Za nami kolejny wieczór z cyklu Kazimierskiego Klubu Komedii. Tym razem przed korzeniową publicznością wystąpił Teatr Improwizacji Poławiacze Pereł.
Kazimierski Klub Komediowy działa w Kazimierzu Dolnym od niedawna. Mimo to przyciąga ludzi jak magnes. W minioną sobotę na maleńkiej scenie w Przystanku Korzeniowa wystąpili Poławiacze Pereł.
- Będziemy się bawić improwizacją sceniczną – mówi Przemysław Buksiński. – Improwizacja powstała w latach 70-tych w Wielkiej Brytanii. Tutaj wszystko zależy od publiczności. To wy nam dajecie sugestie do scen, to wy nas prowadzicie, decydujecie, co kto ma powiedzieć w trakcie sceny, kto może być jakim bohaterem, wypisujecie karteczki, które my potem wykorzystujemy w scenach, korzystamy z nich w momencie przedstawianej historii. Czego potrzebujemy od Was? Sugestii. My często zadajemy pytania publiczności. Gdzie mamy zagrać? W jakim miejscu? Z jakim bohaterem? Jaki problem mamy do rozwiązania? I zgodnie z tym sugestiami realizujemy jakiś tam nasz albo też zewnętrzny cel.
Poławiacze Pereł to teatr improwizacji. Podczas występów na scenie zaskakują publiczność w każdy możliwy sposób. Są skecze, etiudy, komedie, farsy, dramaty i otwarte czytania. A w spektaklu udział biorą wszyscy, zarówno improwizatorzy, jak i przybyli goście. Nawet przedmioty, które znalazły się akurat „pod ręką”.
- Spektakle Poławiaczy są każdorazowo eksperymentem, są wyzwaniem, są skokiem na „głęboką wodę” – czytamy na stronie internetowej Poławiaczy Pereł. – Przed ich rozpoczęciem nikt (nawet aktorzy) nie wie, co się wydarzy, jakie tematy zostaną poruszone, jakie historie opowiedziane i jakie tajemnice ujawnione? Scena i widownia powołują do życia bohaterów, bohaterowie mierzą się z problemami, rozwiązują je lub są nimi przygniatani.
Improwizatorzy są otwarci na nowe światy swoich opowieści. Gdy publiczność zdecyduje, że akcja toczy się na siłowni, aktorzy sprostają temu wyzwaniu. Podczas występu w Korzeniowej mogliśmy przekonać się, że jest to możliwe. Gdy pojawił się pomysł, by scena rozegrana została w Kazimierzu Dolnym, tak też się stało. Była też opowieść o staruszce, która lubiła kiwi oraz inna o skrzypku na dachu i kocie o imieniu Miau. Historie tworzone przez Poławiaczy Pereł wzbudzały zachwyt i rozweselały największych ponuraków. Będąc uczestnikiem takiej improwizacji po prostu nie sposób się było nie śmiać.
Skomentuj
Dodane komentarze (1)
-
nie takie znów perły