Moi rodzice dzierżawili ziemię od Fundacji świętej Anny

Skomentuj (12)

W Kazimierzu nie brakuje osób, które pamiętają czasy świetności Fundacji św. Anny, decyzją władz komunistycznych rozwiązaną w 1950 r. O tym, jak dawniej funkcjonował przytułek dla ludzi schorowanych i podeszłych wiekiem, opowiada Wojciech Puchała – kazimierzanin z dziada pradziada.

Fundacja świętej Anny istniała w Kazimierzu co najmniej od XVI w. Cztery wieki później rozwiązały ją – wraz z innymi organizacjami dobroczynnymi zarządzanymi przez kościół katolicki – władze komunistyczne. Do tego czasu jedni kazimierzacy przekazywali na rzecz fundacji majątki i ziemie, tzw. "szpitalne" albo "przytułkowe", które inni z kolei dzierżawili, przeznaczając środki na bieżące funkcjonowanie szpitala – przytułku dla osób niepełnosprawnych, w podeszłym wieku i ubogich.

Niedawno przedstawiciele Kazimierskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego pw. Św. Anny, Gminy Kazimierz Dolny oraz miejscowej parafii podpisali porozumienie, w myśl którego teren wikarówki przy Kościele św. Anny znów jak za dawnych lat służyć będzie osobom niepełnosprawnym.

W Kazimierzu nie brakuje osób, które pamiętają czasy świetności Fundacji św. Anny, decyzją władz komunistycznych rozwiązaną w 1950 r. O tym, jak dawniej funkcjonował przytułek dla ludzi schorowanych i podeszłych wiekiem, opowiada Wojciech Puchała – kazimierzanin z dziada pradziada.

- Doskonale pamiętam funkcjonujący przy kościele św. Anny przytułek i związane z nim gospodarstwo.

Przytułek, nazywany przez kazimierzaków szpitalem, mieścił się niedaleko mojego domu stojącego przy ulicy Lubelskiej w Kazimierzu Dolnym. Z wczesnego dzieciństwa pamiętam, że byłem tam kilka razy. Nie wiem, w którym to roku było, ale na pewno jeszcze przed II wojną światową. Powodem moich pierwszych wizyt w przytułku była znajomość z Aleksandrem Czopkiem, który odwiedzał tam swoją babcię. Często zanosiliśmy jej kwiaty i rozmawialiśmy.

Oprócz pani Czopkowej były tam oczywiście i inne kobiety. W budynku była też sala dla mężczyzn. W ścianie wschodniej budynku była mała weranda, przez którą można było wejść do kościoła św. Anny. W pobliżu przytułku były zabudowania gospodarcze, stodoła oraz budynek mieszkalny, zwany Wikarówką, w którym mieszkał ks. Małysiak. Dojazd do zabudowań umożliwiał drewniany most na Grodarzu na wysokości dzisiejszego posterunku policji. Pamiętam, że w 1962 r. w czasie oberwania chmury w Miasteczku doszło do powodzi. Do Grodarza wpadły wtedy konie i zatrzymały sie właśnie na tym moście, dzięki czemu je uratowano.

Fundacją zarządzał ks. Józef Małysiak, a staruszkami opiekowały się siostry betanki, które do Kazimierza w tym celu sprowadził właśnie ksiądz. Całością majątku związanego  z funkcjonowaniem przytułku zarządzała Fundacja p.w. św. Anny. Fundacja ta powstała w 1530 r. W czasie swojej działalności zgromadziła spory majątek: około 70 hektarów ziemi i lasów. Wszystko to pochodziło z darowizn. Dochody z dzierżawy zabezpieczały funkcjonowanie i przytułku, i Fundacji.

Między innymi moi rodzice dzierżawili od Fundacji 3 hektary ziemi ornej. Nasza działka na Cholewiance przylegała bezpośrednio do tej dzierżawionej. Pole to było dosyć długie. Zaczynało się przy posesji Czubińskich, a kończyło się przy domu kołodzieja Janeczki.
Za dzierżawę płaciliśmy częściowo gotówką, a częściowo płodami rolnymi. Wśród rodzinnych dokumentów zachowało się jedno takie pokwitowanie zapłaty za dzierżawę z pieczęcią i podpisem ks. Małysiaka.

Rodzice dość długo dzierżawili to pole, wydaje mi się,  że było to 15 lat. Umowę dzierżawy rozwiązali dopiero w 1946 r., gdyż stała się ona nieopłacalna. Komuniści wprowadzili tak wysokie podatki, że rodzice musieli zrezygnować z dalszej współpracy z Fundacją.

W latach pięćdziesiątych XX wieku zostałem powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. W tym czasie przytułek jeszcze funkcjonował. Po powrocie z wojska dowiedziałem się, że przytułku już nie ma. Fundacja  dla starców i kalek p.w. św. Anny, która zarządzała całym majątkiem,  została zlikwidowana.

Majątek Fundacji  - 70 hektarów ziemi uprawnej i lasów - gromadzony w formie  darowizn przez prawie 500 lat - ówczesna władza przywłaszczyła sobie i rozdała swoim partyjnym poplecznikom.


Wojciech Puchała – syn Franciszka i Józefy z Księskich, urodził się w 1933 r. w Kazimierzu Dolnym, w rodzinie od pokoleń zamieszkującej nadwiślańskie miasteczko. Mieszka w Kazimierzu na ul. Lubelskiej.

 

Tekst opracowały: Katarzyna Bączkowska,
Zofia Wiśniewska i  Katarzyna Gurmińska

 

Skomentuj


Dodane komentarze (12)

  • Ab-Z
    @Widykator-widać że jesteś cząstką tej sitwy.
  • szok
    Kradzione nie tuczy
  • pijany znad Grodarza
    @ Windykator.
    .,,Pan jest inteligentny człowiek. "
    Przemilczę.
    A niby jak INACZEJ ?
    @ Szok
    "Niestety NOWE społeczeństwo...."
    NO I STAŁO SIĘ. Przeznaczenie??. Może cosik profesor Oko ?



  • szok
    OOOO !! mądrego aż miło posłuchać jak rzekł Pawlak.Ostatnio historia pokazała że wyniki sondaży dostosowuje się do oczekiwań zleceniodawcy a nie do widzimisię głosujących .Niestety NOWE społeczeństwo wychowane na powszechnej kradzieży ,chętnie nadal korzysta z tej komunistycznej spuścizny,a co komu ukradnie uważa za swoje .O niedawnej kradzieży pieniędzy przez (nie)polski rząd nie wspomnę .Pijany bądź poważny nie błaznuj.
  • windykator
    @Pijany...,Pan jest inteligentny człowiek. NIE WYPADA Panu powoływać się na sondaż, którego wynik jest z góry zgodny z założeniem autora. Skoro ta sama osoba moźe głosować niezliczoną liczbę razy, to nie jest sondaż.To tylko taka zabawa dla poprawy samopoczucia Pana Kowalskiego. Zresztą, GRYMAS wiesz jak jest.
  • pijany znad Grodarza
    @ Windykator>
    znasz przysłowie: " darowanemu koniowi w zęby sie nie zagląda?"
    Wprawdzie to " darowanie"dotyczyło NIESWOJEGO, ale własnie TAKIE najlatwiej sie rozdaje. Jeno forma "wdzięczności" ZMIENIŁA SIĘ, chociaż przykład PSL. PiS, PO, SLD, SAMOOBRONY wydaje się kontunuacja okresu PKWN.
    Na blogu Janusza Kowalskiego swojego czasu był przeprowadzony sondaż, gdzie to Burmistrz bedzie pracował. Wyszło ,że na stoku narciarskim.
  • windykator
    Ciekawe, czy jakieś rozterki moralne mieli mieszkańcy wsi, którym nowa,komunistyczna władza nadawała ziemię uprzednio zawłaszczoną prawowitym właścicielom.
    Ćzy oni nie wiedzieli, że dostają kradzione?
    I co, gospodarują na tej ziemi, czy jak się kupiec trafił to działeczkę się spieniężyło.
    A młyny, tartaki,gorzelnie i co tam jeszcze zabrano?
  • Ab-Z
    @Windykator-Kupcy dobrze wiedzieli czyj majątek kupują,zwracam uwagę że agencja nie sprzedawała na inne cele niż rolne,jeżeli kupiło się na cele pozarolnicze to trzeba płacić inną cenę,nie mówiąc o przekształceniach i wykorzystaniu do tego funkcji radnego i burmistrza,oto twoje poszanowanie prawa.
  • pijany znad Grodarza
    @ Windykator
    "Zawyźanie wartości nieruchomości utraconych przez kościół i zaniżanie wartości gruntów zamiennych przez "kościelnych" speców z Komisji Majątkowej. Wiele przykładów w Małolsce i na Śląsku."
    Słabo to brzmi> Trzabylo napisać o tym JEDNYM z 2 letnim stażem w SB, to brzmiałoby REWELACYJNIE.
    Uważam, ze przyklad AB - Z niczym nie rożni sie od: ""Majątek Fundacji - 70 hektarów ziemi uprawnej i lasów - gromadzony w formie darowizn przez prawie 500 lat - ówczesna ........................"
  • windykator
    "Ostatnimi czasy sprzedała też swoim znajomym..."
    Wolno zapytać, wg jakich kryteriów @Ab-Z podzielił kupujących na "zacnych" i "innych".?
    A co winien kupiec, że pole należało kiedyś do fundacji?
    Nie chcę cofać się do lat powojennych, bo wtedy istotnie komuniści byli represyjni w stosunku do kościoła.
    Dziwi mnie natomiast stawianie w jednym szeregu z ówczesnymi " funkcjonariuszami" osób wspólcześnie dokonujących transakcji, z poszanowaniem obowiązującego prawa.
    A grunty, które kościół i zakony odzyskawszy od Skarbu Państwa, korzystnie sprzedaje deweloperom, nie były kiedyś podarowane.
    Zawyźanie wartości nieruchomości utraconych przez kościół i zaniżanie wartości gruntów zamiennych przez "kościelnych" speców z Komisji Majątkowej. Wiele przykładów w Małolsce i na Śląsku.
    Że teź nikomu sumienie nie zabraniało okradać własne Państwo.
  • Ab-Z
    Ostatnimi czasy sprzedała też swoim znajomym jako grunty orne m.innymi Panu Marcinowi Świderskiemu,Jarkowi Jaszczyńskiemu pod wyciąg narciarski,Henrykowi Skoczkowi i innym,za psie grosze kupili majątek po fundacji "zacni" obywatele gminy.
  • pijany znad Grodarza
    "Majątek Fundacji - 70 hektarów ziemi uprawnej i lasów - gromadzony w formie darowizn przez prawie 500 lat - ówczesna władza przywłaszczyła sobie i rozdała swoim partyjnym poplecznikom."|
    A jakże. Bez tego stwierdzenie - "ówczesna władza przywłaszczyła sobie i rozdała swoim partyjnym poplecznikom."|- tekst byłby mało atrakcyjny>
    Może by tak wymienić Tych KOMUNISTÓW I POPLECZNIKOW ?

Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę