Malować modę

Skomentuj (36)

Wystawa malarstwa Lidii Chołody „Malować modę!” pokazuje dwie pasje życiowe artystki w kontekście szalonych lat przełomu 80/90 XX wieku. Zapraszamy na wernisaż 17 stycznia o godzinie 16.00 w Kazimierskim Ośrodku Kultury.

„Malować modę!” to efekt poszukiwań Lidii Chołody, którą interesuje wykorzystywanie motywów i tematyki mody w malarstwie. Moda jest dla niej inspiracją do tworzenia prac, które mogą stać się także sztuką użytkową – zdobić wnętrza, uzupełniać wystrój pomieszczeń. Wystawa pokazuje inny niż tradycyjne formy prezentowania mody – poprzez malarstwo.


Artystka nigdy nie uciekała od skojarzeń ze sztuką użytkową, traktując swoje prace niekiedy jako dopełnienie dla zaprojektowanej przestrzeni. Na przekór komercyjnym sposobom przedstawiania mody poprzez pokazy, sesje zdjęciowe i artykuły, w nowej kolekcji prac Lidia prezentuje modę jako temat działań artystycznych. Przedstawia propozycje prezentowania mody inaczej, po swojemu. Mówi, że jej prace mogą stać się nawet propozycją dla domów mody, firm projektanckich, butików, salonów czy też projektantów. Wystawa zainspirowana modą pokazuje także, jak modę można wykreować w pracach plastycznych.


Prace wykorzystują różne techniki. Rysunek, piórko, pastele i plastyczny olej to główne środki wyrazu stosowane w 24 pracach malarki. Osadzone są w stylistyce odwołującej się do końca XX wieku.


- 24 prace tej wystawy, odwołujących się do czasów mojej wczesnej młodości, to jakby spełnienie marzeń, mój osobisty hołd dla młodości, dla tamtych szalonych lat – mówi Lidia Chołody. – Moda była zawsze moją miłością. Drugą jest malarstwo – też od zawsze, od najmłodszych lat. Ta wystawa pokazuje obie pasje w kontekście wspaniałych, szalonych lat przełomu 80/90 XX wieku.


Wystawę uzupełniają odmienne w tonie projekty utrzymane w ostrych, kontrastujących barwach. Wzbogaca ją kolekcja niepowtarzalnych toreb z pracowni kaletniczej BRYGIER, autorstwa Doroty Gorzelewskiej.


Wystawa trwa do 26 lutego, czynna jest od poniedziałku do soboty  w godz. 10.00 do 19.00.

Skomentuj


Dodane komentarze (36)

  • Józek
    ...Pani Emilio, pięknie Pani pisze o sztuce (a na początku myślałem, że się pobijemy). Czy spisuje Pani swoje, bo ja tak. Mam ich już kilkaset stron. Ekspertyzę zrobiłem (ale Ci eksperci?), kosztowała mnie ponad 500$... Drogę Krzyżową do Częstochowy Duda-Gracz malował kilka lat. Z czasem nabiera się wprawy i to co inni malują kilka godzin mistrz potrafi w kilka minut- na tym polega profesjonalizm...
  • Emilia
    Nie było moim celem dyskredytowanie kogokolwiek. Po prostu takie czasy,było dużo chętnych do kupowania to trzeba było dużo namalować.Kiedyś nocował u mnie przedstawiciel handlowy firmy produkującej podobrazia(tzw.gotowce)Choć miał opłacone to na drugi dzień wyjechał,powiedział że Ł kupi całą ciężarówkę blejtramów i że wraca do firmy.Tak powiedział,"całą ciężarówkę".Ile mieści się w ciężarówce,nie dopytywałam.Ale na pewno bardzo dużo.To że malował "Kazimierze" nad morzem na plaży,gdy zadzwoniła Anka że w galerii zabrakło wiedzą wszyscy.Wiele takich sytuacji..I dlatego uważam obrazy z Kazmierza bardziej za PAMIĄTKI,LEPIEJ LUB GORZEJ WYKONANE.

