Skomentuj (3)
Podobne
Komentarze
-
było super, naprawdę świetna impreza
-
Wielkie brawa dla organizatorów festiwalu!Był na wysokim poziomie!Z doskonałą publicznościa!Bez balaganu,wrzawy i młodzieży,która bywała by zakłócać spokój.Myślę,że kazimierzanie nie umęczyli się tym razem.Czekam na kolejne spotkanie w nastepnym roku!
-
Własnie wróciłam z Kazimierza - gratuluję Festiwalu! Przede wszystkim Pani Torbickiej - była nadzwyczajną szefową! Dla mnie Kazimierz - to w dużej mierze - Festiwal. I dlatego dziekuję!
Festiwal Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" przeminął, jednak nie bez echa, co bardzo cieszy organizatorów. O Festiwalu, jego tworzeniu i przebiegu opowiada Monika Czepielewska - rzecznik prasowy tegorocznego Festiwalu.
AJS: Festiwal nosi tytuł "Dwa Brzegi", czym kierowano się przy rozkładzie imprez? Większość z nich odbywa się jednak w Kazimierzu Dolnym. Z czego to wynika?
Monika Czepielewska: Zarówno Kazimierz Dolny jak i Janowiec to miejsca specyficzne, szczególnie Kazimierz, gdzie od dawna podobny Festiwal się odbywał. Choć tak właściwie nie wiadomo dlaczego, gdyż tu przecież nie ma kina. Wszystko trzeba zbudować. Namioty, które są już symbolem festiwalu filmowego w Kazimierzu Dolnym, służą tu za kina, jest dobrze przygotowane zaplecze gospodarcze. Zaprosiliśmy Janowiec do współpracy, aby przetrzeć szlaki i zobaczyć, jak to będzie wyglądało – festiwal po dwóch stronach Wisły.
Festiwal Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" miał być zupełnie inny niż Lato Filmów, dlatego że ma być festiwalem dotyczącym wielu gałęzi sztuki, filmu i wszystkich innych sztuk, które na film się składają, czyli muzyki, malarstwa, fotografii. Zależało nam też na tym, aby wszystkie imprezy były tak samo ważne, aby spotkania z twórcami, z artystami nie schodziły na dalszy plan. I z tego względu, że jednak większość projekcji odbywa się w Kazimierzu, spotkania z artystami również mają miejsce tutaj. Po prostu łatwiej to wszystko zorganizować w jednym miejscu niż przewozić wszystkich na drugi brzeg. Poza tym okazało się, że połączenie dwóch brzegów jest trudniejsze niż przypuszczaliśmy. Nawet Wisła odmówiła nam posłuszeństwa... I pozostaje jeszcze kwestia kontrolowania tych dwóch miejsc, co w tym samym czasie jest niemożliwe, gdyż Grażyna Torbicka jest tylko jedna, a to ona prowadzi większość spotkań, zapowiada gości. Także w tym przypadku przeważyły względy organizacyjne.
AJS: Jakie filmy według Pani są mocną stroną tego Festiwalu?
Monika Czepielewska: Mamy bardzo różne filmy – z największych festiwali na świecie, ale również filmy rodzime. Ja postawiłam w tym roku szczególnie na dział dokumentalny. Wydaje mi się, że dokumenty w ogóle wracają do łask, że może będzie je można zobaczyć gdzieś jeszcze poza Festiwalem. Moim faworytem jest "Spływ" Janka Komasy, młodego twórcy. Jest to doskonały film, bez ciśnienia, bez nastawienia na to, że ma zarobić wielkie pieniądze.
Są też filmy, które nie będą w ogóle pokazywane w dystrybucji, tak jak "Drewniana skrzynka", którą wyreżyserował Juan Carlos Falcon. Jest to jedyna projekcja tego filmu w Polsce.
No i na pewno premiery, których mamy dziewięć. Na otwarcie pokazaliśmy jedną z premier, pt. "Nieznajoma", na zakończenie odbędzie się projekcja filmu, który 17 sierpnia wchodzi do kin, pt. "Zakochany Molier".
Wszystkie te filmy wyszukała Grażyna Torbicka, Joanna Hanusiak i Ania Stadnuk i tak naprawdę ten Festiwal to jedyna okazja, by większość z nich zobaczyć.
AJS: W porównaniu z "Latem Filmów" Festiwal "Dwa Brzegi" proponuje dużo więcej imprez, jednak większość z nich jest biletowana. Dlaczego tak jest skoro wiadomo, że dla wielu widzów jest to przeszkodą nie do pokonania?.
Monika Czepielewska: Program jest bardzo obszerny, a ten Festiwal miał być spotkaniem z filmem i ze sztuką. Tak też jest. Zorganizowanie takiej imprezy jest bardzo kosztowne, zaproszenie gości, bezpłatne akredytacje dla dziennikarzy, wszystko to wymagało dużych nakładów pieniędzy, dlatego większość imprez jest biletowana.
Jednak są też imprezy, gdzie wstęp jest wolny, np projekcje na Małym Rynku, koncerty u Michalaków oraz filmy na Zamku, gdzie za wstęp płaci się symboliczną złotówkę, a dochód z tego zostanie przeznaczony na renowację Zamku.
