Otwarty wykład Krzysztofa Krzywińskiego na temat umundurowania i uzbrojenia 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK był główną osią kolejnego spotkania organizacyjnego osób zainteresowanych udziałem w powstającej w Kazimierzu grupie rekonstrukcyjnej. Przyszły na nie pierwsze osoby w strojach stylizowanych na czasy II wojny światowej.
Dobiega końca formowanie się kazimierskiej grupy rekonstrukcyjnej odwołującej się do tradycji 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. To kolejna - obok akcji porządkowania polskich cmentarzy na Wołyniu, "Światełko pamięci" i "Kresowa paczka" - inicjatywa Henryka Kozaka – prezesa Stowarzyszenia Wołyński Rajd Motocyklowy.
Spotkanie organizacyjne 11 marca w Wozowni przy Farze zgromadziło dość liczne grono pasjonatów historii, niektórzy z nich przyszli w strojach stylizowanych na czasy II wojny światowej, chociaż prawdziwe przedwojenne mundury mieli tylko nieliczni wołyniacy – jak przekonywał Krzysztof Krzywiński prezes Stowarzyszenia Kresy. Pamięć i Przyszłość z Chełma, pasjonat historii 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK – nie więcej niż 3 procent żołnierzy. Większość z nich miała nosiła cywilne codzienne ubrania albo mundury zdobywane na wrogach – m.in. na Niemcach, przy czym należy zwrócić uwagę, ze na Wołyniu Niemców wziętych do niewoli raczej nie zabijano – jak twierdził Krzywiński - zabierano im ubranie, w tym buty – towar niezwykle deficytowy - i broń i wypuszczano.
- Z racji tego, że tej broni nie było, strugano broń z desek i noszono na rzemieniach czy na sznurkach – mówił Krzysztof Krzywiński. – Przechodzono przed wieczorami w pobliżu wsi ukraińskich w odpowiednich odstępach, by stworzyć pozór, że to jest samoobrona polska bardzo dobrze uzbrojona. W miejscowości Zasmyki na środku wsi ustawiono olbrzymi kocioł i w ten kocioł co pewien czas ktoś uderzał, żeby stworzyć wrażenie, że Polacy mają dział. I to się udało.
Wyposażenie rekonstruktora odwołującego się do historii 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK zgodnie z realiami nie musi być więc jak widać kosztowne. Pamiętając o rodzajach tkanin i kroju ubrań zupełnie niedrogo – jak przekonywali organizatorzy – można skompletować strój w sklepach z tanią odzieżą. A o tym, jak nosili się wtedy wołyniacy, informują książki, a przede wszystkim ówczesne zdjęcia.
- Część żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK chodziła w oficerkach, ale część w zwykłych kamaszach i zwykłych spodniach z opinaczami – mówił Krzywiński. – Trzeba wykluczyć tylko odzież posiadającą suwaki. Oczywiście suwaki pojawiły się już w latach 30 XX wieku, ale np. sweter z suwakiem, to była już niesamowita moda z górnej półki.
Spotkanie zakończyło się wyjazdem na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich, na którym po ekshumacji w 1951 r. pochowano Felicję Korzeniowską ps. Czarna Marysia – sanitariuszkę 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, poległą w bitwie pod Juliopolem 19 lipca 1944 r. Zebrani odwiedzili także jej kolejny grób na cmentarzu parafialnym, gdzie w symbolicznej urnie spoczywają prochy przeniesione z cmentarza w Czerniawach.
Stowarzyszenie Wołyński Rajd Motocyklowy planuje upamiętnienie kwatery 147 na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich, gdzie po pierwszej ekshumacji spoczywały szczątki Czarnej Marysi, a także innych Polaków, których ciała ekshumowano po wojnie i tam pochowano. Aleksander Lewtak w swojej książce „Bitwa w Lesie Stockim” wymienia nazwiska partyzantów poległych w bitwie w Lesie Stockim 24 maja 1945 r., w której brali udział żołnierze Mariana Bernaciaka ps. Orlik, dowódcy jednego z największych ugrupowań partyzanckich powstałych po rozwiązaniu Armii Krajowej – z połączonymi siłami NKWD 0 UB i MO. W tzw. lesie rządowym pochowano wtedy zabitych Jana Piecyka ps. Niezapominajka, Romana Szymonika ps. Bystry, Zdzisława Szczęsnego ps. Stracony, Zdzisława Pastuszkę ps. Karaś, Wacława Buksińskiego ps. Budzik oraz 3 lub 4 nieznanych. Przypuszcza się też, że w Kazimierzu na Czerniawach pochowani zostali również Polacy rozstrzelani przez Niemców w Puławach 17 stycznia 1944 r., których ciała ekshumowano z Wronowa.
Skomentuj
Dodane komentarze (3)
-
@ityle: a najłatwiej krytykować przed komputerem i niby patrzeć na ręce, widząc to, czego nie ma :-(
-
zabawa starych dzieci w Indian tylko temu, iże antyminister kultury dofinansowuje owe harce, potrzebne to jak wrzód tam, gdzie wstydzę powiedzieć się wam
-
"Stanisław Likiernik to postać nietuzinkowa. Żołnierz podziemnego ZWZ-AK, uczestnik wielu akcji warszawskiej konspiracji i Kedywu. Jako żołnierz Oddziału Dyspozycyjnego Kolegium „A„ (potem jako pluton „Śnicy„ włączony do baonu „Zośka„) podczas Powstania Warszawskiego walczył w składzie Zgrupowania „Radosław”. Z tym zgrupowaniem przemierzył cały szlak bojowy od Woli, poprzez Starówkę, aż do Czerniakowa. „Staszek” brał udział w niebywale dramatycznej próbie przebicia korytarza ze Starówki do Śródmieścia i jako jeden z nielicznych przeszedł drogą naziemną do powstańczego Śródmieścia. Po upadku Czerniakowa dostał się do niemieckiej niewoli, cudem zachowując życie. W 1946 r. wyjechał do Francji, gdzie ukończył studia i pracował w fabryce Philipsa. Kilkakrotnie odwiedzał Polskę, bo jak sam mocno podkreśla - jest Polakiem o żydowskich korzeniach, a nie odwrotnie. Wojenne przeżycia naszego bohatera Stanisława Likiernika „Staszka” (i jeszcze dzieje Krzysztofa Sobieszczańskiego „Kolumba”) posłużyły za kanwę dla Romana Bratnego kiedy tworzył tytułową postać „Kolumba” w swej powieści ”Kolumbowie rocznik 20”. A sam ”Staszek” spisał swe wspomnienia w książce zatytułowanej Diabelne szczęście czy palec Boży?"
Przeczytajcie co sądzi On o tzw. rekonstrukcjach?> Powiedział: ... nie życzę sobie, żeby nas ktos udawał... "
ps. rekonstruować, kiedy na świecie nie ma żyjacych tych wydarzeń. Chyba rok temu pokazywaliście rekonstrukcje obowiazkowych dostaw. Byli : milicjanci, chłop i jego syn. Obejrzyjcie minę " syna".
Przeczytajcie co sądzi On o tzw. rekonstrukcjach?> Powiedział: ... nie życzę sobie, żeby nas ktos udawał... "
ps. rekonstruować, kiedy na świecie nie ma żyjacych tych wydarzeń. Chyba rok temu pokazywaliście rekonstrukcje obowiazkowych dostaw. Byli : milicjanci, chłop i jego syn. Obejrzyjcie minę " syna".