Zakończył się II Wołyński Rajd Motocyklowy, w którym uczestniczyli także mieszkańcy gminy Kazimierz. W ten sposób motocykliści upamiętnili 71. rocznicę rzezi na Wołyniu w 1943 r.
Po raz drugi na Ukrainę wyruszył motocyklowy Rajd Wołyński. Początek rajdu wyznaczono na 11 lipca w 71. rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, kiedy to oddziały nacjonalistów ukraińskich zaatakowały w sumie 99 miejscowości zamieszkałych przez Polaków. Dzień ten 11 lipca 1943 r. uznany został za punkt kulminacyjny Rzezi Wołyńskiej - masowej eksterminacji polskiej ludności cywilnej na Wołyniu w latach 1943 – 45 - podczas której szacuje się, że zginęło około 50 – 60 tysięcy Polaków, chociaż niektórzy historycy podają liczby 100 – a nawet 130 – tysięcy zamordowanych.
Z Placu Zamkowego w Lublinie motocykliści wyruszyli na trasę rajdu, która prowadzić w tym roku miała przez miejscowości historycznie związane z tymi tragicznymi wydarzeniami: Włodzimierz Wołyński, Kisielin, Torczyn, Łuck, Krzemieniec, Wiśniowiec, Tarnopol, Kamieniec Podolski, Chocim, Lwów, Żółkiew. Przed wyjazdem z uczestnikami rajdu spotkał się kompozytor Krzesimir Dębski, wnuk polsko-ukraińskiego małżeństwa, Leopolda i Anisji Dębskich, którzy zostali porwani z Kisielina i zamordowani dwa tygodnie po Krwawej niedzieli.
- Właśnie Kisielin był naszym pierwszym etapem Rajdu – mówi mieszkaniec gminy Kazimierz Henryk kozak – jeden ze współorganizatorów Rajdu – tu 11 lipca 1943 UPA zaatakowała Polaków uczestniczących we mszy świętej – kościół obrzucony został granatami, zginęło 98 osób. Na miejscu pochówku uczestniczyliśmy we mszy – wspólnie z przedstawicielami organizacji i stowarzyszeń polonijnych z Łucka.
W Łucku polscy motocykliści zapalili znicze pod tablicą Ukraińców pochodzących z Wołynia, którzy zginęli na kijowskim Majdanie i w walkach z rosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy.
- Wszędzie spotykaliśmy się z wyrazami sympatii i życzliwości – biorąc pod uwagę walki na wschodzie i dążenie Ukrainy do integracji z Europą – symbolicznie ich w tym zamierzeniu popierając – mieliśmy w motocyklach zatknięte flagi Polski i Ukrainy – mówi Henryk Kozak.
Wyrazem tej życzliwości był chociażby wspólny z ukraińskimi motocyklistami zrzeszonymi w motocyklowym klubie we Lwowie przejazd przez miasto na Cmentarz Orląt Lwowskich.
Uczestnicy Rajdu odwiedzili także Husiatyn, gdzie do 17 IX 1939 roku na moście przez rzekę Zbrucz istniało przejście graniczne Polski z ZSRR, i gdzie po wkroczeniu Armii Czerwonej rozpoczęły się mordy na Polakach i deportacje z dworca kolejowego.
- Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary i dlatego staramy się oddolnie – chociaż na ten temat milczą rządy Polski i Ukrainy – budować tę pamięć w społeczeństwie zarówno polskim jak i ukraińskim – mówią uczestnicy Rajdu.
Takie słowa widnieją również w kazimierskim lapidarium za Farą na tablicy upamiętniającej 70 rocznicę Rzezi Wołyńskiej.
Rajd zakończył się 15 lipca. Jego uczestnicy - podkreślając już teraz planują jego trzecią edycję za rok.
Fot. Henryk Kozak
Skomentuj
Dodane komentarze (3)
-
@ Szok.
Znaszli Ty operację " Dziady?" / 1946 - 48/ -
@ Szok. Wiedzialem.
Wiedzialem,że Ty zaczniesz,
Ukraińcy - Banderowcy. Dzisiaj podobnie.
Chłopie. Ile to lat? O ile Ty, /my/ podobnie będziemy się wyrażali to PUTIN /(...)/ przyjedzie do Kazimierz Dolnego, coby sie z Tobą spotkać.
-
To chyba najlepszy dokument o mordzie w Kisielinie .Opowiada Krzesimir Dębski , Jego mama i żona Anna Jurksztowicz a takze mieszkańcy Kisielina .
Znaszli Ty operację " Dziady?" / 1946 - 48/
Wiedzialem,że Ty zaczniesz,
Ukraińcy - Banderowcy. Dzisiaj podobnie.
Chłopie. Ile to lat? O ile Ty, /my/ podobnie będziemy się wyrażali to PUTIN /(...)/ przyjedzie do Kazimierz Dolnego, coby sie z Tobą spotkać.