W poniedziałki Muzeum w Kamienicy Celejowskiej jest nieczynne. Tymczasem 19 marca niecierpliwy kierowca, nie mogąc się doczekać (?) godzin otwarcia staranował drewniane rusztowanie i omal nie oparł się o ścianę budynku. Muzeum jednak nie zwiedził…
19 marca br. w późnych godzinach wieczornych kierowca jadący samochodem marki Toyota Yaris nie zatrzymał się na wezwanie policji na ulicy Puławskiej. Uciekając przed radiowozem, wpadł w poślizg na łuku drogowym ulicy Witkiewicza i taranując murek dzielący ulicę od uliczki Senatorskiej oparł się na rusztowaniach Kamienicy Celejowskiej.
Na miejscu zdarzenia od razu pojawili się policjanci. Kierowca – 48 – letni mieszkaniec Puław – próbował zbiec z miejsca kolizji. Czy był trzeźwy? To ustali policja na podstawie badań krwi – mężczyzna nie poddał się testom na alkomacie.
Na miejscu zdarzenia od razu pojawili się policjanci. Kierowca – 48 – letni mieszkaniec Puław – próbował zbiec z miejsca kolizji. Czy był trzeźwy? To ustali policja na podstawie badań krwi – mężczyzna nie poddał się testom na alkomacie.
Fot. P.R.
Skomentuj
Dodane komentarze (4)
-
Nie widziałem samochodu po "zdarzeniu", ale znam nasze rusztowania. Gdyby nie dwa ścięte słupy o przekroju 12 x 12 cm to nie skończyłoby się na drobnym odbiciu tynku na portalu Celejowskiej. Niech "kierujący pojazdem" da na mszę, że te rusztowania tam wogóle stały! Choć to wcale nie umniejsza mojego szacunku dla wytrzymałości Toyoty Yaris! Efektowny crasch test! - nie ma co...
-
Sprawdziło się powiedzenie: "Tojota, a w środku idjota".
-
No nieżle! A jak kierowca? Mam nadzieję, że przeżył?
-
No wyglądało to dość kosmicznie. I z tego co piszą to do kosmosu niedaleko było. A bilet kupił?!