Największa przygoda jego życia...

Skomentuj (5)
Cizia Zyke, to awanturnik i podróżnik, ale również, a może przede wszystkim wspaniały pisarz. Autor takich książek, jak „Złoto”, „Sahara”, „Parodia” czy niedawno wydanej „Tuan”, na której promocję przyleciał do Polski. Jednym z miejsc, które odwiedził Cizia Zyke był Kazimierz Dolny nad Wisłą.
Specjalnie dla czytelników Kazimierskiego Portalu Internetowego Cizia Zyke opowiada o największej przygodzie swojego życia – pisaniu.

Jak to się stało, że zainteresował się Pan literaturą, że zaczął Pan pisać?

Cizia Zyke - To długa historia (śmiech), ale spróbuję odpowiedzieć krótko.

Od najmłodszych lat moja mama bardzo się o mnie bała. Pochodzę z klasycznej rodziny, wysoko wykształconej, bogatej. Kiedy więc rodzice zobaczyli, co robię, jak się zachowuję, zaczęli martwić się o mnie. Gdy miałem siedem lat, mama zaczęła palić świece w mojej intencji, modlić się i robi to do dziś – a teraz ma 84 lata. Dużo świec zużyła i dużo pieniędzy na to poszło. (Śmiech) Raz prawie spaliła dom, bo świeczka się przewróciła.

Moja mama jest niczym medium i zdarza jej się, że dzwoni do mojej siostry wieczorem i mówi, że czuje, że jestem w niebezpieczeństwie. Kiedy uciekłem z Kostaryki i powróciłem do Europy, spotkałem się z mamą. Nie mogła uwierzyć, że żyję - bo przez ten okres, kiedy byłem w dżungli, nie dawałem znaku życia. Postanowiłem zostać parę dni w domu z mamą, żeby okazać jej miłość. Mieszkała wtedy w Paryżu. Pewnego dnia siedzieliśmy z kilkoma osobami przy stole, a wśród nas był dziennikarz. To on powiedział wtedy mojej matce, że gdybym spisałbym swoje przygody, to na pewno byłby z tego bestseler i dużo pieniędzy. Mamie się to bardzo spodobało. Powiedziałem: „Mamo, no daj spokój. Ja i pisanie… Muszę jechać”. Ale ona już widziała mnie jako pisarza, miała nadzieję, że przestanę być awanturnikiem.

Napisałem trzy książki i po ich napisaniu moje życie się zmieniło. Nie z powodu pieniędzy. Zarabiałem wcześniej miliony. Z pisania zacząłem czerpać prawdziwą przyjemność, która zabrała mi 22 lata życia, ale w pozytywnym sensie. Spodobało mi się to po prostu. Bo pisanie jest czymś pięknym. Jest najdłuższą, największą i najpiękniejszą przygodą mojego życia.

Jak udało się Panu wytrzymać trzy lata w dżunglii?

Cizia Zyke - Wszystko się zaczęło od Hiszpanii. Byłem wtedy z kobietą, mieliśmy syna, który zmarł na moich rękach. Był ciężko chory. W tym momencie byłem bogaty, miałem u boku prawdziwą miłość, wydawało mi się wtedy, że jestem Bogiem, że każdego mogę ochronić. Po śmierci syna poczułem się strasznie. To zupełnie zniszczyło nasze życie. Zaczęliśmy grać, uprawiać hazard, doszły do tego narkotyki. Robiłem wszystko, aby zapomnieć o tym, co się stało.
W tym czasie w Salwadorze i Nikaragui była wojna. Pomyślałem więc, że mógłbym tam pojechać. I tak się stało. Ale politycy okazali się oszustami, tak naprawdę nie walczyli o wolność, więc nie chciałem mieć z tym nic więcej wspólnego.
Kiedy zacząłem eksplorować groby indiańskie w Kostaryce, pewnego dnia ktoś mi powiedział, że na południu kraju, jest takie miejsce, gdzie jest złoto. A wszyscy ludzie, którzy tam mieszkają, są najbardziej niebezpiecznymi ludźmi, jakich zna. Sami bandyci i zabójcy. Pomyślałem – dziękuję! To miejsce dla mnie! Była to piękna przygoda, która zabrała mi trzy lata życia, a kiedy się skończyła, nawet nie pamiętałem twarzy swego syna. Byłem znowu wolny.

Bardzo wcześnie zaczął Pan walczyć o wolność, buntować się przeciw wszelkim zasadom…

Cizia Zyke - Wolność jest podstawą życia. W momencie, kiedy przychodzisz na świat, masz tatę i mamę, nie masz wolności. To jest oczywiście bardzo dobrze mieć rodziców, ale człowiek nie jest wtedy wolny. Wszyscy mówią: nie rób tego, nie rób tamtego… Potem przychodzi religia, która też ci mówi, jak masz postępować, wielu rzeczy zabrania. Potem szkoła. Od początku - same zakazy. Musisz się interesować tym, co jest dobre, ale też zaczynasz się interesować tym, co jest złe i zakazane. Trzeba zrozumieć, dlaczego coś jest zakazane - i to jest początek wolności. A ja - gdy widzę, że coś jest zakazane, zaczynam się tym właśnie interesować... Jeżeli coś jest zakazane, to dla mnie dużą przyjemnością jest ten zakaz złamać…

Podróżował Pan po całym świecie, jednak Polski nigdy wcześniej Pan nie odwiedził. Dlaczego?

