Podobne
-
Lektura na weekend: Są mną
-
Lektura na weekend: Entomolog i ćmy
-
Lektura na weekend: Ptaszki, czyli cudaki
-
Lektura na weekend: Księżycowe zaćmy
-
Lektura na weekend: Rachela w Rozmaitościach
-
Lektura na weekend: Piotr
-
Lektura na Wszystkich Świętych: Przychodzi ...
-
Lektura na weekend: Nieświadomy urok
-
Lektura na weekend: Z wiekiem człowiekowi maleje
-
Lektura na weekend: Pani od bajek
Komentarze
„Gdy mnie pytają, czym różni się życie tu i tam, uśmiecham się... Najczęściej milczę, bo nie wiem, co na poczekaniu, ograniczona czasem, mam powiedzieć, żeby odpowiedzieć.” Ewa Pisula Dąbrowska w powieści „Dwa brzegi ponad tęczą” tym razem o istocie Kazimierza.
„Są takie miejsca, gdzie czas jakby się zatrzymał, gdzie ludzie żyją tym samym rytmem jak przed wiekami. Są takie miejsca”.
Gdy mnie pytają, czym różni się życie tu i tam, uśmiecham się... Najczęściej milczę, bo nie wiem, co na poczekaniu, ograniczona czasem, mam powiedzieć, żeby odpowiedzieć.
Gdy pytają cierpliwe oczy, odpowiadam:
„Herbert już udzielił odpowiedzi na to pytanie i to pół wieku temu, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie. Był tu w 1952 roku, a potem napisał w «Tygodniku Powszechnym»* tak:
«Jest domek w ogrodzie, sztachety, furtka, na furtce drewniana tabliczka z napisem:
‹Proszę furtkę zamykać na haczyk
Gdy niezamknięta zawiasy się obrywają (...)›.
W Warszawie piszą ‹Drzwi zamykać› i do tego jeszcze arogancki wykrzyknik, a tu cały poemat prozą.
W tym jest wszystko: dobroć prowincji, łagodna perswazja i uśmiech cierpliwości, i cichy plusk czasu (...)»”.
Gdy mnie pytają, najczęściej milczę, bo nie wiem, co na poczekaniu mam powiedzieć, żeby odpowiedzieć...
W 1997 roku nasz synek Marcin ze swoją licealną klasą wybierał się na zorganizowaną przez komitet rodzicielski wycieczkę do Kazimierza.
Dyrekcja szkoły poprosiła nas o przygotowanie dla młodzieży, tu w Kazimierzu, jakiegoś ciekawego spotkania, atrakcji. Z duszą na ramieniu poszliśmy z mężem z tą prośbą do Jana Wołka, do jego galerii na Lubelską. Nie dość, że się zgodził, to okazało się, że skończył w Warszawie właśnie liceum ks. Józefa Poniatowskiego. Wspólny mianownik był więc na dzień dobry.
Na etapie uzgodnień tego spotkania zapytałam go, czym różni się jego życie tam i tu. Posłużył się ładnym porównaniem. Że życie tam to życie zagonionego zająca. Życie biegiem, zakosami. Tu zaś żyje się życiem żółwia, powoli. I żółw, i zając przyjdą do mety o tym samym czasie. Zając zdyszany, a żółw spokojny. Spodobało mi się to porównanie.
Gdy mnie pytają, czym różni się życie tam i tu, najczęściej milczę i uśmiecham się, bo nie wiem, co na poczekaniu, ograniczona czasem, powiedzieć, żeby odpowiedzieć...
* „Tygodnik Powszechny” nr 46 (16.11.1952).
Fragment fotografii z archiwum Ewy Pisuli Dąbrowskiej
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (4)
-
TuryściKilka dni temu dostaliśmy w prezencie tę książkę od naszych Przyjaciół z Dolnego Ślaska. Zaczęłam pierwsza czytać, książka z minuty na minutę coraz bardziej wciągała. Kazimierz Dolny poznaliśmy dopiero w ubiegłym roku, kiedy za namową naszych Przyjaciół spędziliśmy tu majowy weekend . Wiele miejsc opisywanych w książce było mi znanych, do wielu jeszcze nie dotarliśmy. Książkę przeczytałam od dechy do dechy , z wielką przyjemnością ,żałując ,że do książki nie dołączono mapki z opisywanymi miejscami. Z przyjemnością przeczytałam również pozycję Lecha Pietrzaka "Prawdy i nieprawdy czyli kazimierskie fakty i legendy" .Udało mi się tę pozycję zakupić w warszawskim antykwariacie. Niedługo ten egzemplarz przekażemy naszym Przyjaciołom z Dolnego śląska. To dzięki ich rekomendacji pokochaliśmy Kazimierz Dolny.
- serdecznie pozdrawiamy
-turyści z Bydgoszczy -
pijany znad GrodarzaSzok. Czytaj uważnie. To było w 1997 roku. Obecnie, to życie " we mgle" / vide Rogalski/
-
szokPanu Wołkowi znudziło się już dawno życie żółwia w Kazimierzu , poszpanował, pomieszkał , gości poprzyjmował i ujechał .......
- serdecznie pozdrawiamy
-turyści z Bydgoszczy