To akcje bez precedensu w gminie Kazimierz Dolny. W obu uczestniczyli
tłumnie mieszkańcy Parchatki i Wierzchoniowa w różnym wieku – od małych
dzieci po osoby starsze, nawet o kulach. W ostatni weekend przez godzinę
blokowali oni w swoich miejscowościach drogi, domagając się w ten
sposób budowy chodników dla poprawy bezpieczeństwa.
Im lepszy jest stan dróg na terenie gminy, tym większa jest prędkość poruszających się po nich samochodów. To, co dla jednych oznacza: lepiej, dla innych znaczy nie tyle gorzej, co wręcz niebezpiecznie. Chodzi o pieszych, o których przy remontach tych dróg zapomniano. Jak mają się poruszać po szosach, po których jadą rozpędzone auta? Poboczem? Ani w Parchatce, ani w Wierzchoniowie go nie widać.
- W Wierzchoniowie praktycznie nie ma pobocza – mówi radny Rady Miejskiej Jakub Pruchniak. – Jest zarośnięte wysokimi chwastami, a obok biegnie głęboki rów melioracyjny i nie widać, gdzie kończy się pobocze, a gdzie zaczyna dół. Pobocze jest koszone raz do roku. W zimie po odśnieżaniu szosy zalegają na nim zwały błota pośniegowego. Jak więc z niego bezpiecznie korzystać?
Rozwiązaniem byłby chodnik przynajmniej po jednej stronie drogi. W obu miejscowościach taki chodnik co prawda istnieje, ale nie łączy wszystkich posesji.
- Gdyby nie Euro 2012 i starania ówczesnych władz o wpisanie Puław, Kazimierza Dolnego i Nałęczowa do katalogu ofertowego na pobyt dla drużyn uczestniczących w turnieju piłkarskim Euro 2012 to pewnie do tej pory nie mielibyśmy chodnika w Wierzchoniowie, a tak przynajmniej jest kawałek w centrum wsi – mówi radny Pruchniak.
Ten kawałek to jednak zbyt mało, by bezpiecznie pieszo czy rowerem można się było poruszać w obrębie miejscowości.
- Chodnik jest nam bardzo potrzebny. Ten kawałek w centrum to za mało – każdy przecież musi dojść na przystanek, na zakupy do sklepu czy w niedzielę do kaplicy – mówi sołtys Wierzchoniowa Tomasz Lenart.
- Czujemy się zagrożeni. Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować w naszej wsi. Boimy się puścić dzieci do sklepu, bo nie ma chodnika. Kierowcy w ogóle nie zważają na pieszych, na rowerzystów, uważają, że jak przejadą 10 cm od kół naszych rowerów, to nic się nie dzieje. Nie traktują nas jak uczestników ruchu drogowego i tworzą się bardzo niebezpieczne sytuacje – mówi mieszkanka Wierzchoniowa Anna Cholewa.
Wśród tych bardzo niebezpiecznych sytuacji są wypadki śmiertelne.
- W przeciągu ostatnich 7 lat zdarzyły się trzy takie wypadki – mówi radny Pruchniak.
Ofiary także liczą mieszkańcy Parchatki. „Tu zginęła nasza sąsiadka”, „Tu zginął mężczyzna”, „Tu została potrącona 12 – letnia dziewczynka” – bannery z takimi napisami pojawiły się w przy jezdni ponad tydzień temu.
- Przygotowaliśmy 16 takich bannerów – mówi sołtys Parchatki i radny miejski Ryszard Rybczyński. – Oznaczyliśmy nimi przede wszystkim te miejsca, w których doszło do tragedii. Przedstawiamy statystyki, bo o tym wszystkim nie da się zapomnieć.
Takie statystyki pojawiły się też na transparentach podczas weekendowej akcji protestacyjnej na jedynym przejściu dla pieszych w Parchatce. Przez ostatnich 10 lat doszło w tej miejscowości do 84 wypadków, w których rannych zostało 19 osób, a 5 osób zmarło. Podobna akcja miała miejsce dzień później w Wierzchoniowie.
„55 lat czekania na chodnik? Mamy dość!” – głosił jeden z transparentów w Parchatce.
„Protest! Chcemy chodnik!!!” – to napis na wielkim transparencie w Wierzchoniowie.
To akcje bez precedensu w gminie Kazimierz Dolny. W obu uczestniczyli tłumnie mieszkańcy w różnym wieku – od małych dzieci po osoby starsze, które przyszły na protest nawet o kulach.
Trudno się dziwić determinacji mieszkańców obu wsi. Parchatka walczy o chodnik od 55 lat, Wierzchoniów od lat 20. Od 3 lat regularnie do władz wojewódzkich gmina Kazimierz Dolny składa wnioski o dofinansowanie na budowę chodników w obu miejscowościach. Sama zabezpiecza w swoim budżecie 60% środków na te inwestycje. Gotowe są także dokumentacje projektowe. I nic się w tej sprawie dalej nie dzieje.
- Parchatka jest miejscowością o zwartej zabudowie. Na odcinku 2200 m jest tylko 1 przejście dla pieszych. Jest pewien odcinek chodnika. Brakuje nam 469m od strony Puław – i o ten kawałek w tym roku walczymy szczególnie – i 810 m od drogi zbędowickiej w stronę Kazimierza – mówi radny Rybczyński. - Walczymy także o odcinkowy pomiar prędkości.
- Oczekujemy, że przez całą długość naszej miejscowości będzie można bezpiecznie przejść – mówi radny Pruchniak z Wierzchoniowa. – Brakuje nam 900 m chodnika i nie oczekujemy, że będzie to chodnik po obu stronach drogi. W tym roku chcielibyśmy, żeby został on zrobiony w stronę Bochotnicy, bo na to jest gotowa dokumentacja.
Parchatka protestowała w sobotę, a Wierzchoniów w niedzielę 30 sierpnia przez godzinę blokując drogę. Mieszkańcy spacerowali przez przejście, skandując żądania chodnika. Ruchem sprawnie kierowała policja, co kwadrans rozładowując tworzące się korki.
- Jesteśmy z Wami! – mówili policjanci po proteście w Wierzchoniowie.
Czy władze wojewódzkie usłyszą ten głos mieszkańców?
- W Wierzchoniowie praktycznie nie ma pobocza – mówi radny Rady Miejskiej Jakub Pruchniak. – Jest zarośnięte wysokimi chwastami, a obok biegnie głęboki rów melioracyjny i nie widać, gdzie kończy się pobocze, a gdzie zaczyna dół. Pobocze jest koszone raz do roku. W zimie po odśnieżaniu szosy zalegają na nim zwały błota pośniegowego. Jak więc z niego bezpiecznie korzystać?
Rozwiązaniem byłby chodnik przynajmniej po jednej stronie drogi. W obu miejscowościach taki chodnik co prawda istnieje, ale nie łączy wszystkich posesji.
- Gdyby nie Euro 2012 i starania ówczesnych władz o wpisanie Puław, Kazimierza Dolnego i Nałęczowa do katalogu ofertowego na pobyt dla drużyn uczestniczących w turnieju piłkarskim Euro 2012 to pewnie do tej pory nie mielibyśmy chodnika w Wierzchoniowie, a tak przynajmniej jest kawałek w centrum wsi – mówi radny Pruchniak.
Ten kawałek to jednak zbyt mało, by bezpiecznie pieszo czy rowerem można się było poruszać w obrębie miejscowości.
- Chodnik jest nam bardzo potrzebny. Ten kawałek w centrum to za mało – każdy przecież musi dojść na przystanek, na zakupy do sklepu czy w niedzielę do kaplicy – mówi sołtys Wierzchoniowa Tomasz Lenart.