    Jest oczywiście kilka chwalebnych wyjątków,ale naprawdę tylko kilka,i to też bez puszenia się że to niby mistrzostwo świata.Po prostu coś fajnie zauważonego i wykonanego ciekawie.
    W takim Krakowie ludzie ci znikli by w masie innych,tutaj na małym rynku ich widać.To wszystko.
    Dudę Gracza miałam okazję poznać i ja,poprzez ludzi poznanych w Rzeszowie na aukcji na fundację "Brata Alberta"(malarstwo-przynajmniej było-polskiej czołówki).Byliśmy w Łagowie na jednym z jego plenerów...i żeby nie było że znów się czepiam,ale taki pejzaż formatu około 40x60 z jakąś postacią zrobił podczas jednego posiedzenia,z przerwami kilka godzin.Myślę jednak że mistrzostwo nie musi się objawiać w długim malowaniu.Podobały mi się w jego pracy przetarcia do gruntu,sugerujące użycie bieli...

    Zajmując się sztuką na pewno wiesz że Corot był jednym z pierwszych fałszowanych na masową skalę,ja przed zakupem zrobiłabym badania:)Jeśli jednak prawdziwy to GRATULUJĘ !

    Józia Miłosza żałuję i ja,ogromna szkoda że nie spisał swoich opowieści...z kina...plaży...z przygód z malarzami...
    Jeszcze dziś brzmią mi w uszach jego słowa na pytanie jak zdrowie,gromkie "Jest ! Bo było ! "...szkoda..

    LUDZIE SPISUJCIE WSPOMNIENIA ! BO SZYBKO ZNIKAJĄ...
  • Józek
    Ma Pani rację...jeśli tak, to znaczy, że ani p. Gnatowski, ani Łazorek nie umywają się do Beksińskiego i Dudy-Gracza (znałem ich osobiście), którzy spędzali czasem nad jednym obrazem kilka tysięcy godzin. Kiedyś, przed laty pojechałem razem z Jasiem Łazorkiem, Włodkiem Borowczykiem i Kołodziejkiem w plener (nad Wisłę do Męćmierza), miałem kupić od nich kilka obrazów- każdy z nich miał trzy płótna (tylko trzy). Pracowali około pięć godzin, ale potem zabrali je niedokończone do siebie twierdząc, że będą nad nimi jeszcze kilka dni pracować...
    Bardzo brakuje mi rozmów z Józiem Miłoszem na temat kazimierskiej bohemy.
    Czy ktoś wie co dzieje się z p. Jędrzejem Jaworskim, czy żyje jeszcze? Urwał mi się z nim kontakt przed laty... Pozdrawiam p. Chołodę, o której tak mało tutaj i wszystkich też osobiście. Corota już kupiłem...
  • Emilia
    "trochę nie tak" ? Dokładnie tak.Choć lata swoje już mam to nadal wierzę swoim oczom.A tu w Kazimierzu,na dwóch uliczkach na krzyż wszystko było i jest nadal widać.
    Jak już pisałam wcześniej,zbiory w domu mam ciekawe,ale nie traktuję tego jak coś co powinna znać cała Polska(malarstwa kazimierskiego).Po prostu lokalna historia i tradycja.
  • Józek
    ...cenię wyłącznie malarstwo, Sztukę, która powstaje "długo" i w mękach (np. p. R. Opałko), która nawarstwia się powoli i naktórej widać ślad czasu! Takie knoty, które są nabazgrane byle jak i szybko mnie nie interesują. I to się sprawdza w czasie! Tak jak z Vermerem z Delft, który pozostawił po sobie zaledwie 30-ści i kilka obrazów. to co Pani pisze (pani Emilia) o Jasiu Łazorku i Gnatowskim to trochę nie tak bo bywałem u nich w pracowniach. Owszem zaczynali (ją) kilka obrazów dziennie w plenerze, ale potem kilka tygodni kończą je nakładając kolejne warstwy i poprawki (farby muszą schnąć). Oczywiście potem następuje rozwydrzenie- bo i tak się sprzeda wszystko, byle podpis był właściwy więc wtedy malarz często popada w rutynę i dalej już się nie rozwija...
    T. Tatarczyk zanim dostał się na ASP studiował architekturę (wtedy właśnie sprzedawał na Rynku), więc był bardzo blisko sztuki, jako ,że architektura też jest sztuką- stąd jego architektoniczne rysunki kazimierski. Wielu architektów świetnie malowało, maluje (Beksiński) i często są lepsi od artystów po uczelniach artystycznych s.stricte, którym brak dobrego rysunku więc pokrywają to kolorowymi bohomazami...
    Teraz uważam i bez odpowiednich umów nie sprzedaję (chyba, że gotówka jest na stole). Posiadam w swojej kolekcji ok 900 egzemplarzy różnych malarzy. Ostatnio "wyczaiłem" pięknego Corota (mały- 35 x 42 cm) za marne 1500 $ (może?). Kto zgadnie ile będzie warty Gnatowski za 150 lat?
  • Emilia
    A już myślałam że nasze długie epistoły to czyta tylko Józek i ja :)

    Jako historyk sztuki z zawodu, mam oczywiście własną teorię dotyczącą istnienia "profesjonalizmu" w czasach masowej konsumpcji i gwałtownego rozwoju budownictwa( ściany do obwieszenia !)
    Romantyczne postrzeganie profesjonalnego malarza,pracującego nad obrazem długo,a rozpoczynającego pracę od studiowania tematu i wariantowych szkiców to zamierzchła historia,która "se ne vrati".Na ten kazimierski przykład:Jaś Łazorek malował 4 albo 5 obrazków dziennie,i najczęściej z pamięci,Gnatoś maluje obraz (ze wszystkimi poprawkami)w godzinę,najwyżej półtorej,patrząc na temat zza kierownicy samochodu...
    Ja nie nazwałabym tego profesjonalizmem.Dla mnie to ZAWODOWSTWO...praca do wykonania.. choć to chyba tylko słowa..(w języku francuskim słowo"zawodowiec" to "le profesionel")
    Nie ważne jakiego użyjemy określenia,bo obraz powinien być wykonany na odpowiednim poziomie ! I to jest wyznacznik profesjonalizmu !
    Modne tendencje w sztuce są teraz tak odległe od od farb i płótna ("Rekin w formacheldydzie" sprzedany za 3 mln funtów)że szczerze wątpię,czy za granicą interesuje kogoś:czy,i jaką szkołę ukończył Krzyrek albo Tatarczyk.Obrazek budzi jedynie zainteresowanie jako "obiekt do wystroju wnętrza"(dlatego tak istotną sprawą jest oprawą)A wymieniony przez ciebie Józku,Tatarczyk,jest tu ciekawym przykładem:zupełnie bez szkoły stał na kazimierskim rynku i sprzedawał tanie widoczki,dopiero później poszedł na studia(..i było odkupowanie gdzie się dało wstydliwych początków:)Ważna jest praca nad sobą i własnym warsztatem.Milosi,udało ci się trafić w najlepszy sposób:praca pod kierunkiem kogoś doświadczonego,to daje najlepsze efekty,choć oczywiście nie zawsze,bo bardzo wiele zależy od ..tego czegoś..nieuchwytnego.Talentu ?
    Józku,jest niestety wiele kazimierskich przykładów jak traci się obrazy za oceanem.Te smutne doświadczenia są przydatne o tyle,że każą uważać na przyszłość.Niektórym się wydaje,że obrazek ot takie coś-malarz nic nie traci namaluje sobie drugi..a przecież to jest czyjaś praca i najczęściej lata poprawiania warsztatu,szlifowania poziomu..i koszt materiałów:)
    Pozdrawiam
    Emilia
  • Józek
    ...historię Jasia Łazorka z obrazami w Ameryce znam. Podobna historia mnie spotkała przed 27-ma laty. Dostarczyłem pewnemu "Amerykaninowi" osiem dużych płócien (100 x 120cm) gdańskich artystów (panoramy miejskie) i do tej pory nie otrzymałem zapłaty...
  • Józek
    Dzień dobry, chętnie porozmawiałbym więcej z panem "milosi" na temat sztuki. Wyczuwam w Panu wrażliwego artystę. Jeśli zechciałby Pan podać kontakt do siebie byłbym rad wymienić z Panem maile, chciałbym poznać Pana malarstwo...
    Myślę, że sztuką handlują też sami artyści, znam wielu takich co nie potrzebują żadnych galerii ani mecenasów. Z tymi co handlują sztuką można się absolutnie dogadać, trudniej natomiast z tymi co kupują sztukę tylko po to by na niej zarobić. Znam jednego b. zamożnego pana, który kupował tylko uznanych artystów żeby lokować pieniądze, jakież było jego zdziwienie i zaskoczenie jak okazało się potem, że połowa jego kolekcji to były falsyfikaty...
  • milosi
    Witam Pani Eilko,
    Jestem pelna podziwu dla Pani wypowiedzi.Jest Pani nadzwyczajnie obiektywna.Mam wrazenie ze z calego serca kocha Pani sztuke.
    Kazdy rodzaj PIEKNa czy to pedzla po dyplomie czy tez kogos bez dyplomu.Sztuka- czy malowana na kamieniu, czy na plotnie,przez wielkich znawcow, bedzie doceniana.
    Az sie boje przyznac ze jestem amatorem malarzem.Nigdy nie bylo mnie stac na ASP.Na jakiekolwiek studia,jedynie bedac w Londynie przez kilka lat poswiecalam swoje oszczednosci by malowac w Studio znanej malarki angielskiej.
    Wiem tez, ze jesli obraz jest piekny to nie jest wazne kto go namalowal i czy skonczyl ASP.To przeciez nie o to chodzi w sztuce.Chodzi tylko o sam fakt tworzenia.
    Ci co moga zarobic na sztuce patrza na nia z punktu finansowego.Wazne by byl ten MALARZ slawny,nie ten OBRAZ piekny.Wszyscy razem oceniamy sztuke inaczej.my podziwiamy SAm obraz a oni dorobeg MALARZA.
    Dlatego tez nigdy sie nie dogadamy z tymi co handluja sztuka.
    Rozumiem tez malarzy ktorzy wydali mnustwo pieniazkow oraz poswiecili duzo uwagi sztuce i teraz chca by nie wieszano ich prac obok amatorskich plocien.Ta cala droga, ktora przeszli jest wyczerpujaca.Wtedy tez zachowuja sie tak, jak by nigdy wczesniej nie byli amatorami,a przeciez wszyscy zaczynamy od piewszych mazniec ,od kupna pierwszego pedzla.
    Pani Emilko,dziekuje Pani za te wypowiedzi.
  • kazimierzanka
    Józku,jeśli masz problem ze sprzedażą akwarel Wojczakowskiego i obrazków Tramecurta to przywieź je do Kazimierza.Tutaj znajdziesz szybko nabywców!
  • Emilia
    Józku ! Proponuję ci przeczytać ponownie twoje poprzednie komentarze,byś sam zobaczył czy nie użyłeś określeń"zawistne,pełne intryg,jadu".Odpowiadałam ci twoim językiem,chcąc byś mnie dobrze zrozumiał:)W Kazimierzu jestem na codzień,i choć rzeczywiście nie brakuje tu ludzi którzy nie darzą się sympatią,to doprawdy totalną bzdurą jest określenie środowiska"zawistnym,pełnym intryg i jadu"
    Owszem,w żartach z gośćmi często śmiejemy się że niektórzy malarze nie zgodzą się wisieć na jednej ścianie,ale w rzeczywistości z taką sytuacją się nie spotkałam.
    Być może czegoś nie wiem,nie dostrzegłam-więc proszę o podanie przykładów.PROSZĘ BARDZO ! Z wykładów psychologii( u Strojnowskiego) pamiętam że człowiek postrzega świat przez pryzmat własnych doświadczeń.Czym więc ci środowisko kazimierskie tak dopiekło ?
    Odnośnie podstawowego naszego tu sporu:definicja profesjonalności którą tu przedstawiłeś,w przypadku Kazimierza musiałaby zawierać tyle wyjątków,że nie wiadomo czy byłaby to nadal definicja czy zbiór wyjątków.
    Po pierwsze wielu malarzy po ukończeniu uczelni choć maluje to nie wystawia i nie utrzymuje się z malarstwa(ale czy wtedy są nieprofesjonalni ???),po drugie kilku malarzy uznawanych na wystawach i aukcjach (warunek jaki podałeś w swojej definicji profesjonalności)nie ma ukończonej uczelni..,po trzecie uznawani na wystawach i z dyplomem uczelni malują pięć tysięcy pięćset piąty widok łączki z kwiatuszkami,a ty w swoim komentarzu zaliczasz ich do profesjonalnych,choć twierdzisz że profesjonalny "nie maluje wciąż tego samego widoku Fary" i tak dalej...
