Na szczęście, na zdrowie, na caluśki roczek, aby nam się szczęściło, darzyło, co za roz, co kroczek, aby nam się szczęściło, darzyło, nie ubyło, ale przybyło – w stodole, w oborze, w chałupie, na dworze i tam wszędzie, gdzie sobie tylko życzymy – w atmosferze takich serdecznych życzeń upłynęło spotkanie seniorów Bochotnicy.
Po raz trzeci społeczność bochotnicka uhonorowała swoich seniorów. W spotkaniu opłatkowym z najstarszymi mieszkańcami wzięli udział burmistrz Grzegorz Dunia oraz radni miejscy.
- Spotkanie ma charakter wspomnieniowy – mówi Jadwiga Kozak – sołtys Bochotnicy i inicjatorka uroczystości. – Poprzednie – wiosną tego roku – było podobne, tylko o charakterze wiosenno – wielkanocnym a to – ma charakter wigilijny.
W spotkaniu, które doszło do skutku staraniami rady sołeckiej, strażaków i radnych, uczestniczyło ponad 40 seniorów.
- Bez przeszłości nie ma teraźniejszości i przyszłości. Dlatego ważne są wspomnienia – powiedziała prowadząca spotkanie Zofia Rodzik – Janaś.
I popłynęły historie wigilijne sprzed lat. Pełne dziecięcej radości mimo biedy obecnej w wielu domach.
- Ogromnie cieszyliśmy się na święta, najbardziej choinką – wspominała Genowefa Strumnik. – Robiliśmy wspólnie zabawki. Nie wszystko było kupione, jedynie bombki, a reszta – łańcuszek, mikołajki i inne zabawki – robiły dzieci – w szkole. Cieszyliśmy się, jak to wszystko na choince było. Chodziło o to, żeby było jak najweselej. A jeszcze do tego tatuś przyniósł nam słomę do domu. Ta słoma to była taka chyba podstawa dla dzieci. Rozrzucona, była miejscem wesołych igraszek, a potem – miejscem spania nawet.
- Taki stół zastawiony jak dzisiaj – na weselach tego nie było! – wspominał urodzony przed wojną Edward Piwowarek. – Różne wyczyniano psikusy, jeżeli chodzi o mieszkańców. Zdarzało się, że na remizie strażackiej znalazł się wóz wyniesiony śp. pana Przepiórki. To nie były złośliwe psikusy, taka była tradycja.
- W wigilię tatuś zabierał nas – mnie i mojego brata – do ogrodu i miał przygotowane powrósło ze słomy. Podchodził do każdego drzewa, uderzał je i mówił: jak nie będziesz rodziło, to cię zetniemy! I latem drzewa obradzały! Były jabłka, były grusze, były śliwki. Ja jako mała dziewczynka myślałam, że to jest prawda – że te drzewa były przestraszone, bały się, żeby ich nie ścinać i obradzały tak wspaniale – wspomina Zofia Rodzik – Janaś.
Były też historie o bochotnickich herodach – tak przystojnych i w takich pięknych strojach, że nawet zaproszono ich na bal do starostwa, gdzie podbijali serca pięknych pań, a także o bramach, które w wigilijną noc znikały z gospodarstw, w których była panna na wydaniu. Wspominano tradycyjne potrawy – kluski z makiem, z serem ze skwarkami, dawne potańcówki i wyczyny bochotnickich strażaków.
Były życzenia przy opłatku, choinka i prezenty wykonane własnoręcznie przez dzieci z bochotnickiej szkoły. A najważniejsze – były rozmowy, wspomnienia, które stają się coraz większą rzadkością w rozpędzonym dzisiejszym świecie.
Skomentuj
Dodane komentarze (10)
-
@REDAKCJA-Pan Burmistrz ,radna Wolna,inni radni Pani Sołtys,to osoby publiczne,są na ZDJĘCIACH i mamy prawo to komentować,oczywiście przy zachowaniu pewnych form ,to co,mamy pisać o biskupie którego to artykuł nie dotyczy szanowna Pani Inez.
-
Niektóre komentarze zostały usunięte. Prosimy trzymać się regulaminu dyskusji.
-
@ Z Bochotnicy. Ach ta starość, ale pragnę zaznaczyć, że z góry, za pomyłkę przepraszałem.
Bochotnica górą. Jeszcze raz gratuluję. -
A czy ja się gdzieś doszukuję czegoś i nie przeczytałem tekstu ze zrozumieniem? Chciałem tylko wyrazić głęboką aprobatę dla takich działań (w sensie spotkań i rozmów) i tyle.
Widocznie lepiej jednak się w ogóle nie odzywać -
DO "Pijany Znad Grodarza" i "Rew" - Przecież w tekście jest napisane, że spotkanie odbyło się po raz trzeci, a jego inicjatorką była Pani Jadwiga Kozak - sołtys Bochotnicy.
Czytajcie ze zrozumieniem i niedoszukujcie się drugiego dna. Nie twórzcie niepotrzebnych teorii spiskowych. -
Ab- Pisze się razem " sprzedałbyś". Mylisz się. Nie oddałbym Jej za żadne pieniądze.
A tak po prawdzie. Co przez swój wpis chcialeś powiedzieć.?. Kompletnie nie rozumiem. -
@Pijany znad G-ty ze zmianą swoich poglądów i stanowiska sprzedał byś własną rodzinę,niecały rok do wyborów,Bochotnica i Dąbrówka to największe sołectwa -mówi ci to coś?Dlaczego nie uhonorował twoich sąsiadów na Okalu,za mała wioska.
-
@Rew. A, który to już raz taka uroczystość? Coś mi się widzi, że po raz pierwszy. Czyżby Czyjaś inspiracja?
Jeżeli sie mylę to już przepraszam.
Na koniec zacytuję Rewa, bo warto:
"Wspaniałe spotkanie wspaniałych zwykłych a jednocześnie niezwykłych ludzi. Brawo!" -
No i gdzie ci zapijaczeni, z problemami?
Nie jeden chciałby mieszkać w takim właśnie środowisku. To w dużych miastach (np takiej właśnie Warszawie) człowiek jest sam, samotny, pozostawiony samemu sobie... no i wtedy rzeczywiście można popadać w jakieś przykre uzależnienia. A tu w Bochotnicy.... proszę jak pięknie. I gdzie ta degrengolada o której pisali państwo Z.? Wspaniałe spotkanie wspaniałych zwykłych a jednocześnie niezwykłych ludzi. Brawo! -
Powiało wspomnieniami. Przy takich spotkaniach czuć , że Święta tuż, tuż!
Bochotnica górą. Jeszcze raz gratuluję.