W Galerii Letniej otwierał wystawę fotografii. W Kinie pod Srebrną Gwiazdą – cykl filmów z serii „I Bóg stworzył aktora”. W Kocham Kino Cafe – rozmawiał z publicznością o swoich kreacjach aktorskich, w Klubie Empik – podpisywał filmy ze swoim udziałem. Był bezsprzecznie dominantą drugiego dnia festiwalu. Janusz Gajos.
W samo południe w Galerii Letniej dokonano otwarcia wystawy fotografii Janusza Gajosa, który zaprezentował kazimierskiej publiczności owoce swojej - jak to aktor sam określił - „pospiesznie i ukradkiem uprawianej za plecami Melpomeny miłości z Fotografią”.
Prace ułożono w dwa cykle. „Notatki z podróży” prezentują piękno miejsc w różnych stronach świata i ludzi uchwyconych migawką w chwili sam na sam ze sobą, zupełnie nie gotowych na zdjęcie – więc jak najbardziej szczerych w swoim wyrazie. Nie zabrakło tu także fotografii z Kazimierza. Cykl „Ludzie teatru” – to fotografie przede wszystkim czarno - białe. I ten kontrast światła i ciemności zda się być w nich najważniejszy. Tak jakby aktor ze swą sztuką niósł światło odbiorcy. W końcu przecież taka jest rola sztuki.
Film otwierający retrospektywę filmów Janusza Gajosa zapowiedzieli we trójkę. Janusz Gajos, Jan Frycz i Grażyna Torbicka. „Tam i z powrotem”. Mimo że od premiery upłynęło już siedem lat, film wciąż oddziałuje na emocje. Publiczność festiwalowa w Kinie pod Srebrną Gwiazdą reagowała spontanicznie na filmowe wypadki – nie ukrywano ani łez wzruszenia, ani wzburzenia, ani radości. Oklaski na koniec były już tylko dopełnieniem wyrazów uznania.
Podczas spotkania w Kocham Kino Cafe Janusz Gajos rozmawiał z publicznością o swoich kreacjach aktorskich. Zauważono, że większość ról aktora to świetnie zagrane postacie pozytywne, kształtujące postawy moralne odbiorców. Aktor, który ma w swoim dorobku także postacie negatywne, zdawał się bronić przed tak jednoznaczną oceną. Pytany, jak pogodzić własne poglądy ze światopoglądem odgrywanej postaci, odpowiedział:
- Zadaniem aktora nie jest zgadzać się ze swoją postacią, ale uprawdopodobnić tę postać tak, by ona zawsze miała rację w swoim imieniu, tak by była wiarygodna.
Jak osiąga taką wiarygodność? Jak pracuje nad rolą? Nierzadko przynosi scenariusz do domu, zdobywa o postaci wszelką możliwą wiedzę, a potem wybiera te elementy, które najpełniej oddadzą jej psychikę.
- Jak zabrniemy w rzecz do tego stopnia, że ona zaczyna z nami obcować, to rzeczywiście nie opuszcza nas w najintymniejszych momentach naszego życia, cały czas gdzieś krąży koło nas, uzupełnia się, poprawia – to proces dla mnie fascynujący – mówił Janusz Gajos.
Nie zabrakło również pytania, które paść niejako musiało.
- Jak poradził Pan sobie z syndromem Janka Kosa? – spytała jedna z uczestniczek spotkania z aktorem.
- Czas leczy rany – sentencjonalnie odpowiedział Gajos. – Piętnaście lat zajęło mi przekonanie reżyserów, ze jestem zawodowym aktorem, a nie tylko kolegą psa Szarika! Ale w końcu udało się.
A propozycja zagrania w serialu „Czterej pancerni i pies” wydawała się, jak tłumaczył Janusz Gajos, niezwykle kusząca, szczególnie dla studenta czwartego roku szkoły filmowej. Zaproponowano mu 100 dni zdjęciowych, gdzie format dużej roli mierzono ilością 20 – 40 zdjęciowych dni,. Miała to być przepustka do sławy. I była. Choć aktor nie tak to sobie wyobrażał.
Pytaniom – bardziej i mniej szczegółowym – nie było końca, Janusz Gajos ubarwiał odpowiedzi anegdotami z własnego życia. Przedłużeniem spotkania była jeszcze sesja autografów w Klubie Empik, gdzie film „Tam i z powrotem” zniknął jak przysłowiowe ciepłe bułeczki.