- Czujemy się zagrożeni. Nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować w naszej wsi. Boimy się puścić dzieci do sklepu, bo nie ma chodnika. Kierowcy w ogóle nie zważają na pieszych, na rowerzystów, uważają, że jak przejadą 10 cm od kół naszych rowerów, to nic się nie dzieje. Nie traktują nas jak uczestników ruchu drogowego i tworzą się bardzo niebezpieczne sytuacje – mówi mieszkanka Wierzchoniowa Anna Cholewa.
Wśród tych bardzo niebezpiecznych sytuacji są wypadki śmiertelne.
- W przeciągu ostatnich 7 lat zdarzyły się trzy takie wypadki – mówi radny Pruchniak.
Ofiary także liczą mieszkańcy Parchatki. „Tu zginęła nasza sąsiadka”, „Tu zginął mężczyzna”, „Tu została potrącona 12 – letnia dziewczynka” – bannery z takimi napisami pojawiły się w przy jezdni ponad tydzień temu.
- Przygotowaliśmy 16 takich bannerów – mówi sołtys Parchatki i radny miejski Ryszard Rybczyński. – Oznaczyliśmy nimi przede wszystkim te miejsca, w których doszło do tragedii. Przedstawiamy statystyki, bo o tym wszystkim nie da się zapomnieć.
Takie statystyki pojawiły się też na transparentach podczas weekendowej akcji protestacyjnej na jedynym przejściu dla pieszych w Parchatce. Przez ostatnich 10 lat doszło w tej miejscowości do 84 wypadków, w których rannych zostało 19 osób, a 5 osób zmarło. Podobna akcja miała miejsce dzień później w Wierzchoniowie.
„55 lat czekania na chodnik? Mamy dość!” – głosił jeden z transparentów w Parchatce.
„Protest! Chcemy chodnik!!!” – to napis na wielkim transparencie w Wierzchoniowie.
To akcje bez precedensu w gminie Kazimierz Dolny. W obu uczestniczyli tłumnie mieszkańcy w różnym wieku – od małych dzieci po osoby starsze, które przyszły na protest nawet o kulach.
Trudno się dziwić determinacji mieszkańców obu wsi. Parchatka walczy o chodnik od 55 lat, Wierzchoniów od lat 20. Od 3 lat regularnie do władz wojewódzkich gmina Kazimierz Dolny składa wnioski o dofinansowanie na budowę chodników w obu miejscowościach. Sama zabezpiecza w swoim budżecie 60% środków na te inwestycje. Gotowe są także dokumentacje projektowe. I nic się w tej sprawie dalej nie dzieje.
- Parchatka jest miejscowością o zwartej zabudowie. Na odcinku 2200 m jest tylko 1 przejście dla pieszych. Jest pewien odcinek chodnika. Brakuje nam 469m od strony Puław – i o ten kawałek w tym roku walczymy szczególnie – i 810 m od drogi zbędowickiej w stronę Kazimierza – mówi radny Rybczyński. - Walczymy także o odcinkowy pomiar prędkości.
- Oczekujemy, że przez całą długość naszej miejscowości będzie można bezpiecznie przejść – mówi radny Pruchniak z Wierzchoniowa. – Brakuje nam 900 m chodnika i nie oczekujemy, że będzie to chodnik po obu stronach drogi. W tym roku chcielibyśmy, żeby został on zrobiony w stronę Bochotnicy, bo na to jest gotowa dokumentacja.
Parchatka protestowała w sobotę, a Wierzchoniów w niedzielę 30 sierpnia przez godzinę blokując drogę. Mieszkańcy spacerowali przez przejście, skandując żądania chodnika. Ruchem sprawnie kierowała policja, co kwadrans rozładowując tworzące się korki.
- Jesteśmy z Wami! – mówili policjanci po proteście w Wierzchoniowie.
Czy władze wojewódzkie usłyszą ten głos mieszkańców?