Peelling świętego Mikołaja

Skomentuj (7)

zobacz więcej (18)

Lato w Miasteczku to także czas na remonty. Trwa właśnie restauracja najpiękniejszych kazimierskich kamienic – Mikołajskiej w Rynku i Celejowskiej przy ulicy Senatorskiej. Przyjrzyjmy się, jak pracują konserwatorzy.

W kawiarnianym ogródku u stóp Kamienicy pod świętym Mikołajem spotykam się z Aleksandrą Popławską, która w obu kazimierskich kamienicach kieruje pracami konserwatorskimi z ramienia Pracowni Konserwacji Malarstwa i Rzeźby w Krakowie. Rozmawiamy w cieniu prawie czterystu lat historii. Kamienice Przybyłowskie i Celejowska zostały pobudowane w najlepszych latach Miasteczka w wieku XVII, kiedy to Kazimierz zyskał miano Małego Gdańska ze względu na prowadzony z powodzeniem handel zbożem. Przypominają o tym dzisiaj choćby spichlerze zbożowe na ulicy Puławskiej, zwanej swego czasu właśnie Gdańskim Przedmieściem. Świeżo wzbogaceni na handlu kupcy kazimierscy wystawili w rynku wspaniale dekorowane kamienice, mające świadczyć o ich prestiżu i zasobności kiesy.

 

Manierystyczne fasady Kamienicy pod świętym Mikołajem aż kipią bogactwem wzorów. Płaskorzeźby, wykonane w tzw. sztucznym kamieniu, imitującym piaskowiec, przedstawiają głównie postaci świętych, z patronem właściciela kamienicy Mikołaja Przybyły na czołowym miejscu, co podkreślało przywiązanie właściciela do tradycji chrześcijańskich. Cztery zwierzęta pod oknami pierwszego piętra symbolizować miały, jak głosi tradycja, cechy charakteru wzorowego kupca, który powinien być lotny jak gryf, waleczny jak lew, uparty jak kozioł i przebiegły jak lis.

 

Teraz na czas remontu ta dekoracja została zasłonięta przez rusztowania i zieloną siatkę zabezpieczającą.

 

- Kazimierskie kamienice to przykład renesansu wysokiej klasy i o ogromnym uroku – mówi Aleksandra Popławska. - Konserwator stoi tu przed bardzo odpowiedzialnym zadaniem, trochę jak lekarz przed pacjentem – trzeba postawić prawidłową diagnozę, a potem wyleczyć...

Zanim przystąpiono do pracy przy obydwu kamienicach, najpierw wykonano dokumentację fotograficzną, opisową i rysunkową stanu zachowania budynków i dokonano analizy tego stanu i przyczyn powstania zniszczeń. Dopiero wtedy przystąpiono do oczyszczania metodą gommage.

 

- Przy oczyszczaniu tkanki zabytkowej stosujemy metody nieinwazyjne i do takich należy metoda gommage – mówi konserwator Popławska – to metoda i skuteczna, i bezpieczna.

Marta John – Koziak, kierownik zespołu konserwatorów, zaprasza na rusztowanie. Będę mogła z bliska przyjrzeć się wykonywanym pracom. Przechodząc na coraz wyższe kondygnacje, mijam pracowników z jaskrawo czerwonymi butelkami spryskiwaczy.

 

- To zwykła woda – informuje mnie moja przewodniczka. Służy do zwilżania powierzchni, które były poddane uzupełnieniom. Chodzi o to, by zapewnić stały poziom wilgotności w miejscach poddanych renowacji w ciągu pierwszych 3 – 4 dni, by zastosowane tu kity mineralne na bazie wapna dyspergowanego firmy Remmers mogły się związać w tak niesprzyjających – z powodu wysokich temperatur – warunkach.

 

Oględziny mamy rozpocząć od najwyższej kondygnacji. Metalowe rusztowania są ażurowe i drżą pod każdym stąpnięciem. Chociaż nie patrzę w dół zgodnie z zaleceniami pewnego mądrego osła („Nie patrz w dół! W dół nie patrz!), który w ten sposób leczył swój lęk wysokości, zatrzymuję się na trzeciej czy czwartej kondygnacji i czuję, że nie zrobię już ani kroku dalej.

- To rusztowanie jest całkowicie bezpieczne – słyszę głos jednego z pracowników. Wytrzymało potężną wichurę, jaka przeszła przez Kazimierz na początku naszej pracy. Może się pani nie bać. - To Marcin Chałubiński, konserwator, który wykonywał prace w górnych częściach attyki.

Wchodzę więc na przedostatni podest i oglądam dzieło pana Marcina. W najwyższej partii attyki występują oprócz stylizowanych frontonów – zwierzęta: pieski, a może delfiny? Trudno rozpoznać, bo attyka jest zniszczona najsilniej jako najbardziej podatna na czynniki atmosferyczne. Występują tu bardzo liczne odspojenia, spękania, wykruszenia oraz ubytki formy rzeźbiarskiej.

 

- Cegły pod kamiennym zwierzątkiem po odsłonięciu warstwy narzutowej sypały się jak puder albo cień do powiek – obrazowo wyjaśnia Marcin Chałubiński. – Niektóre trzeba było wymienić, inne wzmocnić specjalnym preparatem firmy Remmers. To taka przezroczysta substancja, która penetruje w głąb narzutu piaskowo wapiennego, konsolidując wszystkie rozspojone cząsteczki.

Osypujące się elementy formy rzeźbiarskiej zachowane z poprzedniej konserwacji zostały usunięte. Oryginał wzmocniono i zabezpieczono przed postępującą degradacją. Widać teraz użyte podczas poprzednich prac konserwatorskich metalowe rusztowania, podtrzymujące korpus pieska i jego pysk. One także zostały poddane konserwacji, zanim na nowo przysłoni je warstwa zaprawy sztukatorskiej.

 

- W tym miejscu będą liście akantu, a piesek będzie miał – o tutaj – łapkę. – Pan Marcin już widzi dekoracje, które trzeba będzie odtworzyć, tak jak fragment ślimaka z elementu okuciowego, zrekonstruowanego poniżej pieska czy delfina. Tu także najpierw przygotowano zbrojenia z odpornego na korozję drutu mosiężnego i na tak przygotowaną bazę wykonywano narzut z masy wapienno-piaskowej, na którym wzór ślimaka wyrównywany był już za pomocą specjalnego wózka. Wbrew pozorom zawód konserwatora wymaga dużej siły, skupienia i precyzji wykonania.

 

Z rusztowania rozciąga się wspaniały widok na rynek. Ręka mi drży, kiedy staram się to uwiecznić zza zielonej siatki. Zdjęcie Kamienicy Gdańskiej wykonuję już niestety przez osłonę.

Uff! I wreszcie mogę zejść niżej. W towarzystwie świętego Mikołaja, gdzie trwają prace zabezpieczające – czuję się już znacznie raźniej. Pani Marta z pomocą praktykantki zwilża wodą twarz biskupa i wyrównuje delikatnie powierzchnię po uzupełnieniu ubytków. Ciekawe, czy święty nie ma nic przeciwko takim kosmetycznym zabiegom poprawiającym jego ziemską urodę? Zwłaszcza, że to jeszcze nie koniec. Świętego Mikołaja czeka „makijaż”...

 

- Po uzupełnieniu wszystkich ubytków narzutu wapienno – piaskowego, z którego wykonane są dekoracje rzeźbiarskie, zostanie wykonane scalenie kolorystyczne farbami wapiennymi z dodatkiem pigmentów.– instruuje Marta John.

 

Powiedzcie sami, czy to nie przypomina wizyty u kosmetyczki?

Schodzimy wreszcie na sam dół, by przyjrzeć się pracom budowlanym, prowadzonym przez ekipę z lubelskiej filii firmy Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków w Warszawie. Tutaj odsłaniane są elementy konstrukcyjno – dekoracyjne sklepienia. Żadne malowidła ani ślady warstw malarskich w podcieniach nie zachowały się.

 

Idziemy przez rynek do Kamienicy Celejowskiej na ulicę Senatorską. Płyta rynku jest wyjątkowo stabilna... Nie przypuszczałam w ogóle, że można tak patrzeć na rynek... Staram się cieszyć każdym pewnym krokiem, bo za chwilę znów trzeba będzie wspinać się na rusztowania kolejnej remontowanej kamienicy. Widoki będą zapewne równie piękne jak z attyki kamienicy mikołajskiej, tylko czy będę je umiała właściwie ocenić? Czy będę je w stanie w ogóle obejrzeć?!

Drewniane rusztowania przy Muzeum Nadwiślańskim okazują się jednak wyjątkowo miłą niespodzianką. Masywna konstrukcja przesycona zapachem schnącego drewna budzi poczucie bezpieczeństwa. Bez obaw wychodzę na ostatnią kondygnację rusztowania tuż za swoja przewodniczką.

 

- Rusztowania drewniane stawia się bardzo rzadko. Ale tu stanęły. Wynika to z konstrukcji samej attyki – bardzo trudno byłoby postawić rusztowanie metalowe na plecach attyki. Ich zaletą jest znaczna szerokość, co daje dobry ogląd na wykonane prace – mówi pani Marta.

O poczuciu bezpieczeństwa jakoś nic nie wspomina...

 

- Wszyscy konserwatorzy są przyzwyczajeni do pracy na wysokości i każdy z nas przeszedł odpowiednie badania, zna przepisy BHP. Poza tym zawsze jesteśmy bardzo ostrożni – dodaje pani Marta, jakby czytając w moich myślach.

 

Na rusztowaniach także pracują konserwatorzy. Nożykami szewskimi, skalpelami, szczotkami z włosia przeprowadzają doczyszczanie fasady po podstawowym zabiegu, jakim było czyszczenie metodą suchą gommage.

 

- To jest bardzo dobra metoda, zwłaszcza przy tego typu realizacjach – mówi pani Marta. – Opatentowana przez firmę Gommage, polega ona na dobraniu odpowiedniego ścierniwa i ciśnienia do powierzchni oczyszczanej. Wiadomo, że bardzo łatwo jest obiekt przeczyścić uszkodzić, zniszczyć, ale ta metoda zapewnia bezpieczeństwo powierzchni oczyszczanej – odpowiednio dobrane kruszywo nie niszczy podłoża, ale jedynie usuwa brud powierzchniowy. - Co jest tym kruszywem? – To już tajemnica firmy... Najważniejsze, że ta metoda jest tak łagodna, że działa niemal jak peelling na twarzy…

 

Maszkarony z attyki Kamienicy Celejowskiej, bardzo zniszczone ze sterczącymi metalowymi zbrojeniami uszu czy pysków, wyglądają zupełnie niegroźnie – nawet przyjaźnie nastawione do przybyszów. Nic dziwnego. Przed chwilą głaskała je ręka konserwatora. Sama przyjemność!

Z ostatniej kondygnacji rusztowań nad celejowską attyką rozpościera się wspaniały widok! Na Wisłę i płynące po niej korable. Na Klasztor Reformatów ponad dachami kazimierskich domów i domków. Na Farę, zasłoniętą nieco przez attyki kamienic przy rynku.

 

Najpóźniej w końcu sierpnia br. znikną z fasady Kamienicy Mikołajskiej rusztowania i zielone siatki. Kamienica Celejowska zostanie odkryta – przy sprzyjających warunkach atmosferycznych – dopiero 30 października. Znów odsłoni się wspaniały widok na te cuda polskiego manieryzmu! Kolejny raz zostanie im podarowane młodość i piękno.

Skomentuj



Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę