Ogródki kawiarniane na rynku to nieodłączny element krajobrazu większości turystycznych miast. W Kazimierzu Dolnym również. Teraz znalazły się pod lupą Komisji Budżetu miejscowej Rady Miejskiej.
Radni wchodzący w skład Komisji Budżetu, Planowania i Zagospodarowania Przestrzennego, Gospodarki Nieruchomościami wyszli z inicjatywą zwiększenia opłat za zajęcie pasa drogowego dróg, których zarządcą jest Gmina Kazimierz Dolny. Chodzi przede wszystkim o ogródki kawiarniane na rynku. Na ostatnim posiedzeniu Komisji Budżetu pojawili się kazimierscy przedsiębiorcy, których temat bezpośrednio dotyczy. Nie chodziło jednak o bojkot samej podwyżki, ile o jej kwotę.
Obecnie jeden metr kwadratowy powierzchni pasa drogowego zajętego pod ogródki konsumpcyjne przy lokalach gastronomicznych kosztuje 0,67 zł. Radni zaproponowali zwiększenie tej kwoty na 1,50 zł.
Jak tłumaczą radni, w Kazimierzu Dolnym podwyżek nie było od lat. Ostatnia uchwała jest z 2013 roku, a ceny poszybowały w górę.
- Porównując opłaty za zajęcie pasa drogowego w innych miastach, widać gołym okiem, że opłaty te są dużo wyższe niż w Kazimierzu – mówi Piotr Guz, przewodniczący Komisji Budżetu. - Sięgają one nawet 3, 4 czy 5 zł za metr kwadratowy.
- Sandomierz: 1 zł, Zamość: 1 zł, Zakopane: 2,50 zł, Lublin: w zależności od kategorii drogi od 0,70 zł do 2 zł – wymienia kwoty burmistrz Kazimierza Dolnego Artur Pomianowski. - Trzeba pomyśleć nad wysokością opłat za ogródki, natomiast to nie jest odpowiedni czas, by to rozstrzygać. Doszliśmy wspólnie do kompromisu podczas dyskusji dotyczącej handlu na ulicy Nadwiślańskiej. Uzgodniliśmy, że nie można wprowadzać zmian w trakcie sezonu. Tutaj sytuacja jest jeszcze inna, bo zezwolenie na ogródek gastronomiczny wydawane jest w formie decyzji administracyjnej. I decyzje te już zostały wydane zapewne. A część przedsiębiorców już być może nawet wpłaciła pieniądze. Nawet jeśli wprowadzimy nową stawkę teraz, podmioty, które mają już podpisaną umowę, nadal będą płacić za ogródki na starych zasadach. Prawo nie działa wstecz. Także nie ma sensu, by podnosić te stawki z dnia na dzień. Jestem za tym, by pochylić się nad tym tematem, ale zachowajmy przy tym rozsądek. Myślę, że jeżeli zdecydujemy się wprowadzić jakieś zmiany, to powinny one obowiązywać dopiero od przyszłego sezonu.
Spora część radnych zgodziła się z burmistrzem.
- Już przy rozmowach o handlu na ulicy Nadwiślańskiej doszliśmy do wniosku, że takich decyzji nie możemy podejmować z dnia na dzień – mówi radny Leszek Dołęga. - Nie możemy stawiać ludzi w takiej sytuacji.
Na kazimierskim rynku działa obecnie sześć ogródków kawiarnianych. Z danych przedstawionych przez przedsiębiorców wynika, że łącznie do budżetu gminy w ciągu roku wpływa z tego tytułu ok. 60 000,00 zł. Ogródki są podobnej wielkości, miesięcznie przedsiębiorcy płacą za nie od 1 000,00 zł (za najmniejszy) do ok. 2 000,00 zł.
- Z całym szacunkiem do Państwa radnych, ale troszeczkę się Państwo zagalopowaliście. To nie jest tak, że ogródki zarabiają krocie. Po prostu tak nie jest – mówi Magdalena Żuk, właścicielka Kawiarni Galeria. - Są to jedne z nielicznych punktów w handlu ulicznym Kazimierza, które mają kasy fiskalne i się nimi posługują. Proszę mi pokazać inne punkty handlujące, które mają kasy fiskalne i rozliczają się z fiskusem. W związku z tym, to musi w postaci podatków nabijać koszty utrzymywania lokalu. Poza tym może niektóre miasta mają wyższe stawki, ale to jest Kazimierz. Kazimierz działa sezonowo.
