To był bardzo ekspresyjny koncert – spektakl. „Shalom”. Przed kazimierską publicznością Knajpy u Fryzjera wystąpił w ubiegłą sobotę Andre Ochodlo - najpopularniejszy wykonawca pieśni jidysz w Polsce.
Recital „Shalom” wykonywany przez Andre Ochodlo – aktora i dyrektora Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie ma już swoją historię. Powstał w 1997, teraz zyskał nową oprawę muzyczną Marka Czerniewicza. I w takiej aranżacji usłyszeliśmy go w Kazimierzu.
Popularne piosenki żydowskie wykonane w jidysz przywoływały dawno zapomniany świat, który w Kazimierzu nad Wisłą – gdzie jeszcze przed wojną funkcjonowały obok siebie dwie kultury chrześcijańska i żydowska – próbuje poprzez muzykę wskrzeszać Knajpa U Fryzjera. Stąd miejsce koncertu organizowanego przez Estradę Polską.
Sztetle z piosenek wykonywanych przez Ochodlo ożywały prawdziwymi emocjami ich bohaterów. To miejsca zwykłych ludzkich losów, gdzie się kochali, zaręczali, tańczyli, tęsknili, klepali biedę, złościli. Jak wszędzie. Każda z wykonywanych w Kazimierzu pieśni była minispektaklem. Opowiadała znaną historię w sposób nowy. Tak jak melodyjna smutna „Papirosn” prezentująca historię niczym z bajki Andersena „Dziewczynka z zapałkami”. Andre Ochodlo nastroił ją autentyczną złością małego handlarza papierosami do świata, który pozbawił go rodziny i dzieciństwa. W zrozumieniu tych historii nie przeszkadzało, że wykonywane były w języku jidysz – archaicznym jak samo sztetl. Każda z nich miała swoje polskie wprowadzenie – proste delikatne wiersze, niekiedy nostalgiczne, niekiedy błyskotliwie dowcipne, będące tłumaczeniami żydowskich utworów autorstwa m.in. Agnieszki Osieckiej. Fragmenty poezji recytował, czarując publiczność swoim ciepłym głosem, Adam Żuchowski. Resztę artysta przekładał na bez trudu zrozumiałą mowę ciała i emocji. Nierozerwalnym elementem spektaklu była klezmerska muzyka w wykonaniu The Atelier Klezmer Band w składzie: Zbigniew Kosmalski – piano, Łukasz Mateja – skrzypce, Krzysztof Dudek – klarnet, Jarosław Prokopczuk – akordeon, Adam Żuchowski – kontrabas, Michał Szczeblewski – instrumenty perkusyjne.
To wystarczyło, by publiczność przyjęła „Shalom” bardzo gorąco.
Popularne piosenki żydowskie wykonane w jidysz przywoływały dawno zapomniany świat, który w Kazimierzu nad Wisłą – gdzie jeszcze przed wojną funkcjonowały obok siebie dwie kultury chrześcijańska i żydowska – próbuje poprzez muzykę wskrzeszać Knajpa U Fryzjera. Stąd miejsce koncertu organizowanego przez Estradę Polską.
Sztetle z piosenek wykonywanych przez Ochodlo ożywały prawdziwymi emocjami ich bohaterów. To miejsca zwykłych ludzkich losów, gdzie się kochali, zaręczali, tańczyli, tęsknili, klepali biedę, złościli. Jak wszędzie. Każda z wykonywanych w Kazimierzu pieśni była minispektaklem. Opowiadała znaną historię w sposób nowy. Tak jak melodyjna smutna „Papirosn” prezentująca historię niczym z bajki Andersena „Dziewczynka z zapałkami”. Andre Ochodlo nastroił ją autentyczną złością małego handlarza papierosami do świata, który pozbawił go rodziny i dzieciństwa. W zrozumieniu tych historii nie przeszkadzało, że wykonywane były w języku jidysz – archaicznym jak samo sztetl. Każda z nich miała swoje polskie wprowadzenie – proste delikatne wiersze, niekiedy nostalgiczne, niekiedy błyskotliwie dowcipne, będące tłumaczeniami żydowskich utworów autorstwa m.in. Agnieszki Osieckiej. Fragmenty poezji recytował, czarując publiczność swoim ciepłym głosem, Adam Żuchowski. Resztę artysta przekładał na bez trudu zrozumiałą mowę ciała i emocji. Nierozerwalnym elementem spektaklu była klezmerska muzyka w wykonaniu The Atelier Klezmer Band w składzie: Zbigniew Kosmalski – piano, Łukasz Mateja – skrzypce, Krzysztof Dudek – klarnet, Jarosław Prokopczuk – akordeon, Adam Żuchowski – kontrabas, Michał Szczeblewski – instrumenty perkusyjne.
To wystarczyło, by publiczność przyjęła „Shalom” bardzo gorąco.
Fot. Mateusz Stachyra
Skomentuj
Dodane komentarze (5)
-
I bardzo dobrze, patrząc na komplecik dżinsowy z XX wieku i torebkę w kwiotki to niech zostanie cicho-ciemną
-
Beata z Katowic ma dużo, dardzo dużo zdjęć. Ale nie chce się zdekonspirować.
-
Wstyd, Beato! Kolega fotograf chciał Cię uwiecznić, a Ty się odwracasz? ;)
-
Ta pierwsza po prawej w jeansowych spodniach to ja - niestety odwrócona w bok.
Koncert bardzo udany - widać po moich oklaskach :) -
Było wspaniale, dziękujemy i prosimy o jeszcze podczas klezmerskiego festiwalu!!!