    Może być też tak,że profesjonalny dla ciebie jest ten na którym dobrze zarobisz,albo po prostu zarobisz-i tu kolejna ślepa uliczka:
    w rozmowie z zaprzyjaźnioną galerzystką z warszfki wiem że pewien(według twojej definicji "amator"bo nie ukńczył uczelni) malarz z Kazimierza bije rekordy sprzedaży...i nie są to ceny po 100 zł :)!
    Kazimierz to bardzo specyficzne miejsce i dlatego nie są skuteczne tu wzory które być może sprawdzają się gdzie indziej !
    A to dlatego że w tym miejscu wiele osób bez przygotowania chwyciło za pędzel.Gdyby namalowali 5 obrazków to zapewne byłoby to amatorstwo czystej wody,jednak poprzez morze turystów którym sprzedawali swoje prace namalowali tych obrazów dajmy na to trzy tysiące.I kiedy patrzę na obraz takiego "amatora" z kilkutysięcznym dorobkiem, i jego warsztat porównuje do pracy "profesjonalisty" to uwierz mi ocena poziomu nie jest oczywista ! I to nie są w Kazimierzu odosobnione przypadki !
    Ale nie jesteś oczywiście całkowicie bez racji.
    Pełno tu malarzy,szczególnie latem, którzy produkują masowy chłam i nawijając umiejętnie makaron na uszy turystom, potrafią sprzedać wszystko.
    Tak,tylko to nie jest taki prosty podział:po szkole albo nie.
    Miło za to że promujesz "malarstwo z Kzimierza" za granicą.Pozostaje mieć nadzieję że radzisz sobie lepiej niż Jaś Łazorek czy Gnatowski którzy z zzagranicznych wystaw wrócili bez obrazów i bez kasy( po kilkadziesiąt obrazów nie rozliczonych do dziś),ja sama nie maluję ale moja dawna przygoda z "obrazkowym biznesem"w NY przyniosła mi i mile wspominany czas i pieniądze(Tak więc twa profesja też nie jest mi obca).Jeśli chodzi jednak o pomysł na zagraniczne zarobki to powtarzam po Łazorku:"MOJA AMERYKA JEST TUTAJ" bo naprawdę nie widzę powodu szukania kupców na obraz po wielkim świecie kiedy do mego ukochanego miasteczka przyjeżdża ich 2 miliony rocznie.
    Gratuluję też wyszperania obrazka Dudy,ja bym go nie sprzedała:)oby tylko to nie było tak jak z obrazkami "Nikifora" których pełno na allegro po kilkadziesiąt złotych...
    Zdrowia i powodzenia.Emilia
  • ArtDe
    "Bicie piany, głupoty, błoto, zawiść"... To nie można krytycznie o dziełach malarzy? Co na to Sztuka?...
  • Józek
    Dziękuję pani ArtDe za wsparcie. Już chciałem zastopować.…tak, to prawda, powinniśmy rozmawiać o Pani Lidii Chołodzie, niestety nie widziałem prac Pani Chołody (przebywam teraz w Monachium), więc nie zabieram głosu na jej temat… Trudno mi polemizować z kimś tak zajadłym jak pani Emilia, która gotowa jest wyzwać swoich przeciwników od głupich i plujących jadem dlatego tylko, że inaczej myślą (aż się boję, że mógłbym być pobity). Sam nie wiem dlaczego w ogóle to piszę, bo czuję, że znowu zostanę sponiewierany. Nie pluję żadnym jadem i wiem dokładnie co piszę. Nie jestem malarzem, handluję z dużym powodzeniem sztuką tylko (jak również czasem nieruchomościami) od lat 40-stu. Lubię bardzo Kazimierz, z którym związana była moja młodość, bywam tu często i czasem wspieram w malarskich poczynaniach mojego młodszego brata (po krakowskiej ASP), stąd wiem jak trudne i niewdzięczne jest to zajęcie.
    Obrazy w Kazimierzu kupowałem już w latach 60-ych ub. wieku; kupowałem wtedy Franka Kmitę, Gwidona Budeckiego, Franka Starowiejskiego, Jacka Siennickiego, Jasia Łazorka i paru innych jeszcze, którzy bywali wtedy w miasteczku (na ich pracach zarobiłem najwięcej).
    Tak zaczęła się moja przygoda ze Sztuką. Zdradzę tylko, że sprzedałem z wielokrotnym przebiciem prace wielu „kazimierskich” malarzy nie tylko w Polsce. Najmniej zarobiłem na obrazach tych właśnie, którzy najczęściej przesiadują na Rynku i biją przysłowiową pianę, dużo piją, ale niewiele malują. Prace kazimierskich malarzy są przeważnie (w 90%) nieprofesjonalnie oprawione i żeby je gdzieś pokazać muszę sporo inwestować w ich staranniejszą oprawę. Są jednak w Kazimierzu malarze, których prace udawało mi się sprzedawać w Paryżu, Monachium i w Nowym Jorku (tam najtrudniej), kilka sprzedałem nawet w Bazylei na targach Sztuki. np. Tomka Tatarczyka z Męćmierza (po warszawskiej ASP) innych nazwisk nie chcę wymieniać tymczasem. Niestety trudno sprzedawały mi się prace „Krzyra” (Krzysztofa Raczyńskiego) i prace Daniela de T. mimo, że uważam ich za profesjonalistów. Prace panów Janusza Michalaka (starszego) i Tadeusza Michalaka z uwagi na rodzinną legendę mają większą szansę niż prace p. „Lufki” na zaistnienie gdzieś jeszcze niż tylko w Kazimierzu. Nie mam czasu na dłuższą polemikę, jako, że mój papier jest bardzo gruby (jak na kazimierskie warunki) i w gębie jestem raczej słaby. Wolę działać. Pracuję bez rozgłosu, spokojnie, w małych, prywatnych kręgach. Niech ktoś spróbuje sprzedać akwarelkę Waldka Wojczakowskiego, albo Michałowskiego w Monachium albo gdzieś w Paryżu. Powodzenia!!!. Kazimierz jest małym, wciąż zapyziałym, niewiele znaczącym na mapie Sztuki miejscem. Obrazy kupuję w Zamościu, Krakowie i ostatnio też na Śląsku (za kilka tys. zł wynalazłem niedawno tam obraz Dudy- Gracza; przebitka- 10 razy).
    Epizodu o panu Kołodziejku (farby) nie znam, ale w tamtych czasach być może zgodziłbym się, że miał rację. Farby importowane były wtedy dotowane i była ich ograniczona ilość, a amatorzy jeśli chcieli malować mieli inne możliwości (Jasiu Łazorek opowiadał mi, że kupował świetne farby, ręcznie robione przez wytwórnię ASP, w sklepiku dla studentów na terenie ASP w W-wie. Były dużo tańsze niż te z Zaopatrzenia Plastyków)… Pozdrawiam wszystkich pieniaczy.
    Aha, czy widzieliście film o Nikiforze? Czy był profesjonalistą?...
  • Ara
    Generalnie, piana się toczy gęsta... Wcale nie jestem przekonana, że wszyscy przyjezdni artyści, w tym autorka wystawy "Malować modę", muszą być dogłębnie uświadomieni, że do Kazimierskiego Ośrodka Kultury droga prowadzi przez taakie błoto.
  • Emilia
    Pani Maju
    nasze wypowiedzi dotyczą sztuki i środowiska do którego z wystawą Pani Lidia przyjechała,więc nie widzę powodów do aż takiego zgorszenia by tu krzyczeć dużymi literami !

    A do Józka :

    Przeczysz człowieku sam sobie,wymieniasz kryteria wg których wymienione osoby nie są profesjonalnymi malarzami,by po chwili napisać że jednak są.
    To zanim zaczniesz wypisywać bzdury a póżniej w obliczu oczywistego bezsensu swojej poprzedniej wypowiedzi zaczniesz się bronić PRZEMYŚL CO CHCESZ NAPISAĆ I OSZCZĘDŹ NAM TU GŁUPOT !
    Mieszkam w Kazimierzu od dziecka,to już prawie 60 lat(:()a w domu mam zbiory lepsze od Muzeum(począwszy od Karmańskiego na Kołodziejku kończąc)bo studiowałam historię sztuki i obrazy Kazimierza to moja pasja.Więc mi synku z wiedzą typu"Tramecourt bywa w Kazimierzu tylko w przerwach w walce z nałogiem" nie podskoczysz.
    To że kogoś sobie cenisz i twierdzisz"że cenią go kolekcjonerzy" może powiedzieć każdy inny o każdym innym malarzu.To pustosłowie, nic nie znaczące.
    Piszesz o swoich gorzkich doświadczeniach z tym środowiskiem( "z autopsji") i to jest chyba główny powód twej zawiści i pokrętnej logiki.
    Niech zgadnę,profesjonalni to ci których lubisz a nie profesjonalni to ci których nie lubisz ?
    Pewnie chciałbyś by było tak jak dawniej,gdy Kołodziejek w czasie zarządzania ZPAPem zakazał sprzedaży farb komukolwiek bez dyplomu ? A może ten jad którym tak plujesz wynika z tego że ci malarze to twoja konkurencja ?
    Biedny i niedoceniony,a tu "amatorzy" klientów zabierają...

    To może wstaw tu zdjęcia swoich prac(kliknij po lewej na dole pod ramką) byśmy przekonali się jaki z ciebie "profesjonalista".
    Bo mocnyś w gębie,ale w pracy to chyba cienki jak papier !
  • MAJA
    Ojej!!!
    CZY TO SA KOMENTARZE DOTYCZACE WYSTAWY PANI LIDII CHOLODY?
    CZY KTOS Z WAS OGLADAL TA WYSTAWE?
    Z RACJI TEGO ZE MIESZKAM W ZURICHU NIE MOGLAM ZOBACZYC TEJ WYSTAWY; SZKODA ... WIDAC JESTESCIE ZAINTERESOWANI NIE SZTUKA LECZ BICIEM PIANY...
  • ArtDe
    Z kolekcjonerskiego punktu widzenia: Zgadzam się z Józkiem. Kazimierską malarię widzę podobnie. Choć przez sentyment do Miasteczka kupuję to, czego nie powinienem i co wyrwane z kontekstu się nie broni.
    W amatorów się nie inwestuje (Nie mówimy o "obrazie na pamiątkę z Kazimierza"). Nie ma ich na aukcjach malarstwa. Indeks artystów plastyków to vademecum kolekcjonera. Amatorów profesjonalne galerie nie przyjmują do sprzedaży. Zapytają "na dzień dobry", jaką ASP ukończył. Oczywiście są wyjątki. Patrzysz na obraz i nie musisz pytać. Ale to jest ułamek, o którym mowa wyżej.
  • ArtDe
    Z kolekcjonerskiego punktu widzenia: Zgadzam się z Józkiem. Kazimierskie talenty malarskie widzę podobnie. Choć przez sentyment do Miasteczka kupuję czasem to, czego nie powinienem.
    W amatorów się nie inwestuje (Nie mówimy o "obrazie na pamiątkę z Kazimierza"). Nie ma ich na aukcjach malarstwa. Indeks artystów plastyków to vademecum kolekcjonera. Amatorów profesjonalne galerie nie przyjmują do sprzedaży. Zapytają "na dzień dobry", jaką akademię ukończył. Oczywiście są wyjątki. Patrzysz na obraz i nie musisz pytać o nic więcej. Ale to jest ów ułamek, o którym mowa wyżej.
    Dziękuję za głosy w dyskusji, bo poszerza znajomość środowiska... :-)
  • Józek
    Po kolei; o to mi chodziło właśnie, o namieszanie trochę. Dodam jeszcze, że słowo ignorancja jest chyba właściwe do wypowiedzi p. Emilii pełnej zwykłego kazimierskiego (?)jadu i złości (dlaczego?).
    Sądzę, że w Kazimierzu maluje i próbuje żyć z malowania ok. 200 malarzy, z czego właśnie 9/10-ych, a więc ok. 20-stu jest być może w miarę trzezwych i profesjonalnych. Znam środowisko kazimierskie z autopsji od lat kilkudziesięciu i wiem, że jest zawistne, pełne intryg i jadu właśnie, tak jak we wszystkich małych społeczeństwach polskich, gdzie wszyscy się znają.
    Pan Gnatowski (po toruńskiej Wyższej Szkole...) jest profesjonalnym malarzem, chylę czoła do jego sztuki. Takim samym jest sądzę p. "Krzyr" (po Historii Sztuki...) przez to chociażby, że już kilkadziesiąt lat żyje ze swojej sztuki, ale... p. A. Siemiński ukończył ASP w W-wie, ale...
    P. Daniel de Tramecourt (chyba tylko bywa w Kazimierzu w przerwach między swoją walką z nałogiem), sądzę, że jest profesjonalnym malarzem (ukończył średnią, Lubelską Szkołę Plastyczną), jest pełen zapału i walki w swoim malarstwie. P. Janusz Michalak (po Historii Sztuki) przez to właśnie że podpatrywał swojego wielkiego ojca jest bardziej profesjonalny od wielu sprzedających na Rynku, ale...
    Pan Franek Kmita (po warszawskiej ASP)figuruje w leksykonach polskiej Sztuki, obok takich malarzy związanych z Kazimierzem jak: Jasiu Łazorek, Włodek Borowczyk (mieszka na stałe w Milanówku), Kołodziejek i kilku jeszcze innych, których gdybym wymienił namieszałbym jeszcze bardziej czy tego chcecie, czy nie, to ich właśnie obrazy są cenione przez kolekcjonerów a nie tych kilkuset kazimierskich "malarzy", którzy usiłują być profesjonalni...itd., itd.
  • milosi
    Emilka ,jestes Wielka.Daj im popalic !

Mapa

Kultura

Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę