"(Ab)normalizacja" – wystawa gwiazdy Maratonu Akademii Odkryć Fotograficznych - profesora Štreita prowokuje do refleksji nie tylko o czeskiej drodze od „normalizacji” do wolności. Warto ją zobaczyć.
W ramach Maratonu Akademii Odkryć Fotograficznych towarzyszących 14. edycji Festiwalu Dwa Brzegi na kazimierskim zamku otwarto wystawę profesora Jindricha Štreita "(Ab)Normalizacja".
- Tytuł "(Ab)Normalizacja" został wymyślony przez pisarza Ludvika Vaculika i charakteryzuje zarówno czas (normalizacja Husaka), jak i absurdalność tego, co miało być normalne za pomocą normalizacji, i do tej pory ożywiło szare i kiczowate rytuały – czytamy w opisie wystawy.
Czarno – białe zdjęcia mają z jednej strony wymiar dokumentalny - pokazują, jak ludzie żyli w czasie wspomnianej normalizacji – czyli w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku w Czechosłowacji. Porażająca jest siermiężność tamtego życia, którą pamiętamy takze z polskich domów, z polskich ulic, wszechogarniająca szarość i beznadzieja – taka sama na zdjęciach ślubnych, uroczystości rodzinnych czy z ceremonii pogrzebowej. Ta siermiężność jednak nie przytłoczyła pragnienia wolności, które mimo prześladowań zakończyło się obaleniem komunizmu i przemianami ustrojowymi.
- Optymizm tej wystawy polega na tym, że kończy się ona zdjęciami z 1989 r., tym, że prowadzi nas ona w lepsze miejsce, w którym nie ma ustroju, który by nas zniewalał. Oczywiście jest to wystawa prof. Štreita z Republiki Czeskiej, ale tam dokładnie chodziło o to samo co u nas. Ta wystawa jest uniwersalna. Ważna dla krajów, które były za żelazną kurtyną. Pokazuje w sposób bardzo dobitny smutek życia w tamtych czasach, tę siermiężność życia. Mam nadzieję, że dla młodych odbiorców, dla których te zdjęcia są lekcją historii, będzie to okazja do refleksji: doceńmy to, co mamy teraz – mówi Arkadiusz Gola pedagog z Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie.
Doceńmy to, co udało nam się osiągnąć po roku 1989, by nie trzeba było tej wystawy przeżywać na nowo w rzeczywistości, gdy komuś znowu zamarzy się kolejna normalizacja, ujednolicenie życia obywateli. Historia przecież lubi się powtarzać…
- Tytuł "(Ab)Normalizacja" został wymyślony przez pisarza Ludvika Vaculika i charakteryzuje zarówno czas (normalizacja Husaka), jak i absurdalność tego, co miało być normalne za pomocą normalizacji, i do tej pory ożywiło szare i kiczowate rytuały – czytamy w opisie wystawy.
Czarno – białe zdjęcia mają z jednej strony wymiar dokumentalny - pokazują, jak ludzie żyli w czasie wspomnianej normalizacji – czyli w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku w Czechosłowacji. Porażająca jest siermiężność tamtego życia, którą pamiętamy takze z polskich domów, z polskich ulic, wszechogarniająca szarość i beznadzieja – taka sama na zdjęciach ślubnych, uroczystości rodzinnych czy z ceremonii pogrzebowej. Ta siermiężność jednak nie przytłoczyła pragnienia wolności, które mimo prześladowań zakończyło się obaleniem komunizmu i przemianami ustrojowymi.
- Optymizm tej wystawy polega na tym, że kończy się ona zdjęciami z 1989 r., tym, że prowadzi nas ona w lepsze miejsce, w którym nie ma ustroju, który by nas zniewalał. Oczywiście jest to wystawa prof. Štreita z Republiki Czeskiej, ale tam dokładnie chodziło o to samo co u nas. Ta wystawa jest uniwersalna. Ważna dla krajów, które były za żelazną kurtyną. Pokazuje w sposób bardzo dobitny smutek życia w tamtych czasach, tę siermiężność życia. Mam nadzieję, że dla młodych odbiorców, dla których te zdjęcia są lekcją historii, będzie to okazja do refleksji: doceńmy to, co mamy teraz – mówi Arkadiusz Gola pedagog z Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opawie.
Doceńmy to, co udało nam się osiągnąć po roku 1989, by nie trzeba było tej wystawy przeżywać na nowo w rzeczywistości, gdy komuś znowu zamarzy się kolejna normalizacja, ujednolicenie życia obywateli. Historia przecież lubi się powtarzać…