Wydarzenia artystyczne w restauracji odbywają się w specjalnie do tego celu przystosowanym namiocie, gdyż gości wtedy przybywa więcej niż zwykle.
W ostatni sobotni wieczór zebrani mogli przypatrywać się perypetiom Fajwła, który - kreowany przez Witolda Dąbrowskiego z lubelskiego Teatru NN - szukał samego siebie. Ta prosta pełna pogodnego humoru chasydzka historyjka - gromko oklaskiwana przez publiczność, skłania do zadumy nad własnym losem, nad życiem i śmiercią. Kiedy Fajwł w końcu odnalazł samego siebie, przyzwyczajony wiązać swoją obecność z odczuwaniem własnego ciała, zauważaniem własnej odzieży na swoim miejscu, pewnego dnia był szczerze zdziwiony, gdy mimo butów, chałata, sztrajmla leżących tam, gdzie zwykle i łóżka - nie znalazł w nim jednak samego siebie, chociaż był tak tego pewien...
Sztuce słowa towarzyszyła sztuka dźwięków. I to nie tylko jako podkład muzyczny do monodramu Witolda Dąbrowskiego. Po minispektaklu zagrał zespół Čerĕ. Ponad dachy uśpionego Kazimierza popłynęła muzyka ze wschodnich rubieży Europy. Szczególnie urokliwe były piosenki wykonywane przez solistkę zespołu Maruškę Natanson, która podbiła serca publiczności mocnym niskim pełnym ciepła głosem. Publiczność współuczestniczyła w koncercie spontanicznie klaszcząc w rytm melodii czy... przytupując. Te proste ludowe melodie tak zachwyciły gości, że zespół koncertował jeszcze poza programem.