Choć noc świętojańska jeszcze przed nami, na Grodzisku Żmijowiska członkowie Stowarzyszenia Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej świętowali już noc Kupały. Było klimatycznie, magicznie i zabawnie.
Stowarzyszenie Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej działa nieprzerwanie od 1998 roku. To jedna z najstarszych grup rekonstrukcyjnych w Polsce. W ostatnim czasie stowarzyszenie nawiązało współpracę z Grodziskiem Żmijowiska, oddziałem Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym. W miniony weekend członkowie stowarzyszenia świętowali na grodzisku noc Kupały.
- Dzisiaj jesteśmy tutaj z okazji jednego ze słowiańskich świąt, które kalendarzowo jest jeszcze przed nami, ale my będziemy świętować już dziś – mówi Sławomir Guz, prezes Stowarzyszenia Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej. – Chodzi oczywiście o święto nocy Kupały. To właśnie noc przesilenia letniego jest prawdziwym polskim świętem miłości. A nie jakieś podrabiane amerykańskie walentynki ze swoim plastikiem i sztucznością. Ta tradycja jest zdecydowanie bliższa naturze, jest to święto znane ze źródeł historycznych. Było to święto pogańskie, ale przetrwało w troszkę zmienionej formie, jako noc świętego Jana.
Noc świętojańska obchodzona jest w nocy z 25 na 26 czerwca. Święto Kupały obchodzono jednak kilka dni wcześniej, bo w nocy z 21 na 22 czerwca. To jedno z najradośniejszych słowiańskich świąt. Jest to przede wszystkim święto ognia i wody. Rozpalano ogniska, przy których gromadzili się ludzie i przez które później skakano. Obrzędów związanych z obchodami nocy Kupały było naprawdę dużo.
- Jest to czas, w którym młodzież zawiązywała jakieś bliższe kontakty, odbywały się wróżby – mówi Sławomir Guz. – Starsi temu wtórowali. Akurat tutaj starszyzny raczej nie ma, ale sobie poradzimy. Po prostu będziemy się bawić. Nie w odtwarzanie religii, bo tej religii się nie da odtworzyć. Wiedza o niej tak naprawdę w 95% znikła wraz z ludźmi. Ale troszkę spróbujemy się pobawić w ludowe obrzędy z tym świętem związane.
I bawiono się. Nie zawsze jednak rekonstrukcje mają charakter zabawowy.
- Czasem jest zabawnie, a innym razem poważnie. Jest na przykład projekt, który obecnie realizujemy wspólnie z Muzeum Nadwiślańskim. To próba wykonania dwóch łodzi jednopiennych, tzw. dłubanek. Prace nad jedną łodzią są dość zaawansowane – w ramach archeologii eksperymentalnej próbujemy, jak te poszczególne narzędzia działały. Jaki będzie tego efekt? Dowiemy się za jakiś czas.