W Galerii Izdebska – Łazorek trwa wystawa retrospektywna malarstwa Stanisława Jana Łazorka. Artysty, który uważany jest za jednego z największych malarzy Kazimierza Dolnego, którzy ukształtowali wizerunek tego szczególnego nadwiślańskiego miasteczka.
Stanisław Jan Łazorek urodził się w 1938 roku w Aksamowicach koło Przemyśla. W latach 1958 – 1964 student na Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Pierwszy raz do Kazimierza Dolnego przyjeżdża w 1961 roku, od tej pory staje się częstym bywalcem w miasteczku. W 1997 roku otwiera swoją autorską galerię. Jego malarstwo odnosi coraz większe sukcesy, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Umiera tragiczną śmiercią 30 grudnia 2000 roku w Warszawie. Pochowany 13 stycznia 2001 roku w Kazimierzu Dolnym. W dniu 23 czerwca 2002 roku z inicjatywy Kazimierskiej Konfraterni Sztuki zostaje pośmiertnie odznaczony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Kazimierza Dolnego.
A tak to się zaczęło...
Przygoda Łazorka z Kazimierzem Dolnym rozpoczęła się od zwykłego wypadu na wakacje. Będąc jeszcze studentem, wybrał się na krótki odpoczynek właśnie do Kazimierza. Zakochał się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia.
- To miasteczko z prawdziwym rynkiem o kocich łbach i ze studnią, z jedną renesansową kamienicą naprawdę piękną, z białymi kościołami na wzniesieniach i wzgórzach oczarowało mnie, jakbym znalazł się w jakimś nieznanym mi teatrze – pisał S.J. Łazorem w 1981 r. w lubelskiej „Kamenie”
Potem przyjeżdżał tu już co roku, ale by malować. Wyruszał samotnie w plener na miesiąc, dwa. Z czasem zamieszkał tu na stałe.
Malarstwo i osobowość Łazorka
Tematem jego obrazów jest niemal wyłącznie Kazimierz Dolny. Malował w jasnych, pastelowych tonacjach, nadając swoim dziełom łagodny, liryczny klimat.
W czasach, gdy zaczynał tworzyć, artysta kojarzony był z człowiekiem osamotnionym, nie rozumianym przez otoczenie, dziwakiem, żyjącym w swoim świecie, tworzącym w zamknięciu. Łazorek ten mit obalił. Malował w plenerze, nie ukrywał się, nie stronił od rozmów i spotkań z ludźmi. Podczas gdy inni się izolowali, zamykali w galeriach, on swoje prace wystawiał pod gołym niebem, jako pierwszy zaczął też je sprzedawać na kazimierskim rynku.
Nie obyło się bez krytyki. Jedni twierdzili, że maluje za dużo i za szybko, inni, że maluje pod niewybredne gusta. Ale Łazorek tymi uwagami się nie przejmował. Po prostu robił swoje. Nie obchodziły go ani obowiązujące mody, ani zapotrzebowanie rynku. On malował zgodnie ze swoją naturą, dając tym samym prawdę o sobie. Bo dla niego najważniejsza była twórczość, jej efekty każdy miał prawo oceniać inaczej. Dlatego nie krytykował nigdy młodych artystów, którzy często podpatrywali sposób, w jaki on maluje i czasem wprost go naśladowali. Ale Łazorek patrzył na nich pełen życzliwości, doradzał, nie stronił od pomocy. Nic więc dziwnego, że ludzie go kochali.
Wielkie sukcesy
Wiele obrazów Łazorka zakupiły polskie ambasady, kilkadziesiąt prac znajduje się w polskich placówkach dyplomatycznych, w zbiorach prywatnych w kraju oraz w Anglii, USA, Austrii, RFN, Japonii, Norwegii, na Węgrzech, Turcji, Belgii, Jugosławii, Grecji, Kanadzie. W dorobku artystycznym posiadał 75 wystaw indywidualnych, m.in. w Krakowie, Sztokholmie, Nowym Jorku, Gorlicach oraz wiele wystaw zagranicznych, m.in. udział w pokazach sztuki polskiej w Wiedniu, Pradze, Berlinie, Brukseli, Nowej Zelandii, Oslo, Tunisie. Brał udział w 58 wystawach ogólnopolskich, okręgowych i poplenerowych oraz „Interart” 1989, 1990.
Dziś pozostały wspomnienia
Z okazji szóstej rocznicy śmierci artysty zorganizowane zostało specjalne spotkanie, poświęcone pamięci S. J. Łazorka, które 30 grudnia ubiegłego roku odbyło się w Galerii Izdebska – Łazorek. Pomysłodawcą spotkania jak i ekspozycji znajdującej się w galerii jest żona malarza Mieczysława Izdebska – Łazorek. Jak sama mówi, nie był to tylko jej pomysł, ale i dawnych przyjaciół artysty oraz turystów, którzy odwiedzając galerię, pytali o Łazorka, o jakieś pamiątki z nim związane, zdjęcia. Teraz w miejscu, gdzie kiedyś Łazorek tworzył, możemy obejrzeć wiele zdjęć z prywatnych albumów, poczytać wycinki z gazet, artykuły o różnorodnej, czasem dość zabawnej treści, powspominać.
Na spotkanie zostali zaproszeni przede wszystkim przyjaciele malarza, ludzie, którzy byli mu bliscy. I przybyło ich bardzo wielu.
- Wydaje się, jakby on tu nadal był – to często powtarzane słowa.
Nie zabrakło też ciepłych słów, podziękowań, uśmiechów i wzruszeń. Niektórzy dzielili się swoimi wspomnieniami głośno, inni w milczeniu ocierali łzy. Bez wątpienia jednak wszyscy zachowali o nim miłe i pełne humoru wspomnienia, bo takim właśnie człowiekiem był.
Kazimierz Dolny od zawsze był miastem artystów i tak pewnie będzie już zawsze. Wielu z nich tu właśnie tworzy, bo tak jak Łazorek odnaleźli w tym miejscu spokój i natchnienie, inaczej mówiąc sacrum, swoje miejsce na ziemi.
Agnieszka Skrzyńska
Fot. Grzegorz Szafranek
A tak to się zaczęło...
Przygoda Łazorka z Kazimierzem Dolnym rozpoczęła się od zwykłego wypadu na wakacje. Będąc jeszcze studentem, wybrał się na krótki odpoczynek właśnie do Kazimierza. Zakochał się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia.
- To miasteczko z prawdziwym rynkiem o kocich łbach i ze studnią, z jedną renesansową kamienicą naprawdę piękną, z białymi kościołami na wzniesieniach i wzgórzach oczarowało mnie, jakbym znalazł się w jakimś nieznanym mi teatrze – pisał S.J. Łazorem w 1981 r. w lubelskiej „Kamenie”
Potem przyjeżdżał tu już co roku, ale by malować. Wyruszał samotnie w plener na miesiąc, dwa. Z czasem zamieszkał tu na stałe.
Malarstwo i osobowość Łazorka
Tematem jego obrazów jest niemal wyłącznie Kazimierz Dolny. Malował w jasnych, pastelowych tonacjach, nadając swoim dziełom łagodny, liryczny klimat.
W czasach, gdy zaczynał tworzyć, artysta kojarzony był z człowiekiem osamotnionym, nie rozumianym przez otoczenie, dziwakiem, żyjącym w swoim świecie, tworzącym w zamknięciu. Łazorek ten mit obalił. Malował w plenerze, nie ukrywał się, nie stronił od rozmów i spotkań z ludźmi. Podczas gdy inni się izolowali, zamykali w galeriach, on swoje prace wystawiał pod gołym niebem, jako pierwszy zaczął też je sprzedawać na kazimierskim rynku.
Nie obyło się bez krytyki. Jedni twierdzili, że maluje za dużo i za szybko, inni, że maluje pod niewybredne gusta. Ale Łazorek tymi uwagami się nie przejmował. Po prostu robił swoje. Nie obchodziły go ani obowiązujące mody, ani zapotrzebowanie rynku. On malował zgodnie ze swoją naturą, dając tym samym prawdę o sobie. Bo dla niego najważniejsza była twórczość, jej efekty każdy miał prawo oceniać inaczej. Dlatego nie krytykował nigdy młodych artystów, którzy często podpatrywali sposób, w jaki on maluje i czasem wprost go naśladowali. Ale Łazorek patrzył na nich pełen życzliwości, doradzał, nie stronił od pomocy. Nic więc dziwnego, że ludzie go kochali.
Wielkie sukcesy
Wiele obrazów Łazorka zakupiły polskie ambasady, kilkadziesiąt prac znajduje się w polskich placówkach dyplomatycznych, w zbiorach prywatnych w kraju oraz w Anglii, USA, Austrii, RFN, Japonii, Norwegii, na Węgrzech, Turcji, Belgii, Jugosławii, Grecji, Kanadzie. W dorobku artystycznym posiadał 75 wystaw indywidualnych, m.in. w Krakowie, Sztokholmie, Nowym Jorku, Gorlicach oraz wiele wystaw zagranicznych, m.in. udział w pokazach sztuki polskiej w Wiedniu, Pradze, Berlinie, Brukseli, Nowej Zelandii, Oslo, Tunisie. Brał udział w 58 wystawach ogólnopolskich, okręgowych i poplenerowych oraz „Interart” 1989, 1990.
Dziś pozostały wspomnienia
Z okazji szóstej rocznicy śmierci artysty zorganizowane zostało specjalne spotkanie, poświęcone pamięci S. J. Łazorka, które 30 grudnia ubiegłego roku odbyło się w Galerii Izdebska – Łazorek. Pomysłodawcą spotkania jak i ekspozycji znajdującej się w galerii jest żona malarza Mieczysława Izdebska – Łazorek. Jak sama mówi, nie był to tylko jej pomysł, ale i dawnych przyjaciół artysty oraz turystów, którzy odwiedzając galerię, pytali o Łazorka, o jakieś pamiątki z nim związane, zdjęcia. Teraz w miejscu, gdzie kiedyś Łazorek tworzył, możemy obejrzeć wiele zdjęć z prywatnych albumów, poczytać wycinki z gazet, artykuły o różnorodnej, czasem dość zabawnej treści, powspominać.
Na spotkanie zostali zaproszeni przede wszystkim przyjaciele malarza, ludzie, którzy byli mu bliscy. I przybyło ich bardzo wielu.
- Wydaje się, jakby on tu nadal był – to często powtarzane słowa.
Nie zabrakło też ciepłych słów, podziękowań, uśmiechów i wzruszeń. Niektórzy dzielili się swoimi wspomnieniami głośno, inni w milczeniu ocierali łzy. Bez wątpienia jednak wszyscy zachowali o nim miłe i pełne humoru wspomnienia, bo takim właśnie człowiekiem był.
Kazimierz Dolny od zawsze był miastem artystów i tak pewnie będzie już zawsze. Wielu z nich tu właśnie tworzy, bo tak jak Łazorek odnaleźli w tym miejscu spokój i natchnienie, inaczej mówiąc sacrum, swoje miejsce na ziemi.
Agnieszka Skrzyńska
Fot. Grzegorz Szafranek
Dla niektorych okazja to takiego zachowania.
Wstretne to i bardzo niskie.
Nie znalam pana S.J.Łazorka,nie mam Jego obrazów, ale wstyd mi za innych.Uszanujcie to co robił ,nie szukajcie okazji do.............. .