Wczoraj 4 kwietnia na warszawskich Powązkach pochowano kazimierzanina płk Jana Targosińskiego ps. Hektor, który zmarł 25 marca w Warszawie w wieku 103 lat. Był najstarszym dowódcą oddziału partyzanckiego w stanie spoczynku. W czasie wojny dowodził 3. kompanią 1. batalionu 15. Pułku Piechoty „Wilków” AK.
Jan Targosiński ps. Hektor urodził się w 28 marca 1915 r. w Kraśniku. Po ukończeniu Koedukacyjnego Gimnazjum Miejskiego w Kraśniku, w latach 1936-1937 odbywał służbę wojskową na Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy Piechoty w Dęblinie. A następnie podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie zastała go II wojna światowa. Tytuł magistra filologii polskiej uzyskał dopiero w 1966 r. kończąc studia zaoczne. Był już wtedy od 1947 r. nauczycielem w kazimierskim gimnazjum.
Okupację niemiecką spędził w Puławach. Tam też – początkowo jako jako łącznik w sztabie podobwodu „A” (Dęblin-Ryki) Obwodu AK Puławy – zaangażował się w działalność podziemia. Do Związku Walki Zbrojnej zaprzysiężony został w 1940 r., już rok później powołano go na zastępcę komendanta placówki AK w Kazimierzu Dolnym, gdzie się przeprowadził i gdzie się wkrótce ożenił z Krystyną Kowalską. We wrześniu 1943 r. w okolicach Opola Lubelskiego założył lotny oddział partyzancki o charakterze karno – dywersyjnym, którym osobiście dowodził.
Działalność konspiracyjną zakończył po rozkazie gen. Okulickiego o rozwiązaniu AK, i wyjechał na Śląsk, by w 1947 r. wrócić do Kazimierza. Za swoją działalność w szeregach Armii Krajowej, w czasach PRL skazano go na 4 lata więzienia. Za zasługi wniesione w walkę o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej został odznaczony m.in.: Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi RP z Mieczami, Krzyżem AK oraz Medalem „Pro Memoria”.
Był społecznikiem. Z zamiłowania - tenisistą stołowym. W latach 80. XX w. był jednym z założycieli Klubu Sportowego „Jantar” Kazimierz Dolny. Był propagatorem tego sportu, o czym świadczy fakt, że zajął 5 miejsce na MS w tenisie stołowym weteranów. Jeszcze rok temu jako 102-latek zagrał w tenisa stołowego na 32. piętrze Pałacu Kultury w ramach Światowego Dnia Tenisa Stołowego.
- Była to postać niezwykła. W mowie pogrzebowej podkreślono, że aby tylko streścić jego bogate życie, nie starczyłoby całego dnia. Był żołnierzem i dowódcą AK, organizatorem struktur Podziemnego Państwa na naszym terenie, walczył po wojnie z władzą ludową, za co spotkało go czteroletnie więzienie i właściwie cudem uniknął śmierci. Był najstarszym w Polsce sportowcem uprawiającym tenis stołowy. Był też poetą, układał słowa pieśni i piosenek, dla których muzykę komponował Kazimierz Daczka. Jak podkreślano podczas uroczystości, całe życie związany był z Kazimierzem, to było jego najważniejsze miejsce na ziemi – relacjonuje Marcin Pisula, który wraz z uczniami Gminnego Zespołu Szkół oraz przedstawicielami kazimierskiej Ochotniczej Straży Pożarnej i środowiska kombatanckiego reprezentował społeczność kazimierską podczas uroczystości pogrzebowych w Warszawie.
List z kondolencjami przesłał burmistrz Kazimierza Andrzej Pisula.
- Swe długie życie śp. Pan Jan bez reszty poświęcił ojczyźnie, która zawsze była dla Niego na pierwszym miejscu. Walczył o wolność, suwerenność i demokrację. Przyczynił się do tworzenia kraju, w jakim obecnie żyjemy. Jego osoba pozostanie na zawsze w naszej pamięci i będzie stanowić wzór do naśladowania przez młode pokolenie Polaków - napisał burmistrz Andrzej Pisula w liście kondolencyjnym, który Marcin Pisula przekazał rodzinie Zmarłego. - Szczególnie pragnę podziękować za wkład w wychowanie młodego pokolenia kazimierzaków, uczęszczających do szkół przy ul. Szkolnej w Kazimierzu Dolnym. W nich to dzieci i młodzież wielokrotnie śpiewały piosenki, których autorem był Pan Jan Targosiński a kompozytorem Pan Kazimierz Daczka. Do dnia dzisiejszego pamiętamy i teksty i melodię tych utworów.
Cześć jego pamięci!
Fot. Marcin Pisula
Skomentuj
Dodane komentarze (5)
-
Uwaga do tych, którzy tak ochoczo komentują historię. Ś. P Jan Zdzisław Targosiński był pułkownikiem a nie majorem, więc proszę nie przekłamywać faktów.
-
Przepraszamy za pomyłkę.
-
-
Gdyby to było odsłonięcie tablicy na ścianie tablic za fara na pewno zameldowaliby się wszyscy dyżurni kazimierscy czolobitni patrioci. Już pominę z nazwiska panteon naszych gwiazd wiecznie pozujących do zdjęć. Warszawa dla nich za daleko. Oby majora nie ogłosoli żołnierzem wyklętym. Wtedy bedzie okazja przyklejenia tabliczki z proboszczem do spółki i będą dumni że uczą kolejne pokolenia. Gorzko ale inaczej się nie da
-
Posłuchał gen. Okulickiego i nie został "wyklętym". Ktoś musiał wychowywać przyszłe pokolenia. To było trudniejsze, niż dać się zabić.
Bohaterów ostatnio jakby więcej za sprawą "nowej historii", ale nie zawsze prawdziwych jak mjr. Hektor.-
Niezwykle celnie napisałeś /aś /.
-
-
Nazwa klubu tenisa stołowego Jantar Kazimierz pochodziła od skrótu jego imienia i nazwiska.
-
A tak kojarzy się z bursztynem :-)
-
-
Bardzo zacnie, słusznie i honorowo, że Marcin Pisula na ten pogrzeb pojechał.
Ale co tam porabiał Subik?-
chyba ,mógł i powinien być na pogrzebie własnego dziadka
-
Bohaterów ostatnio jakby więcej za sprawą "nowej historii", ale nie zawsze prawdziwych jak mjr. Hektor.