Setne urodziny

Skomentuj (5)

Piękny jubileusz stu lat życia świętuje w marcu mieszkanka Parchatki Helena Szczypa, rocznik 1914. Jubilatce życzymy wszystkiego najlepszego!

Helena Szczypa nie ukrywa, że miała ciężkie życie, chociaż mąż trafił się jej dobry, przystojny i wysportowany – wiadomo – kawalerzysta. Pobrali się tuż po jego powrocie z wojska. Niedługo im jednak dane było cieszyć się wspólnym szczęściem. Dwa lata po ślubie wybuchła wojna. Mąż został zmobilizowany, a pani Helena z kilkumiesięcznym synkiem została sama. Musiała sobie jednak radzić, godząc opiekę nad dzieckiem z prowadzeniem gospodarstwa, ale do ciężkiej pracy przywykła od dziecka. Mąż dostał się do niemieckiej niewoli i wrócił dopiero po wojnie.

Przeżyła pacyfikację Parchatki. Wspomina, jak wczesnym rankiem do jednej z miejscowych stodół spędzono wszystkich mieszkańców. Ona z małym, rocznym może wtedy synkiem, była wśród nich. Nie wiedzieli, jaki spotkać miał ich los. Słyszano na zewnątrz strzały. Zginęło wtedy 18 mężczyzn i jedna kobieta, którą zastrzelono zamiast jej męża – dowódcy oddziału partyzanckiego. Niedługo potem okazało się, że podobny los spotkał mieszkańców Kolonii Zbędowice. Pani Helena ma wciąż przed oczami dymiące zgliszcza domostw i martwych leżących na ziemi ludzi. Kiedy przyszła, mieszkańcy z sąsiedniej wsi kopali już dla nich groby. Z opowieści wie o młodej pięknej dziewczynie, która – gdy hitlerowcy otoczyli wieś – z jednym z Niemców spacerowała pod lasem. Miała wysokie, żółte, modne wtedy, oficerki. Takie same Pani Helena „obstalowała” sobie wkrótce u szewca w Radomiu, stąd to wspomnienie. Wydawało się, że dziewczyna ma szansę uniknąć strasznego losu. Ale Niemiec nagle kazał jej zdjąć te buty, a kiedy to zrobiła – zastrzelił ją. Dla butów?

Jako jedno z weselszych wspomnień pani Helena opowiada historię zdobycia konia. To było coś! Własny koń w gospodarstwie prowadzonym bez męża. Było to wtedy, gdy przez wieś przetaczała się kolumna wycofujących się z Polski Niemców. Cała wieś stała i patrzyła na to w milczeniu. Ona stała najdłużej. Nie odeszła od płotu, nawet jak zapadł zmrok. Dlaczego? Trudno dziś powiedzieć. Zwierzę było wyczerpane i z trudnością nadążało za wozem, ostatnim z niemieckiej kolumny. Niemcy kiwali się na wozie uśpieni kołysaniem wasągu. Nawet nie zauważyli, że ktoś odczepił konia. Skąd miała tyle odwagi? Nie potrafi powiedzieć. Pamięta jednak jak następnego dnia wszyscy jej zazdrościli! A koń trafił do brata, który dzięki temu pomagał jej w pracach polowych. Takie to były czasy!

Lubiła pracę na roli. Miała do tego i zdrowie, i siłę. We wsi chwalono ją jako najlepszą podbieraczkę. Wykopanie rządka stu metrów kartofli za pomocą motyki to nie było dla niej nic wielkiego. Kto miał jej niby w tym pomóc, kiedy mąż szedł na zarobek do ludzi?

I dziś nie może narzekać na zdrowie. Setka lat na karku nie wydaje się być dla niej brzemieniem. W dniu swoich setnych urodzin z radością przyjmowała życzenia od rodziny i przedstawicieli władz samorządowych. Z bukietem kwiatów oraz specjalnym dyplomem od premiera u pani Heleny Szczypy pojawili się burmistrz Kazimierza Grzegorz Dunia i kierownik Urzędu Stanu cywilnego Grażyna Bieniek. Z życzeniami przyjechała również kierownik KRUS.

Piękny jubileusz. Kazimierski Portal internetowy życzy pani Helenie kolejnych stu lat w zdrowiu i radości.


Fot. Z archiwum Heleny Szczypy

 

 

Skomentuj


Dodane komentarze (5)


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę