Nie ma już Żydów w Kazimierzu. Ślady ich wielowiekowej tu obecności jednak pozostały. I to o nich była ta opowieść połączona z wędrówką po Miasteczku.
Kazimierscy Żydzi. Przed wojną było ich Miasteczku nawet pięćdziesiąt procent. Dzisiaj pozostały po nich już tylko miejsca i wspomnienia.
Śladami kazimierskiej wspólnoty żydowskiej poprowadziły turystów w ramach Pardes Festival – Spotkań z Kulturą Żydowską przewodniczki z Licencji na Oprowadzanie. Mały Rynek, Grodarz, Rynek, ul. Lubelska, kirkuty – każde z tych miejsc wyzwalało kolejne opowieści ubarwione ciekawostkami i anegdotami. Zebrani mogli usłyszeć między innymi, jak to słynny cadyk kazimierski Ezechiel Taub, którego szczątki spoczywają na dawnym cmentarzu przy Lubelskiej, zatrzymał laską wzburzone wody Grodarza i uratował miasto przed powodzią. Dzisiaj ta historia wywołuje raczej uśmiech niedowierzania, bo Grodarz zwykle przypomina łagodny strumyk, co płynie sobie z wolna, a ostatnio nawet przestał płynąć.
Ale kiedyś inne były czasy… inny był Grodarz…. A że tak było w istocie i żydowski Kuzmir różnił się znacznie od dzisiejszego Kazimierza, uczestnicy spaceru mogli się przekonać porównując to, co widzieli podczas wycieczki, z archiwalnymi ilustracjami, prezentowanymi przez panie przewodniczki.
Spacer mimo niepewnej pogody zgromadził kilkadziesiąt osób. Najwytrwalsi mimo nasilającego się deszczu i zmroku dotarli do kazimierskiej Ściany Płaczu, gdzie kończy się Opowieść i zapętla Los – na wielu bowiem macewach wypisane są tradycyjne hebrajskie inskrypcje nagrobne „Niech jego (jej) dusza będzie związana w węzełku wiecznego życia”.