Organizując ten Festiwal, doszliśmy do wniosku, że lepiej ponieść większe koszty i stworzyć imprezę na naprawdę wysokim poziomie, niż zorganizować coś pomiędzy, co nie będzie ani dobre, ani złe - takie pośrodku.
AJS: Jak ocenia Pani publiczność Festiwalu "Dwa Brzegi"?
Monika Czepielewska: Bardzo cieszy nas to, że dużym zainteresowaniem cieszą się spotkania z artystami. Jeśli chodzi o filmy, to różnie bywa z frekwencją, bo są takie seanse, kiedy jest pełen namiot, ale są i takie, gdy połowa miejsc jest wolna. Gusta są różne. Koncerty też przyciągają bardzo dużą publiczność, która naprawdę świetnie się bawi. Ważne dla nas jest również to, że na Festiwal przyjechała publiczność zróżnicowana wiekowo.
AJS: Kto z polskich sław filmowych przyjechał na Festiwal do Kazimierza? Dlaczego wydaje się, że tych sław jest mniej w porównaniu z poprzednimi festiwalami filmowymi w Kazimierzu?
Monika Czepielewska: Lista naszych gości, to około 200 nazwisk, są to zarówno artyści, jak i sponsorzy, patroni medialni. Jeśli chodzi o gwiazdy filmowe, to bardzo dużo było ich w pierwszy weekend Festiwalu. Jerzy Skolimowski, Wiesław Saniewski, Artur Barciś, Andrzej Barański, Jacek Cygan, Renata Gabryjelska, to tylko niewielka część gwiazd, które gościły w Kazimierzu podczas Festiwalu. Wielu artystów niestety nie przyjechało mimo zaproszenia, przeszkodą okazały się sprawy zawodowe.
AJS: Jak to się stało, że podczas Festiwalu "Dwa Brzegi" zaczęła funkcjonować synagoga? Skąd pomysł na Dzień Kultury Żydowskiej?
Monika Czepielewska: To był projekt, który nie był zaplanowany od początku, ten pomysł pojawił się w trakcie prac. Pomyśleliśmy, że warto wykorzystać coś, co jest tworzy klimat tego miasteczka, miejsca, które jest bardzo bogatą kulturowo małą ojczyzną. I tak pojawił się w rozkładzie imprez Dzień Kultury Żydowskiej, który ma być pewnym odniesieniem do kultury, do korzeni, które kiedyś ukształtowały to miejsce. Weszliśmy więc we współpracę z Gminą Żydowską.
AJS: Jakie zmiany nastąpiły w stosunku do programu i z czego to wynika?
Monika Czepielewska: Zmiany były jedynie takie, że część gości nie mogła przyjechać. Dlatego zmienił się plan spotkań. Problemem okazała się też komunikacja między Kazimierzem a Janowcem, poza tym zmian w programie nie było. Codziennie z samego rana ukazuje się gazetka, w której znajduje się dokładny program.
Mamy nadzieję, że nic już złego się nie wydarzy, a ludzie będą nas dobrze wspominać.
Monika Czepielewska: Zarówno Kazimierz Dolny jak i Janowiec to miejsca specyficzne, szczególnie Kazimierz, gdzie od dawna podobny Festiwal się odbywał. Choć tak właściwie nie wiadomo dlaczego, gdyż tu przecież nie ma kina. Wszystko trzeba zbudować. Namioty, które są już symbolem festiwalu filmowego w Kazimierzu Dolnym, służą tu za kina, jest dobrze przygotowane zaplecze gospodarcze. Zaprosiliśmy Janowiec do współpracy, aby przetrzeć szlaki i zobaczyć, jak to będzie wyglądało – festiwal po dwóch stronach Wisły.
Festiwal Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" miał być zupełnie inny niż Lato Filmów, dlatego że ma być festiwalem dotyczącym wielu gałęzi sztuki, filmu i wszystkich innych sztuk, które na film się składają, czyli muzyki, malarstwa, fotografii. Zależało nam też na tym, aby wszystkie imprezy były tak samo ważne, aby spotkania z twórcami, z artystami nie schodziły na dalszy plan. I z tego względu, że jednak większość projekcji odbywa się w Kazimierzu, spotkania z artystami również mają miejsce tutaj. Po prostu łatwiej to wszystko zorganizować w jednym miejscu niż przewozić wszystkich na drugi brzeg. Poza tym okazało się, że połączenie dwóch brzegów jest trudniejsze niż przypuszczaliśmy. Nawet Wisła odmówiła nam posłuszeństwa... I pozostaje jeszcze kwestia kontrolowania tych dwóch miejsc, co w tym samym czasie jest niemożliwe, gdyż Grażyna Torbicka jest tylko jedna, a to ona prowadzi większość spotkań, zapowiada gości. Także w tym przypadku przeważyły względy organizacyjne.
AJS: Jakie filmy według Pani są mocną stroną tego Festiwalu?
Monika Czepielewska: Mamy bardzo różne filmy – z największych festiwali na świecie, ale również filmy rodzime. Ja postawiłam w tym roku szczególnie na dział dokumentalny. Wydaje mi się, że dokumenty w ogóle wracają do łask, że może będzie je można zobaczyć gdzieś jeszcze poza Festiwalem. Moim faworytem jest "Spływ" Janka Komasy, młodego twórcy. Jest to doskonały film, bez ciśnienia, bez nastawienia na to, że ma zarobić wielkie pieniądze.
Są też filmy, które nie będą w ogóle pokazywane w dystrybucji, tak jak "Drewniana skrzynka", którą wyreżyserował Juan Carlos Falcon. Jest to jedyna projekcja tego filmu w Polsce.
No i na pewno premiery, których mamy dziewięć. Na otwarcie pokazaliśmy jedną z premier, pt. "Nieznajoma", na zakończenie odbędzie się projekcja filmu, który 17 sierpnia wchodzi do kin, pt. "Zakochany Molier".
Wszystkie te filmy wyszukała Grażyna Torbicka, Joanna Hanusiak i Ania Stadnuk i tak naprawdę ten Festiwal to jedyna okazja, by większość z nich zobaczyć.
AJS: W porównaniu z "Latem Filmów" Festiwal "Dwa Brzegi" proponuje dużo więcej imprez, jednak większość z nich jest biletowana. Dlaczego tak jest skoro wiadomo, że dla wielu widzów jest to przeszkodą nie do pokonania?.
Monika Czepielewska: Program jest bardzo obszerny, a ten Festiwal miał być spotkaniem z filmem i ze sztuką. Tak też jest. Zorganizowanie takiej imprezy jest bardzo kosztowne, zaproszenie gości, bezpłatne akredytacje dla dziennikarzy, wszystko to wymagało dużych nakładów pieniędzy, dlatego większość imprez jest biletowana.
Jednak są też imprezy, gdzie wstęp jest wolny, np projekcje na Małym Rynku, koncerty u Michalaków oraz filmy na Zamku, gdzie za wstęp płaci się symboliczną złotówkę, a dochód z tego zostanie przeznaczony na renowację Zamku.
Organizując ten Festiwal, doszliśmy do wniosku, że lepiej ponieść większe koszty i stworzyć imprezę na naprawdę wysokim poziomie, niż zorganizować coś pomiędzy, co nie będzie ani dobre, ani złe - takie pośrodku.
AJS: Jak ocenia Pani publiczność Festiwalu "Dwa Brzegi"?
Monika Czepielewska: Bardzo cieszy nas to, że dużym zainteresowaniem cieszą się spotkania z artystami. Jeśli chodzi o filmy, to różnie bywa z frekwencją, bo są takie seanse, kiedy jest pełen namiot, ale są i takie, gdy połowa miejsc jest wolna. Gusta są różne. Koncerty też przyciągają bardzo dużą publiczność, która naprawdę świetnie się bawi. Ważne dla nas jest również to, że na Festiwal przyjechała publiczność zróżnicowana wiekowo.
AJS: Kto z polskich sław filmowych przyjechał na Festiwal do Kazimierza? Dlaczego wydaje się, że tych sław jest mniej w porównaniu z poprzednimi festiwalami filmowymi w Kazimierzu?
Monika Czepielewska: Lista naszych gości, to około 200 nazwisk, są to zarówno artyści, jak i sponsorzy, patroni medialni. Jeśli chodzi o gwiazdy filmowe, to bardzo dużo było ich w pierwszy weekend Festiwalu. Jerzy Skolimowski, Wiesław Saniewski, Artur Barciś, Andrzej Barański, Jacek Cygan, Renata Gabryjelska, to tylko niewielka część gwiazd, które gościły w Kazimierzu podczas Festiwalu. Wielu artystów niestety nie przyjechało mimo zaproszenia, przeszkodą okazały się sprawy zawodowe.
AJS: Jak to się stało, że podczas Festiwalu "Dwa Brzegi" zaczęła funkcjonować synagoga? Skąd pomysł na Dzień Kultury Żydowskiej?
Monika Czepielewska: To był projekt, który nie był zaplanowany od początku, ten pomysł pojawił się w trakcie prac. Pomyśleliśmy, że warto wykorzystać coś, co jest tworzy klimat tego miasteczka, miejsca, które jest bardzo bogatą kulturowo małą ojczyzną. I tak pojawił się w rozkładzie imprez Dzień Kultury Żydowskiej, który ma być pewnym odniesieniem do kultury, do korzeni, które kiedyś ukształtowały to miejsce. Weszliśmy więc we współpracę z Gminą Żydowską.
AJS: Jakie zmiany nastąpiły w stosunku do programu i z czego to wynika?
Monika Czepielewska: Zmiany były jedynie takie, że część gości nie mogła przyjechać. Dlatego zmienił się plan spotkań. Problemem okazała się też komunikacja między Kazimierzem a Janowcem, poza tym zmian w programie nie było. Codziennie z samego rana ukazuje się gazetka, w której znajduje się dokładny program.
Mamy nadzieję, że nic już złego się nie wydarzy, a ludzie będą nas dobrze wspominać.
Agnieszka Skrzyńska - Michalczewska,
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.