Odeszła Miłka Szczepkowska

Skomentuj (13)

zobacz więcej (7)

Koniec pewnej epoki, koniec pewnego Kazimierza, zmarli razem: i Miłka, i Rynkowa… - napisał ktoś w Internecie. Milka Szczepkowska. Stała bywalczyni Rynkowej.

- Była wrośnięta w Rynkową, zawsze przy tym samym stoliku w rogu, z krzyżówkami, gazetami, pijąca herbatę, wieczorami jakieś piwo – to obrazek, jaki wielu zapewne zapadł w pamięci. – Rynkowa i murek przed nią były dla niej, jak dla Stefana Kurzawińskiego, „Gapią Górką”, z której obserwowała Kazimierz i ludzi.

- Rynek – plac zabaw dla dzieci, miejsce przemarszu konduktów żałobnych i orszaków weselnych. Teatr grający sztuki napisane i te improwizowane przez życie. Miejsce targów, występów grajków i zespołów z liczną widownią stanowiącą klientelę ogródków kawiarnianych – tak opisała Rynek w swoim „Alfabecie Miłki” w jednym z Brulionów Kazimierskich.

Wśród tych występów na Rynku zostały opisane i te w wykonaniu przewodników, które bardziej przyczyniały się do budowania swoistej mitologii Kazimierza niż do przybliżania jego historii. Pod literą T tegoż „Alfabetu” czytamy:

- Turyści i przewodnicy […] przewodnik z Nałęczowa opowiadający o cmentarzu za Farą jako ciekawostkę podał, że jest tu pochowany Dzierżyński, ale o tym nikt nie wie ze względu na bezpieczeństwo.

Ona jednak wiedziała, że nie chodziło tu o Krwawego Feliksa, tylko o jego brata, szanowanego kierownika tutejszej szkoły powszechnej, której niegdyś i ona sama była uczennicą.

W swoim „Alfabecie Miłki” utrwaliła także miejsca powszechnie znane, ale już nieobecne: Honoratkę – „dziwną kawiarenkę w willi Graffa, gdzie podawano kawę (pluja), herbatę (ulung), kompot i ciastka z domowego wypieku. Stoliki stały pod daszkami krytymi słomą, z których sypał się deszcz mrówek”, Kolorową – „jeszcze jedną kawiarenkę – efemerydę lat 60. Oferta standardowa: kawa, herbata, ciastka, napoje i przepyszne lody”, restaurację Swojską Jana Michalskiego, który raczył gości pilawem i Brahmsem…


- Mój alfabet dotyczy w większej części przeszłości, bo obecny Kazimierz jaki jest, każdy widzi – zapisała pod literą M.

Tym swoim Kazimierzem z czasów młodości z lat 50., 60. dzieliła się także w innych nastrojowych tekstach zamieszczanych w Brulionie: „Letnicy”, „O śniegu, sankach i świętach”. Kto z nas jeszcze w Kazimierzu wie, jaki to „ptasi śnieg”, jaki „komorniczy”, a jaki „gospodarski”?

Była osobowością w Kazimierzu. Lekko wystawała ponad normę, ale co to jest norma?  Była powszechnie znana, ale tak naprawdę niewiele o niej wiadomo. Była kazimierzanką, która po ukończeniu szkoły zakotwiczyła na Śląsku, by w latach 90. wraz z partnerem życiowym Wojciechem Hubickim – malarzem i ilustratorem powrócić do Miasteczka. Sama też trochę malowała, chociaż, jak twierdzą niektórzy, było to raczej malarstwo pocztówkowo – pamiątkowe. Kochała zwierzęta, zwłaszcza psy i ptaki.

- Jeśli miała jakąś miłość, to była ona zarezerwowana dla ptaków czy psów. W stosunku do ludzi nie pozwalała sobie na taką bliskość w gestach czy słowach. Nie była to uśmiechnięta miła starsza pani, wręcz przeciwnie – usłyszeliśmy w Rynku.

„Rynek – miejsce przemarszu konduktów żałobnych…”

Kondukt za jej urną przeszedł tędy w sobotę 2 grudnia…

 

Skomentuj


Dodane komentarze (8)

  • Andrzej z Zakopanego
    Mam kilka pasteli Pani Ludmiły one przypominają mi o tym by znowu tu przyjechać.
  • Zdziaław Lewków Wielkopolska.
    Jako były Kazimierzanin z uwagą czytam posty dotyczące mojego rodzinnego miasta i ze smutkiem coraz częściej czytam o odchodzących jego bardziej lub mniej znanych mieszkańcach. Taka to kolej rzeczy wszyscy musimy odejść by może zrobić miejsce młodszym, a może jesteśmy potrzebni tam Najwyższemu. Natomiast nie całkiem zgadzam się nieprzerwanie powtarzaną opinią, ze o zmarłych należy mówić dobrze lub wcale to jak o nich mówimy i jak długo pamiętamy po śmierci zależy jak głęboko w naszych sercach tu na ziemi, a ocena powinna być ani dobra, ani zła lecz sprawiedliwa. Miłce jak i wielu moim kolegom i przyjaciołom wszystkiego dobrego w nowym świecie. Pozdrawiam serdecznie żyjacych trzymajcie się ku chwale swojej i naszego pięknego grodu.
    • Acha
      Filozof za filozofem a mówiąc ze Milce to wisi to to nie na miejscu ,i zadne zloslwosci nie pobija tego wpisu .
  • Zlosliwa
    Za niecale 30 dni będzie msza św za ŚP Ludmiłę Szczepkowską ,czy Pani Ludmiła będzie mogla liczyć na to że będzie kolezanki i koledzy czy moze nie będzie Wam po drodze z intelektualistami ? Kazimierz pożegnał juz nie jednego zacnego człowieka, wszyscy widzilismy niekonczące się kondukty w alejach cmentarza,a teraz kazdemu jest za daleko zeby zimne czarne wypalone znicze zamienic na cieple migajace światełko . Przykre jak szybko zapominamy.
    • Zdzisław Lewków.
      Nie wiem czy warto ale odpowiem Złośliwej. też trochę złośliwie w imieniu zmarłych, można się pomodlić zawsze i wszędzie niekoniecznie w kościele i przy pomocy księdza chyba, że jest się takim katolikiem który nie wierzy w to co robi myśląc zapewne, że ksiądz zrobi to lepiej oraz, że można zabłysnąć przed innymi czy to kreacją czy też samą bytnością. Jeżeli znaliście Miłkę to wiecie również, że Jej to wisi.
  • Wiktor
    "Nie była to uśmiechnięta miła starsza pani, wręcz przeciwnie - usłyszeliśmy w Rynku." Gawiedzi nie po drodze z intelektualistami. O zmarłych mówi się dobrze albo milczy.
    • Koleżanka
      Ależ szczerą prawdę, co mówiono w Rynku. To nie było mówienie źle o zmarłej: Milka po prostu nie przymilała się, nie kokietowała, była sobą - uważną obserwatorką. I to właśnie budziło sympatię! Nie jestem kazimierzanką, ale nie lubię, kiedy używa się słowa "gawiedź" wobec kogokolwiek. Co nie zmienia faktu, że dziękuję Wiktorowi za obronę Miłki :)
  • Redakcja
    Do @Poprawka: dziękujemy za uwagę.
  • tez zlosliwa
    Zal kobiety ale co miała robić jak Rynkową zamknęli .Musiala umrzec zeby Ziolek jeszcze raz wszedl do lokalu
    • Koleżanka
      Na takie grubiaństwo jakie zaprezentowała w obliczu cudzej śmierci "tez zlosliwa" Miłka na pewno by sobie nie pozwoliła. W końcu, mimo że życie miała niełatwe, była przedstawicielką szacownego kazimierskiego rodu. Miała klasę.
  • Poprawka :)
    Restaurację Swojską prowadził Jan MICHALSKI.
  • Koleżanka
    Miłka - w młodości "rajski ptak" - kolorowa, pięknie ubrana atrakcyjna osoba o nieprzewidywalnych reakcjach, w Katowicach przed wiele lat była sumienną urzędniczką. Imponowała skalą oczytania oraz znajomością kwiatów i ziół. Wolna, nieujarzmiona, na swój sposób dzika, oceniała świat krytycznie, czasem złośliwie. Miała jednak wielu dobrych znajomych, którzy licznie stawili się w Farze; niektórzy przyjechali z daleka.
    • Andrzej Adam
      Bardzo trafny komentarz.A jeżeli chodzi o twórczość malarską Miłki to jej obrazki często były zaskakująco dobre, ujawniając jej wielką wrażliwość i kulturę plastyczną.

Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Zaplanuj razem z nami świąteczny wyjazd do dowolnego miejsca w Polsce. Poznaj oferty specjalne noclegów na Wigilię i Boże Narodzenie 2024.
Pokaż stopkę