Pojawił się też pomysł, by na ogródki kawiarniane odbywał się przetarg.
- To jest bardzo demokratyczna forma wyłaniania dzierżawcy, oczywiście – mówi Magdalena Żuk. - Tylko zapominacie Państwo o jednej rzeczy: ogródek musi być przynależny do lokalu. Żaden sanepid nie zgodzi się, aby goście ogródka nie mieli dostępu do bieżącej wody i sanitariatu.
Jak tłumaczą przedsiębiorcy, warto spojrzeć na ten temat jeszcze pod innym kątem – wpływ do Urzędu Miasta z tytułu opłaty za zajęcie pasa drogowego to czysty zysk, bo miasto nie ponosi żadnych kosztów. Nie trzeba zbierać i wywozić śmieci, nie ma dodatkowej osoby do zbierania opłat.
- W przypadku ogródków kawiarnianych sprawa jest bardzo klarowna. Każdy dostaje decyzję administracyjną, w krótkim terminie wpłaca pieniądze, często wpłaca je na wiele miesięcy do przodu. Mogę postawić taką tezę, że koszty związane z obsługą tychże ogródków, są praktycznie zerowe. Jesteśmy wszyscy stałymi i niezawodnymi klientami, którzy zawsze te pieniądze wpłacają, zabiegają o to żeby uzyskać odpowiednie zezwolenia – mówi Maks Skrzeczkowski, właściciel Kawiarni u Radka. - Jestem mieszkańcem Kazimierza. Urodziłem się tu. Kocham to miasto i tu żyję z tego miasta i dla tego miasta. Uważam, że warto, byśmy mówili o wprowadzeniu tych zmian w sposób racjonalny. A podwyżka o 123 % nie jest racjonalna. Rozumiem, że w ciągu 6 lat nie było żadnej podwyżki, ale są pewne wskaźniki inflacji. W naszym kraju inflacja jest bardzo niska, czasem mówi się nawet o deflacji, czyli o spadku wartości. Rozumiem, że podwyżki muszą być, nikt nie twierdzi, że nie, ale niech to będzie podwyżka racjonalna.
- Powinniśmy zacząć od tego, skąd się wzięła właśnie ta kwota 0,67 zł. Musimy się cofnąć w czasie o kilka ładnych lat – mówi Paweł Skrzeczkowski, właściciel Kawiarni Rozmaitości. - Wtedy była to zaporowa cena w skali kraju. My się na to zgodziliśmy. Ale obiecano nam, że zostanie przełożony bruk na rynku, do każdego lokalu będzie doprowadzona woda, tak jak ma to miejsce w Zamościu czy Sandomierzu, że będzie doprowadzony prąd. Dzięki temu nie musielibyśmy rozkładać drewnianych podłóg, za które ja płacę 5 000,00 zł rocznie. Za złożenie, rozłożenie i zimowanie. To nie jest żadna tajemnica.
Od tamtych ustaleń minęło wiele lat. Kazimierz się zmienił. Nie zmienił się za to bruk na rynku, a prąd mimo obietnic nie został doprowadzony. Dodatkowo przedsiębiorcy mówią wprost: to my załatwiamy sprawę toalet na rynku.
- Byłbym za tym, żeby mówić o tym, co nas czeka w przyszłym sezonie, bo w tym sezonie nie chce mówić, że jest już za późno, bo to od Państwa zależy. Jeśli podejmiecie decyzję przeciwko nam i zdecydujecie, że taką podwyżkę robicie i się nie liczycie z naszym głosem, to będziemy się musieli zgodzić lub nie. I nic z tym więcej nie zrobimy. Natomiast uważam, że trzeba zachować zdrowy rozsądek i rozmawiać.
Po długich rozmowach radni zdecydowali, że uchwała nie będzie procedowana. Do tematu jednak Rada Miejska wróci, najprawdopodobniej w najbliższych tygodniach.