Kociuba.
Jednak w tym miejscu nie ma wielkiego ruchu turystycznego. Rzadko do Kuncewiczowki docierają z grupami przewodnicy, i tak na piechotę.
-Sporadyczne są przyjazdy autokarami. Piloci spoza naszego terenu kierując się GPSrm i tak będą docierać na teren DD - mówi jeden z miejscowych przewodników. - Może należy po prostu pobierać opłaty za parking i udostępniać go w miarę możliwości?
Na razie w Kuncewiczówce trwa remont. I nie zanosi się, żeby przejście czy przejazd zostały otwarte po jego zakończeniu, chociaż Dom Dziennikarza jest gotów umożliwić po swoim terenie dowóz eksponatów przed otwarciem muzeum. Dotychczasowa droga dojazdowa do Kuncewiczówki będzie mogła być użytkowana jedynie jako droga pożarowa.
- Z analizy dokumentów, które przejrzałem, wynika, że pan dyrektor Domu Dziennikarza ma prawo do takich działań. Nie będziemy toczyć wojny. To jego teren – mówi Piotr Kondraciuk nowy dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego. – Witold Kuncewicz miał użyczenie dojazdu tylko na okres trzech lat… Musimy docelowo pomyśleć o drugiej drodze dojazdowej do muzeum. Będziemy funkcjonować w nowej rzeczywistości. Dojazd i dojście do Domu Kuncewiczów będzie z drugiej strony.