Cizia Zyke - W Polsce pierwszy raz byłem 6 miesięcy temu. Nigdy wcześniej nie dostałem propozycji, by tu przyjechać. Znam wiele krajów, ale tej części świata - nie. Obawiałem się wcześniej przyjazdu do Polski ze względu na ustrój. Ale teraz zaczynam odkrywać wasz kraj i – podoba mi się. Jestem zadowolony. Kocham Polskę. Naprawdę.

Za co?

Cizia Zyke - To, co czuję od Polaków jest miłe. Jest jakiś rodzaj naiwności w tutejszych ludziach, ale miły. Oczywiście nie wszystko jest perfekcyjne, ale to, co widzę, podoba mi się. Staracie się osiągnąć demokrację w dobry sposób – z tego co widzę. To bardzo interesujące.

Pani Magdo, jak udało się Pani przekonać Pana Zyke do przyjazdu do Polski?

Magda Omilianowicz - To było szaleństwo. Poznaliśmy się przypadkiem, podczas jednej z moich podróży. Usłyszałam przy barze nazwisko – Zyke. Ppomyślałam „Niemożliwe! Jeden z moich ulubionych pisarzy!”. Podeszłam, porozmawialiśmy, dostałam jego maila. I w tym roku, kiedy zobaczyłam w internecie, jak duże jest zainteresowanie internautów jego książkami ( w latach 90 – tych wyszły 4 książki i wszyscy pytali o następne), wpadłam na zupełnie szalony pomysł. Wysłałam do niego maila: „Jak pamiętasz, jestem reporterką. Nie mam pieniędzy, nie mam wydawnictwa, ale ponieważ jesteś szalony, może zgodzisz się na to, abym została twoim wydawcą?”. Na drugi dzień dostałam odpowiedź: „Dlaczego nie?” Dwa tygodnie później Cizia przyleciał do Polski, podpisaliśmy umowę, zostałam jego wydawcą, a teraz wyszła książka „Tuan”.
Jako ciekawostkę powiem, że książki Cizi Zyke, które pojawiły się na rynku w latach 90-tych, zostały wydane nielegalnie. Wydawnictwo, które je wydrukowało, nie miało praw autorskich Zyke, nawet nie poinformowało go o tym, że wydaje jego książki, a sam Zyke nie dostał za to ani złotówki.

Cizia Zyke - Mam czytelników na całym świecie, moje książki były tłumaczone na wiele języków, ale nie miałem świadomości, że były wydawane również w Polsce. Dowiedziałem się o tym dopiero po przyjeździe. Jestem szczęśliwy, że ludzie w Polsce mnie czytają, ale z drugiej strony nie podoba mi się, że ktoś ukradł moje prawa autorskie. Ponieważ jesteśmy w spokojnym kraju, nie mogę użyć dynamitu (śmiech), ale może będzie inna możliwość…. Na pewno nie odejdą z pieniędzmi ci, którzy mi je ukradli.

Był już Pan na kilku spotkaniach w Polsce. Jak Pan ocenia polskich czytelników pańskich książek?

Cizia Zyke - Bardzo mi było miło, kiedy usłyszałem od kilku osób: „Pan zmienił moje życie!”. Pojawił się też człowiek, który dzięki moim książkom zaczął podróżować, pojechał do Nepalu. Studenci mówili, ze czytali moje książki całe noce. Zdarzył się również taki pan, który podszedł do mnie i powiedział, że pochodzi z Biłgoraja i że w jego małej miejscowości była tylko jedna książka „Złoto” i ludzie czyatli ją w białych rękawiczkach, żeby jej nie zniszczyć. Bardzo miło jest coś takiego usłyszeć. Dla pisarza to komplement, bardzo pozytywna rzecz.
Dla mnie spotkania z polskimi czytelnikamibyły bardzo miłe. Jako Polska macie szczęście, bo właściwie od 18-tu lat nie biorę udziału w promocji i nie udzielam wywiadów, chyba, że jest ktoś sympatyczny. We Francji w ogóle się nie udzielam. A teraz myślę o tym, aby w Polsce nakręcić film według jednej z moich książek, więc planuję pozostać tutaj przez jakiś czas. Cieszę się, że trafiłem na tą interesującą część świata.

A jak to się stało, że trafił Pan do Kazimierza?

Magda Omilianowicz - Powiedziałam Cizi Zyke, że to moje ulubione Miasteczko, że przyjeżdżam tutaj od ponad 30 - tu lat i zaproponowałam, żebyśmy odpoczęli tu jeden dzień w czasie promocji. Zyke mówi, że bardzo mu się tu podoba.

Cizia Zyke - Czuję tu energię. Czuję, że Kazimierz to jest niezwykłe miejsce, ciche, miłe i być może spędzę tutaj trochę czasu. Przyjadę tu, aby popracować. Jestem podróżnikiem, znam wiele krajów świata i jeżeli jest miejsce z zupełnie inną niż wszędzie atmosferą, to ja potrafię to wyczuć.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Cizia Zyke - Dziękuję.

Z Cizią Zyke rozmawiała Agnieszka Skrzyńska. Tłumaczyła Magda Omilianowicz.

Skomentuj



Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę