Kazimierz miejsce magiczne. Miejsce piękne. Okazuje się, że może także rozczarowywać i ranić. I takie właśnie wspomnienie z Kazimierza zabrał ze sobą turysta z Katowic, który latem próbował odwiedzić Miasteczko z chorym synkiem. Mimo, że od tamtego dnia minęło już blisko pół roku, wspomnienie to tkwi w sercu głęboko jak zadra. Dopiero dziś zadzwonił do naszej redakcji, by o tym opowiedzieć.
Jest lato. Upalny sierpniowy dzień. Rodzina z Katowic z ośmioletnim synkiem skuszona pięknem Kazimierza z serialu „W rytmie serca” przyjeżdża do Miasteczka. Chłopiec od pięciu lat zmaga się z chorobą nowotworową. Rodzina chce odpocząć, naładować akumulatory. Po prostu – jak inni – pobyć w Kazimierzu. Na miejscu podziwiają jednak miasto zza szyb samochodu. Na parkingach – tych najbliżej rynku – miejsc nie ma. Owszem są – na parkingach podmiejskich. Dla chorego chłopca to jednak dystans nie do pokonania o własnych siłach. Koperty dla niepełnosprawnych na Lubelskiej – zajęte. Stoją na nich – według relacji ojca – wypasione fury, także auta na miejscowych numerach bez uprawniającego do tego oznakowania za szybą.
- Prawie godzinę szukaliśmy parkingu w Kazimierzu – opowiada turysta z Katowic. – Jeden z parkingowych na naszą prośbę o wskazanie parkingu w pobliżu rynku odpowiada: za informację trzeba zapłacić…
Z nostalgią wspominają wizytę w Chęcinach, gdzie pracownik muzeum, gdy zobaczył stan dziecka, z którym podróżowali, otworzył im wewnętrzną drogę i dojechali pod sam zamek. W Zwierzyńcu udostępniono im miejsce na parkingu nieodpłatnie. W Rzeszowie, gdy zgubili drogę – pomógł im policyjny patrol. Katowiczanin wymienia jeszcze inne przykłady zwykłej ludzkiej życzliwości z różnych miejsc turystycznych w Polsce. Żaden z nich niestety nie dotyczy Kazimierza. Tu owszem zetknęli się z policją, gdy w końcu udało im się znaleźć wolne miejsce na kopercie dla niepełnosprawnych przed przychodnią. Nie było to jednak spotkanie przyjemne.
- Policjanci zagrozili nam mandatem, jeśli natychmiast stąd nie odjedziemy – mówi turysta. – Pokazywaliśmy im niebieską legitymację i dokumentację medyczną dziecka. Nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia. Po prostu… przegonili nas, zostawiając bez pomocy.
I na tym skończyła się wizyta w Kazimierzu rodziny z chorym dzieckiem.
- Znamy Kazimierz z serialu „W rytmie serca”. Moja żona bardzo chciała tu przyjechać. Na miejscu okazało się, że promocja rozmija się z rzeczywistością. Kazimierz nie jest przyjazny dla niepełnosprawnych – mówi turysta z Katowic. – Sandomierz, w którym realizowany jest inny serial, przeorganizował się dla osób niepełnosprawnych. To przyciąga turystów. Kiedy zrobi to Kazimierz?
Skomentuj
Dodane komentarze (15)
-
Szczera prawda ! ! !
-
Byłem z dzieckiem. Wtedy jeszcze w wózku. Wózek dziecinny jest o wiele łatwiejszy w obsłudze, niż inwalidzki. A mimo tego potwierdzam: Kazimierz to nie jest miejsce dla wózków.
-
Turysta niepełnosprawny w Kazimierzu to jeszcze nic z porównaniem co przeżywają mieszkańcy na wózkach i ich opiekunowie . Parkingi daleko od centrum , za mało miejsc oznakowanych ,policja nie sprawdza czy auto posiada uprawnienia albo jeszcze lepiej na szerszym miejscu stoi już dwa autka po obu stronach zajmując po pół metra i dla niepełnosprawnego zostaje wjechać tylko wózkiem bo autem się nie da . To nie żarty mając osobę niepełnosprawną często się z tym spotykam a policji nie ma na tych miejscach a cena mandatu powinna zachęcać .
-
Muzeum Nadwiślańskie posiada ofertę dostosowaną do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Nie wiem czy informacja ta umieszczona jest na stronie www ale korzystałam z takiej możliwości. Pracownicy zajmujący się edukacja muzealną są pod tym kątem szkoleni. Budynek muzeum znajdujący się przy Rynku (Muzeum Sztuki Złotniczej) również dostosowany jest do osób niepełnosprawnych (wejście, toalety,winda). Po wcześniejszym uzgodnieniu z pracownikami istniała także możliwość pozostawienia auta na dziedzińcu muzeum.
-
Wydaje mi się że rozczarowanym turystom chodziło o brak życzliwości i najgorszego typu "góralskość" kazimierzaków. Pazerność i obojętność wobec ludzkiej krzywdy to cechy mało szlachetne. Miejscowi przedsiębiorcy też mogli by pochylić się nad problemem tam gdzie to jest możliwe. W "Knajpie u fryzjera" był kiedyś wjazd do ogródka dla wózków zrobiony na prośbę mojego męża. Właściciel sam go zrobił po ich rozmowie o kazimierskich niedogodnościach dla niepełnosprawnych. Byliśmy w tym roku po blisko dekadzie-zamknięte na głucho, personel mówi że nie można otwierać bo "goście uciekają z rachunków". Zrobił, ale zapomniał o co chodziło, bez sensu trochę.
-
Takie koperty dla niepełnosprawnych jak namalowano w Kazimierzu nie istnieją w świetle prawa. W całym mieście nie nawet jednego prawidłowo oznakowanego miejsca dla niepełnosprawnych. Warszawka wie o tym doskonale i parkuje na nich bo policja nic im nie może zrobić. Jak ktoś chce zobaczyć jak wygląda prawidłowa koperta to zapraszam do Bochotnicy pod biedronke.
-
Z daświadczenia ostatnich wakacji wiem, że sytuacja pod tym kątem w Kazimierzu jest dramatyczna. Spędziłam tam tydzień z bliską mi osobą na wózku.
Chodniki wąskie, nie mieści się wózek, wszędzie schody, schodki, bardzo wysokie krawężniki, nieosiągalnie strome podjazdy. Do większości atrakcji nie ma dostępu dla ludzi na wózkach.
Rodzice z dziećmi też mają ciężko, ale dzieci są lżejsze niż dorośli, więc można ekstremalnie wnieść dziecko z wózkiem. Z dorosłymi ciężko...
Wejścia do sklepów, kawiarni, restauracji najczęściej wąskie i ze schodami. Ciasne chodniki pełne ludzi uniemożliwiają przejazd wózkiem.
Brak informacji, gdzie są miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych, więc trzeba jeździć i szukać, a wszędzie pełno aut i ludzi.
Brak informacji jak możliwie blisko podjechać np. pod zamek albo do promenady. Trzeba samemu testować i walczyć z nierównosciami.
Po tygodniu walki z przeszkodami wróciłam wykończona, a mój niepełnosprawny bliski przez cały czas zamiast odpoczywać, przepraszał za kłopot.
Nawet przez rynek ciężko przebrnąć...
Takie fakty.-
A skąd na chodnikach jest pełno ludzi?Teraz jest pusto.
-
Szanowna Pani a dlaczego" przez rynek ciężko przebrnąć " ?
-
@Fakty
Głos bardzo merytoryczny, aczkolwiek poruszający dwa niezależne od siebie tematy.
Każda mama kazimierzanka doskonale wie co oznacza- bruk, wzniesienia + wózek z dzieckiem.
Krótko mówiąc te walory dla których przyjeżdzają turyści są męczące kiedy trzeba pchać wózek, ale przecież bruku nie wymienimy na asfalt, i nie wyrównamy terenu :)
I to jeden temat, trzeba to zaakceptować, albo jechać tam gdzie równo i płasko :)
Dostępność obiektów, OZNAKOWANIE to zadanie dla władz miasta i właścicieli obiektów sakralnych !
Kto wie, że do kościoła Świętej Anny można się dostać od małego rynku ? a wystarczyłaby informacja na tablicy należącej do kościoła na ulicy Lubelskiej
Kto wie że do Fary można bez pokonywania schodów wjechać od strony zakrystii ?
Sanktuarium - tu potrzebny jest cud, albo Pudzian, aby tam się dostać, to nie jest śmieszne ...
Krawężniki...
Ten temat był już kiedyś poruszany w naszym mieście, myślę, że warto do tego powrócić, może samorząd mieszkańców ze swoją empatyczną przewodniczącą ...
A swoją drogą ciekawe czy w aplikacji- przewodnik turystyczny po Kazimierzu, można znaleźć informacje dla osób niepełnosprawnych ?
-
-
Za to ja w Rzeszowie dostałem od policji słony mandat a w Kazimierzu za to samo dostałem tylko pouczenie.Chyba napiszę jakąś skargę do rzeszowskiego portalu internetowego,ciekawe czy też napiszą o tym artykuł.
-
Pytanie też, jakim tonem ten Pan rozmawiał z Policjantami. Być może był tak roszczeniowy, że dla zasady go pogonili... Z mojego doświadczenia wynika raczej, że Policja jest "ludzka" i po dobroci wiele idzie z nimi załatwić. Ale jak się ich traktuje bez szacunku, to nie ma co się dziwić, że napotyka się na opór.
-
Kwestia krzywej nawierzchni, czyli kocich łbów oraz tragicznych chodników z wystający i płytkami oraz schodami.
Syty nie zrozumie głodnego, zdrowy chorego.
Proponuję spędzić JEDEN DZIEŃ w wózku inwalidzkim, przekonać się, jak układa się bezwladne ciało, gdy natrafia na lekko wystający element nawierzchni... Proponuję poczuć jak bolą ręce i kręgosłup od przepychania wózka po nierównym.
Odrębnym tematem są toalety.
W większości lokali prowadzą do nich schodki lub są tak ciasne, że nie sposób przedostać się z wózka na ubikację.
Jedynym ratunkiem były dla nas toalety przy promenadzie, choć kiedyś fala krytyki dotknęła te inwestycję. Niesłusznie, jak uważam, bo to jedyne miejsce w miescie przyjazne niepełnosprawnym.
Odpowiadając Panu, który pisze że teraz są puste chodniki, napiszę tak: więcej pokory, jak długo dałby Pan radę siedzieć bez ruchu na dworze w taką pogodę?
Chodzący nie zrozumie unieruchomione go...
Przykre. Ludzie niby tacy mądrzy, taki postęp technologiczny, ale okazuje się że proste prawa fizyki nie są do ogarnięcia rozumem. -
Do Fakty ,niestety i zdroey człowiek znajdzie coś co mu przeszkadza i utrudna życie. Współczuję ,nie mam serca z kamienia ale wiem ,że Rzymu tez nik nie zmieni, a przecież jadą tam miliony ludzi niepelnosprawnych . Kocie łby na rynku to tak jak kamienie na Via Appia ,nie tak historyczne ale byc muszą .Kamienice w ktorych mieszczą się kawiarenki czy sklepy w rynku to również zabytkowe wnętrza nie nowoczesne centra handlowe.
Niestety tak jest . -
Myślę, że niektórzy turyści mają błędne wyobrażenie o Kazimierzu. Może znają z tv tylko płaski Rynek. Niestety, rzeczywistość jest taka, że chodniki są wąskie i takie pozostaną.Do większości miejsc utrudniony dojazd lub dojście tylko na piechotę, albo jest pod górę, bo takie to miasteczko.
Nie chcę nikogo przekonywać, że miasto jest przyjazne dla osób na wózkach. Dobrze byłoby, aby opiekunowie lepiej poznali to miejsce przed przyjazdem. Lepiej będzie także dla ich podopiecznych.
Podobny problem ma Sandomierz. Tam z pomocą przyszli przewodnicy turystyczni.
Jak?
Przeczytajcie:
[link wymoderowano]
"Wycieczka po Sandomierzu dla niepełnosprawnych - Zwiedzanie Sandomierza
Sandomierz jest miastem specyficznym, położonym, jak mówi się zwyczajowo, na siedmiu wzgórzach. Coś z tego powiedzenia jest, gdyż zwiedzanie Sandomierza nie należy do łatwych. W Sandomierzu jest mnóstwo schodów, ciągle idziemy z góry na dół, na dół pod górę. Takie uwarunkowania sprawiają, że ze zwiedzaniem Sandomierza mają problem osoby niepełnosprawne ruchowo, szczególnie na wózkach inwalidzkich. Należy do tego dodać, że na Starym Mieście jest wiele barier architektonicznych, które w oczywisty sposób nie stanowią Sandomierza przyjaznego dla niepełnosprawnych. Przygotowaliśmy ofertę specjalną dla osób niepełnosprawnych zarówno ruchowo jak i umysłowo, dostosowując program do ich wymagań."
Może warto tak w Kazimierzu? Aby nie było, że brak empatii, tylko że wąskie drzwi. -
jeszcze się taki nie urodził co wszystkim by dogodził,zaczniesz wszystko równać to zaraz znajdą się obrońcy zabytkowych szlaków...
-
-
Dej mi, bo mam horom curke :- o
"Prawie godzinę szukaliśmy parkingu w Kazimierzu. Koperty dla niepełnosprawnych na Lubelskiej - zajęte. Stoją na nich - według relacji ojca - wypasione fury, także auta na miejscowych numerach bez uprawniającego do tego oznakowania za szybą."
Jak rozumiem Państwo turyści nie posiadali "niebieskiej" karty parkingowej, inaczej mogliby zostać na kopercie, mieli natomiast oczekiwania. Bo w wielu miejscach... itd.
Zachowanie policji było prawidłowe, pojazd bez stosownego oznakowania nie jest uprawniony do zajmowania miejsca dla niepełnosprawnych.
Takie pytanie do Państwa turystów: czym różniłby się Państwa pojazd (bez niebieskiej karty parkingowej) zaparkowany na Lubelskiej bliżej Rynku od tych "wypasionych fur, także na miejscowych numerach bez identyfiktorów za szybą"?
Właścicielem ? -
Bo w KD jest samowolka i buractwo.
-
Na to wygląda. Obawiam się tylko, że o ile można próbować różnymi przepisami zapanować trochę nad samowolką, o tyle mentalności ludzkiej żadna, najlepsza nawet władza, nie zmieni... Tu Wasza Rada jest raczej bezradna...
-
-
Kazimierzacy w ogóle robią się "mili" i "gościnni" niczym górale... Patrzą tylko kogo i jak wydoić, a tych, których najbardziej doją najbardziej też krytykują... Nawet między sobą żrecie się jak najęci, ale tylko w sieci jesteście tacy odważni - w oczy jeden drugiemu nic nie powie tylko kłania się w pas w kościółku. Żal na Was patrzeć... I tylko miasta żal...
-
Doprawdy powiadam wam, że aż nie wiem co napisać. Może tylko tyle, ze akurat wymieniono miasto, w którym bywam regularnie. Pan turysta mógłby na swoim podwórku podziałać z parkingami, bo to dopiero tragedia. Nie warto pielęgnować bóle przez pół roku.
-
Mowa o " parkingu" przy Przychodni Zdrowia. Zajrzyjcie na jej tył. Tam to DOPIERO prawdziwy parking. Całodobowy.Chorzy szans nie mają.
-
Koperty powinny byc pod urzędem na Senatorskiej a nie poutykane w wąskich uliczkach ,wystarczy tylko zerwać te łańcuchy oddzielajace urząd od ludzi i miejsca gotowe . My też mamy osoby niepełnosprawne korzystające z ośrodka zdrowia więc tu proszę się nie dziwić,że miejsca są zajęte. Ps . a w serialu to jeżdżą po rynku ,parkuja jak chcą i gdzie chcą więc później turysta może czuć się oszukany.
-
"za informację trzeba zapłacić..." tak to w tej chwili w Kaziku wygląda, za wszystko trzeba zapłacić, płatne informacje, góry, nawet w najsłynniejszej piekarni państwa S...... jest różnica w cenie na pieczywie - te same bułki, cebularze, kulebiaki w Puławach są tańsze o około 0,5 - 1 zł niż w Kazimierzu. Najlepsze jest to - chociaż dowodów na to nie mam, ale informację taką słyszałem od kilku osób - że w knajpach np. piwo ma dwie ceny oficjalną i nie oficjalną, reszty proszę się domyśleć. W sumie to mnie to ni ziębi ni grzeje, po prostu nie chce płacić 9 zł za napój piwo-podobny lub 12 zł za piwo butelkowe to nie idę do knajpy, mam swoje miejsca, póki co darmowe i mało uczęszczane. Jednak traktowanie ludzi tak jak opisuje to artykuł to po prostu k........o.